Tytuł oryginału: One flew over the cuckoo's nest
Tłumaczenie: Tomasz Mirkowicz
Liczba stron: 352
Gatunek: Literatura zagraniczna, powieść psychologiczna
Moja ocena: 5+/6
Lot nad kukułczym gniazdem to klasyka i chyba nikt temu nie zaprzeczy. Oglądałem świetny film dość dawno temu i miałem przeczytać zaraz książkę, ale jak zwykle nie wyszło i to musiało poczekać. Natchnęło mnie jednak w ostatni weekend, żeby przeczytać coś krótkiego i zalegającego, więc padło na Kesey'a i jego najgłośniejszą i najbardziej wychwalaną książkę.
Fabuła tej powieści jest chyba powszechnie znana. Do szpitala psychiatrycznego trafia Randel Patrick McMurphy, który tylko udaje wariata, żeby wymigać się od odbycia wyroku w więzieniu. Tak naprawdę to szuler, buntownik, dziwkarz i zabijaka, który pobyt w szpitalu uznaje za żart i wygodny sposób na odbębnienie wyroku, żeby potem wyjść na wolność. Ale wkrótce dowiaduje się, że żeby wyjść musi być uznany za wyleczonego, a to już zależy od personelu, na czele którego stoi Wielka Oddziałowa - sadystka znęcająca się nad pacjentami, których nie chce za nic wypuścić. McMurphy musi złagodnieć i ukorzyć się przed nią, żeby mógł wyjść. Ale czy ten bezkompromisowy buntownik jest w stanie to zrobić?
Lot nad kukułczym gniazdem to świetna książka i nie ma ani cienia zakłamania w tym, co dobrego się o niej mówi (choć jak dobrze wiemy często dana książka bywa uznana za klasyk i znajduje wielkie poparcie wśród krytyków, ale niekoniecznie przypada do gustu normalnemu czytelnikowi). To powieść psychologiczna, która świetnie oddaje klimat szpitala psychiatrycznego. Rozmowy w grupach o swoich problemach życiowych (np o biuście żony), sala wyciszenia, sala rozrywki, różne podziały grupowe (Okresowi Chronicy, Chodzący, Rośliny, Wózkarze), różne metody leczenia, w tym problem zbyt ostrego leczenia elektrowstrząsami - głównego sposobu personelu i Wielkiej Oddziałowej na pohamowanie niechcianego czy też niestosownego zachowania pacjentów. Jednakże to co najlepsze to zdecydowanie rys psychologiczny i kreacje postaci.
I to właśnie postaci są tutaj najważniejsze, bo jest ich całkiem sporo całkiem różnych, których nie sposób potraktować obojętnie. Pułkownik Matterson- stary kawalerzysta z pierwszej wojny światowej, który z upodobaniem zadziera laską fartuchy pielęgniarek i opowiada historie o wojnie; Harding - król Wariatkowa, piękny i delikatny, z dyplomem. Ma żonę z pokaźnym biustem i bardzo się tego wstydzi; George - maniak czystości, który nie podaje ręki; Ruckly - najmłodszy pacjent, mocno zbzikowany, bo jedyne co mówi to "ppppierdolę żonę..."; główny bohater Szczota Bromden/Wielki Wódz - narrator, półkrwi Indianin, który udaje głuchego, chociaż słyszy bardzo dobrze, jest najdłużej na oddziale i najwięcej niedobrego przeszedł na oddziele; i wreszcie sam Randel Patrick McMurphy - drugi główny bohater, rudzielec, karciarz, błazen, żartowniś, wieczny kawaler i hulaka, niegdyś odznaczony za zorganizowanie ucieczki z komunistycznego obozu jenieckiego, ale usunięty z wojska za niesubordynację. Głośny awanturnik i szuler, który potrafi się odnaleźć w każdym miejscu i sytuacji. Wiele śmieszny scen jest z tymi postaciami i ich humor potrafi się mocno udzielić czytającemu. Ale nie tylko śmieszne sceny się tutaj znajduję. Właściwie to przysłaniają one tylko najważniejszy problem ciężkich warunków i nieodpowiedniego traktowania przez personel.
Książka Kesey'a to naprawdę świetna rzecz i warto po nią sięgnąć, bo właściwie nie ma raczej z góry narzuconego odbiorcy. Jest warciacka i poważna, przygnębiająca i pobudzająca, smutna i wesoła. O placówce psychiatrycznej i o ludziach z pewnością psychicznie chorych, ale i nie do końca. Można przy niej podumać albo po prostu dobrze się bawić. Polecam.
Ja czytałam ją dawno temu, ale wtedy kompletnie nie przypadła mi do gustu, bo nie zrozumiałam jej przesłania i symboliki. Zbyt wcześnie się za nią zabrałam. To był koniec gimnazjum, początek szkoły średniej. Już wówczas sięgałam po wiele ambitnych powieści i po klasykę, ale "Lot..." jakoś mnie przerósł. Muszę kiedyś spróbować jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńZ niektórymi książkami tak jest, że za wcześnie czytane nie docierają. Ale całe życie przed Tobą. ;)
UsuńMam jeszcze przed sobą :)
OdpowiedzUsuńJa czytałam ją dawno temu, ale nadal pamiętam, jakie na mnie zrobiła wrażenie - znakomitej opowieści o ludzkiej naturze. I myślę, że ani trochę się nie zestarzała.
OdpowiedzUsuńPewnie nie, bo to taka książka jest, że można kilka razy czytać w ciągu całego życia. :)
UsuńCzytałem kilka razy, uwielbiam powracać - świetna, wzruszająca powieść psychologiczna o przyjaźni w grupie pacjentów szpitala psychiatryczna i ich walce z terroryzującą zakładem wielką oddziałową. Końcówka wymiata.
UsuńGrot
I ja pewnie też jeszcze kiedyś sięgnę. A tymczasem chętnie obejrzałbym znowu film, tym razem po lekturze. Może poleci niedługo w tv.
UsuńNie ma innej opcji - musisz sięgnąć, to jedna z tych książek do których się powraca, bo ma coś w sobie wyjątkowego, dostarcza pewnych wrażeń psychologicznych, których próżno gdzie indziej szukać...
OdpowiedzUsuńA film o dziwo też świetny (z reguły ekranizacje książek takie nie są). Godny tego dzieła literackiego z brawurową rolę NIcholsona.
Grot
Ja już film widziałem raz. Ale wiadomo, że po książce najlepiej i teraz bym jeszcze raz chciał. A cieszy mnie, że bardzo dobra ekranizacja (film jako taki mi się też podobał), bo to rzeczywiście rzadko sie zdarza. Na szczęście są wyjątki, np. Zielona Mila - Kinga. Rewelacja w obu pstaciach.
Usuń