Wydawnictwo: Mag
Tłumaczenie: Anna Studniarek-Więch
Liczba stron: 293
Gatunek: Horror
Moja ocena: 4/6
Caitlín Rebekah Kiernan to urodzona w Irlandii amerykańska paleontolog oraz autorka dzieł science fiction i dark fantasy, w tym dziesięciu powieści, serii komiksów oraz ponad dwustu pięćdziesięciu opublikowanych opowiadań, nowel i winiet. W Polsce znana najbardziej z powieści "Tonąca dziewczyna", która znalazła się w serii "Uczta Wyobraźni". Najnowsza książka, wydana także przez Maga, znalazła jednak miejsce w nowej, horrorowej (jeszcze nienazwanej) serii wydawnictwa, która dopiero niedawno powstała.
Sarah Crowe to pisarka, która próbuje dojść do siebie po samobójczej śmierci swojej partnerki. Ma jej w tym pomóc wypad w dalekie okolice Rhode Island, gdzie zamieszka w starym domu. Na miejscu już w pierwszych dniach odnajduje tajemniczy i niedokończony rękopis dawnego mieszańca tego domu, który miał obsesję na punkcje starego czerwonego dębu, który znajduje się niedaleko posiadłości.
Drzewo te jest tajemnicze i osławione miejscowymi legendami, bo związane jest z magią i udokumentowanymi morderstwami, które wydarzyły się w okolicy. Niedługo zawładnie także i umysłem Sary, która zechce udokumentować w formie dziennika wydarzenia zachodzące w tym domu oraz odkryć przerażające tajemnice sprzed wieków, które związane są z czerwonym dębem.
Książka Kiernan od początku wywołuje mały zamęt w głowie, bowiem zaczyna się od wstępu wydawcy, a nie jest to Mag, tylko HarperCollins wydające książki głównej bohaterki Sarah Crowe. To powoduje, że książka przybiera w pewnym sensie formę szkatułkową, bo jedna historia w niej zawarta i przedstawiona w formie dziennika, opowiada historię inną w niej zawartą w postaci rękopisu. Jeśli czytaliście "Dom z liści" Danielewskiego to mniej więcej będziecie mieli pojęcie o formie tej powieści. Przedstawia po prostu dwie historie - Saraha Crowe i nieżyjącego antropologa i autora wspomnianego rękopisu, aczkolwiek w znacznym stopniu mniej się o nim dowiemy. Nie wywołuje to jednak żadnych rozkojarzeń i nieścisłości, bo czytająca rękopis Sarah zaznacza kursywą tę historię, więc jasno to widać.
Ogólnie książka jest dość oryginalna, mroczna i napisana bardzo dobrym piórem przez autorkę, co powoduje, że tę nietuzinkową formę czyta się zupełnie gładko i angażuje na tyle, że niepokojący klimat udziela się wyraźnie czytelnikowi, wywołując przy okazji spore zainteresowanie zachodzącymi w niej wydarzeniami. Autorka zresztą specjalnie to potęguje ograniczając liczbę bohaterów do minimum, żeby skoncentrować myśli czytelnika stricte na Sarze, czerwonym dębie i maszynopisie Sary, który dostał się w ręce jej wydawcy (tak, dobrze czytacie, nie rękopis antropologa, a maszynopis Sary, której historię poznajemy do momentu jej zniknięcia). Autorka pokusiła się też przy tym na odniesienia do wielu pisarzy związanych z horrorem niejednokrotnie ich cytując i/lub wplatają pewne fragmenty w historię bohaterki.
Czerwone drzewo to książka ciężka przeze mnie do pełnego i konkretnego zinterpretowania, bo historia tu zawarta wywołuje wiele pytań, ale niewiele daje na nie odpowiedzi, dlatego ciężko mi jest jednoznacznie ją ocenić. Z jednej strony jest bardzo dobra, ale z drugiej czegoś mi tu zabrakło, czegoś takiego z mocnym i wyraźnym (namacalnym) przytupem. Niemniej jednak rzecz to jest naprawdę dobra i w szczególności powinna zainteresować bardziej wybrednych fanów grozy, którzy poszukują czegoś nieszablonowego i ambitniejszego.
Mam w planach tą książkę, a po Twojej notce jeszcze bardziej mam ochotę po nią sięgnąć.
OdpowiedzUsuńW sumie dodatkowych zachęt nie potrzebowałam, ale dałeś radę jeszcze bardziej zaostrzyć mi apetyt na "Czerwone drzewo" - przede wszystkim porównaniem (tak, tak, domyślam się, że jest raczej luźne, ale jednak) z "Domem z liści". Niemniej już "Tonąca dziewczyna" przykuła moją uwagę do tej autorki. Nie wiem, czy czytałeś, ale w antologii "Szaleństwo Cthulhu" (Vesper) moim zdaniem Kiernan też się popisała - polecam i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZnając Twój gust już od jakiegoś czasu mogę z całą pewnością stwierdzić, że po tę akurat książkę możesz sięgać w ciemno. ;) Przyrównanie do Danielewskiego tylko na zasadzie podobnego schematu/konwencji/zabawy konstrukcyjnej. :)
Usuń