środa, 16 września 2015

Ostatnia okładka Mroczej Wieży

Na stronie wydawnictwa Albatros pojawiła się już ostatnia okładka, siódmej części cyklu Mroczna Wieża Stephena Kinga. Tak wygląda:


Planuje ktoś zakup całości albo po prostu zacząć czytać ten cykl?

38 komentarzy:

  1. Ja, ja! Ja kupię! Kiedyś... Jak mnie będzie stać. :C

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tobie się MW powinna spodobać. Teraz jest tyle wydań, że można bez problemu wybierać, czy w miękkiej, czy w twardej.

      Usuń
  2. Planuję przeczytać ;) Żeby kupić to hmmm musiałbym wygrać w lotto, już i tak do końca roku szykuje się jeszcze 6 książek do kupienia :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mroczna Wieża nie ucieknie, będzie czekać. :)

      Usuń
    2. Patrząc po tym co się dzieje z różnymi książkami to za 2-3 lata to wydanie będzie białym krukiem i około 100zł za tom :P Chyba, że będą dodrukowywali brakujące tomy :)

      Usuń
    3. Białym krukiem jest wydanie fanowskie ze Świata Książki. Pozostałe idzie w miarę dostać wszystkie w całości. Nie wiem, jak będzie z tym, ale może masz rację. Ja jednak i tak go nie kupuję, mimo że bardzo mi się podoba. Dla mnie okładki Darka Kocurka z poprzedniej edycji, za którą odpowiadał, są nie do przebicia. :)

      Usuń
  3. Ja planuję, najchętniej już zacząłbym czytać, ale wiesz, jak jest ;) I jeśli m się uda, to spróbuję nabyć drogą współpracy recenzenckiej. Ściągnę tym na siebie bat konieczności czytania w terminie i pisania tekstów tom po tomie, ale zaoszczędzę ze dwie stówki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nawet więcej niż 200. To jeden plus. Drugi wynika z konieczności pisania i czytania w terminie, co jednak doprowadzi do tego, że przeczytasz zdecydowanie szybciej cały cykl, zamiast dajmy na to kilka miesięcy. :) MW zajmuje sporo czasu, ale jak wsiąkniesz to czeka Cię świetna przygoda. Jak masz współpracę z Albatrosem to korzystaj. Sam bym chciał. :)

      Usuń
    2. Właśnie to jest świetna motywacja, ale jestem pewny, że i tak zajęłoby mi to kilka miesięcy ;) Przypuszczam, że gdy już wejdę w tę historię, to niczego innego przed skończeniem nie będę chciał przyswoić. Z Albatrosem mam luźny kontakt, raczej nie wysyłają mi egzemplarzy recenzenckich, ale od czego są zaprzyjaźnione księgarnie internetowe ;p

      Usuń
    3. Jeśli czytałbyś pod rząd to jakieś 1,5 miesiąca na pewno. Jeśli nie potrafisz tak czytać to z pewnością kilka miesięcy więcej, bo to jakieś 3,5 tysiąca stron. :)
      Ciężko o współpracę z księgarniami, chyba najbardziej lubią pracę z portalami, nie typowymi blogami.

      Usuń
    4. Mógłbym czytać wszystkie części z rzędu, ale jestem z tych czytających wolniej a uważniej, do tego nie co dzień mogę pochłonąć 100 stron, więc co najmniej 2,5 miesiąca, optymistycznie licząc, by mi zeszło :)
      Tu Cię zaskoczę - napisz choćby do Bonito albo BookMastera, mają współpracę z wieloma blogami, sam korzystam z ich usług.

      Usuń
    5. Też wolę wolniej, a uważniej. I tak generalnie czytam. Najszybciej mi zawsze idzie z thrillerami i kryminałami, bo te na ogół się tak szybciej czyta.
      Pisałem do obu kilka razy, ani razu nie odpowiedzieli, chociaż pisałem, że jak nie chcą to i tak niech napiszą. No ale nie ważne. :)

      Usuń
    6. O tak, thrillery i kryminały też pochłaniam z wyjątkową prędkością, choć ostatnio mniej ich w moim planie czytelniczym :)
      Za jakiś czas możesz spróbować ponownie. Mnie to bardzo irytuje, gdy komuś żal czasu, aby chociaż napisać odpowiedź negatywną. Nieraz też nie doczekałem się odzewu - cóż poradzić, taka dola blogerów.

