niedziela, 22 maja 2022

CZARNA AMBROZJA - Elizabeth Engstrom [recenzja]

Tytuł oryginału: Black Ambrosia
Wydawnictwo: Vesper
Tłumaczenie: Lesław Haliński
Liczba stron: 357
Gatunek: Horror
Moja ocena: 3+/6

"Jestem wampirem, bo chcę nim być"

Elizabeth Engstrom to kolejna nowa autorka, która zawitała w progach wydawnictwa Vesper. Ma licencjat z literatury i tytuł magistra teologii, a na co dzień uczy kreatywnego pisania, przemawia na konferencjach pisarzy i tworzy kolejne książki, których ma już trochę na swoim koncie (11 powieści, 3 zbiory i 4 antologie). Jej debiutancka książka - opublikowana jednak jako druga, bo początkowo była odrzucana - to Czarna ambrozja, którą pozwala się poznać polskiemu czytelnikowi.

Angelina Watson to nastolatka, która wyrusza w samotną podróż przez kraj, po tym jak straciła ukochaną matkę. Pojawia się w różnych miejscach i poznaje różnych ludzi. Wszystko wydaje się być nowe, piękne i przyjemne do czasu, aż na jej drodze pojawią się dwaj mężczyźni, którzy chcą wykorzystać jej bezbronność. Jednak te spotkanie okaże się tragiczne nie dla niej, lecz dla nich, bo po ataku mężczyzn, Angelina odkrywa w sobie krwiożerczą moc, której wcześniej nie była świadoma, i  wykorzystuje ją na swoich pierwszych ofiarach. A tych ofiar będzie więcej, znacznie więcej, bo Angelina postanawia wyruszyć w dalszą podróż, żeby rozwijać swą krwiożerczą umiejętność...

Każda książka o wampirach budzi moje zainteresowanie, bo jest to motyw w jakiś sposób pociągający i interesujący dla mnie, i też najzwyczajniej w świecie lubię ten wampiryczny wątek w literaturze (w filmie zresztą też), bo dobrze mi się to czyta. I nie tylko mi, bo wiem, że sporemu gronu czytelników zapala się zielona lampka w głowie, kiedy tylko natkną się na wyraz 'wampir' umieszczony gdziekolwiek, toteż na pewno nie jeden sięgnę po tę książkę. 

Lubię różne kombinacje i przełamywanie konwencji odnośnie wampiryzmu, więc nie mam problemu z  'wampirami dziennymi', 'wampirami bardziej ludzkimi' i tym podobne. O takim przełamywaniu konwencji można spokojnie powiedzieć w przypadku książki Engstrom. Angelina co prawda od początku - jak tylko ujawnia się jej wampiryczna przypadłość - przejawia wszelkie skłonności typowego wampira z literatury. Pije krew, hipnotyzujesz, śpi w trumnie. Tutaj poznaje i wyłapuje większość swoich ofiar wśród ludzi z niższych szczebli społecznych, którzy prowadzą raczej monotonne i smutne życie. Jednak kiedy dochodzimy do tego przełamania konwencji dowiadując się jak i dlaczego została wampirem to niekoniecznie może to przekonywać czytelnika. Nie chciałbym psuć lektury bezpośrednio pisząc o co chodzi (chociaż w pewnym momencie tej recenzji i tak daję mocną wskazówkę), ale powiem tylko tyle, że nie została wampirem ani przez ukąszenie, ani też jej rodzice (ba, nikt wcześniej w całej rodzinie nawet!) nie byli tymi krwiożerczymi istotami. Osobiście mnie ten pomysł nie przekonuje i może dlatego dalej czytało mi się tę powieść już z wyraźnie osłabionym zainteresowaniem i zaangażowaniem.

Trzeba jednak przyznać, że Engstrom potrafiła stworzyć postać i powieść, które ewoluują. Na początku wydaje się to być taka lektura dość lekka, miejscami naiwna, no taka skierowana do leniwych nastolatków czy też mało wymagających czytelników. Dużo się dzieje jak Angelina daje się poznać jako zwykła nastolatka i za sprawą jej pierwszych ofiar, które dopada w różnych sytuacjach. Takie działania powiedziałbym nieopierzonego pisklęcia, które wywoływały u mnie uśmiech. Potem jednak, kiedy główna bohaterka rośnie w siłę i zaczyna być coraz bardziej świadoma swoich możliwości, ta powieść jest jakby bardziej wyrafinowana i spokojna. Dużo pojawia się przemyśleń i rozmów z samym sobą (i też jakimś takim dziwnym zewnętrznym kobiecym głosem, który do niej co jakiś czas od pewnego momentu przemawia). Zresztą od początku czytelnik 'siedzi' w głowie Angeliny, bo powieść całościowo potraktowana jest pierwszoosobową narracją, dlatego pewnie wielu czytelnikom łatwo będzie się zidentyfikować z główną bohaterką. 

Ciekawym pomysłem było też odseparowanie iluzorycznego świata Angeliny od tego realnego. Autorka bowiem kończy każdy rozdział relacją tych samych wydarzeń z punktu widzenia innej osoby, której to dotyczy (napisane kursywą dla odróżnienia od słów Angeliny), co pozwala spojrzeć na te wydarzenia i z punktu widzenia głównej bohaterki, i pozostałych (bardziej ludzkich) postaci. No i nie można zapomnieć o Boydzie, drugoplanowym bohaterze, który był w dość bliskich stosunkach z główna bohaterką, która go porzuciła. Ale w momencie, gdy Boyd odkrywa mordercze i krwiożercze poczynania Angeliny, zaczyna podążać za nią, żeby ją unieszkodliwić, co też sprawia, że czytelnik zaczyna się zastanawiać kto tu kogo tak naprawdę dopadnie i jak się to wszystko skończy. On też częściej pojawia się w tych relacjach pisanych kursywą na końcu, przedstawiając swoje zamiary i poczynania.

A więc podsumowując. Czarna ambrozja to kolejna powieść traktująca o wampirach, która próbuje przełamać schemat oraz jednocześnie sprawiać frajdę i pozwalać mile spędzić czas. Czasem wychodzi to lepiej, czasem gorzej. Nie mniej jednak fani wampiryzmu mogą być zadowoleni. Myślę że zwolennicy książek Mastertona czy Herberta, którzy szukają alternatywnych autorów, też spokojnie mogą sięgną po tę powieść, bo to horror mniej więcej na podobnym poziomie literackim. To książka w sam raz do czytania w letnim okresie, który nam się zaczyna. Jeśli chcecie horror lekki, prosty, niezobowiązujący i szybki do czytania to ten właśnie może się spodobać. 

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Vesper!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz