Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 386
Gatunek: Autobiografia
Data premiery: 26.04.2018
Data premiery: 26.04.2018
Moja ocena: 6/6
"Charakterniak od zawsze i na zawsze”
Niedawno czytałem jedną z moich ulubionych książek obozowych. Ulubiona obozowa może u niektórych wzbudzić zdziwienie, ale bynajmniej nie należy do nich przez wgląd na tematykę, a ze względu na najbardziej przebojowego, pozytywnego i charakternego autora, który przedstawił w "Pięć lat kacetu" swoją autobiografię z pobytu w obozie w bardzo specyficzny dla siebie sposób. Stanisław Grzesiuk, bo o nim mowa, ma jednak na swoim koncie trzy tego typu książki. Napisał także o swoim życiu przed trafieniem do obozu i po wyzwoleniu. Ta druga nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka ma się ukazać jeszcze w tym roku. Natomiast pierwsza ma swoją premierę w dniu jutrzejszym i właśnie o niej napiszę dzisiaj kilka słów.
Boso, ale w ostrogach to książka, w której autor przedstawia obraz przedwojennej Warszawy oraz swoje losy, zanim trafił do obozu. Wychowany w domu na ulicy Tatrzańskiej, gdzie jeszcze wtedy nie było bruku, chodników i latarni, a w domach światła i wody (tę trzeba było nosić wiadrem albo dostawało się od woziwody), od najmłodszych lat Grzesiuk był taki, jakiego poznać można było w poprzedniej książce jako dorosłego. Człowiek, który nigdy nie tracił głowy, zawsze pełen humoru, często używający pięści (i główki) czy ciętego języka, uparty, szczery i pewny siebie. Chociaż wychowany w biedzie z niewielkimi perspektywami na lepsze życie zawsze patrzył z podniesionym czołem i robił wszystko, żeby jemu i bliskim żyło się lepiej. Nie myślał, że jest źle i nie załamywał rąk tylko działał.
Stanisław Grzesiuk z typową dla siebie szczerością, energią i zapałem przedstawia przedmieścia Warszawy i swoje młodzieńcze lata, czyli przygody dzielnicowe, ze szkoły, z pracy, ucieczki przed policjantami, podróżowanie po kraju. Poznajemy jego dom, pracę, otoczenie, przyjaciół, tradycje, obyczaje, gwarę, ferajnę bardzo bliskich mu kumpli, którzy razem ze sobą pili, bawili się i rozrabiali. No i oczywiście kodeks honorowy, na którym całe życie Grzesiuka się opierało. Kapować nigdy nie wolno. Odgrywać się zawsze wolno. I tytułowe - boso, ale w ostrogach. Te trzy fundamentalne zasady sprawiały, że Staśka wszyscy szanowali i od początku wiedzieli z jakim człowiekiem mają do czynienia. Charakternym i kozakiem - jak o sobie mówił. Człowiekiem z zasadami - jak mówili o nim inni.
Te wydanie, podobnie jak "Boso..." , jest bez skreśleń i cenzury. Bazuje na pierwszym oryginalnym z 1959 roku, kiedy autor dość odważnie jak na tamte czasy wydał niniejszą książkę. Nawet rodzina pisarza interweniowała do wydawnictwa, żeby usunąć niektóre sceny. A tych jest naprawdę sporo, co można zauważyć po pogrubieniu, które zastosował wydawca, żeby było je widać wyraźnie. Dzięki ich przywróceniu książka jest znacznie dłuższa od poprzedniej wersji jaką czytałem. Bywają nawet całe rozdziały, które były usunięte. Na początku zamieszczono kilka krótkich i pochlebnych recenzji od dziennikarzy. Zaś na końcu dodano jeszcze aneks, w którym znajduje się tekst powstały już po wydaniu tej książki. Jak wynika z informacji od wydawnictwa Grzesiuk gdyby mógł to napisałby więcej. Ale do tego nie doszło. Nieliczne wykreślone fragmenty nie zostały przywrócone, ale w intencji autora nie miały być, więc się tutaj także nie pojawiły.
Boso, ale w ostrogach to zatem bardzo ciekawy i żywy obraz przedwojennej Warszawy z jej przedmieściami, obyczajami, tradycjami, specyficznym słownictwem i kodeksem przedstawionymi przez rodowitego warszawiaka, gawędziarza i cwaniaka nad cwaniaki. Przedstawiony nie za pomocą łez i tragedii, ale humoru, przebojowości, cwaniactwa i szczerości. Nie ma patosu i koloryzowania. Gawędziarz opowiada ze swadą i humorem, którymi zaraża czytelnika. Książka dla osób ciekawych dawnych przedwojennych czasów i ludzi z zasadami, których już jest niewiele. Polecam.
Co tu dużo mówić. Mój ścisły TOP ukochanych książek i jeden z dwóch ukochanych pisarzy. Książka genialna w swojej prostocie. Grzesiuk był wielki. Amen.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Ciekawe kiedy "Na marginesie". Stawiam czerwiec.
UsuńMówili o wrześniu, ale widzę, że wydają wcześniej. Jak dla mnie to mogą nawet dziś :)
UsuńBoso też miało być później, więc tak sobie pomyślałem. Ale generalnie na pewno w tym roku. ;)
UsuńKsiążka już czeka grzecznie w BB. Czytałam lata temu "Pięć lat kacetu", jestem bardzo ciekawa jak odbiorę "Boso..."
OdpowiedzUsuńCo to BB? czytnik? :)
UsuńBig Brother :D
Usuń1 edycja rewelacyjna była. Miło się wspomina. Jeszcze bajtel byłem, a to chyba pierwsze takie show w Polsce. Oglądało się, oj oglądało.
UsuńJak każdy :) I za Gulczasa kciuki trzymało :)
UsuńGulczasa, Klaudiusza. Pierwsza Era najlepsza. Nawet gdzieś płytę mam jeszcze z nimi, jakieś filmiki nieemitowane czy coś. Drugi sezon w sumie też był spoko.
UsuńNie. Bielsko-Biała.😋
OdpowiedzUsuńTak mi coś mówiło, że Tobie raczej o miejsce będzie chodziło. Ale spoko. TO już wiem, że godzinę drogi ode mnie mieszkasz. :P
UsuńA jak wpadamy do teściowej do Zabrza, to tak max. 15 min. ;)
OdpowiedzUsuńNo trochę więcej myślę, bo ja nie mieszkam w Bytomiu od strony Zabrza tylko po drugiej, bliżej Chorzowa. Tak z 20-25. :)
UsuńAż trudno uwierzyć, że można podchodzić z takim humorem i dystansem do poważnych problemów i życiowych tragedii, dlatego na pewno sięgnę po książki Grzesiuka. Najpierw oczywiście zapoznam się z publikacją o pobycie w obozie.
OdpowiedzUsuńGrzesiuk to był gość. Świetny, naprawdę świetny. Takich ludzi więcej na tym świecie, a byłby lepszy.
UsuńBardzo się cieszę, że te wycięte fragmenty są zaznaczone i widać, o które chodzi. W wydaniu Mistrza i Małgorzaty, które sobie kupiłam jest identycznie, i właśnie dlatego kupiłam to konkretne wydanie. Grzesiuk jeszcze przede mną (i mam go w legimi i w bibliotece <3), ale chyba zostawię go sobie już bardziej na jesień. :)
OdpowiedzUsuńJak uważasz, aczkolwiek w przypadku jego książek nie ma jedynej słusznej pory, można czytać cały rok. :)
Usuń