piątek, 25 września 2020

GAZ DO DECHY - Joe Hill [recenzja]

Tytuł oryginału: Full Throttle: Stories
Wydawnictwo: Albatros
Tłumaczenie: Izabela Matuszewska, Danuta Górska, Krzysztof Sokołowski
Liczba stron: 511
Gatunek: Horror, thriller, science fiction, fantasy
Moja ocena: 4+/6

„Jazda z Hillem na pełnym gazie”

Joe Hill zaczyna coraz bardziej przypominać słynnego ojca. To już nie tylko te same rodowe nazwisko i podobny styl, ale też i produktywność, czyli systematyka i częstotliwość wydawania kolejnych książek. I tym samym każdy fan Kinga jest wniebowzięty, bo teraz co roku ma od dwóch do czterech nowych książek zatytułowanych tym samym nazwiskiem i moc wrażeń i przyjemności przed sobą. Hill, podobnie jak ojciec, nie skupia się tylko na dłuższej formie, więc jakiś czas temu zaczął wydawać i komiksy, i zbiory opowiadań. Ostatnia jego książka to był właśnie zbiór złożony z czterech dłuższych opowiadań (czy też nowel, jak kto woli) i pomylił się ten (w tym ja), kto myślał, że następna będzie powieść. 

Gaz do dechy to najnowsza książka młodego Kinga, która dzięki wydawnictwu Albatros miała premierę w naszym kraju raptem kilka dni temu. Jednak w porównaniu do ostatniej , czyli "Dziwnej pogody" , tym razem mamy znacznie więcej, bo aż trzynaście nowych i całkiem różnorodnych opowiadań. Dwa z nich, napisane wspólnie ze Stephenem Kingiem, mieliśmy możliwość poznać już wcześniej ("W wysokiej trawie" w formie samodzielnie wydanego e-booka, a tytułowe "Gaz do dechy" w antologii "Jest legendą: Antologia w hołdzie Richardowi Mathesonowi"). Pozostałe jedenaście polskiemu czytelnikowi nie powinny być znane, bo albo pojawiały się tylko w zagranicznych antologiach, albo po raz pierwszy ujrzały światło dzienne właśnie w tym zbiorze.

Zbiór jak to zbiór, ma lepsze ("Spóźnialscy", "Jesteś dla mnie najważniejsza", "Mroczna karuzela" czy wspomniane już te napisane wspólnie z ojcem) i gorsze momenty ("Nad srebrzystą wodą jeziora Champlain" czy "Kciuki"). Czasem różne formy (jak to np. w opowiadaniu przedstawionym na zasadzie tweetów w "Tweety z Cyrku Umarłych" lub w "Diabeł na schodach", gdzie tekst przyjmuje dosłownie formę schodków i czytamy go raz od lewej do prawej, raz na odwrót). Odmienne są też gatunki. Chociaż przeważa horror, to pojawiają się też opowiadania science fiction, fantasy, thriller psychologiczny czy nawet obyczajówka z politycznym wtrętem. 

Najbardziej podobało mi się opowiadanie "Spóźnialscy" o bibliotekarzu, który poruszał się książkobusem dostarczając zmarłym książki, "Jesteś dla mnie najważniejsza"  o dziewczynce z dalekiej przyszłości, która na swe urodziny wykupiła sobie mecha (robota), aby ten służył jej przez godzinę, robiąc wszystko, co tylko zapragnie, "Gaz do dechy" o gangu motocyklowym, któremu zaszedł za skórę nieznany kierowca cysterny i postanowili wziąć na nim odwet, oraz "W wysokiej trawie", które jest bardzo klimatycznym i mrocznym opowiadaniem o ludziach, którzy postanowili zareagować na wołanie pomocy wydobywające się z wysokiej trawy, do której wejście powodowało, że już nie mogli się z niej wydostać. 

Jeśli któregoś czytelnika interesuje w jakich okolicznościach i czemu powstały dane opowiadania to  Hill na końcu zamieścił dodatkowo „Notki o opowiadaniach i podziękowania”, w których dowiemy się kilku ciekawych informacji związanych z niektórymi z nich. Przed samymi opowiadaniami zaś autor napisał 16-stronicowy wstęp o początkach kariery, o tym co go ukształtowało jako pisarza i o tym, którzy artyści wywarli na niego największy wpływ.

