niedziela, 29 września 2024

MIECZ KAIGENU - M. L. Wang [opinia]

Tytuł oryginału: The Sword of Kaigen
Wydawnictwo: Vesper
Tłumaczenie: Iwona Michałowska-Gabrych, Patrycja Zarawska
Liczba stron: 749
Gatunek: Fantasy, high fantasy
Moja ocena: 5+/6





Fantasy to gatunek, który chyba plasuje się u mnie nieruszenie na pierwszym miejscu, chociaż w życiu przeczytałem wiele kapitalnych książek, które fantasy nie są. To jednak taki gatunek, który najłatwiej 'wciąga mnie' do swojego świata, potęgując eskapizm do maksimum. Powieści przygodowe i historyczne też to potrafią, a i owszem, ale jednak fantasy ma to coś, tą magię, blask, potężne zaplecze warsztatowe z wyobraźnią na czele do wykorzystania bez ograniczeń, co no po prostu uwielbiam. Tolkien, Sanderson, Mieville, Sapkowki, Martin, Erikson i wielu, wielu innych. Niemniej bardzo lubię sobie poszerzać horyzonty i sięgać po literaturę napisaną gdzieś indziej, czyli poza Europą i Stanami. Bardzo przypadło mi do gustu azjatyckie fantasy i sf, które wydawali już wcześniej Mag (Lian Hearn), Cixin Liu (Rebis) czy Sine Qua Non (Ken Liu).  Jak więc pojawiło się wydanie w wykonaniu Vespera to nie mogłem tego przegapić, zwłaszcza biorąc po uwagę przepiękne wydanie, ale o tym później.

Autorka wprowadza nas początkowo w świat Kaigenu, przedstawiając poszczególne postaci rodziny Matsuda, jak Misaki (matkę usilnie tłumiącą swoją brutalność przeszłość i umiejętności), jej syna Mamoru (walczącego ze zrozumieniem swojego przeznaczenia, brutalnej przyszłości, która go czeka) czy ich męża i ojca (który jest członkiem najpotężniejszego klanu rodziny Matusa i jego drugim najlepszym wojownikiem). Poznajemy kraj, w jakim żyją, co ich otacza, jakie mają moce, jaką przeszłość i wszelkie problemy, które ich dotyczą. Ale nie tylko ich, bo także Imperium z z Cesarzem na czele. Początkowo spokojny żywot na Półwyspie Kusanagi zostaje zakłócony brutalnym atakiem Rangijczyków, którzy ośmielili się wkroczyć na tereny Imperium. Czy niepokonana dotąd rodzina Matsuda da radę się im oprzeć, czy wykończą ich wewnętrzne rozterki i problemy?

Niewiele jest fantasy tak ładnie i dobrze napisanych, że nie ma się właściwie do czego przyczepić, może jedynie poza bardzo łagodnym i niesatysfakcjonującym zakończeniem, które niby nie jest zamknięte, ale gdzieś tam wyczytałem, że to pojedynczy tom, a nie cykl, w co nie chce mi się wierzyć, że tak pozostanie na zawsze, ale zobaczymy. Niemniej książka bardzo dobra warsztatowo, bardzo barwne i oryginalne postaci, wciągająca i niedająca się przewidzieć fabuła, mnóstwo emocji, magii, super talentów i umiejętności, potężnej broni. W zasadzie jest tu wszystko, co potrzebuje fan fantasy, żeby czerpać przyjemność z lektury i z oporami ją odkładać na półkę. Do tego tego cholernie ładne wydanie, Vesper jak to Vesper, od dawna pewien poziom ma i ich książki wizualnie zachwycają, ale te barwione brzegi kartek (ostatnio bardzo modny zabieg wśród wydawców), no po prostu mistrzostwo! Czekam na kolejną książkę ML Wang, a patrząc na popularność Miecza Kaigenu, myślę że nastąpi to bardzo szybko. Bardzo polecam ;)

1 komentarz:

  1. Bardzo wciągająca recenzja! „Miecz Kaigenu” brzmi jak fascynująca książka, pełna głębokich emocji i złożonych postaci. Twoje przemyślenia zachęcają do przeczytania tej powieści.
    HANBUD

    OdpowiedzUsuń