Zdobycze:
Bram Stoker - Dracula
Peter Wohlleben - Nieznane więzi natury
Viktor W. Frankl - Człowiek w poszukiwaniu sensu
Karl Hans Strobl - Kościana ręka
Denis Lehane - Pokochać noc (e-book)
Hoł, hoł, hoł! Niemal każdy z was pisze, że zleciał mu/jej ten styczeń jak diabli a ja...przyłączam się do tej grupy, bo zleciał faktycznie mega szybko! Przyznam wam szczerze, że zawsze te dwa pierwsze miesiące nowego roku są dla mnie najbardziej niemrawe i takie, hm, trochę inne pod tym względem, że wszędzie wokoło pełno takiego napuszonego entuzjazmu, motywacji, planów i ogólnie teatralnego pokazywania chęci bycia w czymś nowym, lepszym i tym podobne, co mnie momentami irytuje. Nie żebym miał coś przeciwko, bo super, jeśli ktoś ma plany na nowe miesiące kolejnego roku i je realizuje, no ale właśnie, jeśli je realizuje, a nie tylko pierdzieli głupoty, żeby robić z siebie nie-wiadomo-co. Ja już od kilka lat postanawiam sobie takie cele, które wiem, że zrealizuję w pełni albo przynajmniej częściowo, bo nie zawsze jest to zależne tylko ode mnie, więc idę pewnie przed siebie i niczego nie udaję. Mam nadzieję, że większość z was tak ma i ten nowy rok minie równie szybko i równie dobrze jak ten styczeń.
Nie było w tym miesiącu zatrzęsienia nabytków. Ale zawsze wpadło kilka książek - w sumie może to i dobrze, że nie aż tyle, bo ciągle mam ich mega dużo do nadrobienia, a kolejne nabytki tylko zwiększają tę liczbę. Najbardziej z tego cieszy mnie oczywiście wznowiony przez Vesper "Dracula", którą to książkę wychwalałem i zachwycałem się jej wydaniem tu i na fejsie, bo po prostu jest dla mnie mega. Dostałem również Wohllebena, a więc kolejną porcję przyrody oraz najnowszego Lehane'a, którego już dawno nie czytałem i zamierzałem znowu sięgnąć po coś od autora. Nadarzyła się okazja i może nawet machnę to jeszcze przed premierą. Udało się także coś wyszperać w antykwariacie (Strobl i Frankl). No i niedawno odwiedziła mnie przyjaciółka z uroczą córeczką, które pierwszy raz u mnie były i z tej okazji sprezentowały mi ładny kubek, który pasuje dla mnie idealnie, bo przecież ja kawosz jestem sto procent :) Więc jak widać w tym styczniu było całkiem dobrze.
To samo mogę powiedzieć o przeczytanych. Aż 6 na start to jest to! Jeśli coś pominęliście, a chcecie się dowiedzieć, co miałem do powiedzenia na ich temat, to poniżej linki:
Pozostaje zatem standardowo kwestia planów na luty. Zacząłem już czytać tego Lehane'a, więc jego na pewno skończę. W styczniu planowałem Grzesiuka i Morgana, których mi się przeczytać nie udało, bo dotarły do mnie dopiero wczoraj. Grzesiuka przeczytam w lutym na bank. Morgana chyba zacznę jakoś pod koniec. Do tego wpadną jeszcze opowiadania Gaimana i nowość Mieville'a - nie wiem czy ogarnę obie, ale jedną z nich na pewno. Biorąc pod uwagę zapowiedzi lutowe, które wam ostatnio pokazywałem, plus te, które się pojawią w marcu to pewne jest, że mam zapas czytania co najmniej do czerwca, wiec na pewno możecie się spodziewać systematycznych wpisów i różnorodnych książek i autorów. Peace and love!
No i super! Notka bije optymizmem i ja się chcę nim zarazić ☺
OdpowiedzUsuńZarażaj, zarażaj. Ale ogólnie to niech zima spada jak najszybciej, bo więcej słońca to więcej energii, uśmiechu i optymizmu za darmo od natury. :)
UsuńGrzesiuk i do mnie dziś zapukał i jestem pod wielkim wrażeniem tego wydania -rewelacja. Aż mi wstyd, że miałem wątpliwości. Ja przeczytałem jedną książkę mniej od Ciebie, ale i tak się z tego wyniku cholernie cieszę.
OdpowiedzUsuńU mnie luty będzie mroczny - Jestem właśnie w połowie ,,Rudego" Ketchuma, dalej w kolejce czeka Chmielewski i jego ,,Złe", zbiór opowiadań ,,Jest legendą: Antologia w hołdzie Richardowi Mathesonowi". A dalej zobaczymy na co mnie chęć naleci :)
ja nie miałem w ogóle. Dla mnie Prós to jedno z 4 ulubionych i solidnych wydawnictw, na których się jeszcze nie zawiodłem. 5 przeczytanych to u mnie najczęstszy wynik, który moim zdaniem jest świetny, bo to grubo ponad przeciętnego Kowalskiego. ;)
UsuńNo własnie widzę ostatnio w necie, że wszyscy atakują tym Chmielewskim, a ja na przekór nie sięgnę na pewno prędzej niż za rok, dwa, jak ucichnie.
Antologii nie lubię, ale to mam i też kiedyś przeczytam.
Ja tam nie chcę być w czymś nowa, lepsza, ja chcę po prostu przetrwać, bo mój styczeń był wyjątkowo zły. :( Takie parcie na nowe rzeczy i plany widzę głównie w internecie i raczej nie zwracam na to uwagi. Fajny ten kubek. :) Ja w ogóle mam słabość do kubków i muszę się już powstrzymywać, żeby nie kupować nowych, bo mam ich za dużo, a tylko ja ich w domu używam.
OdpowiedzUsuńDraculę kiedyś upoluję. :) Myślałam nad tą nowością od Mieville ale chyba lepiej zacząć od tego, co mi polecaliście, więc sobie odpuszczam.
Wszystkiego dobrego w lutym. ;)
No i okej. Jak się z tym dobrze czujesz to nie ma potrzeby zmian. :) Czemu zły? Nauka?
UsuńJa też, mam nawet różne użytkowe, w jednym np. piję tylko herbatę, w innym kawę, w pracy to samo dwa osobne + dzbanek z zaparzaniem. :P
Zacznij od "Dworca". To jest naprawdę świetna książka, a ta nowość może nie być. Zresztą sprawdzę to, więc się przekonamy niedługo. ;)
Dziękuję, i wzajemnie. :)
Nie to, żeby nie było potrzeby zmian, ale jak chcę i mogę coś zmienić to staram się zacząć od razu, bo potem to jest takie odkładanie. Nowy rok jakoś nigdy nie motywował mnie do niczego, do życia i planów budzi mnie bardziej wiosna. :) Tak, studia, dodatkowo praca dała w kość i mam zapalenie uszu już trzeci tydzień. :(
UsuńHaha, też biorę różne do kawy i herbaty, ale tylko w domu. Głównie dlatego, że herbatę pije w takim dużym, a kawa starcza mi w małym. :) I też mam dzbanuszek!
Właśnie od Dworca chyba zacznę, ale to raczej dalsze plany. Nom, czekam na reckę. :) Widziałam tą nowość w empiku i podobnie jak Kasia zdziwiłam się, że takie to cieniutkie.
Dzięki. :)
I to jest dobre podejście. A mnie też lepsze dni bardziej pobudzają, jak chyba każdego. Więcej słońca, czyli energii, lepszego humoru i ogólnie motywacji. :)
UsuńZapalenie uszu? To nie fajnie. Ale to czymś płukasz je?
Ja w pracy mam taki 1,7 l z zaparzaczem i tam robię sypane herbaty przeróżne. W domu to raczej kawa, a herbata zwykła, jakaś Tetley czy Ramsey. Ja ogólnie kawosz jestem, ale bardzo dużo piję, więc jakby to była sama kawa to bym pewnie stopami ziemi nie dotykał, tylko fruwał kilka cm nad nią. :P
Ano cieniutkie, więc pewnie 2-3 dni maks na to zejdzie.
Otóż to. :)
UsuńNajpierw wpuszczałam krople do uszu, ale nic nie dawały i zrobiło się gorzej, więc dostałam najpierw jeden antybiotyk, a teraz lecę już na drugim.
To u mnie odwrotnie :D W pracy jakieś zwykłe a w domu sypane. Za kawą nigdy nie przepadałam, jestem #teamherbata, ale na studiach się tą kawę nauczyłam pić i tak się do niej przyzwyczaiłam, że już dobrowolnie piję. Nawet zaczęłam w sumie lubić, ale robię słabą, prawie pół na pół z mlekiem. :) Takiego kopa żeby fruwać to mi bardziej energetyki dają, ale strasznie źle się po nich czuję jak przestaną działać, więc nie pijam. :P
Może spróbuj przemyć spirytusem! Jestem pewien, że szybciej przejdzie. Ino nie Wódka, Kirima, spirytus. :P
UsuńTo nie pijaj energetyków tylko Yerba Mate. Ja pijam, ale nie takiego czyściocha tylko smakowe. Pobudzają dość mocno, bardzo podobnie jak sypana kawa. I przy okazji są bardzo dobre. Mi najbardziej smakują.
