Tytuł oryginału: The Blade Itself
Cykl: Pierwsze prawo (tom: 1)
Wydawnictwo: Mag
Liczba stron: 688
Gatunek: Fantasy, low fantasy
Moja ocena: 5/6
"Niebezpieczeństwo czai się wszędzie"
Joe Abercrombie to angielski montażysta filmowy i pisarz, który zadebiutował w 2006 roku książką Samo ostrze, otwierającą cykl Pierwsze prawo. W Polsce pojawiła się ona nakładem Wydawnictwa ISA, dwa lata później. Od tego czasu cały cykl (będący trylogią) łącznie z trzema pojedynczymi książkami (wydanymi przez Wydawnictwo Mag), z tego samego świata, pojawiły się zarówno w Anglii, jak i w Polsce. Nie jest to pisarz znany u nas tak dobrze, jak Martin, Erikson, Miéville, Williams, Tolkien, czy Le Guin, ale wraz z Sandersonem, Lynchem i Rothfussem jest jednym z tych debiutujących w ostatniej dekadzie autorów, którego z całą pewnością warto poznać. A że w tym roku Wydawnictwo Mag przejęło prawa również do trylogii i postanowiło ją wznowić, wydając pierwszy tom pod zmienioną nazwą Ostrze i z nowym tłumaczeniem, daje to bardzo dobrą okazję czytelnikom, żeby móc poznać się z tym autorem.
Abercrombie akcję swojej historii umieszcza na terenie Unii, królestwa władanego przez nieudolnego króla, które zagrożone jest wojną z państwem Północnym, władanym przez Bethoda, któremu marzy się posiadanie Anglandu, serca Unii, i Gurhkulczykami cesarza Uthmana-ul-Doshta, którzy chcą odzyskać bardzo ważne dla nich miasto, Dagoska, niegdyś zagarnięte przez Unię. Dodatkowym problemem Unii są bunty chłopskie i spiskowcy knujący przeciwko koronie. Receptą na te dolegliwości mogą być bohaterowie i pewna wyprawa. Ale czy na wszystkie, i czy na pewno można na nich liczyć?
Oś fabularna toczy się wokół wielu bohaterów, którzy zamieszkują Unię lub jej okolice. Przyjdzie nam poznać trzech głównych bohaterów: Jezala dan Luthara, dumnego i młodego kapitana, który aspiruje do bycia najlepszym szermierzem przygotowując się do turnieju; Logena Dziewięciopalcego, ogromnego i silnego barbarzyńcę, który zasłynął zwyciężając wiele ciężkich i krwawych pojedynków; i Sanda dan Gloktę, legendę Unijnej armii, który został okaleczony będąc w dwuletniej niewoli u nieprzyjaciela, dziś natomiast jest inkwizytorem i wydobywa potrzebne informacje od zleconych mu osób, za pomocą rozmyślnych tortur. Oprócz tego poznamy kilka ciekawych postaci, które pojawią się wraz z kolejnymi przeczytanymi stronami. Będzie to między innymi cwany i arogancki mag Boyaz, wraz ze swoim nierozgarniętym uczniem Malacusem Quaiem, bezlitosna zabójczyni Ferro Maljinn i jej tajemniczy kompan Yulwei, czy grupa pięciu walecznych barbarzyńców, którym przewodził niegdyś Logen.
