wtorek, 30 kwietnia 2019

MAG - Jeffery Deaver [recenzja]

Tytuł oryginału: The Vanished Man
Cykl: Lincoln Rhyme, tom: 5
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tłumaczenie: Krzysztof Sokołowski
Liczba stron: 445
Gatunek: Kryminał, thriller, thriller kryminalny, thriller psychologiczny
Moja ocena: 5/6

"Znikający człowiek"

Lincoln Rhyme i Amelia Sachs ponownie w akcji. Tym razem kryminalistyk i jego współpracownica otrzymują sprawę kryminalną związaną ze sztuką magiczną. W prestiżowej szkole muzycznej w Nowym Jorku zamordowano studentkę. Kiedy dwie policjantki, goniąc sprawce na terenie placówki, widzą, że ten wchodzi do jednej z sal, gdzie nie ma innego wyjścia, wydaje się, że mają go w garści. Jednakże po czujnym i ostrożnym wejściu do pomieszczenia okazuje się, że mordercy tam wcale nie ma, jakby rozpłynął się nagle w powietrzu. Niedługo po tym wydarzeniu, w innym miejscu, ale w podobnych zaskakujących okolicznościach ginie kolejna ofiara. Lincoln i Amelia będą musieli zmierzyć się ze sprawcą, który najwidoczniej jest bardzo sprytnym iluzjonistą, który zaczyna popełniać coraz gorsze zbrodnie. Parze detektywów może pomóc początkująca iluzjonistka, Kara. Ale czy uda im się złapać mistrza iluzji? 

To już piąte spotkanie z parą detektywów. Niewiele upłynęło dni, kiedy sięgnąłem po tom czwarty, ale to dlatego, że seria trzyma po prostu bardzo dobry poziom i jest wciągająca i przez to zamierzam przeczytać całość. Można zauważyć, że każdy tom porusza jakiś inny, osobny wątek, który nadaje każdej z tych powieści indywidualny charakter, mimo że mianownik kryminalny jest dla wszystkich taki sam. W jednej było o nielegalnych chińskich imigracjach, inna zaś skupiała się na entomologii. Tutaj mamy sztukę magiczną, czyli iluzję, która wykorzystana na rzecz fabuły sprawia, że powieść czyta się naprawdę świetnie.

Dym i lustra, Harry Houdini, akrobacje, zniknięcia, uwalnianie z łańcuchów, wielka scena, cyrk, spektakularne sztuczki i tego typu sprawy. Chyba nikomu nie jest to obce i większość z nas miała z tym kontakt przede wszystkim w dzieciństwie w różnych cyrkach. Na tym właśnie opiera się ta książka i muszę przyznać, że dla mnie pomysł na wykorzystanie takiego bardzo dobrego iluzjonisty jako seryjnego mordercy to bardzo oryginalna rzecz. Zagłębiając się w kolejne strony książki czytelnik ma wrażenie, jakby uczestniczył w dwóch sytuacjach. Nie tylko w osobistym rozwiązywaniu zagadki kryminalnej, ale też w przedstawieniu, gdzie na scenie (nie tylko przed widownią, ale w różnych miejscach) widzi sprawnego iluzjonistę, który oszukuje wszystkich dookoła, tak zwykłych ludzi, jak i przedstawicieli prawa, którym bez problemu ucieka, a czasem dosłownie wymyka się z rąk. 

Jeśli chodzi o postaci to tych, co normalne u autora, nie ma zatrzęsienie. Od tych już nam znanych dotychczas i nowego seryjnego mordercy, pojawiają się zaledwie trzy, może cztery, w tym jedna z nich nieco tylko bardziej znacząca, czyli aspirująca iluzjonistka Kara, która jest bardzo fajną i przyjemną postacią i coś mi mówi, że jeszcze pojawi się w której z książek. Natomiast główne postaci, czyli Rhyme i Sachs też mają swoje pięć minut, poza głównym wątkiem książki. Znana jest z poprzednich części ich bliskość pozasłużbowa, więc gdzieś to coraz bardziej się rozwija. Natomiast osobna kwestia dotyczy Amelii, która ma wielką okazję otrzymać stopień sierżanta i rozwiązanie sprawy z iluzjonistą może to znacznie ułatwić, chociaż nie będzie to wcale łatwe. 

Książka nie jest bez wad, ale są one raczej marginalne. Właściwie to tylko pojawiają się ze dwie sceny, które według mnie są jednak nieco zbyt przebajerowane, nawet biorąc pod uwagę główny wątek opierający się na iluzji. To po prostu zbyt nieprawdopodobne, aby mogło się zdarzyć, bo nie wierzę, aby tak świetnie można było pomyśleć naprzód i zgrać perfekcyjnie ze sobą każdy element, zwłaszcza, że tyczy się to aresztowania. Ale ogólnie książka moim zdaniem jest lepsza od dwóch poprzednich części, bo poziomem bliższa pierwszej i drugiej, które mnie dosłownie zachwyciły, więc ogólnie było bardzo dobrze. 

Mag to książka, która przypadnie do gustu nie tylko fanom Deavera, duetu Rhyme-Sachs i psychologicznych kryminałów, ale także tym, którzy lubią czary, iluzje, magiczne sztuczki i wszystko z tym związane. Ciekawa i wciągająca fabuła zapewnia moc przyjemnej rozrywki na kilka szybko upływających godzin. Polecam.


Za książkę dziękuję księgarni Tania Książka.
Więcej bestsellerów znajdziecie na ich stronie.

6 komentarzy:

  1. Zaciekawiła mnie ta książka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niebawem się biorę za Kolekcjonera kości- brakuje mi dobrego, mocnego thrillera i sądzę, że Deaver mi go zapewni. Z tego co widzę, kolejne tomy są nierówne, mam nadzieję, że mocno tego spadku jakości nie odczuję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to nie jest nierówność jak parabola. ;) Na Deaverze się nie zawiedziesz jak na Gaimanie. Samego Kolekcjonera, mimo znajomości filmu, czyta się świetnie.

      Usuń
    2. Uff...
      A filmu nie znam ;) Więc tym bardziej ^^

      Usuń
    3. No to zdecydowanie. :) Kolekcjoner to jest bardzo klimatem w stylu trylogii zła Chattama albo filmu Siedem, który może widziałaś. :)

      Usuń