Wydawnictwo: Mag
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła, Paulina Braiter
Liczba stron: 787
Gatunek: Science fiction, fantasy, horror, thriller
Moja ocena: 4+/6
Ray Bradbury to jeden z moich ulubionych trzech muszkieterów klasyki science fiction,obok Philipa K. Dicka i Johna Brunnera, po których książki zawsze bardzo chętnie sięgam i ciągle wyczekuję czegoś nowego. Jak zwykle wydawnictwo Mag stanęło na wysokości zadania i zaserwowało nam tak jak ostatnio książkę nie z jedną, a z kilkoma książkami Bradbury'ego, czyli na zasadzie omnibusa. Mówiąc dokładniej to trzy powieści i jeden zbiór opowiadań, które zostały wciśnięte razem nie przypadkiem. Akcja wszystkich książek rozgrywa się w miasteczku Green Town i dotyczy dzieciństwa, a także w większości bohaterami są Tom i Doug, więc mamy pięknie zebrane wszystko do kupy w jednej książce i do ogarnięcia za jednym zamachem.
"Słoneczne wino" to pierwsza otwierająca ten omnibus powieść. W zasadzie to opowieść złożona z wielu pomniejszych opowieści o krainie dzieciństwa widzianej oczami dzieci (Toma i Douga) z ich codziennymi wydarzeniami i rytuałami. Wszystkie opowieści napisane z miłością i nostalgią, i rozgrywają się przez całe lato 1928 roku w małym miasteczku Green Town, a pamięć wszystkich dni zapisywana jest w szalenie oryginalny sposób, bo poprzez produkcję kolejnych butelek słonecznego wina odpowiadających każdemu dniu lata.
"Pożegnanie lata" to bezpośrednia kontynuacja „Słonecznego wina”, która powstała po prawie 50 latach i zdecydowanie czuć różnicę między obydwoma tekstami. I to już nie tylko w przypadku formy, bo tutaj nie ma zlepku opowieści, ale ogólnie czuć upływ lat i doświadczenia autora. Sama powieść to po prostu powrót Raya do ulubionego miejsca i dwójki postaci. Przestawia losy wojny pokoleniowej między pokoleniem młodych (na czele z Douglasem) a starych (starosta i przedstawiciel rady szkolnej Quartermain) o kontrolę na zegarem czasu. Młodzi nie chcą pogodzić się z jego upływem, bo chcą na zawsze przeżywać dzieciństwo. Ale ostatecznie czas i tak zwycięża, z czym trzeba się pogodzić.
"Letni ranek, letnia noc" to zbiór 27 opowiadań i to niestety bardzo przeciętnych opowiadań, co mnie nieco zasmuciło, bo spodziewałem się więcej po krótkiej formie Bradbury’ego, która mnie przecież już nie raz zachwyciła chociażby w „Kronikach marsjańskich”. Sporo jest tutaj tekstów, które kompletnie do mnie nie docierały. Nie rozumiałem ich sensu i głębi, nie odbiły się na mnie w jakikolwiek sposób. Jasne, kilka fajnych opowiadań się trafiło. I były też niektóre niezłe z Dougiem i Tomem Spauldingami. Ale to niestety za mało. Zbiór bardzo przeciętny.
I na koniec ostatnia powieść omnibusa, czyli "Jakiś potwór tu nadchodzi". Jim i Will to dwójka trzynastoletnich, najlepszych przyjaciół, którzy są spragnieni ciągłych przygód i odkrywania czegoś nowego. Do czasu, gdy napotykają pewnego dziwnego domokrążce, który potrafi przewidzieć, w który dom uderzy piorun. Jak się okazuje jest on jednym z przedstawicieli tajemniczego lunaparku, który niedługo po pojawieniu się domokrążcy zjawia się w okolicy. Od tej chwili wszystko się zmienia, bowiem właścicielami lunaparku są dwaj demoniczni panowie Dark i Cooger, a wesołe miasteczko to tylko fałszywa przykrywka do zła, które się tam znajduje, i próbuje przyciągnąć do siebie dwóch chłopców...
