poniedziałek, 11 lutego 2019

PRZEJAŻDŻKA - Jack Ketchum [recenzja]

Tytuł oryginału: Joyride/Weed Species
Wydawnictwo: Replika
Tłumaczenie: Wiesław Marcysiak
Liczba stron: 304
Gatunek: Thriller, horror
Moja ocena: 4/6








Jack Ketchum to autor, który w środowisku fanów grozy jest bardzo dobrze znany i nie trzeba go raczej bliżej przedstawiać. Przez Stephena Kinga okrzyknięty 'prawdopodobnie najbardziej przerażającym człowiekiem w Ameryce', co dało świetne referencje i autor szybko zyskał sobie fanów także w Polsce. Proza Amerykanina to najczęściej bardzo mocne, drastyczne i przerażające historie postaci molestowanych, gnębionych, torturowanych i okaleczanych na różne sposoby psychiczne i fizyczne. Tym bardziej straszne, bo tutaj nie ma żadnych nadprzyrodzonych i fantastycznych mocy, jak to się dzieje w rasowych horrorach - chociaż książki Jacka pod horrory spokojnie można podpiąć. To ludzie ludziom sprawiają krzywdę, najczęściej psychopaci, a u Ketchuma podstawą do napisania kilku powieści były autentyczne historie, co jest tym bardziej przerażające. Najbardziej znany jest z powieści "Dziewczyna z sąsiedztwa", "Jedyne dziecko" i kanibalistycznego cyklu "Poza sezonem", jednak  na swoim koncie ma znacznie więcej powieści i wiele opowiadań.

Zrobiło mi się autentycznie smutno na wieść, kiedy rok temu pojawiła się informacja o śmierci autora, bo jakkolwiek przerażające są jego książki, prywatnie autor wydawał się być otwarty, życzliwy, przyjacielski i bardzo wesoły. Żałuję do dziś, że nie pojechałem na pierwszy i ostatni jego pobyt w Polsce, żeby poznać go osobiście, ale w zamian za to czytam wszystko, co napisze. A większość książek wydanych u nas mam już za sobą. Do tego momentu zostały mi dosłownie dwie powieści i jeden zbiór opowiadań. Przejażdżkę, czyli jedną z tych powieści, zdecydowałem się sprawdzić w zeszłym tygodniu.

Carole i Howard Gardner to małżeństwo, które raczej nie można uznać za szczęśliwe. Przynajmniej dla niej. Bita, gwałcona i prześladowana przez męża szuka pomocy u wymiaru sprawiedliwości, ale jej nie znajduje. Wraz z kochankiem postanawia popełnić przestępstwo, żeby pozbyć się Howarda. Porywają go w miejsce, gdzie nikt nie uczęszcza, żeby go zabić. Niestety pechowo dla nich zza krzaków wysoko na górze na całą zbrodnię patrzy Wayne. Chłopak, który znalazł się tam ze swoją dziewczyną, żeby uprawiać seks. Nie była to romantyczna schadzka, tylko ostra i bolesna scena, która nie spodobała się dziewczynie i ta uciekła. Wayne jednak został, obserwował i był zachwycony czynem Carole i jej kochanka, bo sam marzył od dawna, żeby kogoś zabić, ale nigdy tego jeszcze nie zrobił. Po całej sytuacji postanawia odnaleźć ich oboje i zrealizować psychopatyczny plan, który zrodził mu się w głowie...

Kolejny raz Ketchum kopie po tyłku i głowie. I po raz kolejny tym silniejsze jest to uczucie, jeśli pomyśli się, że pomysł na fabułę zrodził się na fundamentach autentycznej historii, niestety. Przejażdżka to może nie najlepsza z powieści Amerykanina, ale pomysł całkiem niezły. Wayne to jednostka destrukcyjna, psychopatyczna. Od dawna chce kogoś zabić i prowadzi nawet prywatny notes, gdzie zapisuje listę wrogów do wyeliminowania. Nigdy nikogo nie zabił, ale morderstwo Carole i jej kochanka, którego jest świadkiem, zapala jakiś włącznik, po którym do zabicia kogoś przez niego samego jest już bardzo blisko. I jak się można spodziewać zaczyna się to lada moment dziać. Włącza się machina i zaczyna się masakra. Masakra, bo na jednym trupie się nie skończy. Prześladowanie, przemoc, znęcanie, zabijanie i wszystko, co może się zrodzić w chorym umyśle, zaczyna się tutaj przejawiać. I właściwie tak to wygląda do końca, gdzie finał raczej nie do końca będzie można nazwać happy endem. Ale tak to już jest z tym autorem.

