czwartek, 7 stycznia 2016

WIEŻA MILCZENIA - Remigiusz Mróz [recenzja]

Wydawnictwo: Damidos
Liczba stron: 367
Gatunek: Kryminał
Moja ocena: 4/6










Przyszedł mróz za oknem, który daje ostro po dupie, jak tylko wychyli się aby kawałeczek nagiego ciała na zewnątrz. Cały grudzień na plusie, tydzień świąteczny, kiedy śnieg był wyczekiwany, ja miałem 9 dni wolnego i na dobrą sprawę nie musiałem nawet w ogóle wychodzić z domu, więc równie dobrze mogło tego śniegu nawalić aż pod sam parapet okna mieszkania na parterze, w którym mieszkam. Ale nie, mróz ze śniegiem musieli sobie przyjść kilka dni po świętach, kiedy na pewno ich nie potrzebuje, a już tym bardziej mój samochód, który na początku nie chciał mi odpalać. W tym samym czasie pojawił się na horyzoncie jeszcze jeden mróz, a właściwie Mróz, bo to człowiek, i nie, nie ten od miliona monet, bo tamten to Mrozu, który coś tam sobie nagrywa (podobno w klimatach hip-hop), ale niekoniecznie wpada mi to w ucho, a już na pewno hip-hopem bym tego nie nazwał. Ten Mróz to Remigiusz, pisarz, i na nim się dzisiaj skupię, bo przecież nam tutaj o literaturę chodzi.

O tym Panu słyszałem i czytałem na długo przed tym, zanim po jego książkę sięgnąłem. Słyszałem, czy tego chciałem, czy nie, bo niesłabnący od jakiegoś roku marketing, który atakował różne popularne miejsca w sieci, gdzie często bywam, zrobił swoje. O Miłoszewskim było głośno. Sięgnąłem, przeczytałem, spodobało mi się, więc ten szum był słuszny. Może więc tak samo będzie z Mrozem? - pomyślałem. I zacząłem przeglądać biografię, z której wynikało, że pan Remigiusz wydaje się być ewenementem. Bo i jak nazwać to inaczej, kiedy człowiek debiutujący zaledwie 3 lata temu ma już dziś wydanych 9 książek w kilku różnych wydawnictwach, oprócz tego uparcie twierdzi, że jeszcze kilkanaście ma w zanadrzu, które czekają na wydanie, i cieszy się już teraz wielką i niesłabnącą popularnością wśród wielu fanów, których normalnie autorzy zyskują sobie w naszym kraju latami? Wśród moich znajomych blogerów i użytkowników innych portali też zyskał sobie spore poparcie i powoli sprawa z poznaniem tego autora zaczęła się dla mnie robić nagląca. Tylko pojawił się problem, od czego tutaj zacząć? Myślałem kilka ładnych tygodni. I myślałbym nad tym pewnie jeszcze trochę, ale z pomocą przyszła mi miła koleżanka, która uraczyła mnie książką Mroza w formie gwiazdkowego prezentu. Ba, nawet dostałem go do rąk własnych 24 grudnia. Dzięki jeszcze raz Kyuo! A teraz poczytajcie, jeśli macie ochotę, co mam do powiedzenia na jej temat...

Akcja dzieje się w miasteczku Lansing, stolicy stanu Michigan. Młoda kobieta pracująca na stacji benzynowej kończy późno swoją zmianę i wychodzi do domu. Nie dane jednak było jej do niego wrócić, bo została zaatakowana przez napastnika w białej bluzie z kapturem, który bez skrupułów pozbawił ją życia. Ciało zostało odnalezione na drugi dzień i sprawa została przyznana policjantce Ewelyn Thomsen. W toku postępowania śledczego odwiedziła najbliższego krewnego w okolicy, chłopaka ofiary - Scotta Wintona. Informując go o tragicznym wypadku nie zdaje sobie sprawy, że Scott to bardzo inteligentny były wykładowca wyrzucony z Yale, który postanawia wszcząć własne śledztwo. Niedługo po pierwszym morderstwie dochodzi do kolejnego, gdzie w pobliżu miejsca wypadku Thomsen widzi Wintona. Ten ma własną teorię na temat zabójstwa i powiązania sprawcy z poprzednim, mimo iż policja nie widzi na razie punktów wspólnych. W ten sposób ścieżki policjantki i byłego wykładowcy, wbrew woli pani funkcjonariusz, stykają się i będą stykać się jeszcze nie raz, bowiem pojawi się więcej morderstw i więcej znaków zapytania, stojących za motywem zbrodniarza, a Winton jest najbliższy temu, by odkryć, do czego to wszystko zmierza, i co kieruje mordercą.