Proza Bradbury’ego – wiecznego dzieciaka, marzyciela i poety - jest na ogół bardzo prosta, ale zawsze trafiająca najbardziej w punkt. Świetnie obrazuje to, co ma na myśli. A w tym zbiorze zdaje się mówić, żebyśmy byli jak dzieci, które doceniają życie, każdą jego chwilę i wszystko to, co je otacza, oraz cieszą się wszystkim. Bradbury przedstawił to wszystko nie dość, że ciekawie, to jeszcze ładnym i poetyckim językiem, jak mało kto potrafi. Typowe dla autora jest to, że lubi on posługiwać się sporą liczbą kwiecistych metafor oraz troszkę pofilozofować, i momentami w tej książce tego nadużywa, co nie każdemu będzie odpowiadało, ale idzie przez to przebrnąć. Warto sięgać po jego prozę bo jest wartościowa, a Green Town to ogólnie bardzo dobra pozycja, która udowadnia, że fantastyka może być piękna, mądra i wartościowa.;)
Podoba mi się przesłanie tej książki. I akurat to upodobania autora do filozofowania dla mnie jest dużym plusem. :)
OdpowiedzUsuńBradbury jest świetny, piękny i rozczulający. Polecam. ;)
UsuńO tak! Uwielbiam fantastykę w takim wydaniu - wartościowym, skłaniającym do myślenia.
OdpowiedzUsuńTo zachęcam. ;)
UsuńMało kto ma taką wyobraźnię i potrafi poruszyć tyle ważnych tematów, co Bradbury.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Ray mistrz. :)
UsuńKurczę, chyba będę się musiał konkretniej przekonać do Bradburyego. Pozycja i Wasze zachęty muszą przecież mieć rzetelne pokrycie, ale przykładowo mnie "Kroniki Marsjańskie" wynudziły w tym wydaniu Maga w serii Artefakty, z innymi dwoma opowiadaniami. Już nawet nie pamiętam, co mnie w nim lekko uraziło, ale chyba ten archaiczny język i połowiczne, powierzchowne rozwinięcie akcji.
OdpowiedzUsuńNatomiast nie wiedzieć czemu styl Michela Fabera bardzo mi przypomina Bradburyego, ale jego powieści zdecydowanie mnie urzekły. Zarówno "Pod Skórą", jak i "Księga Dziwnych Nowych Rzeczy". Nieśpieszne, wyważone s-f, bez przesadnego epatowania brutalnością, ale skupiający się na klimacie wokół pewnej przemocy. Faber wypisz-wymaluj dla mnie taki Bradbury z Kronik Marsjańskich, ale zdecydowanie pełniejszy i dojrzalszy.
Może pójdę na kompromis i wezmę się za cieńszego Fahrenheita? )
Jak Ci "Kroniki" nie podeszły to ten zbiór Cię nie weźmie na bank. Prędzej "Październikowa kraina". Ale lepsze rozwiązanie sam sobie zamyśliłeś. Po tej powieści będziesz wiedział czy pchać sie w Raya dalej, czy nie. ;)
UsuńBardzo dobra książka! Chociaż jak wiesz, ja należę do grona tych marudzących na nadmierną poetyckość języka ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobra, to fakt. Ale ja miałem się coś ciężko wgryźć tym razem w Raya jak to zwykle bywa. Coś za bardzo rozkojarzony byłem. "Słoneczne" bardzo dobre, ale zachwycę się chyba przy następnym razem. "Pożegnanie lata" tylko dobre. Opowiadania do mnie niemal w ogóle nie trafiły. "Jakiś potwór..." też bardzo dobry, ale lepiej czytało mi się za pierwszym razem. Kiedyś muszę wrócić do tego omnibusa. A ogólnie to chciałbym Bradbury'ego jeszcze. Może jakiś kolejny omnibus z powieścią i opowiadaniami "K jak Kosmos"? Zdublowały mi się troszkę książki przez te omnibusy Maga, ale szkoda mi się w przypadku tego autora pozbywać. :P
Usuń