wtorek, 25 listopada 2014

PRZEBUDZENIE - Stephen King [recenzja]

Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
Tytuł oryginału: Revival
ISBN: 978-83-7961-070-9
Liczba stron: 536
Gatunek: Horror, dramat
Moja ocena: 5/6








Wiecie co mi się najbardziej podoba przy sięganiu po najnowszą książkę Kinga, oprócz samego jej czytania? Podoba mi się to, że jak zajrzę do katalogu takiej książki przed przeczytaniem to widzę, że wśród wielu moich znajomych tutaj jest już ona albo przeczytana, albo w trakcie czytania, albo w oczekiwaniu na przeczytanie, wobec czego wiem, że nie jestem sam, którego fascynuje każda następna książka mistrza. Ten czas około-premierowy, kiedy wszyscy fani łącznie ze mną i znajomymi, czekają na tę kolejną nową książkę za każdym razem jest świetny, magiczny, nie do znudzenia. Wydarzenie na skalę światową, które obiega glob w cholernie szybkim tempie informując o nowej książce Stephena. Wydarzenie przez naprawdę duże W, bo rzesze fanów na całym świecie przeżywa to podobnie. I to jest w tym wszystkim najlepsze!


Kiedy do Harlow, małej miejscowości w Nowej Anglii, trafia nowy pastor, zaczyna się robić spory szum wokół jego osoby. Młody atrakcyjny Charles Jacobs i jego równie piękna żona są od początku darzeni przyjaznym uczuciem. Sporo młodych osób podkochuje się w obojgu z nich. Mają też małego synka, który sprawia frajdę nie tylko rodzicom, ale także sąsiadom. Jednym z najbliższych sąsiadów jest rodzina Mortonów, którą Charles Jacobs odwiedza w pierwszej kolejności i od razu znajduje największe uznanie u najmłodszego członka rodziny, sześcioletniego Jamiego Mortona. Młody Jamie jest zafascynowany młodym pastorem i często odwiedza go w domu. Do czasu, kiedy rodzinę pastora spotyka ogromna tragedia. W wypadku samochodowym ginie żona i dziecko Charlesa. Ten nie mogąc się pogodzić z tak wielką tragedią i utratą ukochanych wyklina i wyrzeka się Boga, a potem opuszcza Harlow i zaczyna prowadzić tułaczy żywot zarabiając w różny sposób

.

W tym samym czasie Jamie dorasta i zamienia się w rockandrollowego muzyka, który również zaczyna prowadzić życie w drodze zmieniając ciągle miejsce swojego pobytu. W trasach zaczyna nadużywać alkoholu i narkotyków. Powoli stacza się na dno i jest o krok od przedawkowania, kiedy nieoczekiwanie napotyka ponownie Charlesa Jacobsa, który ratuje go przed totalnym upadkiem. Jamie nie zdaje sobie sprawy, jak życie mocno związało go z byłym pastorem, i że czeka go diabelnie trudna przeprawa z Charlesem, o jakiej mu się nawet nie śniło.

Po raz kolejny książka Kinga okrzyknięta rasowym horrorem, a horrorem jest właściwie w niewielkim stopniu. Kinga zdecydowanie najbardziej cechuje obyczajowość powieści, problemy społeczne, ludzkie dramaty i psychika postaci. To potrafi najlepiej i taka też jest ta książka. Bardziej dramat i obyczajowość, aniżeli horror, aczkolwiek tego tutaj też nie zabraknie. Jednakże suspens wychodził mu najlepiej kilkanaście lat wcześniej, dzisiaj jest mu już trudniej wywołać u mnie ciarki na plecach straszną sceną typową dla horroru. Znacznie lepiej wychodzi mu zrobienia na mnie wrażenia zachowaniem swoich postaci, albo grupy postaci, które zachowują się czasem niezgodnie z normami społecznymi. Same postaci są tutaj dość dobrze wykreowane. Najważniejszy jest Jamie, który dojrzewa w trakcie książki, i poznajemy go od najmłodszych lat po wiek emerytalny. Zagadkowy i nieobliczalny Charles to również bardzo dobra postać. Drugoplanowe postaci też są niczego sobie. Zresztą zawsze u Kinga jest tak, że postaci są bardzo wyraźnie zarysowane pod względem psychologicznym, toteż ciężko jest być względem nich obojętnym.

W "Przebudzeniu" dowiemy się co to znaczy poczucie straty, przemiana wewnętrzna bohatera, poświęcenie jednostki, czynienie mniejszego zła w imię większego dobra. King porusza też kwestię wiary w Boga i w własne możliwości. Nieodłącznym elementem tej książki jest też jej muzyczny charakter. Bardzo często King przedstawia tytuły piosenek z lat 60. i 70., które są adekwatne do czasu wydarzeń w książce, dzięki czemu czytelnik może sam włączyć sobie na youtubie albo serwisie spotify, który specjalnie na tę okazję stworzył playlistę takich tytułów, aby móc jeszcze bardziej wczuć się w klimat tej książki. Oczywiście nieodłącznym elementem u Stephena jest puszczanie oka do wiernego czytelnika nawiązując bardziej lub mniej do jego wcześniejszych książek. Znowu pojawi się sławne miasteczko Castle Rock, czy drobny element nawiązujący do opus magnum autora, czyli Mrocznej Wieży.


Muszę poruszyć jeszcze kwestię marketingu. Do tej pory nie zrobiłem tego ani razu, ale tym razem nie mogę tego pominąć, bo Prószyński i s-ka do spóły z grafikiem Darkiem Kocurkiem stworzyli niesamowity klimat nadchodzącej premiery i jeszcze go zaostrzyli na dzień przed. Kapitalny kalendarz, energetyki, playlista, specjalne limitowane wydanie w Matrasie, interaktywny materiał wideo na smartfony. To wszystko podsycało apetyt sięgnięcia po książkę i podtrzymywało go jeszcze po premierze. Bardzo bym sobie życzył, żeby takie akcje marketingowe były na porządku dziennym, i dotyczył nie tylko Kinga, ale także innych, znanych, lubianych i często czytywanych autorów.  Niestety jest to bardzo rzadko spotykane na naszym rynku, a szkoda, bo nie ma nic lepszego, jak podkręcanie atmosfery przed pojawieniem się książki, na którą z niecierpliwością czeka tysiące fanów.

I co teraz? Można by zapytać. Książka ląduje na półkę, gdzie leżą pozostałe książki Kinga, w liczbie mniej więcej 60 pozycji, i będzie sobie czekać, aż sięgnę po nią drugi raz, bo pewnie to zrobię jeszcze kiedyś. Wcześniej jednak sięgnę po kolejną nowość, do której znowu zaczęło się odliczanie i nerwowe wyczekiwanie. I znowu się zaczyna. Znowu będzie to samo. Czy to nie piękne? Uśmiech

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz