poniedziałek, 1 lipca 2019

PARAGRAF 22 - Joseph Heller [recenzja]

Tytuł oryginału: Catch-22
Wydawnictwo: Albatros
Tłumaczenie: Lech Jęczmyk
Liczba stron: 477
Gatunek: Czarna komedia, satyra
Moja ocena: 4/6

"Totalne wariactwo"

Pilot Yossarian, obawiając się o swoje życie, które może utracić przez wrogie Niemcy lub własnych dowódców, nie zamierza brać dalszego udziału w walce. Symuluje chorobę psychiczną, żeby trafić do szpitala, zamiast wrócić na front. Szybko jednak spostrzega, że udając wariata otoczony jest też samymi wariatami, zarówno wśród równym jemu stopniem kolegów, jak i wyższych oficerów i jego przełożonych. Choroba psychiczna stanowi wystarczający powód, aby zostać odesłanym do domu, bo w armii amerykańskiej nie ma miejsca dla wariatów. Ale istnieje pewien przepis, żeby to obejść - nazywa się paragraf 22.

niedziela, 30 czerwca 2019

Zapowiedzi lipcowe

No i mamy drugi miesiąc wakacyjny, w którym nie ma co prawda jakiegoś specjalnego wysiewu ciekawych i dobrze się zapowiadających lektur, ale coś się tam zawsze znajdzie. Wyszperałem takie trzy tytuły, po które z pewnością sięgnę:

Vesper:
Kiedy Kevin Taylor dołącza do wziętej, ekskluzywnej firmy prawniczej na Manhattanie, specjalizującej się w prawie karnym spółki John Milton i Wspólnicy, oznacza to dla niego długo wyczekiwaną poprawę losu. Wreszcie może się wraz z żoną cieszyć wszystkimi luksusami, jakich oboje pragnęli — pieniędzmi, limuzyną z szoferem, a nawet olśniewającą siedzibą w strzelistym apartamentowcu w samym sercu Nowego Jorku. Kevin nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, że związał się właśnie z podejrzanym, mrocznym stowarzyszeniem…
Jego nowy szef, John Milton, z miejsca przydziela mu zapowiadającą się na jedną z najgłośniejszych spraw roku, wręczając mu w tym celu dokumentację sporządzoną jeszcze przed popełnieniem zbrodni. Kevin rzuca się w wir pracy, lecz rychło dostrzega niepokojące, wręcz złowrogie szczegóły, jakie stopniowo wyłaniają się spod atrakcyjnej fasady jego nowej firmy. Gdy zauważa, że jego współpracownicy zwyciężają w każdej potyczce na sali sądowej, a wszyscy ich klienci zostają oczyszczeni z zarzutów, jego narastające podejrzenia przeobrażają się w autentyczny strach. Kevin, nie wiedząc o tym jeszcze, został ADWOKATEM DIABŁA i nie ma dla niego ratunku przed światem potępionych…

poniedziałek, 24 czerwca 2019

BIELSZY ODCIEŃ ŚMIERCI - Bernard Minier [recenzja]

Tytuł oryginału: Glacè
Cykl: Martin Servaz, tom: 1
Wydawnictwo: Rebis
Tłumaczenie: Monika Szewc-Osiecka
Liczba stron: 512
Gatunek: Thriller, thriller kryminalny, kryminał
Moja ocena: 5/6







Niedawno Bernard Minier gościł w naszym kraju i można się było z nim spotkać, zrobić zdjęcie, wziąć autograf, a nawet w przypadku kilku szczęśliwców zamienić kilka słów. Sam nie czułem potrzeby wypadu na te spotkanie z autorem, bo czytałem zaledwie jedną jego książkę i daleko mi jeszcze do zostania fanem, ale może się to kiedyś zmieni. Natomiast jakoś tak z tej okazji nabrałem ochoty na kolejną książkę francuskiego pisarza. A że na półce nie miałem nic innego poza pierwszym tomem cyklu kryminalnego, który oceniany jest dość dobrze przez czytelników, to sięgnąłem właśnie po Bielszy odcień śmierci.

środa, 19 czerwca 2019

PŁONĄCE ZIEMIE - Bernard Cornwell [recenzja]

Tytuł oryginału: The Burning Land
Cykl: Wojny Wikingów, tom: 5
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Mateusz Pyziak
Liczba stron: 579
Gatunek: Powieść historyczna, powieść przygodowa
Moja ocena: 6/6

"Pan Mieczy"

