Wydawnictwo: WAB
Tłumaczenie: Agnieszka Sylwanowicz
Liczba stron: 415
Gatunek: Biografia, esej
Moja ocena: 5/6
John R.R. Tolkien - kim był i czym zasłynął raczej nie trzeba większości czytelnikom wyjaśniać. Niewielu już jednak wie, jaki był twórca Śródziemia. Może nie jest istotne dla przeciętnego czytelnika, który sięgnął jedynie po "Hobbita" i/lub "Władcę Pierścieni", albo może jeszcze nawet i po "Silmarillion", ale już dla fana wygląda to inaczej, bo na ogół ulubionego pisarza chce się poznać lepiej. To, jaki był, bardzo dobrze pokazały mi prywatne "Listy", w których korespondował z wydawcami, przyjaciółmi, rodziną i czytelnikami. Bardzo fajna książka, dzięki której możemy poznać Tolkiena jako profesora, osobę mocno wierzącą, przyjaciela i przede wszystkim kochającego ojca, dla którego rodzina jest najważniejsza. Rzadko zdarza się wydawanie listów autorów, więc jest to niewątpliwie perełka, którą polecam. Chciałem jednak jeszcze poznać konkretną biografię autora przedstawioną z punktu widzenia osoby trzeciej, która poświęciła sporo czasu i pracy, żeby przedstawić w swojej książce twórce Śródziemia w pełnym obrazie. Na rynku można znaleźć kilka takich książek, jednak najbardziej wychwalana była od Carpentera, o czym dowiedziałem się miedzy innymi od Kasi z Kącika z Książką, dlatego zdecydowałem się właśnie na tą pozycję.
J.R.R. Tolkien: Biografia to książka oparta na wielu listach, pamiętnikach i innych pismach oraz rozmowach i wspomnieniach rodziny i bliskich. Została podzielona na 8 części, w których wyznaczono konkretny przedział czasowy lub okolicznościowy i autor właśnie na tym fragmencie się skupiał. A zaczął od samego początku, czyli od przybliżenia rodziców Tolkiena i jego narodzin, następnie wczesne lata i dzieciństwo, dojrzewanie, działania na uczelni, tworzenie mitologii, nawiązywane przyjaźnie i tak dalej, aż do ostatniego dnia profesora, czyli 2 września 1973 roku, kiedy zmarł. Na końcu zamieszczone zostały jeszcze różne dodatki (w tym drzewo genealogiczne Tolkienów czy chronologia wydarzeń życia profesora). Natomiast w trakcie lektury natkniemy się na czarno-białe fotografie w różnych momentach życia profesora i z jego otoczenia.
Obraz, jaki nam się wyłania z tej biografii, to Tolkien jako człowiek o dwóch osobowościach. Z jednej strony bardzo przyjazny, z dużym humorem, ciepły i otwarty na ludzi, z którymi uwielbiał rozmawiać, nie potrafił odmawiać i z łatwością sobie ich zjednywał. Z drugiej z kolei często samotny, bardzo oddany pracy profesor Oksfordu, utalentowany, inteligentny, wszechstronny, bardzo religijny i tradycjonalista nastawiony pesymistycznie do nowości (np. mimo wielu pieniędzy nie kupował podstawowych urządzeń elektrycznych do kuchni). Lubił towarzystwo i reagował bardzo emocjonalnie na smutki i wesołości, chociaż był samotnikiem pod wieloma względami. I od wczesnego dzieciństwa przejawiał zamiłowanie do języków - szybko i z przyjemnością się ich uczył najpierw z mamą, potem z profesorami i ostatecznie sam, co widać od początku w książce. Nie dziwi więc, że z tak wieloma z nich miał do czynieni i często z nimi obcował, a ostatecznie stworzył swój własny język.
Tolkien był człowiekiem bardzo poukładanym, zdyscyplinowanym, wytrwałym, wierny zasadom, ideałom i najbliższym. Słuchał się starszych. Kierował się umiarem, rozsądkiem i niekrzykliwością we wszystkim z czym się stykał. Znany był z tego, że mówił szybko i często niezrozumiale. I przy tym wszystkim nie wykazywał specjalnie jakichś zachowań, które świadczyłyby o tym, że jest autorem najważniejszego fantasy. Jego życie na co dzień nie wyróżniało się czymkolwiek, to trywialna egzystencja prostego człowieka zamkniętego w ramach życia. Carpenter podszedł do napisania biografii. bardzo poważnie i rzetelnie. Pisze o ciepłych uczuciach, ale i o smutkach. O jasnych i ciemniejszych stronach. O pięknych i trudnych chwilach. Dzięki książce dowiemy się o naprawdę wielu ciekawych rzeczach, jak chociażby o pierwowzorze Gandalfa, który był na malowidle niemieckiego malarza J.Madelenera, klubie T.C.B.S i Inklingach, poznaniu i życiu z pierwszą i jedyną miłością (Edith Bratt ), jego udziale w wojnie, o uprawianiu wielu dyscyplin sportowych, o przyjaźni z Lewisem, pirackim wydaniu „Władcy Pierścieni” w Ameryce przez wydawnictwo Ace Books, które oficjalnie widniało na półkach. Myślę, że w połączeniu ze wspomnianymi "Listami" dowiedziałem się już wystarczająco, żeby stwierdzić z całą pewnością, że był to rewelacyjny człowiekiem, którego warto poznać bliżej.
J.R.R. Tolkien: Biografia raczej nie jest najodpowiedniejszą książką dla osób, które nie poznały wcześniej Śródziemia (chociaż niewykluczone, że po niej można nabrać ochoty zapoznać się z jego twórczością). Przede wszystkim jest jednak jak najbardziej godna polecenia wszystkim tym, którzy się z jego twórczością zetknęli, i to nie tylko fanom. To świetna lektura przedstawiająca historię niesamowitego człowieka - geniusza, gawędziarza, wesołka i najważniejszego reprezentanta fantasy. Polecam.
Mam starsze wydanie tej książki i czeka na przeczytanie. Podobnie jak kilkanaście innych książek Tolkiena i o Tolkienie :)
OdpowiedzUsuńZnajomy z liceum bardzo zachwalał sobie również biografię, jak i same Listy, więc na pewno kiedyś do nich usiądę :)
Zdecydowanie polecam oba, jak w recce. Dla fanów Tolkiena to oczywista oczywistość. ;)
UsuńMówisz, że nie jest to taka "sucha" biografia - bo listy i inne takie? Bo takowych nie zdzierżam.
OdpowiedzUsuńNIe jest sucha, ale listów za wiele nie ma. A i tak często fragmenty.
UsuńUf, cieszę się, że Ci się spodobała, bo miałabym wyrzuty sumienia, gdyby stało się inaczej :) Ale ja byłam nią oczarowana, więc ryzyko było niewielkie, biorąc pod uwagę jak zbliżony jest nasz gust :)
OdpowiedzUsuńNo, zero zaskoczenia. :) A inne biografie też czytałaś? Tam jeszcze od Gomeza jest i chyba ze 2-3 inne. Ale Gomez chyba potem najbardziej znany, bo Kinga też opisywał i wielu innych.
UsuńMasz na myśli inne biografie Tolkiena czy biografie w ogóle? :) Bo jak pierwsze to nie czytałam, a jak drugie to też w sumie niewiele :D
UsuńTolkiena. Ja tę od Gomeza chyba jeszcze kupię i sprawdze.
UsuńMNie wystarczy ta jedna, aż taką fanką chyba nie jestem :)
Usuń