środa, 27 czerwca 2018

OUTSIDER - Stephen King [recenzja]

Tytuł oryginału: Outsider
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczenie: Tomasz Wilusz
Liczba stron: 639
Gatunek: Kryminał, horror
Moja ocena: 4+/6

"Wszechświat nie ma końca"

Sięgam po wielu autorów, których zaliczam do ulubionych, i do ich książek w ogóle nie trzeba mnie zachęcać. Jednak tylko jeden człowiek sprawia, że zawsze z ekscytacją czytam jego książki i zabieram się niemal z marszu za coś nowego, a już czytając jestem autentycznie szczęśliwy. Co by się nie działo, Stephen King zawsze jest dla mnie numerem jeden i receptą na złe, nudne i ciężkie dni. Nie wiem dokładnie, która to już jego książka, chociaż pewne jest że sześćdziesiąta-któraś, ale za każdym razem sięgam z uwielbieniem i czytam też z uwielbieniem. Na koniec może oceniam lepiej lub gorzej, wytykam więcej lub mniej, adekwatnie do całości, ale i tak zawsze jestem szczęśliwy i wdzięczny, że mogłem znowu coś nowego od mistrzunia przeczytać. Zwłaszcza kiedy to kolejna słusznej grubości kniga zajmująca więcej czasu, czyli dokładnie jak lubię. I tak też jest tym razem w przypadku Outsidera, który to pokaźnej treści miał premierę na początku tego miesiąca i kilka dni temu trafił do moich rąk.


W parku miejskim w niewielkim miasteczku Flint City zostaje odnalezione bestialsko zmasakrowane ciało nastoletniego chłopca. Dowody i świadkowie jasno wskazują, że sprawcą tej okrutnej zbrodni jest Terry Maitland, trener drużyn młodzieżowych bejsbola, nauczyciel angielskiego, przykładny mąż i ojciec oraz jeden z najbardziej lubianych i szanowanych obywateli miasta. Detektyw Ralph Anderson szybko, zdecydowanie i widowiskowo podejmuje czynności ujęcia mordercy. Trener T uczył i ćwiczył także jego syna, dlatego detektyw bardzo osobiście podchodzi do sprawy i specjalnie ujmuje sprawcę w świetle jupiterów podczas jednego z meczów, żeby dać wyraźny sygnał, że oskarżony o morderstwo jest ze stuprocentową pewnością winny. Niebawem okazuje się, że Maitland ma żelazne alibi jakoby w momencie przestępstwa był w zupełnie innym miejscu, co potwierdza kilka osób i nagranie z kamery. Anderson i prokurator okręgowy zdobywają jednak kolejny i niezbity dowód w postaci DNA, więc sprawa wydaje się być oczywista. Ale czy na pewno wszystko jest takie jasne i oczywiste? 

„Kiedy wyeliminujesz niemożliwe, cała reszta, jakkolwiek nieprawdopodobna, musi być prawdą". Te słynne słowa wypowiedziane przez Sherlocka Holmesa świetnie pasują do tej książki. Bardzo zgrabna i logiczna sentencja, którą można wręcz idealnie przypisać do sprawy kryminalnej prowadzonej od początku przez detektywa Ralpha Andersona, który ma nie lada orzech do zgryzienia. Bo jak wyjaśnić sytuację, kiedy wytypował i ujął sprawcę morderstwa ze stuprocentową pewnością i jasnymi dowodami, a mimo to ten ma żelazne alibi i świadków, że był w zupełnie w innym daleko oddalonym miejscu, w tym samym czasie, gdy dokonano tej okrutnej zbrodni? Jak jednocześnie mógł on popełnić morderstwo i być w inny miejscu? Detektyw Anderson zaczyna prowadzić śledztwo. Jednocześnie przybywa mu niemal tyle samo dowodów na to, że oskarżony jest winny, jak i tych, że jest niewinny. Przyjdzie moment, że będzie musiał niczym słynny Holmes pewne rzeczy odrzucić, a w pozostałe uwierzyć, że są prawdą, i przyjąć je za pewne.

Outsider od początku szufladkowany jest jako kryminał i wszystkie znaki do pewnego momentu wskazują na to, że tak właśnie będzie. Ale nie jest. Mistrz grozy nie byłby sobą, gdyby nie wprowadził do fabuły elementu fantastycznego, którym przecież posługuję się bezbłędnie. I tak też jest tym razem. Dlatego najnowsza powieść to nie taki rasowy kryminał jak u Christie czy Cobena, a bardziej książka bazująca w większości na charakterystyce powieści kryminalnej, ale łącząca się z elementem horroru, który od pewnego momentu fabuły coraz wyraźniej zaczyna się ujawniać. Czy to źle, czy dobrze, zależy od tego, co kto preferuje. Lekko rozczarowani mogą być fani powieści kryminalnych, którzy sięgną po tą książkę przekonani, że taką gatunkowo pozycję dostaną, bo przecież w takich pozycjach nie ma nic nadprzyrodzonego. Ale inny czytelnik, dla którego gatunek nie ma znaczenia i/lub zna styl Kinga, raczej nie nie będzie niezadowolony i zaskoczony, bo to król horroru, a nie kryminału, więc to zupełnie normalne. 

