poniedziałek, 6 stycznia 2020

Zakończenie 2019 roku

Rok 2019 był pod wieloma względami bardzo dobry. Zwłaszcza w kwestiach prywatnych, na których mi najbardziej zależało od wielu miesięcy. Ale pod względem czytelniczym też było świetnie i nie sposób mi narzekać, bo ciągle czytam, bloguję, coś tam piszę na fejsie i mam z wami kontakt. Jako że utarło się w blogosferze coroczne podsumowanie minionych dwunastu miesięcy to dzisiaj z mojej strony taki właśnie krótki podsumowujący post. I jak zwykle w moim przypadku opierać się będzie na statystykach, które najbardziej lubię i które najlepiej ukazują, co się działo na przestrzeni pewnego okresu. 



Zrobiłem sobie podział na 6 kategorii, które poddałem statystyce i wyszło mi coś takiego:

Liczba przeczytanych książek: 61 książek - mniej niż w 2018, kiedy to przeczytałem 68 pozycji, ale jakbym brał udział w wyzwaniu "52 tygodnie - 52 książki" to bez problemu dałbym radę. Ale nie o to chodzi. Zawsze powtarzam, że dla mnie najważniejsze jest nie to, ile konkretnie czytam, a po prostu samo to, że ciągle czytam i znajduję czas. I przeważnie co roku mieszczę się w przedziale 55-65 przeczytanych, więc ten 2019 rok mieści się w tym zakresie, a zatem było bardzo dobrze.

Liczba przeczytanych stron: 25 852 stron - też mniej niż w poprzednim roku (28 881), ale zasada taka sama jak przy liczbie przeczytanych. Wynik bardzo dobry i przeciętny polski czytelnik daleko za mną w tyle. ;)

Najlepsze książki (tylko nowo poznane):  Wojny Wikingów (Bernard Cornwell, celowo podaję cały cykl, bo wypisywać wszystkich 10 z osobna nie ma sensu), Złodziejka książek (Markus Zusak), Kwiaty dla Algernona (Daniel Keyes) i Profil mordercy (Paul Britton) - to są wszystko książki ocenione przeze mnie jako doskonałe (6/6) lub niemalże perfekcyjne (5+/6). Wiele przeczytałem bardzo dobrych, ale zbyt wiele by je tu wszystkie rozpisywać, więc musiałem mocno zawęzić statystykę.

Najgorsze książki (tylko nowo poznane): Bezsenność, Po zachodzie słońca i Instytut (Stephen King), Dom na Wyrębach (Stefan Darda), Dobry omen (Terry Pratchett, Neil Gaiman), Zimowe nawiedzenie (Dan Simmons), Zaburzenia snu (Jack Ketchum, Edward Lee) - z bólem serca musiałem wypisać te najgorszy od niemal wszystkich (poza Dardą i Lee) ulubionych mi pisarzy (zwłaszcza pewnie niektórych zaskoczy, że jest tam 3 razy King - widocznie te najlepsze mam już za sobą), ale obiektywnie rzecz biorąc tak wyszło, że oceniałem je na 3 lub 3+ i akurat wypadły jako najgorsze. Widocznie przeczytałem już te najlepsze albo miałem pecha natknąć się na te najsłabsze i tak to już jest. Nie mniej jednak spośród wszystkich tutaj wypisanych najgorszy był zdecydowanie Darda i biorąc pod uwagę pozostałe tu wypisane jego książce mógłbym jeszcze ocenę obniżyć, bo najbardziej ją męczyłem. 

Najczęściej czytany gatunek: science fiction (16), horror (14), fantasy (13) - jak widać sama fantastyka i chyba nikogo to nie powinno dziwić, bo zawsze jej czytałem najwięcej i szybko się to nie zmieni. Nie mniej jednak sporo przeczytałem też thrillerów (11) i kryminałów (6), których w poprzednich latach czytałem nieco mniej, i powieści historycznych (10 - i to tylko sam Cornwell :P)


Najczęściej czytany pisarz: Cornwell (10 :D), King (6) - dwaj ulubieni pisarze, więc to normalne. Nie mniej jednak ten rok chyba spokojnie mogę nazwać Rokiem Cornwella, bo dominuje on w każdej mojej statystyce jak niegdyś Sanderson czy King. To wszystko za sprawą jednego cyklu i ciągle jestem cholernie wdzięczny wydawnictwo Otwarte, że zdecydowali się go odnowić i wydać w pełni!

