czwartek, 25 stycznia 2018

DRACULA - Bram Stoker [recenzja]


Tytuł oryginału: Dracula
Wydawnictwo: Vesper
Tłumaczenie: Magdalena Moltzan-Małkowska
Liczba stron: 426
Gatunek: Horror, powieść gotycka
Moja ocena: 5/6

„We krwi jest życie!”*

Młody angielski prawnik, Jonathan Harker, wyrusza do Transylwanii do rezydencji hrabiego Draculi, żeby omówić z nim kwestię zakupu domu w Anglii, gdzie miałby się sprowadzić. Początkowo zachwycony zamkiem i postacią uprzejmego i dostojnego gospodarza, wkrótce zaczyna dostrzegać niepokojące cechy Draculi i spostrzega, że jest jego więźniem. Postanawia jednak uciec z zamku, co mu się udaje, jednak kosztem jego zdrowia. A Dracula z rodzinnej, dzikiej Transylwanii zaczął już przenosić się do cywilizowanego, zgiełkliwego Londynu, gdzie na miejscu będzie miał więcej ofiar do upolowania. Nie przyjdzie mu to jednak łatwo, bo przyjaciele i narzeczona Harkera, podczas jego rekonwalescencji, wkrótce odkrywają złowieszcze plany hrabiego Draculi i zamierzają mu się przeciwstawić. Przyjdzie im się zmierzyć z najpotężniejszym, długowiecznym i krwiożerczym przeciwnikiem!

To moja druga lektura tej książki i wyraźnie lepiej przyswajalna niż poprzednio, niewątpliwie dzięki bardzo dobremu tłumaczeniu Magdaleny Moltzan-Małkowskiej. Zdecydowałem się ponownie sięgnąć po Draculę głównie właśnie ze względu na te nowe tłumaczenie pani Magdaleny i posłowie niezawodnego Macieja Płazy, który dwudziestostronicowym tekstem świetnie (jak zwykle zresztą) przybliża, analizuje i opisuje autora, postaci i całą książkę. Ale pokusiło też i te przepiękne wydanie wydawnictwa Vesper opięte twardą, czerwono-krwistą okładką z mrocznym zamczyskiem i znajdujące się w środku zakładka (tak samo wyglądająca jak okładka) oraz czarno-białe klimatyczne i niepokojące ilustracje Andrzeja Masianisa, których naliczyłem dwadzieścia. Tak wyglądająca książka czytana przeze mnie po nocach sprawiała niesamowite wrażenie i tworzyła odpowiedni klimat. W końcu trafiła mi się do kolekcji najodpowiedniejsza wersja tej klasycznej powieści, którą mega zadowolony odłożyłem po przeczytaniu na półkę i nigdy się jej nie pozbędę. 

Dracula to jedno z najważniejszych dzieł w historii literatury, przede wszystkim tej z kręgu grozy, najbardziej znana powieść wampiryczna i najsłynniejsza postać długowiecznego i krwiożerczego hrabiego Draculi, o którym słyszał na pewno każdy. Kilkadziesiąt filmów kinowych, telewizyjnych, animowanych, sztuk teatralnych, gier, komiksów i innych mediów sprawia, że historię Draculi zna niemal każdy, nawet jeśli po książkę nigdy nie sięgnął. Te liczne inspiracje w kulturze spowodowały, że dzieło Stokera na zawsze wpisało się do historii i będzie nieśmiertelne. 

Książka prowadzona jest w niestandardowej formie, bo jej treść przedstawiona jest z przeplatających się ze sobą tekstów postaci - fragmentów ich dzienników, pamiętników, listów, rękopisów, nagrań na fonograf. Wydana została w 1897 roku, wobec czego niesie ze sobą niezwykle charakterystyczny klimat dziewiętnastowiecznej Anglii wiktoriańskiej i przedstawia żywy obraz mrocznego transylwańskiego zamczyska Draculi, który przyprawia o gęsią skórkę nawet czytelnika w XXI wieku! Świetna narracja, konstrukcja, wartka akcja, proste, ale wyraziste postaci, przygody i nastrój to cechy, które powodują, że książka zaliczana jest w poczet najwybitniejszych powieści wszech czasów i czyta się ją naprawdę świetnie. Typowe dla powieści grozy z tamtych lat szaleństwo, niepokój, zaciemnienie i rozpaczliwa walka o przetrwanie wyzwalają odpowiednie wrażenia i emocje, która zapamiętuje się na długo.