Autor miewał już lepsze i gorsze próby pisania kryminałów i wtedy, kiedy bazował tylko na tym gatunku wypadało to koniec końców niestety średnio. Ale gdy wprowadza do kryminału własnie ten element nadprzyrodzony, jak w przypadku najnowszej książki, to jest zdecydowanie lepiej. Wiadomo, że pisać potrafi bardzo dobrze, ale niekoniecznie potrafi wykorzystywać wszystkie cechy charakterystyczne dla kryminału, żeby był nim w pełni i żeby wyglądało to jak u innych autorów tego gatunku, do których się tutaj zresztą odnosi. Bo Stephen King ma to do siebie, że lubi pisać dużo, momentami aż za dużo, że mocny nacisk kładzie na obyczajowość, na elementy nadprzyrodzone i grozę fantastyczną, co nie jest takie typowe dla kryminałów. I niejednokrotnie słabiej wychodzą mu zakończenia, które w przypadku powieści kryminalnych no jednak są sprawą kluczową. Nie mniej jednak ta książka wyszła naprawdę dobrze. Mistrz horroru zwłaszcza mocno inspirował się Poem i opowiadaniem ‘William Wilson’ oraz detektywistycznymi seriami Christie i Doyle’a, czego nie sposób nie wychwycić. Nie na darmo użyłem powyższej sentencji, bo można by ją uznać za myśl przewodnią podczas toczonego śledztwa.

Najnowsza książka od początku budzi zainteresowanie makabryczną zbrodnią, która wywoła szok u niejednego czytelnika. Bestialstwo najwyższego rzędu, które oprócz tego, że szokuje, także budzi zainteresowanie, jak też ta sprawa się rozwiąże i co tu jest grane. Czy to jakaś gra? Czy sprawca się sklonował? Czy jakoś manipuluje policją? Czy jest to jakieś paranormalne zjawisko, w które ciężko uwierzyć, ale jednak istnieje? Wiele znaków zapytania, które powoli, powoli zaczynają dawać pełny obraz sytuacji. Świetnymi kreacjami bohaterów , klimatem i warstwą społeczno-obyczajową autor zawsze utrzymuje pewien niezmienny poziom i nie inaczej jest teraz. Zawsze potrafił stworzyć świetne postaci i klimat i to mu wychodzi ponownie na wysokim poziomie, więc nie ma się do czego przyczepić. Dodatkowo smaczku nadaje nawiązanie do serii o Billu Hodgesie i wprowadzenie do fabuły jednej z postaci z tej trylogii kryminalnej. Kto to jest i jaki będzie miał swój udział tego nie powiem. Ale sprawnie tę postać wykorzystał i miło było znowu się z nią spotkać.

Ciężko jest mi się przyczepić nieco bardziej do czegokolwiek. Fakt, że mogło być bez elementów nadprzyrodzonych i nieco lepsze (czytaj ciekawsze lub z większym przytupem, bo ogólnie nie jest spartaczone) zakończenie, ale mi to za bardzo nie ciążyło. Konfrontacja dobra ze złem, bezsilność i bezradność wobec oskarżenia, bestialska i szokująca zbrodnia, wokół której pełno znaków zapytania, niepokojący klimat, świetne postaci, ciekawa fabuła, odpowiednio narastające tempo i napięcie sprawiają, że książka mocno wciąga i czyta się z coraz większym zainteresowaniem i przyjemnością. 

Zauważam opinie wśród fanów, że Outsider to najlepsza książka od czasów rewelacyjnego "Dallas '63", które pojawiło się siedem lat temu. Ciężko porównywać obie te książki, bo niemal pod każdym względem się różnią. Łączy je jednak to, że obie czyta się świetnie i z dużym zainteresowaniem od początku do końca, więc może to po prostu wystarczy, żeby zachęcić do jej przeczytania. Ja w każdym razie polecam, bo to kawał porządnego czytadła i Stephen King, którego uwielbiam ja oraz rzesze fanów na całym świecie. ;)

Za książkę dziękuję księgarni Tania Książka.
Więcej książek Stephena Kinga znajdziecie tutaj.