I tak to mniej więcej wyglądało, jeśli o statystyki chodzi. W minionym roku niestety nie uczestniczyłem w żadnych imprezach literackich poza Targami w Katowicach, które swoją drogą były najsłabsze ze wszystkich, ale były, więc miałem okazję w nich znowu uczestniczyć i wyciągnąć dla siebie chociaż trochę czegoś nowego. Ponadto drugi raz mogłem z wielką przyjemnością patronować książce Thomas Arnold - Nocne słońca, co mnie bardzo ucieszyło i korzystając z okazji mogę polecić ją ponownie. Cieszy mnie też utrzymanie współpracy z księgarnią TaniaKsiążka oraz wydawnictwami Albatros, Prószyński i s-ka i Vesper. Dziękuję wam bardzo za kolejny rok współpracy i zaufania. To przyjemność móc recenzować dla was tak wiele ciekawych, dobrych i najczęściej świetnie wydanych książek. :)

Nowy rok to zawsze nowe postanowienia, strategie czy cele. Ja kiedyś też takie robiłem i to bardzo ściśle, ale w pewnym momencie doszedłem do wniosku, że nie ma sensu, bo wygląda to zbyt ambitnie albo przeidealizowanie, a i tak często nie wychodzi. Nie mniej jednak zawsze trzeba mieć jakiś bardzo realny i możliwy do osiągnięcia cel, do którego się będzie dążyć, żeby chociażby samemu się motywować myśląc o nim. I w tym roku ja mam dwa takie cele. Pierwszy to po prostu przeczytać przynajmniej te 50 książek, bo to bardzo dobry wynik, który ciągle wskazuje, że mam czas na czytanie i przyjemności z tego płynące. Drugi to znaczne ograniczenie pozycji recenzenckich kosztem własnych nazbieranych i leżących na półce, których mam już grubo ponad 300. I to jest bardzo mocne postanowienie. Już w 2019 recenzenckich czytałem mniej, ale w 2020 będzie to bardziej widoczne. A powód tego postanowienia jest niestety jeden. Ja już po prostu mam coraz większe problemy ze zmobilizowaniem się do pisania i robieniem tego z przyjemnością. Widzę po sobie, że nie raz muszę na siłę to robić, bo mi się nie chce albo nie mam kompletnie weny. Jasne, ktoś powie - przecież ty przeczytałeś i zrecenzowałeś ponad 60 książek niejednokrotnie zbyt bardzo wylewnie. No ale to gdzieś tam wychodzi jak już zacznę pisać, a niestety jest drugie dno. Nie mniej jednak ja po prostu widzę, że przestałem się rozwijać pod tym względem, stoję w miejscu, a nie raz nawet i się cofam. Widzę jaki poziom mają te recenzje (właściwie nie raz to wg mnie pseudorecenzje) i boli mnie to, ale no po prostu już mi się nie chce i nie będę tak często tego robił. Czytając swoje książki mam więcej luzu i mogę opis danej książki i moje wrażenia znacznie skrócić pisząc kilka zdań, więc coraz częściej tak to właśnie będzie wyglądać, bo czytania nigdy w życiu nie porzucę, gdyż jest ono dla mnie jak tlen, a przestać blogować mogę w każdej chwili. 

Na zakończenie pragnę jeszcze tylko podziękować wszystkim odwiedzającym bloga, komentującym, wspierającym i rozmawiającym, że pomimo tego regresu z mojej strony i coraz rzadszego odwiedzania co niektórych i udzielenia się, bardzo mnie cieszy, że ciągle jesteście. Zwłaszcza Ci, którzy są już ze mną kolejny rok. Super, że jesteście i że możemy odfajkować kolejne udane dwanaście miesięcy. Dzięki serdeczne. Oby ten 2020 był co najmniej tak dobry, czego wam i sobie życzę! ;)

16 komentarzy:

  1. Oj, komentarze chyba obrazków nie przyjmują. ;)

    Więc zdróweczko! I życzę Ci, żeby kolejny rok był spełnieniem marzeń i tylko wspaniałych lektur. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CHyba nie, jeśli jest blogospotowe komentowanie.

      Dziękuję bardzo. :)

      Usuń
  2. U mnie to też był rok Cornwella, bo praktycznie co miesiąc to jego powieść wpadała ;)
    CO do postanowień, to właściwie mam podobne. Też przeczytałam mniej w tym roku niż w poprzednim i coraz częściej zdarza się, że nie mam weny do pisania. Chociaż u mnie to chyba efekt przemęczenia, w ostatnich miesiącach wzięłam na siebie za dużo i dopiero teraz podczas świątecznej przerwy mogłam naprawdę odsapnąć, wyspać się i odpocząć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No u mnie to samo, i bardzo mi się to podobało. :)
      U mnie raczej nie jest to przemęczenie, bo ja już tak od roku myślę.