Po zakończeniu powieści jest krótka wypowiedź Ketchuma o pisaniu Przejażdżki - skąd pomysł, ile pisał i tym podobne. Ale to nie wszystko. Do książki zostało dołączone jeszcze 50-stronicowe  pt. Chwasty i moim zdaniem jest jeszcze bardziej przerażające niż sama powieść. Nie są ze sobą związane. To historia dwójki młodych osób, chłopaka i dziewczyny, którzy oprócz tego, że sami stosują wyuzdany i szalony seks, także wspólnie wynajdują inne osoby (dziewczynki) zmuszając je do tego i potem najczęściej mordując. Opowiadanie jest naprawdę straszne i szokujące. Ciężko się to czyta i nie sposób sobie wyobrazić takiego okrucieństwa i okropnych scen, jakie zachodzą. Naprawdę miazga.

Przejażdżka to kolejny dowód Jacka Ketchuma, że ludzie ludziom straszniejsi są niż potwory. Książka przesiąknięta złem, psychopatami, zbrodniami i makabrycznymi scenami. Jest krwawo, ostro i na pewno nie dla czytelników o słabych nerwach. Takim osobom zdecydowanie odradzam, bo potem ciężko jest dojść do siebie i wyrzucić te makabryczne sceny z głowy. Fani Ketchuma na pewno sięgną bez jakiejkolwiek zachęty z mojej strony.

14 komentarzy:

  1. O książkach tego autora słyszałam wiele pozytywnych rzeczy. Będę musiała w końcu po coś sięgnąć, żeby zobaczyć czy polubię twórczość tego pana;). Niewykluczone, że to ta powieść pójdzie na pierwszy ogień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może być, aczkolwiek trzeba się przygotować na najgorsze. :) Ja zawsze polecam na początek "Dziewczynę z sąsiedztwa" lub "Jedyne dziecko".

      Usuń
  2. Jak pisałem na swoim blogu, Chwasty, to totalna jazda bez trzymanki. Zaryzykuję stwierdzenie, że to najbardziej popieprzony Ketchum (Nie liczę Poza sezonem, bo to trochę bajeczka).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, chyba masz rację. Jazda bez trzymanki, naprawdę obleśnie. Chciałem je szybko skończyć.

      Usuń
  3. Cieszy mnie Twoja recenzja, bo to jedna z dwóch książek, jakiej nie czytałam i jaką posiadam:) Będzie na co czekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No mi teraz zostały dwie, nie licząc antologii, w któych ma po jednym opowiadaniu. Te też czytałaś? "15 blizn" i "13 ran"?

      Usuń
    2. Nie, antologii nie czytałam. Nawet nie wiedziałam, że w nich też jest Ketchum.

      Usuń
    3. Nie wiem czy kojarzysz i zaglądasz na Biblionetkę:
      https://www.biblionetka.pl/author.aspx?id=60033
      Ona bardziej przejżyście daje wgląd do całych twórczości autorów. Na LC czasem wpychają niepotrzebne rzeczy. ;)

      Usuń
  4. Ej Świnia Edwarda Lee jest chyba jeszcze gorsza od Chwastów Ketchuma, to można sobie wyobrazić co tam się dzieje :D. Ja chyba zabiorę się za Poza sezonem w następnej kolejności 🙂

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wierzę, bo czytałem Lee i wiem, na co go stać. Ale wg mnie Ketchum i tak straszniejszy i poważniejszy autor, bo straszy realnie, czyli pisze thrillery, a Lee bardziej fantastyczniy horrory. :) Czytaj, czytaj. Aczkolwiek teraz już "Poza sezonem" nie zrobi na Tobie takiego wrażenia, po tym Lee. ;)

      Usuń
  5. Ciągle biję się z myślami czy twórczość Ketchuma jest dla mnie. Bardzo lubię horrory, ale te o nadprzyrodzonych siłach, w których przemoc fizyczna nie jest tak mocno akcentowana. Z drugiej jednak strony, chętnie oglądam filmowe slashery, więc i doza brutalności mnie nie odstrasza. Mam w swoich zbiorach "Dziewczynę z sąsiedztwa", ale jeszcze nie czytałam. Fabuła "Przejażdżki" zapowiada się bardzo brutalnie, ale w sumie jestem ciekawa zakończenia tej historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubisz slashery to "Poza sezonem" Ketchuma może być bardzo dobre na początek. To jest pierwszy z trzech tomów serii kanibalistycznej autora, któremu bardziej do horroru fantastycznego niż realnego. Ta "Przejażdżka" na początek też dobra.

      Usuń
  6. Za mną dwie powieści i dwa albo trzy zbiory opowiadań Ketchuma. Następne w kolejce jest "Jedyne dziecko", ale jestem na etapie, że i chcę i się boję, bo coś czuję, że mnie zmiażdży emocjonalnie.

    OdpowiedzUsuń