Tytuł oryginału: Chapterhouse: Dune
Cykl: Kroniki Diuny (tom: 6)
Wydawnictwo: Rebis
Tłumaczenie: Marek Michowski
Liczba stron: 571
Gatunek: Science fiction, space opera
Moja ocena: 4/6
"Kapitularz Diuną" to ostatni już tom "Kronik Diuny" ze świata, który stał się na nowo popularny (jakby do tej pory nie był...:P) za sprawą świetnych ekranizacji Denisa Villeneuve’a. Czy finał był spektakularny? Czy satysfakcjonujący? Czy odpowiedni? Hm...
Szósta i ostatnia część rozgrywa się oczywiście po wydarzeniach z poprzedniego tomu, a więc musi dojść do walki między Dostojnymi Matronami a Bene Gesserit. Akcja powieści rozgrywa się przede wszystkim na jednej (najważniejszej) z planet Bene Gesserit – Kapitularzu. Został schwytany i przetransportowany na tę planetę statkiem pozaprzestrzennym ostatni czerw z Diuny (która notabene została spalona przez Dostojne Matrony, po to aby wznowić produkcję przyprawy i przekształca się w pustynię podobnie jak Arrakis – stąd ma być to nowa Diunę. Zgromadzenie żeńskie zamierza wykorzystać gholę baszara Milesa Tega do przypuszczenia szturmu na główną planetę Dostojnych Matron – Węzeł (byłą stolicę Gildii Kosmicznej). Dodatkowo Bene Gesserit szkolą na Matkę Wielebną Murbellę, byłą Dostojną Matronę. Jak się to wszystko skończy? Trzeba już doczytać samemu.
Osobiście mogę powiedzieć, że potwierdził się moje przypuszczenia, iż nie będzie to zakończenie takie, jakbym chciał, ani nawet w połowie satysfakcjonujące. Faktem jest, że rzekomo można czytać dalej kolejny tom zaczęty jeszcze za życia przez Herberta, a ukończony później przez jego syna, który - jak wiemy - stworzył później całe Uniwersum Diuny. Niemniej ten szósty tom przyjmuje się za zakończenie "Kronik" i nie jest to zakończenie satysfakcjonujące. I tutaj muszę pochylić się w stronę tych osób, które czytały i określiły Diunę jako cykl złożony z 1 i 2 części, gdzie 1 to rewelacyjny tom 1 pełen akcji i rozmachu, a druga część to tomy 2-6, które rozgrywają się już na całkiem innych zasadach. Czy jestem niezadowolony i szkoda mi czasu na przeczytanie? Jak najbardziej NIE. Nie, bo jest to bardzo dobrze napisany cykl, pełen ciekawych pomysłów i wizji, przede wszystkim związanych z pustynną planetą, rządami kobiet i kulturą. I bez wątpienia bardzo ważne całościowe dzieło zapisane na stałe w kanonie science fiction.
Nadszedł więc czas na pożegnanie z Diuną. Ale czy ostateczny? Myślę, że nie. Jestem ciekawy co dalej, co przed i co wokoło czy też w międzyczasie, więc na pewno w przyszłości dalszej lub bliższej sięgnę po książki syna autora i przybliżę sobie Diunę jeszcze bardziej. ;)
Kroniki Diuny:
6. Kapitularz Diuną