Jasne, spiryt dobry na wszystko. :P
UsuńYerba Mate jeszcze nie piłam, ale tak słyszałam, że to dobrze pobudza. :)
To płucz, ino nie pij. :P
UsuńTak, pobudza, pobudza. Ostatnio zauważyłem, że mi ciśnienie aż skacz od tego. :P
Ja nie planuję, czytam "To" Kinga, ale idzie mi słabo :/, za dużo spraw ze studiami, jak ogarnę temat to będę mogła siąść do książek na spokojnie. Nie fajnie się czyta, kiedy myślami błądzę zestresowana egzaminami. Zobaczymy jak ten luty pójdzie, na razie zaczął się całkiem przyjemnie, to chyba dobry znak ;)
OdpowiedzUsuńI tak tego szybko nie przeczytasz, więc więcej czasu spędzisz w Castle Rock i może tym bardziej się spodoba. :)
UsuńMnie najbardziej śmieszą te wszystkie postanowienia, które zaczynają się od pierwszego czy tam poniedziałku. Bo kurczaczek jeżeli chcesz coś zmienić, to działaj, a nie czekaj na jaką magiczną datę. :D
OdpowiedzUsuńJak Ty masz już pięknie ten luty zaplanowany, ja jeszcze muszę sobie poukładać w głowie, co chcę czytać. Na szczęście do Polski jadę dopiero pod koniec, więc żadne nowości mnie nie będą rozpraszać. Więc będę rozprawiać się z moimi "półkownikami". :D
Dokładnie. A jak wiesz, że nie dasz rady to po co pieprzyć bez sensu, nie? To nie dla mnie. Ja mam cel i do niego dążę. Jak się nie uda to tylko dlatego, że coś niezależnego i o silniejszym wpływie ode mnie powstrzymało mój plan. Ale jak mam postanawiać, że będę rzucał fajki, a ulegnę zaraz po miesiącu to bez sensu i głupota.
UsuńAno mam,ale nie tak idealnie. To taki szkic raczej, co można zobaczyć po planach na styczeń ile i co czytałem. Zawsze tak orientacyjnie daję, ale na ogół te 60% czytam. Bo albo coś wpadnie innego niespodziewanie, albo nie przyjdzie na czas. Wiesz jak jest. :)
Dlatego mam niezłą bekę z koleżanki z pracy. Co chwilę słyszę, że od poniedziałku nie je czekolady, od 1-go zaczyna ćwiczyć, od Nowego Roku... I tak jak tu jestem już 2,5 roku nic się nie dzieje poza klepaniem.:D
UsuńJa też gdzieś na początku miesiąca robię jakiś "grafik", ale czasem odwracam go do góry nogami. Wszystko zależy od tego jak w pracy jest intensywnie. No i jeszcze te "niespodziewane". ;)
No takie są najlepsze. Mnie tak mama irytowała, bo ciągle od pon lub 1-szego rzuca palenie. I faktycznie rzuciła w tym momencie co ja, tylko że na kilka miesięcy, a ja na stałe. Od tamtej pory już pali znacznie mniej, ale przynajmniej nie gada, że rzuci. :P
UsuńDokładnie. A te niespodziewane to czasem kuszą najbardziej. :)
U mnie w styczniu przeczytane 16 :D Luty za to na pewno będzie słabszy. Już go zaczynam w szpitalu i nie zapowiada się, by mocno mi się chciało czytać. Ale kto wie. Może westerny mnie postawią na nogi :D
OdpowiedzUsuńGratuluje zdobyczy!
16? Nie jadłaś i nie spałaś? :D
UsuńDziękuję.
Przestałam robić postanowienia noworoczne kilka lat temu, bo NIGDY ich nie dotrzymywałam. NIGDY :D
OdpowiedzUsuńNie wiem po raz który, ale powtórzę, że Dracula boski ;) A Mieville'a na pewno ogarniesz, bo to na jeden wieczór jest. SPodziewałam się normalnej książki, a to takie maleństwo 200 stron łącznie z przypisami i ilustracjami i to sporą czcionką ;)
A kubek to bym Ci podebrała. Lubię kubki :D
No i tak najlepiej. Jak nie dotrzymujesz to po co? ;)
UsuńMożesz powtarzać mi ciągle, bo ja uważam to samo. :) To już skończyłaś czytać Mieville'a? Dobre?
Hehe, to już jesteście dwie. Ale jo nie dam, bo to prezent. :P
Dzisiaj się za niego biorę, wczoraj tylko przekartkowałam ;)
UsuńA to pewnie reckę ogarniesz zanim ja zacznę czytać.