Wampir w naszej kulturze mocno ewoluował i wiele osób, głównie młodych, mogłoby mieć trudność w przedstawieniu jego najbardziej klasycznej formy. Warto więc uświadomić sobie i przypomnieć, że wampir żyje bez końca i nie zabija go upływ czasu, podąża za człowiekiem od dawien lat po całym świecie, pod wpływem krwi rośnie w siłę i młodnieje, ma siłę kilku mężczyzn, może przemieniać się w wilka i nietoperza, a czasem nawet i mgłę, nie ma odbicia w lustrze, ani nie rzuca cienia, może się kurczyć i wchodzić gdzie chce, chociaż do domów wchodzi tylko zaproszony przez ludzi, ale udaje mu się to, bo jest niezwykle przebiegły i potężny. Za dnia jednak jego moc ginie, a czosnek i przedmioty święte go odstraszają. Natomiast zabić można go jedynie przebijając serce kołkiem lub nożem, dodatkowo jeszcze odcinając łeb i wkładając czosnek do ust.

Taką postać wampira reprezentuje właśnie tytułowy hrabia Dracula, mężczyzna o ostrych rysach, orlim nosie, przerzedzonych włosach, krzaczastych brwiach, zaciętych ustach, białych i ostrych zębach, bladych i zapadniętych policzkach i cuchnącym oddechu. Krwiożerczy, długowieczny i przerażający. A jego dostojeństwo i arystokratyczne pochodzenie powodują, że jeszcze niezwykle przebiegły i potężny. Ogólnie postaci w tej książce są proste, ale bardzo wyraziste. Jonathan Harker – anglik, bohater romantyczny i podróżnik, który poznaje kraje, ludy i obyczaje; Mina Murray- jego kochająca, dobra i cnotliwa narzeczona (i przyszła żona); John Seward – doktor i badacz natury; Arthur Holmwood – nieskazitelny moralnie i pełen honoru dżentelmen i bogacz, Quincey Morris – amerykański młodzieniec o najwięcej sile mięśni, uczciwy, prostolinijny czy wreszcie Abraham Van Helsing – holenderski lekarz, filozof, okultysta i poszukiwacz upiorów, które zwalcza. 

Tą niesłychanie znaną czterystustronicową dziewiętnastowieczną książkę można analizować i opisywać jeszcze długo. Najważniejsze jednak, że czyta się ją świetnie nawet dziś, po ponad stu latach od jej pojawienia się, mimo że momentami może być dla niektórych lekko przydługawa, a relacje między bohaterami nazbyt słodkie i mdłe. Warto jednak ze wszech miar przeczytać, bo to klasyka w najgłębszym tego słowa znaczeniu, nie tylko jako groza, ale literatura ogółem. Niepokojący nastrój, dziewiętnastowieczny klimat, wyraziste postaci, walka dobra ze złem, pełna przygód, emocjonująca. Warto też sięgnąć, aby zobaczyć, jak postać wampira ewoluowała na przestrzeni wieków kreowana na różne sposoby w filmie, literaturze, grach i innych mediach. Od kilkusetletniego Draculi, przez Lestata i wielu, wielu innych, aż po nastoletniego Cullena, który jest "wegetarianinem", świeci i podbija serce nastolatki gdzieś w Ameryce (sic!). Postać wampira jest ponadczasowa i będzie jeszcze bardzo, bardzo długo pożądana i uwielbiana przez rzesze fanów w każdej postaci, których nigdy nie brakuje, a aby wiedzieć od czego się to wszystko zaczęło, trzeba po prostu po klasyk Stokera sięgnąć i go przeczytać!

*Księga Powtórzonego Prawa, 12:23

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Vesper!

