sobota, 1 września 2018

ZAGINIONE MIASTO BOGA MAŁP - Douglas Preston [recenzja]

Tytuł oryginału: The Lost City of the Monkey God
Wydawnictwo: Agora
Tłumaczenie: Dariusz Żukowski
Liczba stron: 400
Gatunek: Podróżnicza, przyrodnicza, reportaż
Moja ocena: 4/6








Pomimo zaawansowanych technologii i postępu cywilizacyjnego ciągle są jeszcze miejsca na tym świecie, które nie zostały zbadane, bo człowiek tam nie dotarł. Głównie tyczy się to morskich głębin i łańcuchów górskich, ale też i dżungli. Odnośnie tej ostatniej powstała książka pisarza, którego wielu fanów kryminału i thrillera kojarzy zapewne z cyklu o Pendergaście, który powstał w duecie z Lincolnem Childem. Drugi z autorów, czyli Douglas Preston, zdecydował się tym razem zagrać solo i wydać najnowszą książką napisaną w formie reportażu o jego przygodzie związanej z poszukiwaniem legendarnego miasta w sercu najniebezpieczniejszej dżungli świata.

Głębia Hondurasu, region La Mosquitia i niezbadane tam 80 tysięcy km2 lasu deszczowego, bagien, rzek i gór. Obszar niegościnny i nazywany piekłem przez wszelkie przeciwności i zagrożenia płynące z każdej strony. Dzikie zwierzęta (przede wszystkim jadowite węże i uciążliwe owady), ostre pnącza, choroby, morderstwa, niebezpieczne kartele zajmujące się przerzutem kokainy do Ameryki, daleki dostęp do centrum pomocy i cywilizacji. Tam znajduje się niezbadane i legendarne Białe Miasto, Ciudad Blanca, nazywane potocznie Zaginionym Miastem Boga Małp, którego poszukiwania dotąd nie przynosiły pozytywnych rezultatów. Nadszedł jednak moment, kiedy znany na całym świecie odkrywca, przyrodnik i dokumentalista, Steve Elkins, zorganizował ekspedycję, żeby w końcu tam dotrzeć i odnaleźć te upragnione miejsce.

Użycie w 2012 roku zaawansowanej i nowoczesnej technologii w postaci lidaru (technologii laserowej przypominającej radar o znacznie lepszym i dokładniejszym działaniu, bo wysyłającej setki strumieni nieszkodliwego lasera do badania powierzchni) pozwoliło dotrzeć do nieosiągalnych miejsc dżungli i zlokalizować prekolumbijskie miasto. Trzy lata później pod przewodnictwem byłych komandosów SAS (jednego z najstarszych pułków brytyjskich), którzy mieli zadbać o bezpieczeństwo i dotarcie do celu, ruszyła ekspedycja grupy przyrodników, fotografów, filmowców, archeologów i samego Prestona, którzy wspólnie mieli przeczyć najważniejszą i mrożącą krew w żyłach przygodę swojego życia.

Autor to dobry reportażysta, który nie bez powodu znalazł się w tej grupie, bo naprawdę skrupulatnie i rzeczowo opisuje całą wyprawę, która zaczęła się na długo przed postawieniem stopy w dżungli. Przedstawia wiele kwestii dotyczących wyprawy, od przygotowań stricte technicznych i psychologicznych, po kwestie polityczne, układy, korupcje, współprace z wojskiem i wieloma innymi osobami mającymi umożliwić im bezpieczne dotarcie, przebywanie i powrót. W zasadzie można powiedzieć, że książka niejako podzielona jest na trzy części (nie wyznaczone jasno w tekście), gdzie w pierwszej Preston przedstawia historię Hondurasu, cywilizacje, upadłe miasta, kolonizacje, niewolnictwo, choroby i wszelkie wyprawy do tego kraju, przede wszystkim te dotyczące odnalezienia miasta.

W drugiej, po mniej więcej stu stronach, przedstawione są przygotowania do ekspedycji, od rozpoczęcia lokalizacji, przez odpowiedni dobór ludzi i sprzętu, aż po samą wyprawę, gdzie autor opisuje pierwsze postawienie stopy, widoki, ostrożne przedzieranie przez dżunglę, zmaganie z jej niebezpieczeństwami, noclegi i wreszcie opisywanie odkrytego przez siebie miejsca. Natomiast w trzeciej opisuje on o wszystkim tym, co wydarzyło się po powrocie. O zainteresowaniu mediów, burzliwych kłótniach z naukowcami, obrońcami honduraskiego dziedzictwa i innymi przeciwnikami tej ekspedycji i jej nagłaśnianiu, o nieprzyjemnych skutkach przebywania w dżungli, w której muchówki jako nosiciele doprowadzili większość członków wyprawy do zachorowania na niebezpieczną i nieprzyjemną Leiszmanozę. Autor opisuje przebieg choroby, jej leczenie i historię, skąd się wzięła i jak wiele milionów ludzi zabrała z tego świata. Na końcu pisze o katastrofalnych skutkach wyprawy Kolumba i europejczyków (odra, wojna,niewolnictwo) oraz o wszelkich konsekwencjach ludzkiego działania w sposób nieracjonalny i egoistyczny, które niszczą naturę i zagrażają innym ludziom i całemu światu. 

Nie jest to książka pozbawiona wad. W moim mniemaniu mogło być jednak więcej  uwagi poświęconej temu, co aktualne, czyli co widział sam autor w tym mieście i z czym się dokładnie spotkał, a nie o historii, która tutaj przeważa. Historia Hondurasu, wypraw innych podróżników i przede wszystkim śmiertelnym działaniu i historii chorób. Nie twierdzę, że niepotrzebnie poruszał te kwestie, bo są one istotne dla przybliżenia tematu i zrozumienia przyczyn i skutków wielu innych działań i kwestii, ale o druzgocącym działaniu malarii i leiszmaniozie mogę poczytać sam w internecie, a w książce o podróży do miasta chcę więcej opisów o samej wyprawie i obrazujących ją zdjęciach, na których mogę zobaczyć to, co widział autor, a nie dziesiątków stron ile choroba zabrała ludzi w przeszłości. Zostało dołączone tutaj zaledwie kilka - jakkolwiek niezłych ujęć - fotek, ale przy tysiącach zrobionych przez fotografów i autora to zaledwie kropla i aż dziw, że zafascynowany nie umieścił ich więcej. 

Zaginione miasto Boga Małp to po prostu dobra książka przyrodnicza i podróżnicza przedstawiająca legendarne miasto, historię wypraw i Hondurasu, upadłe cywilizacje i przede wszystkim niesamowitą przygodę i przeżycia przy odkryciu czegoś po raz pierwszy w tak wąskim gronie. To także przekonywająco i napisana z przesłaniem historia o tym, jak wiele złego dla świata i innych ludzi zrobił człowiek i jak wiele może się jeszcze złego stać naszej planecie i przyszłym ludzkim pokoleniom nie tylko w Amerykach, ale i na całym świecie. Odpowiednia pozycja dla osób poszukujących książek w takim stylu i o tym regionie świata.

6 komentarzy:

  1. Bardzo dobrze ją wspominam, aż trudno uwierzyć, że takie miejsca nadal istnieją, ale przerażające jest, jak człowiekowi błyskawicznie udaje się niszczyć takie cuda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano, trudno. I szkoda, bo człowiek nie musi być wszędzie. Ale jak zacznie wycinać to będzie. Tylko głębiny nie zdobyte jeszcze długo będą. Mi też się dobrze czytało. NIe nudziłem się, po prostu trochę za dużo o rzeczach niedotyczących bezpośrednio wyprawy było.

      Usuń
  2. Brzmi całkiem interesująco, chociaż szkoda, że tak mało miejsca poświęcił samemu miastu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że ogółem by Ci się spodobało, bo czyta się dobrze, z ciekawością i szybko.

      Usuń
  3. Bardzo mi się podobała ta książka! Ja ogółem lubię Prestona, a ten reportaż naprawdę był dobry.
    Bookeater Reality

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tylko"Relikt" czytałem, więc nie za bardzo miałem wyrobione zdanie. Ale w tej książce pokazał, że jest skrupulatny, więc na pewno jeszcze po jego książki sięgnę.

      Usuń