"Płoń, wiedźmo, płoń!"
Robert McCammon to amerykański pisarz znany głównie z horrorów napisanych w latach 80. i 90. ubiegłego wieku. Wśród najpopularniejszych powieści wymienia się "Magiczne/chłopięce lata", "Stinger", "Godzinę wilka" i "Łabędzi śpiew". Kiedy jednak autor chciał wydać coś innego, starł się ze swoim wydawcą, i postanowił wycofać się z pisania, do którego po latach jednak wrócił. Źródłem problemu był ponoć Zew nocnego ptaka, który ostatecznie został wydany i jest pierwszą częścią już ośmiotomowego cyklu z Matthew Corbettem. Kilka dni temu miał swoją premierę również w naszym kraju.
Rok 1699, Karolina Południowa. Mieszkańcy osady Fount Royal są zdruzgotani - od tygodni ciągle pada, plony są mizerne, osadnicy często chorują, pożary coraz częściej trawią zabudowania, a na dodatek w potworny sposób ginie miejscowy pastor oraz jeden z mieszkańców. O wszystko posądzona jest wiedźma, która z pewnością przeklęła miasto. Wiedźma, którą jest Rachel Howarth, piękna wdowa po zamordowanym mieszkańcu. Zostaje osadzona w więzieniu i czeka na wyrok, który według osadników może być tylko jeden - winna i na stos!
Burmistrz Fount Royal postanawia sprowadzić sędziego, żeby ten według prawa wykonał proces, osądził i skazał winną popełnionych jej czynów. Do miasteczka przybywa sędzia Issac Woodward wraz ze swoim współpracownikiem, młodym urzędnikiem Matthew Corbettem. Po wysłuchaniu obciążających zeznań wszystko wskazuje na to, że Rachel jest winna i zostanie spalona. Ale Matthew, wierząc w niewinność kobiety, postanowił na własną rękę wszcząć śledztwo wśród mieszkańców wydobywając na światło dzienne skrywane tajemnice i moc bardziej złowrogą niż czary. Wkrótce młody urzędnik zmierzy się z prawdziwym złem, które zagnieździło się w Fount Royal...
Jak widać akcja książki dzieje się w czasach niedługo po słynnym makabrycznym procesie czarownic z Salem. Był to zatem okres, kiedy posądzenie o czarną magię lub czarnoksięstwo było w zasadzie jednoznaczne ze śmiercią. Takie kobiety, bo były to głównie rzekome wiedźmy, bardzo szybko i bez żadnych oporów skazywano i wysłano na okrutną śmierć przez podpalenie na stosie. I nie miały praktycznie nic do powiedzenia. Czarna magia = śmierć. Koniec i kropka. Były to okrutne czasy dla wielu ludzi i autor, będąc tego świadomym, postanowił osadzić swoją książkę właśnie w tym okresie i wprowadzić w nim prawego i rycerskiego młodego urzędnika, Matthew Corbetta, który za wszelką cenę będzie strzegł prawa i walczył o sprawiedliwość.
Robert McCammon zdecydowanie umiał napisać ciekawą i wciągającą historię. Powieść liczącą ponad dziewięćset stron czyta się bardzo szybko, mimo że akcja nie pędzi na łeb na szyję. Gatunkowo najbliżej jej do połączenia średniowiecznego kryminału z powieścią historyczną. I to tak z epickim rozmachem, co widać od początku, kiedy stykamy się z bogatymi opisami bohaterów i całego ich otoczenia. Bardzo plastyczne malują nam się wyraźnie w wyobraźni, dzięki czemu pewnie tak lekko i przyjemnie się tę książkę czyta. Co najważniejsze jednak wszystko tutaj zostało skrzętnie i dokładnie zaplanowane od początku do końca. Wszystko ma swój cel, a autor skutecznie zwodzi czytelnika podrzucając mu pod nos pewne tropy, małe detale prowadzące do wielkiej układanki, która odkryje się przed nami w pełni na sam koniec.