Bernard Cornwell to pisarz, którego uwielbiam od samego początku, kiedy po raz pierwszy dane było mi sięgnąć po jego książkę i poznać jego styl. Kapitalnie opowiada na temat legend o królu Arturze, czasach wojen napoleońskich i dziejach wikingów i Sasów z przełomu IX i X wieku. I uważam, że nie sposób nie polubić jego książek, jeśli lubi się chociaż trochę ciekawe przygody, sceny batalistyczne, historię i wielkie wyczyny ciekawych postaci. Jestem autentycznie zachwycony i oczarowany jego literaturą, zwłaszcza gdy czytam o losach Uhtreda z serii Wojny Wikingów, po którą - jak już pewnie większość z was zauważyła - sięgam często i systematycznie od początku tego roku. Nie zdziwi pewnie nikogo fakt, że dzisiaj po raz kolejny napiszę parę słów o ulubionej serii, bo Płonące ziemie, czyli piąty już tom tego cyklu, zagościł w mojej domowej biblioteczce.

piątek, 14 czerwca 2019

PROFIL MORDERCY - Paul Britton [recenzja]

Tytuł oryginału: The Jigsaw Man
Wydawnictwo: Znak Literanova
Tłumaczenie: Przemysław Kiliński
Liczba stron: 525
Gatunek: Literatura faktu, psychologia kryminalna, psychologia sądowa, biologia, esej
Moja ocena: 5+/6








Paul Britton to jeden z najsłynniejszych i najważniejszych profilerów chodzących po tym świecie. Brytyjski psycholog kryminalny jest jednym z założycieli analizy psychologicznej w operacjach policji brytyjskiej, który brał udział w najbardziej spektakularnych i najgłośniejszych brytyjskich sprawach karnych. Na podstawie wszelkich śladów i szczegółów z miejsca zbrodni, analizuje każdy przypadek, tworząc portret psychologiczny mordercy, który pozwala zidentyfikować i ująć zbrodniarza. Osobiście z psychologią kryminalną i sądowniczą zetknąłem się pierwszy raz w "Chemii śmierci" Simona Becketta, którego bohater, David Hunter, jest antropologiem sądowym. W książce wiele mówiło się o szalenie ciekawej placówce pod kontrowersyjną nazwą "Trupia farma", gdzie studenci uczyli się analizy psychologicznej i antropologicznej na 'żywych trupach'. Wrodzona ciekawość zmusiła mnie do sięgnięcia do internetu, gdzie przekonałem się, że takie miejsce rzeczywiście istnieje. A to z kolei doprowadziło mnie do jej założyciela i autora dwóch książek, Billa Bassa, po które sięgnąłem i przeczytałem w największym skupieniu i z niesłabnącym zainteresowaniem od początku do końca.

niedziela, 9 czerwca 2019

PO ZACHODZIE SŁOŃCA - Stephen King [recenzja]

Tytuł oryginału: Just after sunset
Wydawnictwo: Albatros
Tłumaczenie: Andrzej Szulc
Liczba stron: 479
Gatunek: Horror, thriller
Moja ocena: 3/6








Kiedy nie mam co czytać, nie wiem co czytać lub nie przyszło mi jeszcze coś, co miałem w następnej kolejności czytać, to sięgam przeważnie po jednego, bardzo dobrze znanego już wam autora, czyli Stephena Kinga. On nigdy nie zawodzi, bo jest co czytać co roku, a poza tym jak popatrzeć wstecz to jest tego już ponad siedemdziesiąt tomiszczy. Małe, duże, grube, cienkie, różne gatunki, różne historie, powieści, nowele i opowiadania. Opowiadań od początku czytam najmniej. Tyczy się to zarówno mniej znanych, jak i ulubionych autorów, bo należę po prostu do tego typu czytelników, którzy potrzebują więcej czasu dla danej historii, w którą lubię się zagłębić, poprzebywać dłużej z bohaterami, eksplorować bardziej szczegółowo świat - wiecie, ten pożądany przez czytelnika eskapizm, kiedy chce się uciec od problemów lub nudy w realnym świecie. I jak już decyduję się na opowiadania to od ulubionych i sprawdzonych autorów. A tych, którzy potrafią pisać świetnie i opowiadania, i opowieści, zliczę na palach jednej ręki. King jest jednym z nich. I tym razem, kiedy przyszło mi czekać na coś, co miałem dostać pocztą, a jeszcze nie dotarło, zdecydowałem się sięgnąć po jedną z ostatnich już nieprzeczytanych książek mistrzunia, którą jest zbiór opowiadań.

sobota, 1 czerwca 2019

Zdobycze majowe

Zdobycze majowe:
Patrick Fort, Jean Philippe - Dwa życia Zidane'a
Daniel Keyes - Kwiaty dla Algernona
Bernard Cornwell - Pieśń miecza
Jacek Dukaj - Po piśmie


piątek, 31 maja 2019

KWIATY DLA ALGERNONA - Daniel Keyes [recenzja]

Tytuł oryginału: Flowers for Algernon
Seria: Wehikuł czasu
Wydawnictwo: Rebis
Tłumaczenie: Krzysztof Sokołowski
Liczba stron: 298
Gatunek: Science fiction, powieść psychologiczna
Moja ocena: 5+/6

