Tytuł oryginału: Beautiful Blood
Seria: Uczta Wyobraźni
Wydawnictwo: Mag
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Liczba stron: 182
Gatunek: Science fiction, fantasy
Moja ocena: 3+/6
"Smoczy narkotyk"
Lucius Shepard to popularny amerykański pisarz fantasy i science fiction, który ma na swoim koncie kilkadziesiąt opowiadań i kilkanaście powieści. Jednak najbardziej znany jest z wykreowanego świata, w którym umiejscowiony jest tajemniczy i magiczny smok Griaule pojawiający się w wielu jego utworach. Po raz pierwszy autor napisał o nim opowiadanie w 1984 roku, a potem już aż do śmierci wielokrotnie do niego powracał. W większości były to krótkie opowiadania, ale w końcu powstała długo wyczekiwana pełnowymiarowa powieść z tego świata, która za sprawą wydawnictwa Mag miała swoją premierę także w Polsce. I właśnie za sprawą tej powieści postanowiłem po raz pierwszy zajrzeć do świata słynnego Griaule'a.
Richard Rosacher to świeżo upieczony lekarz mieszkający w hotelu Sin Salida w Morningshade, najuboższej dzielnicy miasta Teocinte, które słynie z niesamowitego krajobrazu, ponieważ umiejscowione jest wokół i nad uśpionym cielskiem prastarego smoka Griaule'a. Sparaliżowany przed tysiącami lat rzuconym przez czarnoksiężnika zaklęciem stwór jest długi na milę i wywiera tajemniczy i potężny wpływ na całą krainę skupioną wokół niego. Żyjący w ubóstwie, ale młody i ambitny Richard od dziecka fascynuje się smokiem Griaule i bada różne jego możliwości. Kiedy odkrywa niezwykłe właściwości smoczej krwi postanawia je wykorzystać stwarzając specjalny narkotyk, który uczyni go jednym z największych biznesmenów i stanie u szczytu władzy. Ale udział Griaule'a w jego życiu bynajmniej się na tym nie skończy, bo tajemniczy i inteligentny stwór będzie wywierał na nim specjalny i niewidzialny wpływ dla własnych korzyści.
W naszym kraju utwory z tego świata przeczytać można głównie w antologiach i słynnej serii Uczta Wyobraźni, w której zresztą wylądowała także i powieść. Wiele dobrego naczytałem się o twórczości Sheparda i smoku Griaule, ale mimo że pod ręką miałem poprzednie książki z wychwalanymi przez wielu czytelników opowiadaniami, postanowiłem sięgnąć po powieść, o której mało kto coś wiedział i to chyba był błąd, bo nie zrobiła na mnie większego wrażenia. Oryginalną kwestią jest bez wątpienia sceneria miasta funkcjonującego wokół pradawnego smoka, który się nie rusza, ale wywiera tajemniczy i ciekawy wpływ na wszystko wokół siebie.
W książce liczy się przede wszystkim odkrywanie natury Griaule'a, jego boskości, możliwości i wpływów. Mieszkańcy zastanawiają się i próbują odkryć czy smok jest tylko dziwnym, ale całkowicie naturalnym zjawiskiem? Czy jest on może jakimś boskim bytem? Ale czy jest to bóg sam w sobie, czy tylko jedno z dzieł właściwego boga, który stworzył go w specjalnym celu? Jak wielki ma wpływ na otaczające go miasteczko i mieszkańców? Wielokrotnie można przeczytać odwołania do niego, które zaczynają się od kwestii całkiem praktycznych (co by zrobił z tym, jakby postąpiły w tai sposób) aż po pytania stricte religijne czy filozoficzne. Dochodzi zatem do zderzenia się nauki z metafizyką i konfliktu na linii Kościół kontra Smok i jego boskość. To najciekawsze aspekty tej powieści.
Nie mniej jednak cała ta fantastyczna i magiczna aura nie wywierała na mnie wielkiego wpływu, bo wydaje mi się, że największe nasycenie i zachwyt tym fantastycznym tworem występuje właśnie we wcześniejszych utworach, gdzie też najwięcej można się dowiedzieć o tajemniczym smoku i tym świecie, a powieść to po prostu dodatkowy smaczek dla czytelników, którzy się z Griaulem wcześniej poznali i nim zauroczyli. Zapewne pojawiają się też tutaj pewne wydarzenia i kwestie, które przeplatają się ze wcześniejszymi utworami, których nie jestem w stanie wyłapać. Ale nie wywarł na mnie wrażenia również główny wątek powieści opierający się na utworzonym z krwi smoka narkotyku. Richard nazwał go Wil (od więcej i lepiej) i jego właściwość polegała nie na otępianiu, a inspirowaniu zażywających go ludzi do dbania o siebie i zdrowego odżywiania, czyli po prostu motywuje do dalszego i lepszego życia. To już jest któraś z kolei książka o narkotykach, z którą się zetknąłem, ale niespecjalnie mnie ruszyła, bo znacznie bardziej podobał mi się chociażby występujący również w Uczcie Wyobraźni "Wurt" Jeffa Noona.
Ogólnie rzecz biorąc, Piękna krew mnie nie zachwyciła, ale nie mogę uznać czasu na jej przeczytanie za stracony, bo niektóre jej elementy, czyli zwłaszcza ten magiczny świat i osobliwe miasto żyjące pod wpływem smoka, zainteresowały mnie na tyle, że na pewno sięgnę jeszcze po opowiadania, w których będę się doszukiwał większej magii i silniejszego oddziaływania na moją osobę. Odradzam osobom, które podobnie jak ja naczytały się wcześniej sporo o narkotycznych jazdach w innych książkach i zamierzają poznać Griaule'a od tej pozycji. Ale już osoby, które utworów fantastyki mają niewielu na swoim koncie mogą sięgać raczej bez większych obaw. Dla fanów smoka i Sheparda przeczytanie tej powieści to już tylko oczywistości.
Za książkę dziękuję księgarni Tania Książka.
Więcej nowości znajdziecie na ich stronie.
Więcej nowości znajdziecie na ich stronie.
No patrz, w ogóle nie skojarzyłam tego tytułu ze smokiem. Na półce czeka właśnie "Smok Griaule" i to od niego sobie zacznę i zobaczymy, czy mi podejdzie.
OdpowiedzUsuńI tak zrób. Powieść po opowiadaniach.
UsuńLubię fantastykę więc chętnie czytam książki z tego gatunku. Ta pozycja jednak jakoś mnie do siebie nie przekonuje... Niemniej myślę, że to samo mogłoby przykuć moją uwagę w tej lekturze. Świetnie piszesz o książkach
OdpowiedzUsuń:)
Pozdrawiam serdecznie
Jak nie przekonuje to nie ma sensu. Co prawda 180 stron to niewiele, ale lepiej sięgnąć po zbiór opowiadań, bo już pierwsze (znacznie krótsze) pewnie powie Ci, czy warto dalej czytać. A jak już się opowiadania spodobają, to pewnie po powieść bez czyjejkolwiek zachęty sięgniesz.
UsuńDziękuję, aczkolwiek to 'świetnie' to chyba aż za nad to napisane. ;)
Mówiłem, żebyś Sheparda nie zaczynał od tej książki :P I wytłumacz mi proszę dlaczego "Piękna krew" nie jest, Twoim zdaniem, nawet dobrą książką a taki szajs jak Dawca przysięgi dostaje od Ciebie 5+/6 ?
OdpowiedzUsuńChociażby dlatego, że Dawca wzbudzał emocje i znacznie bardziej mnie ciekawił. Ale ogólnie to w ogóle dwie różne książki, których nijak porównać. Prędzej bym tę książkę porównał ze wspomnianym "Wurtem" Noona, bo bliżej im do siebie.
Usuń