Obraz średniowieczna został przedstawiony bardzo sugestywnie - sabat, palenie czarownic, ociemnienie ludzi, wieczna trwoga przed bogiem i szatanem. nieurodzajem i różnymi klęskami, zabobony i tym podobne. Nie mało przy tym postaci. Cała plejada, która z pewnością spotka się z dużą aprobatą wśród czytelników, bowiem odmalowane zostały również bardzo ciekawie - są różnorodne, barwne i wywierają spore emocje u czytającego. I do tego te kapitalne ilustracje Macieja Kamudy w klimacie gotyckim, które pojawiają się przed większością rozdziałów i zdecydowanie nadają charakter temu kryminałowi. Jakbym nie wiedział, że to od pana Macieja to stwierdziłbym, że pochodzą sprzed wielu, wielu lat. Chylę czoła, podobnie jak tłumaczowi (pan Maciej Machała), który wykonał kawał żmudnej i dobrej roboty, żebyśmy mogli czytać lekko tego kolosa.
I tak właściwie nie ma co się wiele rozpisywać, mimo że można by o tej książce rozmawiać godzinami za dnia przy kawie i dobrym ciachu lub wieczorami przy wódeczce czy czymś innym takim. Jeśli lubicie średniowieczne kryminały, interesują was procesy czarownic lub chcecie po prostu z tego gatunku czegoś z mocnym epickim rozmachem to zdecydowanie polecam Zew nocnego ptaka, na którym się nie zawiedziecie. To historia, która wciąga i pochłania oraz rozgrzewa serca i umysły. Świetna, przyjemna, płynna lektura na kilka długich wieczorów. Przekonajcie się sami.
Jestem bardzo na tak, bo już sam opis fabuły zapowiada świetną powieść. Czytałam też "Łabędzi śpiew", który bardzo mi się podobał, więc mniej więcej wiem czego spodziewać się po pisarstwie McCammona.
OdpowiedzUsuńHehe, ja jak zwykle od tyłka strony. Autor znany z horrorów, a ja zaczynam o kryminału/powieści historycznej. :P Generalnie zabierałem się ze 3 razy za - ponoć najcudowniejsze ' "Chłopice/Magiczne lata", ale ostatecznie zacząłem od "Zewu..". Nie mniej jednak po "Chłopięce", któe mam na półce i tak nie sięgnę, bo Vesper będzie wydawał, a ja sobie na to wolę poczekać.
UsuńSam "Zew" może Ci się spodobać, to nie jest pierwsze lepsze czytadło. Naprawdę dobra książka z rozmachem.
"Magiczne lata" mnie jakoś nie zaciekawiły na tyle, by sięgać po książkę, ale jeśli zdecyduję się na zgłębianie dalej twórczości McCammona to pewnie będę chciała poznać wszystko :) Mówisz, że Vesper będzie to wydawał? To też poczekam :) Będę polować na tę książkę, a Tobie koniecznie polecam "Łabędzi śpiew".
UsuńTo jest książka uznawana za jego najlepszą i ogólnie jedna z naj dotycząca grozy z udziałem dzieci, porównywana z "To" Kinga, "Letnią nocą" Simmonsa i "Upiorną powieścią" Strauba, wiec musimy to poznać. Tym bardziej że Vesper to pewnie super wyda. :) A "Łabędzi" wznowią być może jeszcze w tym roku, więc też na pewno zaraz się z miejsca za to wezmę. :)
UsuńWspaniałe informacje, już się nie mogę doczekać :) Chociaż przypomniało mi się, że ciągle nie przeczytałam "Upiornej opowieści", :"To również przede mną". Muszę się zmobilizować do lektury :)
UsuńTo prawda. Ale Vesper to jest dla mnie ogólnie bogiem wydawniczym. Ja od nich tyle książek mam i chcę mieć, że tylko Mag i Albatros mogą się z nim równać. :P Ciągle coś zajebistego i bardzo chcianego. I do tego te wydania. Dlatego nawet się cieszę, że za tego McCammona się nie zabrałem jeszcze. :P
UsuńMam podobnie nabożny stosunek do tego wydawnictwa. Mnie urzeka ich klasyka grozy głównie i jestem w stanie kupić podwójnie jakąś książkę tylko dlatego, że Vesper ją wydał w dobrym tłumaczeniu i pięknej oprawie :)
UsuńHehehe, mam podobnie. Vesper na półce ważniejszy. :P
Usuń