Cykl: Archiwum Burzowego Światła (tom: 2)
Wydawnictwo: Mag
Tłumaczenie: Anna Studniarek
Liczba stron: 958
Gatunek: Fantasy, high fantasy
Moja ocena: 6/6
Shallan i Jasnah udały się wspólnie w podróż statkiem ku Strzaskanym Równinom, gdzie mają odkryć tajemnice, jakie skrywają te krainy, i które mają pomóc zrealizować im obrany cel. Ale po drodze statek zostaje zaatakowany i w tragicznych okolicznościach Jasnah ginie. Shallan nie zamierza jednak się poddać i postanawia dalej kontynuować misję, którą wspólnie ze swoją mentorką sobie wyznaczyły. Kaladin i jego mostowi odzyskali wolność, ale ich udział w tej wojnie się nie skończył. Były chirurg dostał nową funkcję i zadanie obrony królewskiej rodziny w czym pomagają mu kompanii, z dnia na dzień szkoleni na coraz lepszych żołnierzy. Na jego drodze staje jednak Amaram, człowiek, który sprowadził na niego same nieszczęścia i ta sytuacja stawia mostowego na rozstaju pomiędzy zemstą a honorem. Dalinar ciągle ma tajemnicze wizje i za wszelką cenę próbuje zjednoczyć i obronić Alethar. Ale Sadeas i inni wrogowie królestwa starają się mu pokrzyżować plany. Na dodatek gdzieś nad nimi wszystkimi czai się coś złego, wielkiego i niebezpiecznego. Niedługo pojawi się kolejna arcyburza. Szykują się dalsze walki z parshmenami. I wszystko wskazuje na to, że Spreny i Świetliści Rycerze mają powrócić. Ale czy przyniesie to coś dobrego?
Kolejny kapitalny tom Archiwum Burzowego Światła. Kolejna świetna książka Sandersona. Jeśli znajdzie się ktoś, komu naprawdę nie leży ten pisarz, to będzie to moim zdaniem jednostka wyjątkowa, bo w mojej opinii ten autor fanowi fantasy nie może się nie podobać. Znający mnie wiedzą, że najwięcej w życiu naczytałem się fantastyki, więc tez mam gdzieś już konkretnie wyrobione zdanie i wymagania. A jeśli czytając książkę tegoż autora wystawiam średnio ocenę 5 to musi być coś na rzeczy. Świat, postaci, magia, pomysły, historie i niesamowite przygody, dialogi i język. Ogólnie styl autora. To wszystko za nim przemawia do mnie i już nie chce mi się po raz kolejny wychwalać każdego z tych elementów osobno, bo stanę się monotematyczny, a to nie pierwsza i z pewnością nie ostatnia moja pochwalna opinia na temat jego książki.
Jeśli jednak wziąć te wszystkie atrybuty autora pod uwagę i je wychwalać przy każdej poprzedniej książce i cyklu to z całą pewnością muszę dodać, że przy ABŚ trzeba te wychwalanie podwoić, czy nawet niekiedy potroić, bo to już nie cykl fantasy a CYKL ze światem stworzonym naprawdę od podstaw. Od najmniejszej dupereli. Od źdźbła trawy, przez systemy monetarne, polityczne, ekonomiczne, po cały wszechświat. Że już o postaciach, miastach, magii i wszystkim innymi pomiędzy nie wspomnę. Opus magnum autora bez dwóch zdań. To już w zasadzie można było przewidzieć, kiedy padła informacja, że pojawi się 10 tomów. Problemem zatem nie jest tutaj przyjemność czytelnicza czy poziom tych książek, który już jest na najwyższym poziomie a pewnym jestem na 100%, że będzie taki do końca. Problemem jest ich ocena. No przynajmniej dla mnie, bo mi skala zamknęła się już na tych dwóch tomach. Jak mam zatem oceniać dalej? Nie wiem.