      Usuń
  3. Jeden akapit mamy bardzo wspólny - o zmniejszeniu liczby książek do recenzji. U mnie pewnie nadal ich troszkę będzie, ale mam zamiar więcej czytać swoich książek z półek, bo to mi daje wielką frajdę od kilku dni. Czytania na pewno nie porzucę, prędzej bloga, bo bez książek to nie umiem już żyć i zawsze jak wychodzę na dłużej z domu, to jakaś lektura ląduje w plecaku :)

    Wojny Wikingów mam zamiar w tym roku przeczytać, ale najpierw jeszcze dwa komiksy, które mam plus parę innych moich zaległości jak np. Upadek Hyperiona ;)

    Powodzenia w 2020 roku! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty to tak jedziesz z tymi książkami, że nawet jakbyś tylko brał 1/3 recenzenckich spośród całości przeczytanych miesięcznie to i tak dużo by tego w skali roku wyszło. :)

      Całe WW w tym roku myślisz skończyć? To miałbyś jak ja i Kasia, rok z Cornwellem. :) No Upadek Hyperiona to rewelka, moim zdaniem lepsze od Hyperiona, nieznacznie, ale jednak.

      Dzięki. ;)

      Usuń
  4. Też miałem mniej recenzenckich, chociaż raptem o jakieś 10 sztuk. :P Sporej liczbie jednak odmówiłem, bo totalnie nie były w moim guście (już nawet nie ta odmiana, romansów nie czytam, nie moja bajka, a i takie się trafiały w propozycjach).

    A co do weny, sam się zastanawiam czy po prostu nie omijać tych książek, o których nie mam niczego sensownego do powiedzenia. W sensie, oczywiście, dam radę z siebie zawsze coś wysupłać, ale z tego, co napisałeś wyżej wynika, że wiesz doskonale, jak czasem się po prostu nie chce po raz kolejny pisać dosłownie tego samego, bo nic innego do głowy nie przychodzi. Już nie pamiętam u kogo, ale widziałem np. takie posty, w których były bardzo krótkie opinie w dwóch maksymalnie akapitach o kilku książkach. Nie wiem czy nie pójdę w tę stronę – zwłaszcza, że blogosfera książkowa nie trzyma się wielu zasad prowadzania blogów, bo ma zupełnie inne cele i założenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale zawsze to 10 sztuk więcej swoich. :)

      Tylko, że wiesz, z mojej strony brak weny nie wynika z faktu czytania książek, które się nie sprawdziły albo czytałem je na chama, bo ja biorę tylko i wyłącznie te, które chce. Na chama czytałem niewielki ułamek, ale to też na zasadzie, że 'na chama', bo w trakcie mi się nie podobało, a nie mogłem porzucić bo recenzenckie, tylko że tego było z 3-4 sztuki, więc niewiele. Mi się po prostu ogólnie rzadko już chce pisać, chyba że aż tak mnie zachwyci książka, że opinia ze mnie wypływa potokiem i recka powstaje w niewielkim czasie, jak chociażby ostatnia książka o ptakach.
      No i właśnie ja w podobny sposób zamierzam pisać, dwa-trzy akapity i tyle.

      Usuń
  5. Gratulujemy świetnych statystyk i tak dobrych tytułów na koncie! Pozostaje nam tylko życzyć mnóstwa wolnego czasu, aby udało się sięgnąć po wszystkie planowane książki - te 300 na półce i wiele kolejnych! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Jak się uda 1/10 z tych 300 przeczytać to już będzie bardzo dużo. :)

      Usuń
  6. Każdy z nas przeżywa mniejsze lub większe kryzysy w pisaniu. Ja też nie raz nie mogłem napisać czegoś sensownego, ale mijał jakiś czas i kolejna książka dawała mi niezłego kopa.
    Życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku i wiele przyjemności z blogowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taa, tylko że kryzysy to ja miałem krótkotrwałe kilka razy, przeważnie kilka dni w ciągu roku. A moje postanowienie tkwi we mnie niemal cały 2019, także to nie jest chwilowy kryzys, tylko konkretna decyzja z mojej strony. :)

      Usuń
  7. U mnie też "Kwiaty da Algernona" to najlepsza książka roku, a Cornwella uwielbiam za jego trylogię arturiańską. Dużo dobrego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
  8. No to się nam pokrywa. A trylogię to ja chciałem sobie odświeżyć przy okazji wznowienia, bo mi się bardzo spodobało i chciałem kupić, ale chyba zrobię to dopiero w tym roku. :)
    Dziękuję bardzo i wzajemnie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Wyniki imponujące :) gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Heh, Łukasz pisał w dużej mierze podobnie o swoich współpracach recenzenckich, chociaż jest chyba mniej zmęczony. I właśnie z tego powodu, nie za bardzo marzy mi się jakaś współpraca. Nie miałbym możliwości, żeby po prostu rzucić coś w kąt, jak się wkurzę :P. Zaskoczyło mnie, że Cornwell, to Twój ulubiony pisarz (chociaż spodziewałem się czołówki, to sądziłem, że będzie raczej za podium).

    Powodzenia w Nowym Roku i więcej sił w pisaniu ;)

    OdpowiedzUsuń