środa, 31 maja 2017

PANIKA - Graham Masterton [recenzja]

Wydawnictwo: Rebis
Tytuł oryginału: Panic
Liczba stron: 313
Gatunek: Horror
Moja ocena: 4/6









Miałem w ostatni weekend, w nocy z piątku na sobotę, taki sen, w którym uciekałem przed jakimiś potworkami z Harrym Erskinem (bohaterem serii "Manitou" Mastertona) i schowaliśmy się w przyczepie kempingowej, szukając tam pomysłu wyjścia z tej nie do pozazdroszczenia ciężkiej sytuacji. Sen po przebudzeniu wywołał u mnie bardziej uśmiech, niż szybsze bicie serca, bo bez wątpienia był efektem wydarzeń z poprzednich dni, kiedy więcej niż normalnie było w moim życiu Grahama Mastertona. Zaczęło się od spotkania z samym autorem, o czym pisałem w relacji tutaj, potem było parę rozmów o nim i o jego książkach i pojawiło się kilka recenzji na blogach i fejsie od rozemocjonowanych fanów, którzy też na tym spotkaniu byli i koniecznie musieli jak najszybciej przeczytać jego najnowszą książkę i podzielić się na gorąco swoimi wrażeniami po przeczytaniu, jednocześnie po raz kolejny odnosząc się do tego spotkania opisując wrażenia, chwaląc się podpisami i fotkami itp. Czasem takie wydarzenia wokół nas powodują, że coś wbrew nam się uruchamia w mózgu i powoduje, że potem po zaśnięciu przeżywamy różne ciekawe i zakręcone sytuacje z ich udziałem we śnie. Dla mnie był to niewątpliwie znak i silny impuls, że dłużej z kolejną książką Mastiego nie można czekać i trzeba sięgnąć po coś jeszcze nieprzeczytanego. Ale wybór nie padł na nowość, którą autor w tym czasie promował, a na horror sprzed kilku lat, w który występuje silny polski akcent.

Leśnik, podczas spaceru z psem po lesie w Owasippe, znajduje makabryczne odkrycie -  ciała siedemnastu skautów i siedmiu opiekunów,  którzy grupowo popełnili samobójstwo. Sprawa szybko trafiła w ręce policji, a informacja dotarła do Jacka Wallace'a, który ma polskie korzenie i jest szefem cieszącej się powodzeniem polskiej restauracji w Chicago, ponieważ Malcolm (czyli jeden z chłopców tego masowego samobójstwa) był bardzo dobrym kolegą jego syna, Siggy'ego. Policja nie potrafi ustalić, co jest przyczyną tej tajemniczej i niespotykanej tragedii. Jednak dość nieoczekiwanie, w tym samym czasie, Jacka dowiaduje się, że jego pradziadek podczas II wojny światowej popełnił samobójstwo w podobnych okolicznościach, chowając się przed nazistami w Puszczy Kampinoskiej. Jack razem z synem postanawia wybrać się pierwszy raz w życiu do Polski, aby zbadać tą sprawę i dowiedzieć się czy i co łączy samobójstwa w Owasippe i Puszczy Kampinoskiej.

Mogę stwierdzić już po przeczytaniu, że to Graham Masterton w wykonaniu, dzięki któremu tak polubiłem tego pisarza przed kilkoma laty. Chodzi mi tu przede wszystkim o odpowiednio budowany nastrój, potęgowanie napięcia i nadprzyrodzone zjawiska, związane z różnymi legendami, kultami, plemiennymi opowieściami i wydarzeniami z dalekiej przeszłości. Akcja dzieje się w dużej mierze w lesie, a ja uwielbiam wszelkie (najczęściej nadprzyrodzone i ciężkie do wyjaśnienia) zjawiska zachodzące w lesie. Kilka tygodni temu recenzując Sekretne życie drzew wspominałem wam jak bardzo lubię lasy na żywo i w literaturze, i uważam że umiejscowienie horroru właśnie w tym miejscu nadaje mu z miejsca zarąbiście mrocznego i tajemniczego klimatu. I tak też jest tutaj. Atmosfera grozy jest w tej książce momentami tak gęsta, że aż się wydaje namacalna i gotowa do krojenia nożem jak ciasto. Autor dobrze buduje napięcie i uderza ostrymi i szokującymi obrazami (jak na przykład w scenie z człowiekiem z urwanymi nogami nadzianym na pal, który woła "sam sobie to zrobiłem!"), co jest dla niego charakterystyczne i może wywołać ciary, przyspieszyć akcję serca czy nawet rozpieprzyć układ nerwowy.