Książka jest debiutem, a nawet - jak głosi szumnie hasło wydawnicze na przedniej okładce - sensacyjnym debiutem (chociaż podobno autor najpierw napisał wydane chwilę później Parabellum, ale nieważne). Muszę przyznać, że przed sięgnięciem po nią przeczytałem zarys fabuły i nie nastawiałem się na nic porywającego, bo kryminałów w podobnym stylu naoglądałem się i naczytałem już sporo. I miałem rację, bo fabuła nie jest specjalnie oryginalna, jest sztampowa. Chociaż Mróz zaskoczył mnie może ze dwa razy. Ale nie o to mi chodziło sięgając po nią. Chciałem sprawdzić styl autora, żeby dowiedzieć się "o co tyle szumu z tym Mrozem?". I muszę przyznać, że pod względem samego pisania autor wypadł bardzo dobrze. Już po pierwszych zdaniach zauważyłem, że nie czuć tutaj typowej dla debiutantów sztywności językowej. Autor pisze jakby czuł się bardzo swobodnie i pewny siebie. I ja w gruncie rzeczy zacząłem od początku czytać jakbym od razu złapał dobrą falę i tak sobie płynąłem, i płynąłem, bez przeszkód do końca. 

Fabuła książki jest dobrze przemyślana, prowadzona bez zgrzytów do samego finału, poruszająca kilka różnych kwestii, przede wszystkim fanatyzmu religijnego i członków pielęgnujących daleko posunięte idee czystości, związany z tym terroryzm, seryjny morderca, także polityka i różne jej machinacje związane z dojściem do władzy, nie zawsze zgodnie z prawem. Bohaterowie nie są oryginalni i nazbyt przedstawieni psychologicznie, ale na pewno są wyraziści i różnią się między sobą. Główni bohaterowie to Ewelyn Thomsen - atrakcyjna policjantka, pewna siebie, silna charakterem i z łatwością podejmująca natychmiastowe decyzje, i Scott Winton - inteligenty, cwany, arogancki i gburowaty. Mamy też drugoplanowego Briana Huttona - polityka aspirującego do objęcia funkcji prezydenta USA, czy Eldena Lindalla - najlepszego przyjaciel Wintona, zabawnego, poczciwego i utalentowanego hakera.

Remigiusz Mróz pisze zatem tak, że wydaje się w pełni kontrolować całą fabułę i przekonuje tym do siebie czytelnika. Momentami co prawda wyraźnie poniosła go wyobraźnia, ale to pierwsza książka, więc nie ma się co czepiać. Fabuła sztampowa, a się nie nudziłem. Za czytaniem książek polskich autorów w amerykańskim stylu (chociaż muszę oddać słuszność takiego wyboru, bo jednak przedstawiony tutaj fanatyzm religijny, terroryzm i działania policji nie pasowałyby do polskich realiów) też nie przepadam, a jednak bez problemu dobrnąłem do końca. Moim zdaniem bardzo zgrabnie i dobrze napisana książka, która wyraźnie daje mi do zrozumienia, że potencjał autora jest spory i trzeba koniecznie zapoznać się z pozostałymi pozycjami, o ciekawszych historiach, gdzie ten potencjał się potwierdzi. ;)

28 komentarzy:

  1. Wieży milczenia nie czytałam, więc jeszcze raz (do znudzenia), będę Cię zachęcać do sięgnięcia po Parabellum :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że bez przeszkód sięgnę po tą książkę w niedługim czasie. ;)

      Usuń
  2. Normalnie padłam po przeczytaniu wstępu ;D Widzę, że nie tylko ja mam zacięcie ironiczno - sarkastyczne do otaczającego mnie świata ;D I dooobrze! Głupi, głupi śnieg ;>

    A co do pana Mroza to powiem tak: nie czytałam jeszcze żadnej jego książki, ale to moje kolejne postanowienie noworoczne - sięgnąć po kryminał, w dodatku ten nasz, polski, ponoć tak dobry! Czytałam ostatnio wywiad z Mrozem i przepadłam <3 :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fajnie, że udało się rozśmieszyć bez używania bezpośrednich zwrotów do Ciebie, minek i innych. O to mi chodzi, żeby te recenzje nie były sztywne i czuć było, że ja pisze swobodnie i na luzie, używając różnych elementów językowych zależnie od humoru, czy to sarkastycznie, czy nieco głupkowato, czy na poważnie. :)

      No tak jak moje, właśnie. Ale widać szybko je wypełniłem. :)

      Usuń
    2. Sztywne, suche fakty zostawmy recenzentom, którzy obiektywnie oceniają techniczną zawartość książek (jak to dziwnie brzmi, obiektywna recenzja), my się skupmy na opisywaniu własnych wrażeń. :) Najlepiej z odrobiną jaja!

      Usuń
    3. Dokładnie. Tu ma być subiektywnie, swobodnie i zgodnie z własnym sumieniem. :)

      Usuń
  3. Tej jeszcze nie czytałam, jak i kilku innych.W tych, które czytałam też parę razy autora poniosło ale ogólnie bardzo mi się jego proza podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam w planach sprawdzić tego Mroza - tak w ogóle to u mnie już jest na plusie, więc nie wiem, gdzie Ty go spotykasz :P
    Coraz częściej słyszę o tym autorze i to pozytywne opinie, więc chyba będę musiał po niego sięgnąć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie -5 dzisiaj było. :/
      Z mojej strony to taki wstępniak, jak pisałem. Następną książkę będzie trzeba sprawdzić jakąś konkretniejszą. :)

      Usuń
  5. Zgadzam się z Twoją opinią totalnie :D Mróz to mój mistrz, jednak Wieża milczenia nie zwala z nóg, tak jak to robi Kasacja czy Zaginięcie :D
    Cieszę się, że Ci się styl Mrozika spodobał i będziesz kontynuował :D Ja bym jeszcze polecała Turkusowe szale, bo kocham i uwielbiam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasia proponuje Parabellum. Ty Turkusowe szale. Obie brzmią bardzo dobrze, ale to wojna, a ja mam jeszcze inną zaległość w tym temacie od Ciebie. Dobrze wiesz jaką. :) Może jednak ta kasacja pójdzie na następny rzut. :)

      Usuń
    2. Wiem :D Ale się cieszę, że będziesz czytał dalej <3 <3 No po prostu poprawiłeś mi humorek na cały dzień :D

      Usuń
    3. Będę, będę. To masz jak w banku. :) Albo Kasacja, albo Ekspozycja. Myślałem jeszcze nad tym Parabellum, bo to mógłbym wziąć do recenzji. Ale, zobaczymy. :)

      Usuń
    4. Ja właśnie skończyłam Ekspozycję i chyba najbardziej mnie zszokowała. Także ten :D Łapaj Ekspozycję najpierw.

      Usuń
    5. Hehe, a niedługo trzy premiery w tak krótkim czasie. :)

      Usuń
  6. To była pierwsza książka Mroza jaką czytałam i tak zostałam fanką jego twórczości :)

    OdpowiedzUsuń
  7. No właśnie, mnie też nie pasuje, jak autor polskiej, czyjakiejkolwiek innej narodowości osadza fabułę w granicach innego krjau. Z jednej strony fajnie, poza tym kto mu zabroni, niech sobie pisze nawet o ufoludkach, a z drugiej coś mi nie pasuje... O Mrozie już nei raz słyszałam i nie raz mi go zachwalano, ale jak już się na niego szarpnę (co pewnie figuruje wśród pięćdziesięciu tysięcy planowanych lektur na ten rok) to chyba sięgnę po Kasację albo Parabellum...

    Fajny wstęp do recenzji. I jaki prawdziwy. Od kilku dni temat do bulwersowania się jest jeden - mróz. I wszyscy powtarzają to samo - na święta była wiosna, a we wtorek chyba nawet dziesięć wartsw ubrań by nie starczyło..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale pisząc to co tam się dzieje, sama stwierdziłabyś, że terrorysta zabijający w ten sposób i z takim rozmachem, to nie nasze realia. :) Mimo wszystko czytało się okej, chociaż bez szału. Ale tak jak pisałem, nie o ten mi tutaj chodziło. :)

      Dzięki. Ano Ty dobrze wiesz, że mnie bulwersuje, więc dla Ciebie to nie dziwne. A tak się akurat zeszło razem, jeden Mróz, z drugim mrozem. :)

      Usuń
  8. Bardzo dużo słyszałam o tym autorze i muszę w koncu sięgnąć po jakąś jego ksiażkę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takich osób jak Ty i ja (jeszcze do niedawna) jest teraz pełno. :P Spróbuj, ale nie łap się na początek za tę książkę, wybierz te lepiej oceniane. ;)

      Usuń
  9. Uważam, że jak na debiut to autorowi całkiem zgrabnie poszło, czyta się bardzo dobrze, choć tak jak napisałeś historia nie jest super oryginalna. Kolejne powieści Mroza znacznie lepsze od "Wieży milczenia"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To też czytałaś. Spoko, masz zatem większe rozeznanie w twórczości. Tak jak pisałem, ja na pewno sięgnę po następne, bo wierzę, że w innych książkach wypada pod względem historii znacznie lepiej. :)

      Usuń
  10. Wstęp rzeczywiście budujący napięcie jak u Hitchcocka! ;) Dzięki za recenzję – i cieszę się, że taki wniosek końcowy się nasunął. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, no proszę, kto mi się tu pojawił. :) Witam. Lepszej pochwały recenzji, jak od samego autora, już dostać nie mogę. :) Dzięki również. ;)

      Panie Remigiuszu, to jak już się Pan tu pojawił, to może sam Pan mi powie: co teraz następne? Ekspozycja, Kasacja, Prędkość ucieczki, a może Turkusowe szale? :)

      Usuń
    2. Ja się wepcham i powiem, że trzeba wszystko czytać na raz, bo jedną ciężko wybrać :D

      Usuń
    3. Hehehe, ok, ale to może być ciężkie do ogarnięcia. :)

      Usuń