A co nowego w tym tomie? Cieniomorze, postawy szermiercze, formy magiczne, kilka nowych gatunków roślin i zwierząt (kapitalny santhid!), nowe postaci, znacznie bardziej przybliżona postać Shallan, której było niewiele dotychczas, a tutaj jednak poznajemy główną bohaterkę i jej historię rodzinną właściwie od podstaw, więc już wiem co tak naprawdę się wydarzyło w jej życiu, że zdecydowała się na opracowanie planu obejmującego Jasnah Kholin. Ten tom jest właściwie w większości skupiający się na tej bohaterce i czyta się to naprawdę dobrze, a muszę przyznać, że miałem nieco wątpliwości, bo w pierwszym tomie ta postać zaciekawiła mnie najmniej, a wiedziałem, że Słowa światłości to część, która będzie jej poświęcona. Oczywiście rozwinięty został wątek Kaladina i jego mostowych oraz ich udział w armii króla Elhokara, pod przywództwem Dalinara. Kholinowie też przybliżeni nam są bardziej wyraźnie, zwłaszcza Adolin, który tutaj daje się poznać od innej strony niż w Drodze królów. Bardzo ciekawa postać, która ma wielki udział w tej historii. Właściwie to nie będę oryginalny, kiedy powiem, że obaj Kholinowie i Kaladin to moje ulubione postaci. Ale są one po prostu tak dobrze i ciekawie skonstruowane, że raczej ciężko ich nie polubić lub być wobec nich obojętnym.
Oczywiście jest też sporo innych postaci, drugo- i trzecioplanowych, ale nie ma sensu pisać o nich więcej, bo po prostu zajęłoby to zbyt dużo miejsca i czasu. Nieco więcej możemy przeczytać i dowiedzieć się np. o skrytobójcy Szethu, którego było mało w pierwszym tomie, a był postacią niewątpliwie najbardziej tajemniczą. To ogólnie jedna z najciekawszych kreacji literackich, jakie miałem okazję poznać, i jestem szalenie ciekaw jak potoczą się dalej jej losy. Pojawiła się też nowa, ciekawa bohaterka Zwinka, którą można też spotkać w zbiorze "Bezkres magii" w opowiadaniu "Tancerka Krawędzi" (jednak lepiej zostawić sobie te opowiadanie do przeczytania po drugim tomie). Zjawiła się ona tutaj co prawda na chwilę, ale od razu mocno i wyraźnie zaznaczyła swoją obecność i będzie to na pewno jedna z najważniejszych i najbardziej lubianych postaci w tej historii wraz z jej rozwojem. Cały system walk i magii opierający się na burzowym świetle, dusznikowaniu, fabrialach i odpryskach również się rozwinął i został przybliżony bardziej. Prawdę mówiąc momentami nie ogarniam tego wszystkiego, mimo że załączono z tyłu dodatek nieco bardziej wyjaśniający i rozjaśniający umysł. Nie mniej jednak dla mnie jest to bez wątpienia kapitalny i mega ciekawy element fabularny, który robi wrażenie i sprawia przyjemność. Mało który autor ma tak bujną wyobraźnie i potrafi w każdej książce i cyklu stwarzać coraz to nowsze magie i światy, które za każdym razem cieszą i robią wrażenie.
Kiedy zasiadałem do pisania tej opinii zastanawiałem się co napisać. W głowie się kłębiło i nadal kłębi się wiele rzeczy. Tak wiele myśli, jak wiele rzeczy, które otrzymałem od autora w tej książce. Mógłbym dalej jeszcze pisać, i pisać, i pisać. O postaciach, magii, pojedynczych scenach, faunie, florze. Ale po co? Kto czyta takie elaboraty? I ile razy mam to jeszcze pisać? Za każdym razem przy tych 10 tomach? Nie. Nie ma sensu. Lepiej popisać na forum, w komentarzach czy po prostu odpalić czata czy grupę na fejsie i tam popisać tak mniej składnie. Powiem zatem na koniec krótko: Archiwum Burzowego Światła to pod każdym względem kapitalne fantasy, przy którym blednie wiele innych, przy którym nie sposób się nudzić, robi piorunujące wrażenie, sprawia niebywałą frajdę i na zawsze (i z wielkim odciskiem) zapisze się na kartach historii fantastyki. Jeśli chcecie być uczestnikami tego cholernie nieszablonowego i niesamowitego cyklu fantasy to polecam bardzo. Nie zawiedziecie się.
Archiwum Burzowego Światła:
1. Droga królów
2. Słowa Światłości
Dwa pierwsze tomy stoją na półce i czekają aż się zbiorę na odwagę, bo lekko mnie przerażają ich gabaryty. Ile czasu czytałeś ten tom?
OdpowiedzUsuńNie ma co się przerażać, bo jak wsiąkniesz to czytasz ostro do przodu. Jakbym miał więcej czasu to szybciej, a zacząłem tak, jak skończyłem "Aremis", czyli 19 grudnia. :)
UsuńSzybko☺ chyba w styczniu zacznę, bo już mnie do nich ciągnie strasznie.
UsuńTo jest taka książka, którą z jednej strony chce się przeczytać jak najszybciej, żeby dowiedzieć się co dalej się dzieje, a z drugiej wolno, żeby dłużej w tym świecie być. Myślę, że te ok 2 tygodnie czytania to tak w sam raz, przynajmniej dla mnie. :) Ciekaw jestem jak Ci podejdzie, ale jak lubisz fantasy, to moim zdaniem nie ma opcji, żeby Cię ABŚ nie oczarowało. ;)
UsuńKapitalna książka, ale z lekturą Dawcy Przysięgi jednak poczekam na drugą część, chociaż widziałem już prolog i kusi mnie strasznie :D
OdpowiedzUsuńA jednak. Jak mówiłem, te przesuwy ze strony Maga są ostatnio zbyt częste i ja tam drugi raz jak z "Olimpem" nie będę ryzykował.
UsuńNo ciężko będzie wytrzymać do kwietnia, ale trzeba zacisnąć zęby :) Inaczej to psucie sobie zabawy, bo czytanie teraz połowy książki a potem dopiero za cztery miesiące zrobić powrót to jakby śmierć dla dramaturgii i akcji.
UsuńNo ciężko, ciężko. Ale ciężej będzie z czekaniem na 4 tom. Nawet o tym nie myślę. :(
UsuńZawsze można przeczytać raz jeszcze dotychczas wydane trzy tomy. Ja po ponownej lekturze zdecydowanie lepiej rozumiem wiele wydarzeń, więc polecam :)
UsuńNa pewno masz rację, bo te drugie czytanie zawsze jest inne i bardziej układa Ci w głowie. Nie mówiąc o tym, że dostrzegasz rzeczy, których wcześniej nie wychwyciłeś. Ja przy tomie 4 pewnie sobie odświeżę wszystkie.
UsuńDokładnie. Zwłaszcza jak wie się co nieco o świetlistych i nagle dostrzegasz w gąszczu opisów jakieś słowo klucz, które powoduje, że zupełnie inaczej patrzysz na kolejne wydarzenia, całość jeszcze lepiej się układa i zazębia ze sobą. To jest świetne :)
UsuńJa też chciałbym sobie powtórzyć wszystkie tomy, ale niestety bardzo ciężko jest zrezygnować z nowych książek na rzecz ponownego czytania starych. Tym bardziej, że czytam 25-30 książek rocznie, więc tych wolnych slotów nie pozostaje wiele. Lista książek do przeczytania rośnie, ale jakoś muszę się zepnąć i przeczytać wszystkie 3 tomy przed premierą 4.
UsuńAle czasem mimo wszystko robi się odstępstwa dla ulubionych autorów, książek, cykli. :) Ja czytałem na forum Maga wypowiedzi osób, które Malazańską Księę Polełych czytali kilka razy jak pojawiały się nowe tomy, a tam też jest ich 10. :)
UsuńTeż myślałam, że Sanderson nie może się nie podobać, a jednak jest sporo osób, którym on nie leży. Głównie trafiam na takie na różnych grupach na fb. ;) A za opus magnum ja sama zawsze uznawałam w ogóle Cosmere. Jestem mega ciekawa, jak to się skończy, to będzie COŚ. :) Ale ABŚ też... ech, ja chcę Dawce Przysięgi :(
OdpowiedzUsuńObaj Kholinowie i Kaladin to też moje ulubione postacie, z przewagą jednak na Kaladina. Uwielbiałam wzajemne dogryzanie sobie Kaladina i Adolina w tym tomie. :) No i właściwie to pod całym tekstem mogę się podpisać. :D
Tak? To ja chyba nie widzę tych osób, bo rzadko keidy spotykam się z negatywami co do Sandersona. Ale to może dobrze.
UsuńMi też podobało się te dogryzanie ich obu. Bardziej niż z Shallan. Ale w sumie to cały świat mnie kupuje, tam kapitalne jest wszystko, dosłownie każdy detal mnie rusza. Super. Dlatego właśni uwielbiam fantasy jak są takie cegły, bo można faktycznie tam wsiąknąć. Nie lubię cinekich fantasy i rzadko czytam jednotomowe.
A ja w tym roku doceniłam jednotomówki i żałuję, że w fantasy jest ich tak mało. Wciąż wolę serie z tego samego powodu, ale jednotomówki to też dobra rzecz jak nie masz ochoty rozpoczynać xxx-tomowej serii. :)
UsuńNo pod warunkiem, że ma tych stron kilkaset. :)
UsuńTak, o książce można by napisać kolejną książkę, ale kto by to czytał. 😅
OdpowiedzUsuńA pod tymi słowami:
"pod każdym względem kapitalne fantasy, przy którym blednie wiele innych, przy którym nie sposób się nudzić, robi piorunujące wrażenie, sprawia niebywałą frajdę i na zawsze (i z wielkim odciskiem) zapisze się na kartach historii fantastyki."
mogę się podpisać obiema rękami. :D
Już się pewnie gdzieś w sieci pojawiła jakaś encyklopedia, bo przy takich cyklach tak jest. Na oficjalnej polskiej stronie też jest pełno informacji na temat ABŚ, a to dopiero 2 tomy. :)
UsuńNie znam tej serii, ale wcale mnie to nie dziwi, gdyż na co dzień raczej stronię od fantasy.