      Usuń
    7. Tak naprawdę thriller i kryminał to chyba najbardziej oblegane gatunki przez pisarzy i czytelników. Tyle tego jest, że jak chcesz coś nowego poczytać to idzie o zawrót głowy. Po części właśnie spowodowane jest to tym, że te fabuły nie są na ogół aż tak złożone, akcja pędzi i te książki się tak szybko czyta. Przykładowo Cobena to łykasz w 2 wieczory. :) No ale o thrillerach kiedy indziej jeszcze będzie okazja pogadać. Łykaj kolejne książki Króla, a ja czekam na recenzje. :)
      Też tego nie lubię i nie rozumiem. Ale ok. :)

      Usuń
    8. Mam tak samo.Dlatego jeśli sięgam po thriller, to nie chcę przeczytać przeciętniaka, ale coś, co choć na chwilę mnie przy sobie zatrzyma (nawet jeśli będzie to szybka, lecąca na łeb na szyję lektura). A z kryminałów to wiecznie ciągnie mnie do klasyki – tyle mam jeszcze nieprzeczytanej Agathy Christie, a to TAKA rozrywka! ;) Cobena nic nie czytałem, nad czym trochę ubolewam.
      Będzie okazja, u mnie lub u Ciebie :D

      Usuń
    9. Mnie niekoniecznie ciągnie do tej klasyki akurat w tym gatunku. Owszem czytałem Christie (i będę czytał jeszcze nie raz) i sięgnę w końcu po Doyle'a (mam tę wielgachną księgę zbiorczych tekstów z Holmesem, za którą nie potrafię się zabrać, a wielkie to jak Biblia), ale w zasadzie to chyba tyle.
      Może być już okazja, bo tak się składa, że Cobena wczoraj czytać skończyłem. :) Jak chcesz rozwinąć temat to tam wbijaj, jeśli nie to po prostu powiem, że jeśli chcesz lekkiej, nie zobowiązującej, mniej ambitnej, ale z dobrymi dialogami i humorem, książki z zakresu thriller/powieść sensacyjna to Coben może Ci się spodobać. :)

      Usuń
    10. Też mam to tomiszcze Doyle'a, przeogromny potwór, którego boję się otwierać, bo mnie zje :D Ja jeszcze lubię Josephine Tey (polecam!), średnio przepadam za czarnymi kryminałami, ale czytałem Chandlera i Hammetta, poza tym Simenon np. z wcześniejszych lektur, Patrick Quentin, którego sposób budowania intrygi naprawdę mi odpowiada, choć to kryminały stare, zapomniane i niszowe. Obecnie coraz rzadziej sięgam po klasykę kryminału, ale w razie czego zawsze czeka na półkach.
      Ja Cobena wyobrażam sobie właśnie tak, jak go opisałeś ;) Jest sporo podobnych książek na rynku, ostatnio z podobnego kręgu czytałem "Nie gaś światła" Miniera - francuska literatura, świetnie oceniana. Jeżeli takie książki nie wyróżniają się czymś z tłumu podobnych lub nikt mi ich nie poleca, traktuję je zazwyczaj jako przerywnik w innych lekturach. Od pewnego czasu nie mogę sobie jednak na taką przerwę pozwolić :D (a jeśli mogę, to zgodnie z nastrojem wybieram sentymentalne smęty, które kocham, o!).

      Usuń
    11. Nie wiadomo, jak się za to zabrać. :P To znaczy, ja ogółem powiedziałem, że sięgnę po to, jak skończę czytać Biblię, która jest dosłownie takich samych gabarytów. A że czytam ją już 3 lata i skończyć nie umie, to i po Doyle sięgnąć nie idzie.
      Chandler to zdaje się taki właśnie najbliższy odpowiednik Doyl'e lub Christie. Kojarzę, może sprawdzę.
      Ja Miniera nie czytałem jeszcze, ale niedługo będę miał okazję, to będę też miał możliwość porównać ich obu i jakoś się wypowiedzieć. Ale z góry zakładam, że Minier będzie skrajnie inny.
      Czemu? Zawalony egzemplarzami recenzenckimi jest, czy po prostu duże plany czytelnicze, i ograniczasz nowości do minimum?