Gaz do dechy to ogólnie bardzo udany, przyjemny i ciekawy zbiór, który świetnie nadaje się na początek przygody z tym autorem, jeśli do tej pory się go jeszcze nie poznało. Trzynaście różnorodnych opowiadań sprawia, że każdy znajdzie coś dla siebie i w większym zakresie pozna możliwości i styl autora. Jak dla mnie Hill już udowodnił, że to King pełną gębą i z dużym powodzeniem może służyć za alternatywną opcję dla każdego fana jego ojca, Stephena Kinga. A przy takim stwierdzeniu myślę, że już nie trzeba większej zachęty i lepszej rekomendacji. ;)

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Albatros!

12 komentarzy:

  1. No niestety chyba jest tak, jak po cichu zakładałem. Pieśni pochwalnych wychwalających te opowiadania brak. Czyli jest dobra, rzemieślnicza robota, sprawne pióro, które kogoś przypomina i mile spędzony czas.
    I w zasadzie czego chcieć więcej?
    Tylko jakaś tam malutka cząstka mnie woła o tej jeden schodek więcej. Pożądam tego pazura, słownego łapania za gardło i głębokiego westchnienia po kolejnym opowiadaniu.
    "Dziwna Pogoda" naprawdę mi się podobała. Dałbym max, ale ostatnia nowelka była jednak strasznie słaba - coś w stylu Strażaka albo Komórki Kinga.
    Krótsza forma opowiadać paradoksalnie ma gorzej, bo jak tu zgrabnie rozwinąć akcję, fabułę, czy bohatera, jak są jakieś przestrzenne ograniczenia?
    Mimo wszystko nabędę droga kupna następnym razem Hilla...
    ...bo inaczej się nie godzi u mnie )

    Następnym razem, bo dzisiaj przyszła do mnie właśnie paczka z nowym Twardochem, nowym Małeckim, nowym Nesbo i starym Mendozą.
    Aż żal było mi pominąć kolejną promocję w Rebisie (

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim pryzpadku to raptem ze 3-4 razy był zachwyt odnośnie całości zbioru opowiadań z literatury. Ten jest po prostu dobry, "Dziwna pogoda" podobała mi się bardziej, ale też ogólnie uważam ją za najlepszą książkę Hilla i mniej opowiadań było, więc takiego dobrego porównania nie ma. Ogólnie jestem pewien, że Ci się spodoba, ale jak sobie chwilę dłużej poczeka na Ciebie to nic się nie stanie. ;)

      Usuń
  2. Dopiero co o tym pisałem u Kasi, więc to samo:
    Zbioru opowiadań nie kupię, wolę dłuższą formę, zresztą Hill jest mi niemal nieznany (poza świetnym komiksem "Locke and Key"). Ale muszę przyznać, że okładki do jego nowego wydania są bardzo fajne - a to chyba dzieło Dark Crayona.

    Tak na marginesie: polecam "Locke and Key", chyba jest też serial.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle opowiadań nie czytasz? Ja Hilla czytałem niemal całego i na ten komiks się też czaiłem, ale szkoda mi było ostatecznie kasy.

      Usuń
    2. Serial właśnie znalazłam, pójdzie w następnej kolejce :)

      Usuń
    3. A czytałaś komiksy? Bo nie kojarzę.

      Usuń
    4. Komiksów nie czytałam, ale wczoraj wieczorem włączyłam serial i na raz łyknęłam 5 odcinków... Trochę się nie wyspałam, ale fajny jest :)

      Usuń
    5. To może ja też się skuszę, bo szkoda mi na te komiksy kasy, a w sumie zależy mi na komiksie tylko z Mrocznej Wieży, której mam raptem 3 z 8-9 tomów. Ty to masz całe?

      Usuń
    6. Miałam dwa tomy, ale jakoś mnie nie przekonaly i puściłam dalej, akurat tej serii nie będę zbierać.

      Usuń
    7. No Ty to zdaje się, że o tych wikingach serię komiksową kupujesz. I coś jeszcze jednego, ale nie pamiętam.

      Usuń
    8. Czytam opowiadania, ale raczej w antologiach - rozpoznanie bojem :D Na antologiach testuję nieznanych mi pisarzy. Ale ogólnie preferuję ostatnio krótką/średnią powieść - tak od 160 do 400 stron.

      Usuń
    9. Ja zaś z kolei w ogóle niemal nie czytam antologii, bo uważam, że nie da się poznać autora po jednym tylko opowiadaniu. Jak kupowałem takie książki, to tylko ze względu na ulubionych autorów, czyli najczęściej przez Kinga albo Bradbury'ego. :)

      Usuń