"Od przygłupa do geniusza"

Pamiętam jak lata temu nie kupowałem jeszcze książek na własność i moje czytanie opierało się tylko na sięganiu po egzemplarze wypożyczone z biblioteki, ale coraz częściej myślałem, że w końcu jakieś książki zaczną pojawiać się na moich półkach. Nadszedł w końcu ten czas, kiedy pewnego dnia w bibliotece miałem w ręce w starym wydaniu książkę Keyesa, która bardzo mnie zainteresowała, i już miałem ją wziąć do przeczytania, ale coś mówiło mi, że jak ją wezmę i przeczytam, to nie będę chciał oddać, więc odłożyłem z powrotem na półkę i postanowiłem kupić na allegro. Niestety te egzemplarze były w owym czasie albo w fatalnej jakości, albo w zbyt wysokiej cenie, więc czekałem aż się pojawi dobra okazja. Ale długo się nie pojawiała, a chęć przeczytania ciągle się nasilała. Minęły lata - chyba z osiem, a może i więcej - i dalej tego nie przeczytałem! Ale najnowsza inicjatywa wydawnictwa Rebis sprawiła, że okazja w końcu się znalazła, bowiem wydawca zdecydował się utworzyć serię fantastyczną dzieł klasyki (podobnie zresztą jak to kilkanaście miesięcy temu zrobił Mag z Artefaktami), wobec czego Kwiaty dla Algernona trafiły w szeregi nowej serii „Wehikuł czasu”, i w końcu (w końcu!!) mogłem tę książkę przeczytać.

niedziela, 26 maja 2019

PIEŚŃ MIECZA - Bernard Cornwell [recenzja]

Tytuł oryginału: Sword Song
Cykl: Wojny Wikingów, tom: 4
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Mateusz Pyziak
Liczba stron: 496
Gatunek: Powieść historyczna, powieść przygodowa
Moja ocena: 6/6

"Taniec śmierci przy pieśni miecza"

Uhtred spokojnie obwarowujący się w Cookham, gdzie założył nowy dom z Giselą i dwójką dzieci, zostaje wezwany przez króla Alfreda i otrzymuje od niego polecenie, żeby odbić zajęty przez wikingów Londyn, który ma być prezentem podarowanym przez Uhtreda jego nielubianemu kuzynowi z Mercji, Aethelredowi. Władca Mercji po wzięciu ślubu z córką Alfreda, Aethelflaed, ma zabezpieczyć królestwo Mercji i Londyn, które mają podlegać Wessexowi i Alfredowi. Jednak panoszący się po całej Anglii panowie północy mają swoje dużo ambitniejsze plany niż tylko utrzymanie w posiadaniu Londynu. Nowi wikingowie, bracia Erik i Sigfried Thrugilsonowie, oraz rosnący w siłę Haesten,  którzy zajęli Londyn i zagrażają Anglii, proponują objęcie tronu Mercji przez Uhtreda w zamian za przyłączenie się do nich i wspólne zniszczenie armii oraz opanowanie całego królestwa Alfreda. Czy Uhtred ulegnie pokusie i zdradzi Wessex i Alfreda, żeby objąć w zamian tron Mercji zaproponowany mu przez wikingów? 

wtorek, 21 maja 2019

ZŁODZIEJKA KSIĄŻEK - Markus Zusak [recenzja]

Tytuł oryginału: The Book Thief
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Tłumaczenie: Hanna Baltyn
Liczba stron: 495
Gatunek: Literatura współczesna zagraniczna
Moja ocena: 6/6








Czasem jeden autor pisze przez całe życie i mając na koncie mnóstwo książek nie potrafi wybić się ponad pewną ograniczoną grupę odbiorców, a czasem może mieć zaledwie kilka, ale jedną zyska sobie popularność tak ogromną, że dowie się o nim cały świat. Markus Zusak, australijski pisarz z niemieckimi korzeniami, pasuje do tej drugiej grupy. O jego Złodziejce książek szybko usłyszał cały literacki świat, a niedługo po tym została przetworzona na język filmowy i poznać ją mogło także mnóstwo widzów. Sam niejednokrotnie słyszałem wiele dobrego i czytałem w większości same pochwalne opinie czy recenzje, ale nie uległem największemu okresowi popularności, który książka przeżywała kilkanaście miesięcy temu, żeby też wtedy po nią sięgnąć. Zdecydowałem się teraz, w większym spokoju, jak już trochę o niej przycichło, żeby móc na chłodno i bez wpływu otoczenia sięgnąć, przeczytać i ocenić obiektywnie. I właściwie nie ma chyba znaczenia, czy zrobiłem to teraz, czy jednak mogłem zrobić to znacznie wcześniej, bo moja opinia jest klarowna i jednoznaczna. Ta książka jest piękna, wyjątkowa i pozbawiona wad.