Tytuł oryginału: Panic
Liczba stron: 313
Gatunek: Horror
Moja ocena: 4/6
Miałem w ostatni weekend, w nocy z piątku na sobotę, taki sen, w którym uciekałem przed jakimiś potworkami z Harrym Erskinem (bohaterem serii "Manitou" Mastertona) i schowaliśmy się w przyczepie kempingowej, szukając tam pomysłu wyjścia z tej nie do pozazdroszczenia ciężkiej sytuacji. Sen po przebudzeniu wywołał u mnie bardziej uśmiech, niż szybsze bicie serca, bo bez wątpienia był efektem wydarzeń z poprzednich dni, kiedy więcej niż normalnie było w moim życiu Grahama Mastertona. Zaczęło się od spotkania z samym autorem, o czym pisałem w relacji tutaj, potem było parę rozmów o nim i o jego książkach i pojawiło się kilka recenzji na blogach i fejsie od rozemocjonowanych fanów, którzy też na tym spotkaniu byli i koniecznie musieli jak najszybciej przeczytać jego najnowszą książkę i podzielić się na gorąco swoimi wrażeniami po przeczytaniu, jednocześnie po raz kolejny odnosząc się do tego spotkania opisując wrażenia, chwaląc się podpisami i fotkami itp. Czasem takie wydarzenia wokół nas powodują, że coś wbrew nam się uruchamia w mózgu i powoduje, że potem po zaśnięciu przeżywamy różne ciekawe i zakręcone sytuacje z ich udziałem we śnie. Dla mnie był to niewątpliwie znak i silny impuls, że dłużej z kolejną książką Mastiego nie można czekać i trzeba sięgnąć po coś jeszcze nieprzeczytanego. Ale wybór nie padł na nowość, którą autor w tym czasie promował, a na horror sprzed kilku lat, w który występuje silny polski akcent.