OdpowiedzUsuńNo to możesz nie znać.
UsuńA powiem Ci, że ja też przepadam za Kholinami i Kaladinem, ale Kal jest jednak the best of the best. Uwielbiam te jego wszystkie rozkminy, przeszłość i zdecydowanie o nim czyta mi się najlepiej, ale w sumie w każdej z postaci znajdowałam coś interesującego, coś dla mnie. I całkiem nieźle pamiętam wydarzenia z SŚ, a czytałam rok temu. Np. u Shallan bardzo lubię motyw nauki, pochwałę dla nauki i takie akcenty sobie w każdej książce cenię. Co do SŚ - tak po czasie dochodzę do wniosku, że może wydarzenia z końcówki mnie przytłoczyły. No i dalej jestem oporna na wybitność Sandersona, pewnie dlatego, że nie pisze jakimś wyjątkowym stylem. Pomysł na świat ma, ale w sumie sobie dłubie to swoje uniwersum, zachwyca jego szczegółowością i równocześnie do jakiejś wyjątkowości nie pretenduje w moim mniemaniu, ale to nie przeszkadza mi go bardzo sobie cenić :> Dawca przysięgi do mnie zmierza :D
OdpowiedzUsuńKaladin to od tych pojedynków, w które się pcha, w końcu zginie, tak czuję. Ale ogólnie bardzo fajna postać i taki turbo kozak, który nie cofa się przed niczym i przeważnie jest wszędzie. Shallan znacznie ciekawsza niż w 1 tomie, i te jej rysowanie mi się bardzo podoba. A 'Dawca" przyjdzie i do mnie, ale bliżej czasu pojawienia się cz. 2. ;)
UsuńMoże tak być z Kaladinem, nie wykluczam. Ja bardzo lubię takich szaleńców, ale on poza tym, że się wszędzie pcha jeszcze próbuje zmienić wiele rzeczy na lepsze i czasem ma przez to jeszcze większe kłopoty ;> Ja Dawcę poewnie zacznę czytać gdzieś na wiosnę to sobie wtedy drugą część od razu dokupię :>
UsuńJa nie ryzykuję. Zaryzykowałem z Simmonsem i już więcej nie chce. Uwielbiam Maga, ale te obsuwy to ich udręka i wolę z tym uważać. :) Ale to ja. Ja nie lubię czekać, jeśli Ty nie masz z tym problemu to możesz czytać w dowolnym momencie, a potem cierpliwie czekać na 2 część. :)
UsuńTa Zwinka może być jeszcze większa zawadiaka. To taka mała spryciara, ale póki co mało jej.
Dużo jest u Sandersona fajnych postaci i jest kogo lubić ;> Właśnie ja mam cierpliwość do czekania na książki, pewnie dlatego, że całe ich góry czekają na przeczytanie i nie mam problemu z tym, żeby lekturę czegoś odkładać nawet tygodniami czy miesiącami.
UsuńSłabo ten motyw ze Zwinką pamiętam, możesz mi jakoś hasłowo przypomnieć ;>
No to możesz spokojnie czekać. :)
UsuńNajlepszego w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńSpodziewałem się takiego entuzjazmu i takiej oceny. W zasadzie trudno się czepiać ABŚ ale ktoś musi :PPPP
Uwaga, będą spoilery.
1. Motyw "przybywa kobieta znikąd i ogarnia rzeczy" robi się u Sandersona zdrowo wyeksploatowany, nuuuuudy.
2. Autorowi ciężko idą decyzje typu kto ma zginąć a kto żyć. Czytałeś poprawione wydanie czy pierwsze? W pierwszym ginie Szeth a potem jednak żyje. Jasnah ginie a jednak żyje. Nie lubię takiego podejścia do bohaterów.