49 komentarzy:

  1. Czytałam wieki temu. Klimat, język, wszystko mi pasowało, oprócz postaci wampira☺ Nie znoszę wampirów a jedyna książka, która mnie porwała a dotyczyła tych tematów to "Wywiad z wampirem ".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, ja Ci powiem, że za pierwszym razem też mi się nie czytało jakoś super dobrze. Myślałem, że będzie znacznie lepiej i tyle oczekiwałem od tej książki. Ale dostałem to dopiero teraz. I jestem w 95% przekonany, że udział ma w tym właśnie tłumaczenie. Już wcześniej zauważyłem czytając Lovecrafta, że z innego wydawnictwa szło mi to topornie, a potem ten zbiorek "Zgrozy" od Vesperu znacznie lepiej, to samo z "Draculą". No ale u Ciebie to jeszcze kwestia postaci. Ja akurat wampiry i wilkołaki uwielbiam w każdej postaci. A "Wywiad" akurat tylko oglądałem, chociaż za kupno książki zabierałem się co najmniej kilka razy.

      Usuń
  2. Nie czytałem, ale mam ją na uwadze. Co by nie mówić, to kawał klasyki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam stare wydanie. A to już mam w swojej biblioteczce. Czas odświeżyć sobie tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do Twojej biblioteczki taki rarytas musi zawitać. ;)

      Usuń
  4. Czytała "dawno, dawno temu, w odległej..." ;)
    W sumie to jestem ciekawa, jak by mi się teraz książka spodobała. W końcu wciąż ogląda się jakieś seriale czy inne takie, gdzie jak to ładnie określiłeś, nastąpiła wampirza ewolucja. :D Choć muszę przyznać, iż "podstawy" wciąż pamiętam i zawsze śmieszą mnie takie wymysły jak przeglądanie wampira w lustrze itp. ;)
    Samo zaś wydanie bardzo na plus. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja musiałęm to koniecznie mieć, bo Vesper to jest dla mnie wydawca numer 1, jeśli chodzi o klasykę, i ulubiony ogólnie z Magiem i Prósem. Od pewnego momentu, niemal każda ich książka jest dla mnie obowiązkiem do nabycia.

      Usuń
  5. Czytałem chyba z 4 lata temu ale jest to książka, do której będzie się wiele razy wracać. Podobnie jak Ty uważam, że warto poznać to od czego się całe szaleństwo z wampirami zaczęło. Chociaż uważam, że cała książka Stokera jest trochę przydługa i można ją było szybciej zakończyć :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No powiem Ci, że właśnie wysunąłem podobny wniosek czytając za pierwszym razem, że trochę przydługawa, dlatego zaznaczyłem to w ostatnim akapicie. Aczkolwiek przy drugim czytaniu mi to nie przeszkadzało i wciąć myślę, że to dalej prze te tłumaczenie, które poprzednio czytało mi się po prostu nieco bardziej topornie.

      Usuń
  6. Czyli widzę, że Vesper schodzi na łatwiznę - zamiast nowych wydań, kontynuacji dalszych rewelacyjnych powieści gotyckich mamy po raz drugi te samo wydanie Draculi jak wcześniej Frankensteina tylko że w grubych oprawach... Tak czy inaczej i tak wielki szacunek. Sporo klasyki grozy już poszło, więc sam zastanawiam się co by jeszcze można wydać...

    Grot

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee, nie bardzo. Oni po prostu robią wydanie pod serię HPL, żeby była i w miękkiej i twardej, a Dracula właśnie był tylko w miękkiej. Poza tym już od początku roku lecą torpedy zapowidzi z ich strony. Nie widziałeś? Wells w pięknym wydaniu, "Terror" Simmonsa przy okazji serialu wznowiony w twardej z inną okładką, przed wczoraj zapowiedzieli znowu poezję HPL-A. ;)

      Usuń
    2. Aha, i jeszcze Grabiński przecież! ;)

      Usuń
    3. Akurat o Simmonsa mam wielki wkurw bo pisałem do nich czy planują twardą specjalnie przed zakupem i odpisali, że nie i oczywiście kupiłem w miękkiej. To jest takie wydawnictwo od którego nic nie warto kupować w miękkiej (jeśli ktoś kolekcjonuje książki) i jako blogger powinieneś o tym szczerze pisać przy każdej okazji.