34 komentarze:

  1. Całkowicie się zgadzam z Twoją opinią ☺Dla mnie książka była świetna a spotkanie z wiesz kim było bardzo przyjemną niespodzianką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Mi też się to podobało. Dla mnie jednak "Outsider" nieco lepszy od tej serii, z której najbardziej podobał mi się chyba jednak "Pan Mercedes".

      Usuń
  2. Ech, ja coś nie mam po drodze z najnowszymi książkami Kinga. Bazar, Pudełko z guzikami, Śpiące królewny, teraz Outsider, a ja i tak sięgam po te starsze tytuły. Pewnie i po te sięgnę w końcu, choć nie wiem kiedy. Co nie zmienia faktu, że ten kryminalny King mnie ciekawi, do tej pory mnie urzekł jako twórca przed wszystkim grozy.
    Na marginesie, podczytuję sobie Buick 8, w przerwach między meczami. Mundial przeszkadza czytać :P A sama książka - spodziewałam się, że bardziej mnie wynudzi, a jest całkiem nieźle!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikt nie mówi, że musisz sięgać po najnowsze. Sięgaj po te, które Cię najbardziej zachęcają. ;)
      To prawda, przez Mundial mniej czasu. ALe ja nie ubolewam. Jestem w raju, bo kocham piłkę i oglądam tyle, ile jestem w domu. A potem czytam w wolnej chwili. Teraz już koniec meczów dziennie, więc ten czas pozwoli się zaczyna znowu wydłużać.
      PS: Niemcy do domu!!!! :D

      Usuń
    2. Taaaaak, Niemcy do domu, też się ucieszyłam :P i zdziwiłam wielce. Poza tym w sumie ja piłkę lubię oglądać tylko jak są Mistrzostwa, jakoś liga mistrzów mnie nie interesuje. A masz jakiegoś kandydata do zwycięstwa w Mundialu? Oprócz Portugalii...? Bo ja trzymam kciuki za Chorwację ;)

      Usuń
    3. Dla mnie Portugalia nie jest faworytem. Osobiście kibicuję Brazylii, Anglii i Hiszpanii w tej kolejności. ;)

      Usuń
    4. Ja Hiszpanii przez chwilę a i owszem, kibicowałam, ale potem zobaczyłam jak Chorwaci sie prezentują. O, Brazylia też jest warta uwagi ;)

      Usuń
    5. To są moi ulubieńcy od lat, zwłaszcza Brazylia. Kibicuję im od pierwszego mojego mundialu, czyli 20 lat dokładnie. :)

      Usuń
    6. Uuu, to poważny związek w takim razie :> chciałabym życzyć Ci ich wygranej, ale mam swoich faworytów i nie mogę :P

      Usuń
    7. No cóż. Powodzenia więc. ;)

      Usuń
  3. O, to jest to, klon jak nic! Albo jego duch wychodzi z ciała i to on morduje! :D W każdym razie historia brzmi ciekawie :)
    Nie czytałam wszystkich książek Kinga, ale i tak mam sentyment do jego twórczości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, sprawdź to się przekonasz. :P
      A najlepsza to...? :)

      Usuń
    2. Nic, żadnej podpowiedzi? :P
      Hmm... trudno powiedzieć. Bardzo lubię "Dolores Claiborne", bo to była moja pierwsza książka Kinga. Tak mnie wciągnęła, że przejechałam przystanek, na którym powinnam wysiąść (a to mi się nigdy wcześniej nie zdarzyło). Rewelacyjna jest powieść "Dallas '63". Od niej też trudno było mi się oderwać. Lubię też zdecydowanie "Pod Kopułą", ale również "Rękę Mistrza" :)

      Usuń
    3. Żadnej. :P
      Czyli same bardzo dobre i rewelacyjne ksążki. "Dolores" to jedyna książka z nieformalnej serii kobiecej, która mi się tak podobała. Bo "Gra Geralda" i "Historia Lisey" słabe. Do "PK" mam wielki sentyment, bo to była moja pierwsza premiera Kinga, którą kupowałem w tym samym dniu, jechałem specjalnie do Katowic, żeby kupić, bo przy okazji w super promocji była. A poza tym premiera w moje urodziny, więc sentyment podwójny. :)

      Usuń
    4. No wiesz, jak tak możesz :P
      Mhm, świetne książki :) "Gry Geralda" i "Historii Lisey" nie czytałam, ale skoro mówisz, że słabe to nie mam czego żałować :)
      Premiera w urodziny? To nie dziwię się, że masz sentyment do tej książki :)

      Usuń
    5. A mogę. :P
      Może Tobie by się spodobały, nie wiem. Niedawno czytałem drugi raz "GG", o czym pisałem. Ale to dalej średniak.
      Dokładnie tak.

