Marzec to już właściwie prawie-wiosna. Fakt, w marcu jak w garncu, jak to się mówi. Ale jednak ten powiem wiosenny już czuć, więcej słonka, mniej cholernego chłodu i (zwłaszcza) śniegu. I urodziny w tym miesiącu (chociaż czy po 30-stce powinno mnie to jeszcze cieszyć? :D), i dłuższe dni, i więcej słonka (to już było, wiem, ale słonko to słonko, więcej pozytywnej energii i witaminy D, które się przydają). Tak, marzec jest zajebisty. I zawsze jest to miesiąc, w którym zaczynają się pojawiać w dużej ilości ciekawe tytuły. Nie inaczej jest w tym roku. Na pewno sięgnę po poniższe, które mnie zainteresowały:
Prószyński i S-ka
Akcja rozpoczyna się w prestiżowej szkole muzycznej w Nowym Jorku. Morderca, uciekając z miejsca zbrodni, zamyka się w jednej z klas. Kiedy rozlega się w niej krzyk, a potem strzał, policja wyważa drzwi. Klasa jest pusta.
Lincoln Rhyme i Amelia Sachs postanawiają pomóc w śledztwie. Dla ambitnej Sachs jest to szansa na awans. Przykuty do wózka Rhyme wierzy, że jego protegowana wytropi diabolicznego mistrza iluzji, popełniającego coraz bardziej potworne morderstwa. Rhyme i Sachs muszą przedrzeć się przez dym i lustra, aby zapobiec potwornej zemście, która mogłaby się też okazać najbardziej spektakularnym zniknięciem, jakie widział świat.