      Usuń
    4. Nie planowali, ale kiedy to było? Jak wydawnictwo było mocno niszowe i niewiele osób o nim wiedziało. Rozwinęli się, więc i rozwinęła im się koncepcja i powstało więcej możliwości, które chcą wykorzystać. Teraz ma być miękka i twarda wydawana, bo mogą sobie pozwolić na takie akcje. ;)

      Usuń
    5. Kupowałem w zeszłym roku więc wcale nie tak dawno. Będzie twarda i miękka jednocześnie?

      Usuń
    6. Czego? Draculi? Raczej nie. Miękka to te, co masz. A twarda to ta właśnie. Jedynie co tam jest różne to bodaj zakładki, każdy może trafić chyba jedną z trzech różnych.

      Usuń
    7. Nie o Draculi przecież rozmawiamy ;) napisałeś, że się rozwinęli i że będzie miękka i twarda wydawana, miałeś na myśli coś konkretnego czyli Terror czy wszystkie książki pójdą w miękkiej i twardej jednocześnie?

      Usuń
    8. Nie wiem czy "Terror", ale pisali, że chcą zacząć wprowadzać dwa wydania. Nie dopytywałem, bo mnie to nie interesi. O "Terrorze" wiem na razie tyle, że na pewno będzie w twardej i w wersji okładki filmowej. Ale czy będzie też miękka, nie doczytałem się nigdzie.

      Usuń
    9. Jeśli nowe książki będą wydawane w twardej i miękkiej oprawie jednocześnie to szacun za taki krok. W miękkiej od nich już nic nigdy nie kupię bo to kasa wywalona do śmietnika.

      Usuń
    10. No ja mam tylko 'Egzorcystę' i "Portret...' i to mi wystarczy. Twardych nie potrzebuję. Reszta jednak będzie już tylko w takiej obwolucie. :)

      Usuń
  7. Staram się ograniczać do ebooków, na prawdę się staram. Ale ten Vesper...No co wydanie to cudo. Drakulę uwielbiam, pewnie za długo nie będę się opierać, tym bardziej, że pana Płazę również sobie cenię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i coś nie kwapią się niestety do ebooków. Ale myślę, że jak im się ta sprzedaż rozwinie, a widzę od kilku miesięcy, że znacznie wzrosło zainteresowanie tym wydawnictwem, to w końcu przyjdzie czas i na elektronikę. :)

      Usuń
    2. Mimo mojej miłości do elektronicznej książki, to jednak wiesz, no pewne wydania w papierze po prostu muszę mieć. Taki trochę bzik ;)

      Usuń
    3. To się rozumie. Ja osobiście jakbym mógł sobie pozwolić na posiadanie jednego dużego pomieszczenia na same tylko książki to ebooki miałbym tylko na wygody w podróż. :)

      Usuń
  8. Mnie świecący pan Cullen skutecznie obrzydził wampiry, ale chętnie wrócę do takiego klasycznego. ;) Co prawda miałam wziąć egzemplarz z biblioteki, ale skoro tutejsze tłumaczenie jest bardziej przyswajalne, to chyba jednak rozejrzę się za tym. No i to wydanie! To też robi swoje, bo chciałabym mieć je u siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie nie obrzydził, ale oglądałem z uśmiechem ten film. Za książki się raczej nie zabiorę, chyba że może tylko pierwszy tom, żeby sprawdzić jako zadeklarowany od dawna fan grozy, bo niby wypada niektóre rzeczy znać. :)

      Usuń
    2. Kirima, do wampirów może Cię przekona seria z Wolhą Olgi Gromyko :) A i parę innych fajnych wampirzych książek się ukazało, niekoniecznie klasycznych, ale za to na pewno nie "cullenowskich" :)

      Usuń
  9. Pierwsza książka, jaką czytałam po angielsku, więc sentyment ogromny. Niestety, na sentymencie głównie się kończy, bo jednak fanką wizji Stokera się nie stałam. Ogromnie podoba mi się forma (a w życiu po tym, czym karmili mnie w liceum, nie uwierzyłabym, że akurat powieść epistolarna przypadnie mi do gustu), ale wrażenia zabijają jakoś bohaterowie. Tak to wszystko wyprane z prawdziwych emocji było, że strach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem, czy wyprane z emocji? To jest inna epoka i inna grupa społeczna, z jakiej wywodził się Stoker. XIX wiek i artystokacja, toteż i tacy bohaterowie bardzo sprawiający wrażenie bycia z wyższych sfer. Sam Stoker był przecież dżentelmenem, mnie to wcale nie dziwi. :)

