Zdobycze:
Jeffery Deaver - Kamienna małpa
Bernard Cornwell - Panowie Północy
Marzec za nami i nie mogę powiedzieć, że był to najlepszy miesiąc w tym roku, chociaż powtarzałem w poprzednich, że stycznia i lutego nie lubię. Ewidentnie dopadł mnie jakiś czytelniczy kryzys, bo te szło mi topornie, nie czułem specjalnie wszystkiego tego, co czytałem, i też nie sprawiało mi to każdorazowo takiej frajdy jakbym chciał. Najbardziej dało się to odczuć w ostatnio przeczytanej książce. Może to ta pogoda za oknem sprawiała, że częściej sięgałem myślą poza mury mieszkania, a może tego czytania było już po prostu trochę za dużo i trzeba było zrobić jakiś detoksik. Zobaczymy, co przyniesie kolejny miesiąc, bo nawet posta z zapowiedziami mi się nie chciało robić
Niewiele też było w tym miesiącu nabytków, chociaż ich jakość nie pozostawia wątpliwości, bo i Deavera i Cornwella zaliczam do ulubionych, więc w biblioteczce pojawił się dwie konieczne pozycje i nie ma z tym źle. A poza tym nie każdy miesiąc musi obfitować w stosy. Nie ilość, tylko jakość. ;)
Przeczytałem też poniżej średniej, bo zaledwie trzy, aczkolwiek słusznej grubości, bo był w tym dwie pokaźne cegły Gwynne i duetu Stephenson-Galland. Jeśli pominęliście moje wypowiedzi, a chcecie nadrobić, to odsyłam do linków poniżej:
12. "Męstwo" - John Gwynne
13. "Zwiastun burz" - Bernard Cornwell
14. "Wzlot i upadek D.O.D.O." - Neal Stephenson, Nicole Galland
Pozostały plany na kwiecień. I w pierwszej kolejności będzie to własnie nabyty w marcu Deaver, którego zasadniczo mógłbym skończyć jeszcze w marcu, gdyby te czytanie szło lepiej, ale tak się nie stało. Na pewno do tego przeczytam jeszcze trzeci tom ulubionego cyklu Cornwella. A poza tym najnowszy Sanderson i Dick, czyli Rytmatysta i Słoneczna loteria. Być może coś jeszcze, ale tego pewny nie jestem. Liczę, że kwiecień będzie lepszy od marca, a ogólnie wszystkiego dobrego wam życzę. Trzymajcie się. ;)
Czyli niemal identycznie jak u mnie. Widać, taki miesiąc też jest nam potrzebny. Zaczytanego kwietnia ��
OdpowiedzUsuńNO, coś w tym marcu było nie tak. Dobrze, żę był Cornwell i znowu będzie w kwietniu, bo przy tym na pewno nie będę miał nigdy żadnego kryzysu. Ale dzisiaj i wczoraj też już czytam Deavera i jest lepiej. :) Zaczytanego. ;)
UsuńTo u mnie było podobnie. Mało frajdy z czytania, ale też średniej jakości ksiazki się trafiły. Też przeczytałam trzy i każda miała średnio trzysta stron, więc ubogo, no ale cóż jeden miesiąc lepszy, jeden gorszy :). I jeden nowy nabytek, w tym roku połowę swoich chyba przeczytam, zawzięłam się strasznie, chociaż zakupy książkowe już mnie kuszą :D.
OdpowiedzUsuńZakupy swoje i nabytki recenzyjne ja liczę osobno. Ale mniej kupuje i tak, te z półki coraz częściej mi się ryją w głowie i sięgam. Już w tym roku kilka weszło i lada moment sięgam znowu po coś. Najpewniej po Kinga. :D
UsuńU mnie wręcz przeciwnie - marzec był najgorszym miesiącem w tym roku (i mam nadzieję, że inny z miesięcy nie zechce zająć tego zaszczytnego miejsca ;)). Nie w sensie książkowym, ale tak ogólnie. ;)
OdpowiedzUsuńNabytki zaś bardzo fajne. :D
Wiosennego kwietnia i niech wena czytelnicza powróci. :)
No to ten marzec taki psotnik. Ale kwiecień będzie lepszy. ;)
UsuńDziękuję.
U mnie marzec też nie był zbytnio zaczytany!
OdpowiedzUsuńW kwietniu będzie lepiej. ;)
UsuńCzasami potrzeba takiego mniej intensywnego miesiąca, żeby odpocząć i na nowo nabrać ochoty na czytanie :)
OdpowiedzUsuńKwiecień będzie lepszy!
U mnie marzec też taki średni, przynajmniej jeśli chodzi o czytanie, bo książkuf jakoś znowu przybyło ;) Ale za to u Ciebie to jakość zdecydowanie się liczy i sam Cornwell robi za dziesięć pozycji :D
OdpowiedzUsuńUdanego kwietnia! :)
Zdecydowanie. I czytając go aktualnie jestem autentycznie szczęśliwy. :) Jak ja nie mogę się doczekać 6-stego, nieznanego mi tomu! Ale jeszcze niechybnie czekam na 4-ty, żeby obczaić drugi sezon serialu. :)
Usuń