W Ostrzu postaci jest cała plejada i to właśnie one są zdecydowanie największym plusem tej książki. Na pierwszy rzut oka sztampowe, ale autor postarał się uczynić je nieco bardziej oryginalnymi. I tak wielki i silny barbarzyńca Logen bynajmniej nie zachowuje się jak dzikus i nie pakuje w paszczę lwa, chcąc walczyć ze wszystkim i ze wszystkimi, a kieruje się rozsądkiem i niejednokrotnie salwuje się ucieczką; młody i obiecujący, dla Unijnej armii, kapitan Luthar nie jest wzorem cnót, a zapatrzonym w siebie pyszałkiem i arogantem, którego ciężko polubić; Glokta natomiast mimo krwawej profesji jest niezwykle barwną postacią, którą się jednocześnie lubi i jej współczuje przez kalectwo i przeszłość. Autor poświęca im osobne rozdziały, dzięki czemu możemy poznać charaktery i przemyślenia każdego z bohaterów i z ich perspektywy zobaczyć wykreowany przez Abercrombiego świat. Brakowało mi tylko jakiejś mapki, która zobrazowałaby mi, jeśli nie świat, to chociaż samą Unię, na której terenie w większości akcja się toczy. Mieszkańcy Unii i świat przypominają nieco średniowieczne fantasy, podobnie jak u Martina, więc fani tego autora sięgając po Abercrombiego powinni być zadowoleni.
Akcja Ostrza nie pędzi na łeb, na szyję, i nie ma zbyt wielu potyczek, mimo że opis na okładce mógłby o czymś takim świadczyć. Sporo jest gierek, intryg i spisków, i akcja momentami bardziej zwalania, co pewnie dla kilku czytelników będzie minusem. Sama fabuła także do odkrywczych nie należy, ale jest kilka ciekawych osobnych wątków, które w pewnym momencie zostały odpowiednio spięte i całościowo prezentują się całkiem nieźle. Nie można też narzekać na nudę i brak spektakularnych akcji, których jest tutaj kilka, w bardzo dobrym wykonaniu, a zbliżająca się wielkimi krokami wojna zapowiada znacznie więcej pojedynków w następnych dwóch tomach i jeszcze ciekawsze widowisko.
Warto jeszcze zaznaczyć, że książkę czyta się gładko i szybko, na co wpływ ma swobodny styl autora, który nie oszczędza na humorystycznych, ironicznych, błyskotliwych i czasem też wulgarnych dialogach, które nadają książce realizmu. Potencjał na pisanie dobrego i zajmującego fantasy ten autor ma zdecydowanie. Na ile go wykorzystał i się rozwinął trzeba sprawdzić sięgając po kolejne pozycje. Jeśli zaś chodzi o Ostrze to każdy, kto lubi Martina, a ponadto barbarzyńskie, krwiste, brudne, czy jednym słowem męskie fantasy raczej na pewno się nie zawiedzie. :)
I po raz kolejny za udostępnienie mi tej książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Mag. :)
Mój tata czyta teraz "Czerwoną krainę", ale w sumie nie wiem czy mu się podoba :) Książki tego autora (zgłupiałam, bo nie wiem jak odmienić jego skomplikowane nazwisko :D) kojarzą mi się właśnie z męską literaturą, nie jestem pewna, czy potrafiłabym się w niej odnaleźć. Ale jak nie spróbuję, to się nie dowiem :)
OdpowiedzUsuńPóki co czytałem tylko tę książkę, więc co do niej mam pewność, że to bardziej męska literatura, jak stwierdziłaś. Ale po opisach kolejnych książek, czy recenzjach użytkowników wydaje się być raczej pewnym, że całościowo literatura tego autora jest właśnie bardziej męska. Jeśli lubisz tego typu literaturę, gdzie występują brudni, spoceni, ordynarni, szkaradni, w większości barbarzyńcy to powinno Ci się spodobać. :)
UsuńJa zastanawiałem się, czy się odmienia z apostrofem, czy bez, ostatecznie potwierdziło się moje przypuszczenie, że będzie to np, Joego Abercrombiego :)
No dobra, zachęciłeś mnie. Przy najbliższej okazji przeczytam :D
OdpowiedzUsuńSiemano imienniku. Spoko, że wpadłeś. Czytaj, czytaj. Ta książka naprawdę jest niezła. Jeśli spodobało Ci się słabsze "Pół króla", to tym bardziej. ;) Tylko szkoda, że na drugą część, wznowioną przez Maga przyjdzie poczekać do przyszłego roku, bo poprzednie wydawnictwo jeszcze prawa ma...
Usuń