UsuńZaplanowana na poniedziałek ;D
UsuńNo proszę, podobnie wygląda jak u mnie z liczbą książek. :) Kubek taki bym sam z chęcią przytulił, o ile jest wystarczająco duży. :D
OdpowiedzUsuńI trzeci by mi kubek brał. Pierdzielę! Następnym razem już się oficjalnie nie chwalę. :D :D
UsuńBo kubki fajne są :D
UsuńAno są. Ale mój ulubiony to 500 ml ten czarny z LG, co go widac czasem na fotkach jak wrzucam. :)
UsuńKubek jest ekstra, sama mam już kilka takich ulubionych i teraz tylko powstrzymuję się od kupowania, bo nie mam na nie za wiele miejsca, a poza tym przy przeprowadzkach to tylko więcej rzeczy do przenoszenia. Jak kiedyś będę na swoim to pewnie uzupełnię kolekcję :)
OdpowiedzUsuńW kwestii postanowień mam dosyć neutralne stanowisko. Ja raczej wolę określenie "cele" do realizacji. A fakt, że posługujemy się jednostką roku "w tym roku to, w poprzednim tamto, to może w następnym" to siła wyższa, ja osobiście mam poczucie po prostu nowego jakiegoś etapu, który nastąpił. Ale też nie robię listy zdaniowej żadnej bo nadszedł kolejny styczeń w moim życiu i nie lubię tego sztucznegoe entuzjazmu (pewnie tak samo jak Ty) związanego z Nowym rokiem.
Książki tak jak i u mnie skromnie zasiliły biblioteczkę, ale nie narzekam. Udanego lutego :)
Ja jestem na swoim i wcale nie mam aż tyle miejsca, żeby wpakować tam nie wiadomo ile kubków. :P
UsuńDzięki, i Tobie udanego. ;)
Pewnie i tak więcej ode mnie :P
UsuńMyślę, że nie. Ja tam nie zbieram. Jak dostanę to mam. A jak nie to nie kupuję specjalnie, bo już mam.
UsuńJa nie robię żadnych większych planów - idę na żywioł ;P Będzie co ma być.
OdpowiedzUsuńA co do Twoich nabytków, to ładne to wydanie "Draculi", ale nie zamierzam wracać do lektury tej książki, dlatego nie zagości na mojej półce - wcześniejszy egzemplarz wypożyczyłam z biblioteki.
Kubek fajny ale powinno być "Zawsze czas na herbatę". Takie niewybaczalne niedopatrzenie! ;P Nie znoszę kawy. Błeee ;P
I tego się trzymaj. :)
UsuńHehehe, ja tam wolę dyplomatycznie i lepiej dać napis kawę//herbatę. ;) A dla mnie kawa to naj napój na świecie. Jak paliłem jeszcze to tylko do kawy.
Świetny kubek :)
OdpowiedzUsuńLehane'a muszę kiedyś sprawdzić, bo sporo osób go chwali, a ja jeszcze nie znam :)
Czytaj, czytaj, dobry autor. :)
UsuńKasia z K-czyta też go bardzo chwali. Tylko jak jestem w bibliotece to ciągle o nim zapominam :) Jakąś fiszkę powinnam sobie zrobić z przypominajką :)
UsuńGratuluję nabytków! Zwłaszcza ten Dracula piękny i myślę czy samemu nie kupić. 6 książek przeczytanych w jednym miesiącu... Mogę to skomentować tylko w jeden sposób: WOW! Oby tak dalej :)
OdpowiedzUsuńDzięki. :)
UsuńGratuluję udanego stycznia! ;) Jak Ci kiedyś pisałem, muszę koniecznie po powrocie przeczytam W królestwie lodu. Nie wiem, czy nie przypomnę sobie też Terroru, skoro niedługo ma być serial :)
OdpowiedzUsuńDraculę mam w domu w miękkiej od Vesperu i chyba w końcu przeczytam również w tym wydaniu, ze względu na ilustracje i posłowie, bo te są zawsze kapitalne w książkach od Vesperu :)
Udanego lutego!
Dzięki, Łuki. :) Ja sobie na pewno przypomnę "Terror", bo biorę te nowe wydanie od Vespera (ma być twarda i grafika serialowa). A Sides to Ci się bankowo spodoba, w podobnym myślę stopniu.
UsuńDokładnie. Ja tam mam i Draculę, i Franka w 2 wydaniach, bo jak widzę od Vespera w twardej i jeszcze z posłowiem Macieja to biorę od razu. :)
Dzięki, i Tobie udanego. ;)