Widać, że tym razem używając w swojej książce nadprzyrodzonego pierwiastka autor czerpał inspirację z mitologii greckiej i upodobał sobie boga lasu, czyli Pana. Nikt, kto wejdzie do lasu nie może czuć się bezpiecznie. Nikt, kto chociażby naruszy granicę, za którą znajdują się te najstarsze organizmy na świecie, które również potrzebują swojego miejsca, spokoju i "normalnego" życia, nie może chadzać sobie po lesie i robić, co mu się podoba jakby do nikogo nie należał, bo to ich królestwo, one tam mieszkają i kiedy one czują się zagrożone też reagują, komunikują się, alarmują o pojawieniu się nowego osobnika, który zakłócił ich spokój. Ale one nie atakują, one tylko wysyłają sygnał, który trafia do kogoś/czegoś, co zaraz się pojawi i samą swoją obecnością wywoła u tego osobnika ciężką do opanowania panikę i sprawi, że zadrży i zapragnie jak najszybciej stamtąd uciec. Ale nie wszystkim udaje się uciec cało z lasu - niektórzy uciekają razem ze swoją duszą w zaświaty. Ale wcześniej cierpią i chcą już jak najszybciej umrzeć. 

Nadprzyrodzone zjawiska to u Mastertona chleb powszedni, którym straszy czytelników w wielu książkach, jednak tutaj zostały one przedstawione w mniej spotykany sposób. Nie chciałbym zdradzać o co dokładnie chodzi, żeby nie psuć zabawy, ale ważne jest przy tym wspomnienie, że te paranormalne istoty nie występują tutaj jedynie po to, aby straszyć i doprowadzać do panicznego lęku i śmierci. Kryje się w tym coś bardziej tajemniczego, co wychodzi na jaw na samym końcu, dzięki czemu finał jest znacznie ciekawszy, niż można by się tego spodziewać. Kluczowa w tej historii jest też astrologia i umiejętne czytanie z gwiazd i ruchu planet przez jedną z postaci, która potrafi przewidzieć przyszłość i przeznaczenie danej jednostki. To już taki bardziej oklepany motyw w horrorach, ale on doprowadza do rozwinięcia akcji i przemieszczania się postaci w miejsca, do których sami raczej by nie zaglądnęli.

Ta książka to też niejako ukłon w stronę polskich czytelników, bo jak wiadomo Graham jest bardzo zżyty z Polską i polakami, zawsze dobrze o nas mówi, uwielbia polską kuchnię i często odwiedza nasz kraj, toteż w historii wielki udział ma "polski pierwiastek". Są tu bohaterowie polskiego pochodzenia, polska kolonia w Ameryce, restauracja prowadzona w oparciu o naszą kuchnię czy też częściowo miejsce akcji, co widać po opisie fabuły. Kolejnym przejawem tej sympatii jest też umiejscowienie w tej historii jednego z polskich przyjaciół autora, Piotra Pocztarka, z którym kiedyś wspólnie z Robertem Cichowlasem napisali biografię Mastertona. Piotrek dostał udział w tej fabule pod postacią komisarza, który poznaje Jacka w Puszczy Kampinoskiej. Fajna sprawa być jedną z postaci w książce ulubionego autora, no nie?

Podsumowując. Panika to rasowy horror klasy B w wykonaniu Grahama Mastertona. Książka, która ma dobry suspens, postaci z krwi i kości, świetną mroczną i tajemniczą atmosferę oraz grozę wywołującą ciarki na ciele czytelnika, a może nawet i paniczny lęk. Fanom autora nie trzeba polecać. Odpowiednia pozycja dla miłośników horroru, dla osób, które zaczynają przygodę z tym gatunkiem i dla czytelników, którzy szukają lekkiej i dobrej lektury między bardziej wymagającymi pozycjami.

A tu taki podpis nakreślony ręką autora w moim egzemplarzu

4 komentarze:

  1. Konieczna konieczność, zwłaszcza, że piszesz, iż to autor w lepszym wydaniu. Wiele jego książek mnie zawiodło ale i tak mam do niego sentyment.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest horror klasy B, ale naprawdę bardzo pozytywny i nieco odmienny w wykonaniu od tego, co stosował kiedyś. Może Ty uznasz, że to byle co albo że nudne, ale mi się podobało i się ucieszyłem, bo wiele horrorów Mastertona jest w podobnych schemacie (Wyklęty, Manitou, Czarny anioł itp.), a tu jednak nie. :)

      Usuń
  2. I takie właśnie rasowe horrory zawsze mnie skuszą na całonocne zaczytanie. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale to starsze jest, a Ty widzę, że czytasz bardziej aktualnie wydawane. Chyba, że gdzieś tam po kryjomu czytasz starsze? :)

      Usuń