      Usuń
    2. Dziwić mnie też do końca nie dziwi. Tylko jakoś do mnie nie przemówiło do końca ;)

      Usuń
    3. Spoko. jednym pasuje styl, innym nie. Ale myślę, że tu też własnie tkwi kwestia tłumaczenia, bo mi za pierwszy podejściem również się jakoś specjalnie super nie czytał. Ot dobra książka, i tyle.

      Usuń
  10. Omnomnomnom, czytałam stare tłumaczenie, jakoś mi umknęło, że to jest w nowym. Bardzo się cieszę, bo zaczynam za kilka dni :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I gitara. :) A to wydanie cudo, nie? :)

      Usuń
    2. Piękne :) Podoba mi się tym bardziej, że do tej pory to miałam tylko starą "kieszonkę" ;)

      Usuń
    3. A ja te zielone, twardokładkowe z Zielonej Sowy (razem z Frankensteinem). Wygląda to elegancko i bardzo klasycznie. Jest okej, ale nie wiem czy nie wydam komuś, bo mam po dwa wydania teraz. Zastanowię się.

      Usuń
    4. Ja mam teraz dwóch Frankensteinów, tego właśnie zielonego i od Vespera. I też sięzastanawiam nad wydaniem tego pierwszego ;) Stary Dracula już został przygarnięty.

      Usuń
    5. Którego pierwszego? Co tam jest, czego nie ma w Vesperze i Zielonej? Inne posłowie?

      Usuń
    6. Widzisz, tak to jest, jak człowiek pisze szybko koma, żeby zdążyć zanim dziecko znowu gdzieś wlezie. Chodziło mi o to, że zastanawiam się, czy nie wydać komuś mojego zielonego Frankensteina, skoro mam już tego z VEspera :D

      Usuń
    7. No ja właśnie to samo myślę czy by komu nie sprawić.

      Usuń
  11. Czyli tłumaczenie robi swoje... Hm, jakbym nie miała już na półce wydania, które wielbię miłością dozgonną (Zielona sowa), to pewnie czaiłabym się na to. Ale nie wykluczam, że przystąpię kiedyś do projektu porównywania tłumaczeń i przeczytam ten przekład z Vesperu. Coś podobnego bym chciała zrobić z Władcą pierścieni, ale to trochę więcej czasu zajmie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam te z Zielonej, i własnie o nie mi chodziło, tylko nie chciałem pisac na oficjalu, bo nie wypada. ;) A Tolkien to dla mnie tylko Skibniewska i Braiter.

      Usuń
    2. Ja czytałam pierwszy tom Łozińskiego i jakoś specjalnie nie narzekam. I w sumie wypadałoby porównać ze Skibniewską, bo jej przekład czytałam od drugiej i trzeciej części. Zobaczymy na wakacje, bo Tolkiena to czytuję na przełomie lata i jesieni :)

      Usuń
    3. Ja nie czytałem, a szczęście, bo jak widziałem te przekręcone nazwy własne to mnie ściskało. A i ja Tolkiena czytuje na ogół jak Ty, późne lato albo jesień. :)

      Usuń
  12. Faktycznie postać wampira dość mocno ewoluowała na przestrzeni lat :) A "Draculę" czytałam bodajże w zeszłym roku i miło wspominam - choć ja za literaturą grozy średnio przepadam, ale tu mi jakoś nie przeszkadzał bardzo gatunek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać czasem można się oderwać i sięgnąć po coś całkiem innego, i podpasuje. :)

      Usuń
  13. Nie wiedziałem, nie śledze strony vesperu, z tego co napisałeś ciekawi mnie Grabiński, a co ma być Wellsa?

    Grot

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wojna światów w wersji ilustrowanej. Zapowiada się nieźle :)

      Usuń
    2. Jak dla mnie rewelka. Okładka w starodawnym stylu + zakładki. Super.

      Usuń