      Usuń
    12. Ja aż takich postanowień nie robię, bobym przepadł :D Ale myślałem, żeby czytać choćby jedną powieść / kilka opowiadań na miesiąc, w żadnym wypadku nie siąść do książki i ciągiem nie wchłonąć całego Sherlocka. Tylko że jeszcze się w sobie nie zebrałem :)
      Chandler to zupełnie inny nurt – czarny kryminał ma bardzo niewiele wspólnego z tymi tradycyjnymi powieściami detektywistycznymi, tu na dobrą sprawę nie jest istotna intryga i to, kto zabił, a klimat, portrety psychologiczne bohaterów... No i dzięki Hammettowi i Chandlerowi mamy świetne klasyczne kino noir.
      I to, i to. Ze mną jest tak, że nawet jeśli biorę egzemplarze recenzenckie książek, które właśnie pojawiły się na rynku, to często są to klasyki w nowych wydaniach: i niby czytuję nowości wydawnicze, ale jednocześnie ograniczam najnowsze bestsellery do minimum :) Powoli mój czytelniczy stos maleje, ale na oku już mam kilka pozycji, które bardzo chciałbym przeczytać, a które mogę otrzymać do recenzji. Na szczęście w moim przypadku egzemplarze recenzenckie i książki, które czytam dla przyjemności, to jedno i to samo, więc nie mogę czuć się nimi zawalony ;)

      Usuń
    13. Nie chcę po prostu mieć zaczętych dwóch takich dupnych książek, których czytanie będą ciągnął w nieskończoność. Już tę Biblię czytam jakoś 3 lata i skończyć nie potrafię. Ja miałem jednego czasu takie postanowienie, żeby się bardziej oswoić i bardziej poczuć opowiadania, czytając równolegle do powieści, nawet po 2-3 opowiadania na tydzień tylko. Nie ma opcji, ja się muszę skupić na jednej rzeczy, albo dwóch skrajnie różnych. Dwóch książek pisanych prozą nie poczytam. Mogę czytać powieść i poezje, powieść i komiks, ale powieść i opowiadania w jednym czasie odpada.
      Ja też miałem przez chwilę taką sytuację, że kilka egzemplarzy od wydawnictw mi leżało na półce i straszyło presją czasu. Znaczy się nikt mnie nie naciskał, ale ja sam miałem świadomość, że to na mnie czeka, by sięgnąć jak najszybciej, a nie kiedy chcę. Dlatego teraz mam maks 2 takie egzemplarze i czytam sobie albo jeden po drugi, albo na przemian recenzencki i coś ze swojej półki. Nie przeszkadza mi to oczywiście w międzyczasie planować na kilka pozycji wprzód, co wezmę do recenzji i ogółem przeczytam, ale to osobna kwestia, i nie trzymam się tego tak sztywno, jak mogłoby się wydawać. :)

      Usuń
    14. A ja właśnie jakiś czas temu zauważyłem, że czytanie dwóch skrajnie różnych powieści dobrze mi robi. To jakaś swoboda, gdy akurat nie masz ochoty na pierwszą historię i sięgasz po drugą. Tylko że ten pomysł sypie się, gdy trafiasz na książkę, od której nie możesz się oderwać. I wtedy czytasz tylko ją, nic innego nie istnieje ;) (ale nie zawsze ma się takie szczęście).
      I o to chodzi. W momencie gdy to recenzowanie staje się przymusem, trzeba natychmiast przerwać i odpocząć. Ja na razie nie miałem takiego przypadku, ale jeśli tylko odczuję zmęczenie, dokończę co trzeba i pofrunę na urlop :P Na razie jednak cieszę się, że czytam świetną literaturę, wartościowych powieści na półkach przybywa, a ja za nie nie płacę, i motywuję siebie do pisania dobrych tekstów oraz szlifowania umiejętności. Same plusy :)

      Usuń
    15. Ja ostatnio tak miałem z Ilionem, na który czytałem, ale nie mógł do mnie trafić na czas, wiec zacząłem Cobena. Ale jak Ilion się pojawił to Coben na bok i Ilion od początku do końca był mój, potem powrót do Cobena. :)
      Najgorzej to jest jak człowiek trafi na coś, co myślał, że będzie dobre, a okazało się wręcz przeciwnie, a trzeba to jeszcze zrecenzować. Tak miałem z "Droga wiodła ugorem" jak dostałem od Literackiego. Co prawda sam sobie tę książkę wybrałem i czytało się ok, ale było to napisane w takiej formie pseudo autobiografii, jakieś wycinki z życia, przeskoki, żadnego stałego schematu, że nie miałem pojęcia co ja mam napisać. :P Ale chyba takie sytuacje powodują, że człowiek się najlepiej uczy.

      P.S.: Popatrz, jednak te posty pojedyncze z informacją o samych okładkach też się przydają u mnie, bo zobacz jaka się dyskusja wywiązała. :D

      Usuń
    16. Jeszcze jak ta książka, na którą liczyliśmy, jest bardzo zła, to pół biedy, bo recenzja może wyjść spektakularnie miażdżąca, a takie się nieźle pisze ;p Najgorzej, gdy wychodzi coś zupełnie przeciętnego i nijakiego, bo wtedy aż się nie chce siadać do recenzji, a gdy już jest gotowa, często okazuje się tak samo nijaka jak książka ;) To jednak fakt, że wtedy mamy do czynienia z czymś nowym i możemy się douczyć. Całe szczęście, że rzadko lektury z przypuszczalnym potencjałem mnie zawodzą.

      PS A, bo ile można pisać o samej okładce :D Wtedy blogerzy przychodzą i szukają innych tematów. I wychodzi, że post generujący największy ruch okazuje się obrazkiem i dwoma zdaniami zachęty ;)

      Usuń
    17. Mi się rzadko kiedy trafiają takie książki, które naprawdę źle wspominam, toteż moje oceny oscylują w większości między 4 a 6, i można stwierdzić, że temu Ciachowi to się wszystko podoba i wszystko by polecał. :D Ale mam nadzieję, że wyczuwalna jest ekscytacja w recenzjach, których książki naprawdę zrobiły na mnie mega wrażenie i są dla mnie niemal doskonałe.

      PS: Mi to nie wadzi w żadnym wypadku. Ważne, że ten niewielki trybik (post z byle obrazkiem) na tle innych, bardziej treściwych, merytorycznych postów też jest okazją do popisania. :)

      Usuń
    18. Jest wyczuwalna ;) I też nie lubię krzywdzić książek bardzo niskimi ocenami, chyba że mnie zmęczyły/zdenerwowały. Czasem patrzę na swoje opinie i wydaje mi się, że jestem zbyt pobłażliwy, bo rzadko schodzę poniżej 7/10 (podobnie z filmami), ale tłumaczę się tym, że każdą lekturę planuję dość skrupulatnie i rzadko biorę coś całkowicie w ciemno.

      PS O, okazje do popisania są najważniejsze! Szkoda, że nie wszędzie z nadzieją na coś bardziej merytorycznego niż "hm, nie czytałam/em, wygląda obiecująco, muszę przeczytać". Dlatego dobrze, że od czasu do czasu trafi się na blog pokroju Twojego :)

      Usuń
    19. To dobrze, że jest. Ja również jestem bardziej pobłażliwy od innych, ale to w zasadzie bierze się z tego, że ja wiele rzeczy lubię i we wszystkim dostrzegam jakieś plusy. Ale u mnie różnica między np. 4+ a 5 jest wyraźna i duża, a między 5 i 6 ogromna.
      Jednak powiem Ci, że co do filmów zacząłem być w tym roku znacznie bardziej rygorystyczny. W cholerę tego wychodzi i chcę zobaczyć, więc jak widzę na filmwebie ocenę 7/10, a ten film jest daremny to daję bez skrupułów 4/10. Taki ze mnie szatan. :D

      PS: A dziękuję bardzo, i vice versa. Faktycznie sporo takich blogów jest, gdzie te recenzje robione są po łebkach "fajna książka, fajni bohaterowie, ciekawa fabuła, dobrze mi się czytało". Ale najbardziej mnie to nabija jak idzie to w połączeniu z maksymalnym laniem wody dosłownie do każdej książki, czy to cieniutkiego i prosto skonstruowanego kryminału, czy naprawdę ambitnej książki o bogatej treści i oryginalnej konstrukcji, i w każdym przypadku recenzja nabiera monstrualnych długości. Ja rozumiem, że czasem trzeba, bo sam tak robię, kiedy nie mam konkretnych argumentów, ale wszystko z wyczuciem. :)

      Usuń
    20. Co do filmów - zły człowieku! Tak nie wolno, ja w filmach też staram się dostrzegać plusy i doceniać zaangażowanie twórców :D Kiedyś postanowiłem być twardszy, ale szybko mi przeszło. Tylko że ja też oglądam dużo klasyki, dużo naprawdę świetnych filmów, zasłużonych przez lata od premiery. Więc jak stawiam piątą ósemkę z rzędu, to przez chwilę się zastanawiam, czy coś ze mną nie tak, ale to szybko mija, gdy przypominam sobie poziom filmu i mocne wrażenia, jakie mi dostarczył :) 4/10 to u mnie od jakiegoś czasu rzadkość... może od czasu, gdy przestałem oglądać przypadkowe produkcje w TV ;p

      PS Ej! Ja czasem o prostym kryminale też się rozpiszę, słowa same płyną :D Mam jednak nadzieję, że to nie lanie wody i odwiedzający czytają więcej niż pierwszy akapit. Bo jednak bardzo często ktoś wchodzący na blog chce krótkiej formy opinii, a nie recenzenckiego elaboratu, jakie ja wolę pisać :) Problem w tym, że gdy skonstruuję, powiedzmy, 3-stronicową notkę, to później nie jestem w stanie wyrzucić z niej ani jednego zdania. Najwyżej mógłbym dopisać jeszcze jedną stronę, równie niezbędną dla całości ;p

      Usuń
    21. Nie no ja też doceniam, każdego, kto ma na swoim koncie jakieś dzieło, czy to książkę, czy film, czy muzykę, ale filmów wiesz nieporównywalnie więcej obejrzałem i tutaj wahania między dobrymi a złymi produkcjami były znacznie większe i bardziej widoczne, więc prawdopodobnie dlatego już się nie patyczkuję, tylko oceniam jak czuję. :)

      PS: Ale mi w żadnym wypadku nie chodzi o rozpisywanie się merytoryczne i interesujące na temat prostego kryminału. Chodzi mi takie typowe lanie wody dla długości tekstu i pierdzielania farmazonów, które nikomu nie są potrzebne, co często przejawia się we wstępie na dwa akapity, gdzie poznajemy przyczynę sięgnięcia po taką a nie inną książę albo czytamy, jak to dany bloger/blogerka uwielbia ogromnie powieść historyczną, thriller, romans, poezję, fantastykę - ogółem wszystko. ;) Ja u Ciebie jeszcze nie spotkałem nadprogramowych treści, więc bądź spokojny. :P

      PS 2: A zdarza Ci się coś przypadkiem skasować podczas redagowania własnego tekstu? Dzisiaj tak miałem, jak chciałem kontynuować pisanie recki do Dika, którą wczoraj zacząłem i napociłem się dość. Dzisiaj wchodzę, coś tam lekko napisałem na blogu (nie zrobiłem kopii w notatniku), chcę zamknąć, pyta mnie "czy zachować wprowadzone zmiany", klikam "ok", p czym za 2 minuty wracam do tego posta, a tam pusta strona...Miałem takie nerwy, że aż mi żyły na czole pulsowały. :D Nienawidzę takich sytuacji...

      Usuń
    22. Przejdę od razu do tych PS-ów :P

      PS Taak, też tego nie lubię ;) Albo tendencja do streszczania dokładnie fabuł w sposób schematyczny i opierający się w 80% o blurb. Wiesz, ostatnio w jednej recenzji napisałem na pół strony, dlaczego sięgnąłem po daną książkę i jak udało mi się ją dorwać... jeszcze jej nie opublikowałem :D Ale chyba opisałem to tak, że nie uznasz tego za nadprogramowość, więc jestem relatywnie spokojny.

      PS 2 Zdarzało się kiedyś, megairytujące, ostatnio jakoś udaje mi się takich sytuacji unikać. Ale np. wieloakapitowe komentarze na czyichś blogach, które z przyczyn przerwania łącza internetowego uleciały gdzieś w niebyt... było tego trochę ;) Teraz każdy komentarz przed kliknięciem w przycisk "opublikuj" kopiuję i trzymam w schowku pamięci. Mnie nosi, jak tylko czytam Twoją anegdotę - nikt nie cierpi takich momentów, bo to stracony czas i wysiłek, a potem trudno się przemóc i napisać coś równie dobrego na ten sam temat :D

      Usuń
    23. PS: Hehehe, nie doszukuj się punktów wspólnych z tym, co napisałem, żeby spać spokojnie. :) Ja też mam przecież takie recenzje, że napiszę na 5 akapitów, z czego 2 to jest czemu doszło do sięgnięcia, 2 to fabuła, a ostatni (ten niby najistotniejszy) to przedstawienie najważniejszych argumentów i minusów tej książki. :) Każdy ma lepszy i gorszy dzień, albo poczyta gorszą książkę, której nie idzie dobrze zrecenzować i się leje totalnie wodę. Mi chodzi tylko o to, że nie podoba mi się nagminne robienie takiej papki, a znam blogi, gdzie to jest co recenzję. ;)

      PS2: Dokładnie. Z komentarzami albo PW też tak miałem kilka razy. Ale to mniej istotne było, więc tak się nie wściekałem. Tutaj niby zachowało mi się dużo w pamięci, ale nie brzmiało już to tak dobrze, jak za pierwszym razem. No cóż, zdarza się, ale myślę ż nie ma najgorzej. A już teraz będę maksymalnie skupiony przy pisaniu, żeby to kopiować do notatnika, jak często normalnie robię, pisząc w domu.

      Usuń
    24. PS Też znam takie blogi, ogólnie nie polecam ;p A o co mi chodziło wyżej, to się dzisiaj wyjaśniło. Oczywiście z przymrużeniem oka ;)

      PS2 Czasem pewnie się zdarza, że ponownie wyjdzie nam coś lepszego od pierwszej wersji. Tylko nawet nie ma jak sprawdzić, porównać... Ale widzisz, kiedyś, pisząc odręcznie, nie mieli takich problemów. Chyba że w pokoju nagle zapaliła się choinka ;)

      Usuń
    25. PS. Możesz podesłać listę na PW. :D Żart. :D

      PS 2: Tylko to były inne czasy i recenzowanie nie było tak rozpowszechnione, jak teraz. Poza tym nie można było zrobić błyskawicznie kopii, jak teraz. A ja nawet tego nie zrobiłem. :P A oczywiście robię to na co dzień. Nie ma co już tego roztrząsać, bo nerwy dawno minęły.

      Usuń
    26. PS Mogę podesłać listę tych znakomitych - takich też nie brakuje :D

      Usuń
    27. Bym się uśmiał, jakbyś wysłał mi tam adres mojego bloga. Hehehe :D

      Usuń
    28. Że niby Świat Bibliofila znakomity? Nie żaaartuj :D

      Usuń
    29. Hehehe, ale sobie posłodziłem sam. Źle Cię zrozumiałem, myślałem że dalej piszesz o tych "znakomitych" inaczej. ;) Ale te faktycznie dobre możesz podesłać, przeglądnę, może jakiś będę obserwował, bo mnie zainspiruje. Ostatnio zacząłem się przyglądać blogowi Wielki Buk, podoba mi się. Tylko vloga nie patrzę, bo to nie dla mnie.

      Usuń
    30. Aż tak nie posłodziłeś, bo wyraziłeś wątpliwość :D Tak się tylko śmieję, nie jestem od oceniania innych, ale kilka adresów mogę podesłać.
      Ja vlogi książkowe też traktuję z rezerwą, choć był taki, który zainteresował mnie formułą na tyle, że oglądałem z przyjemnością. Czyli da się ;)

      Usuń
    31. No to podeślij na maila: ciachobytom@gmail.com Jak będę się nudził w robocie to sobie poprzeglądać, może jakiś blog mnie zainspiruje lub się po prostu spodoba. :)
      Te gestykulacje niektórych osób są tak sztuczne, że nie mogę na to patrzeć. Poza tym, wolę czytać o książkach, a nie słuchać. Jak już ma być słuchanie to wynikające z rozmowy z taką osobą. :)

      Usuń