3. Fascynacja Sandersona komiksowymi superbohaterami jest niezdrowa. Ogólnie rzecz biorąc to co się dzieje z Kaladinem na końcu Słów.. mocno mnie rozczarowało. Nie wiem po co budować bohatera przez 2000 stron żeby potem wypluć kolejną iterację Supermana. Dlatego nie patrzę z takim optymizmem jak Ty Ciacho w przyszłość. Wezmę się za Dawcę jak już wyjdzie w całości i po nim zdecyduję czy czekam na dalszy ciąg. Tym bardziej, że historia Zwinki, którą wspominasz (btw Tancerka krawędzi a nie śmierci) jest po prostu tragiczna. Drugiej takiej infantylnej opowiastki w minionym roku nie czytałem. Sanderson chyba celuje w czytelników w wieku 5-105 i wychodzi z tego kupa. Na razie jeszcze traktuję go jako "guilty pleasure" ale jeśli Dawca idzie dalej tak uparcie w kierunku zdziecinnienia to pożegnam się z autorem bez żalu.
I jeszcze w kwestii skali ocen. Powiem brutalnie Ziom, sam jesteś sobie winien :P Jak się takim crapom jak Rozjemca stawia 5/6 to potem Ci brakuje skali na rzeczy typu Słowa światłości ;))))
Dzięki, najlepszego. :)
Usuń1. Rzeczywiście, te kobiety grają kluczową rolę. Ale to mi akurat nie przeszkadza.
2. Tutaj bym się bardziej zbliżył ku Twojej opinii, bo jednak tego dramatyzmu w formie śmierci ważniejszych jednostek mogłoby być. Tylko z kolei, popatrz też, że tutaj nie ma kilkunastu takich waznych postaci, a właściwie 4 (Kaladin, Shallan, Adolin, Dalinar) + 1 anty (ASzeth). W innych fantasy jest tego więcej to i szybciej uśmiercać można. A ja jednak myślę, że Kaladin zginie w końcu i Dalinar lub Adolin (z tej dwójki ktoś na bank).
3. Też zauważyłem, że Kaladin tak mega szybko się wykaraskał z tej kontuzji i stał się mega dobry. Ale to nie jest akurat coś, co mnie koli przy pierwszym czytaniu. Może przy drugim. Byłem pod wpływem emocji wszystkiego i ogólnie mi się podoba. Jakbym miał mieć jeden zarzut to patrz pkt 2.
Tak, ta skala ocen to moja wina. Ale wiesz jak jest, to tylko poglądowo. Jak coś jest u mnie w skali 1-3, nie ważne czy ma 1 czy 3 to sugeruję, że warto unikać. Jak 4 to dobre, ale bez szału. 5/5+ najwyższa półka. No a 6 to jest ideał, gdzie nie mam się do czego przyczepić. Jak ktoś nie chce się zawieść to sięga po te co oceniam 5-6 i też się na 90% nie zawiedzie. Ja nie wpasowuję sie tak idealnie z tymi ocenami, bo to ciężkie jest i mało obrazowe.
Jak dla mnie mogliby żyć do końca sagi, bo uwielbiam wszystkie te postacie. Dla dramaturgii dobrze byłoby gdyby ktoś "dobry" zginął, ale nie chce, żeby ABŚ było jak PLiO :) Mi się podoba jak aktualnie jest i mam ogromne oczekiwania co do Dawcy Przysięgi, i pewnie zostaną one zrealizowane :)
UsuńSpoiler (SŚ):
Pojedynek Kaladina z Shet'em był dla mnie mindfuckiem, bo nie pasował do dotychczasowego klimatu, ale myślę, że będzie tego więcej w kolejnych tomach, więc się przyzwyczaję.
Ten pojedynek to rzeczywiście taki mangowy był, jakby z Dragon Balla. Ale dla mnie okej. Ciekawi mnie co dalej z Szethem. Że niby dobry? Czy jeszcze bardziej zły?
UsuńDokładnie tak, anime chodziło mi po głowie jak to czytałem :D Szeth był w Tancerce Krawędzi i tam wydawał się jakiś taki "udomowiony". Myślę, że jego następne rozdziały będą znacznie ciekawsze (nie twierdzę, że dotychczas było słabo, bo było bardzo dobrze), a to za sprawą pewnego miecza ;)
UsuńNo zobaczymy. Ja się wstrzymuję z Dawcą do maja, kiedy to ma pojawić się 2 część...
UsuńSwietna :) Wczoraj zamówiłam sobie jeszcze Dawcę przysięgi i już się ślinię na samą myśl o nim :)
OdpowiedzUsuńIno sobie daj jakiś śliniak pod gardziołko, bo będą plamy na bluzce. :D
UsuńWezmę od Młodego! :D
UsuńNa pewno się przyda. :P
UsuńDobra, już wiem co będę czytać w tym roku na urlopie! :)
OdpowiedzUsuńTo urlop masz książką zapełniony. ;)
Usuń