      Usuń
  4. No i elegancko. Wiedziałem, że Ci się spodoba, bo książka jest mega. Podpisuję się pod Twoją recką, bo praktycznie o tym samym pisałem w swojej opinii.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczaki, ostatnio coś mi nie śpieszno do Kinga, ale jak piszesz, że najlepsza książka od "Dallas" to chyba trzeba będzie się zabrać za lekturę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tego nie napisałem, czytaj ze zrozumieniem. :P Ale mógłbym się przychylić, mimo że "Przebudzenie" też mi się podobnie podobało. I "Bazar". Reszta słabiej.

      Usuń
    2. O matko tak to jest jak się na szybko czyta :P Dokładnie te same pozycje mi podchodziły pod dobre jeśli chodzi o ostatnie lata, chociaż jakbym miał być szczery to osobiście najwyżej z nowych książek Kinga (od Dallas), cenię "Joyland", który był dla mnie świetną przygodą, tylko ciut za krótką.

      Usuń
    3. Spoko, nic się nie dzieje. Też nie raz zbyt szybko przeczytam i przeinaczę. :) Mi "Joyland" też się podobało. Nie jest to najwyższa półka, ale klimat miasteczka, morza i ogólnie taki wakacyjny rewelacje. Czytałem i dosłownie czułem te rejony. :)

      Usuń
  6. Ha! No to wszystko jasne. Nawiązując do naszej ostatniej rozmowy to nie będę szukał daleko i w najbliższym czasie sięgnę po "Outsidera". Potem pewnie po "Cmętarz" i "Miasteczko Salem" :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz spokojnie się brać za to, bo to naprawdę porządnie napisana książka. Nie żaden bebol, których się Kingowi kilka trafiło. Jak Ci ta książka podejdzie, nawet nie fabułą, a stylem pisania Kinga, to potem bez obaw możesz sięgać po ciekawsze fabularnie "Cmętarz", "Miasteczko Salem" i inne. ;)

      Usuń
  7. Ech te zakończenia Kinga. :D Gdzieś widziałem niedawno taki gif, że coś chyba driftowało czy czort wie co robiło (nie pamiętam) i doskonale to wychodziło i wokół się napisy pojawiały:

    "wspaniałą fabuła!"
    "och jakie doskonale postacie!"
    "te opisy!"

    A gdzieś na koniec było miejsce oznaczone "zakończenie" i tutaj się wszystko rozsypało. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe,no zdarza się. Dlatego jak książka jest wysoko to najczęściek dlatego, że w 100% jest ok. :P

      Usuń
  8. Wszyscy już czytali Outsidera, tylko do mnie coś mój egzemplarz nie chce dojść :( Smuteczek :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też ciut za długo szedł. Co najmniej 4 dni wcześniej miałem czytać. Cholera poczta polska....

      Usuń
    2. No weź 4 dni... Ja miałam zamówiony na początku czerwca...

      Usuń
    3. Ale ja też na początku. Tylko mnie nie goniło tak z czytaniem, bo miałem kolejkę. Ale przeliczyłem się z kolejnością, bo chciałem to czytać wcześniej, a ostatecznie musiałem poczekać i sięgnąć po coś innego.

      Usuń
  9. Jestem właśnie na Polconie i Outsider pojawił się wśród nowości wydawniczych polecanych przez Sapkowskiego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez Sapkowskiego? Zaskoczyłeś mnie. W takim razie nie trzeba już mojej rekomendacji, aczkolwiek Tobie to raczej by się spodobało "Dallas". ;)

      Usuń
    2. Wspominał na dwóch różnych spotkaniach, że w Outsiderze pojawił się „ten pazur Kinga”, którego już się nie spodziewał dostrzec. Ale dodał też, że to idealny materiał szkoleniowy dla młodych pisarzy - można zobaczyć jak świetnie rozpocząć książkę a potem spaprać zakończenie ;))
      O Dallas pamiętam ale czasowstrzymywacz mi się gdzieś zawieruszył i musi jeszcze poczekać;)

      Usuń
    3. No dokładnie, to stary, dobry King. Tylko byłby jeszcze lepszy, gdyby albo od początku wiadomo, że to horror, bo tam element fantastyczny (wtedy te zakończenie było okej), albo gdyby po prostu całkowicie ten element horroru wywalił (wtedy jednak zakończenie byłoby nie-okej). Ale ogólnie właśnie jemu się często zdarza napisać jakiś bebol na koniec, mimo że do tego momentu wszytko grało idealnie.
      Spoko. Dallas akurat jest idealne od początku do końca. ;)

      Usuń