Tytuł oryginału: Das geheime Leben der Bäume: Was sie fühlen, wie sie kommunizieren - die Entdeckung einer verborgenen Welt
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 365
Gatunek: Biologia, botanika, przyrodnicza, esej
Moja ocena: 5/6
"Zdumiewające drzewa"
Od dziecka bardzo lubię lasy, spacerowanie po nich, oddychanie, podziwianie form drzew czy po prostu samo przebywanie przez kilka chwil. Niekoniecznie wiąże się to ze zbieranie grzybów, w których poszukiwaniu nie jestem dobry, a poza tym moi bliscy nie odważyliby się pewnie po mnie spożywać niczego z lasu przed wcześniejszym zbadaniem przez specjalistów - bez tego moje grono znajomych mogłoby się gwałtownie skurczyć. Aczkolwiek nawet i mi czasem zdarza się znaleźć coś z kapeluszem i przytachać do domu, co nadaje się na przykład na dobrą jajecznicę. Las ma w sobie coś, co mnie uspokaja i relaksuje, a jednocześnie jest dla mnie bardzo tajemniczy i pociągający. Stoisz sobie za dnia i niby widzisz wszędzie dookoła na przestrzał, a jednak jak coś zaszeleści czy strzeli, to nie wiesz skąd to dobiega, ani co lub kto to spowodowało. Do tej pory jednak nie miałem okazji pospacerować nocą, co niechybnie muszę zrobić. Nie raz też sięgałem po literaturę beletrystyczną z fantastyki (np. "Najciemniejsza część lasu" Ramseya Campbella czy "Ślimak na zboczu" braci Strugackich), której miejscem akcji był właśnie las i każdorazowo była to literatura bardzo dobra, wciągająca, klimatyczna i tajemnicza. Niedawno trafiła mi się książka, która co prawda fantastyką nie jest, ale trafiła do całkiem sporego grona czytelników i spotkała się z bardzo dobrym odbiorem.
Peter Wohlleben jest niemieckim leśnikiem o ponad dwudziestoletnim stażu, który na co dzień otacza opieką bukowy las w gminie Hümmel, w Niemczech, gdzie też rozmyśla, obserwuje, bada, szuka rozwiązań. Zbierał również materiały do napisania swojej książki Sekretne życie drzew, gdzie pisze z pasją i miłością, co wyraźnie czuć po czytanym tekście, a fotosynteza i rodzaje drzew to bynajmniej nie jedyne kwestie jakie porusza. Gdy zabierzemy się za czytanie to dowiemy się też między innymi jak funkcjonują inne ważne procesy zachodzące w lesie, w jaki sposób drzewa komunikują się między sobą i wzajemnie sobie pomagają, w jaki sposób i jak długo odczuwają ból, jak wygląda leśny savoir-vivre, jak drzewa walczą o wodę, światło i przestrzeń, jak dbają o swoje dzieci i młodsze rodzeństwo czy nawet jak wygląda, funkcjonuje i gdzie znajduje się ich pamięć. A to tylko kilka ciekawostek, które pokazują, że w lasach dzieją się naprawdę zadziwiające rzeczy.
Dodatkowo pozycja ta wzbogacona jest bardzo ładnymi fotografiami z dobrymi ujęciami świetnie oddającymi duszę lasu. Pamiętacie co ostatnio pisałem przy okazji recenzji Frankensteina? Że warto czasem poczekać z lekturą, żeby dorwać jej lepszą wersję? Tak też mi się zdarzyło po raz kolejny w tym niedługim odstępie czasu. Książkę planowałem przeczytać odkąd się pojawiła w zeszłorocznych zapowiedziach, ale nie kupiłem jej około premierowo, tylko zostawiłem na chwilę na potem. No i warto było, bo zrobiła wrażenie na polskich czytelnikach i widocznie stała się wyjątkowo chwytliwa, dzięki czemu wydawnictwo postanowiło pójść za ciosem i wypuści specjalną edycję z sześćdziesięcioma ilustracjami dwóch autorów: Adama Ławnika (podróżnika i fotografa krajobrazu i dzikiej przyrody) i Krzysztofa Onikijuka (fotografa przyrody najsilniej związanego z Puszczą Białowieską, której fotografie możemy podziwiać w niniejszej książce).
Sekretne życie drzew to nie proza, a literatura
popularnonaukowa napisana w formie eseju w bardzo zjadliwej, bo
pozbawionej typowo naukowo żargonu. Co prawda zupełnie bez tego się nie obyło, bo
w końcu to pozycja dotycząca botaniki, ale autor pisze tak lekko i
swobodnie jakby zwracał się do czytelnika vis-a-vis, stąd nie przynudza
ani trochę. Nie tworzy zbędnych i zbyt częstych wliczeń i statystyk, nie
przygniata słownictwem. Pisze prosto, ale ciekawie i zajmująco. Rozdziały są krótkie, treściwe i pochłaniają uwagę, wobec czego książkę czyta się szybko i z przyjemnością. W
pewnym momencie pomyślałem nawet, że tak właśnie napisane książki
powinno się serwować uczniom w szkołach, zamiast napisanych sztywnym
akademicko-naukowym słownictwem pozycje, po które sięga się tylko z
przymusu i z niechęcią,. A przecież biologia to przy geografii i
historii jeden z najciekawszych obszarów naukowych. Wychodzi jednak na
to - nie po raz pierwszy i ostatni - że forma przekazu i osoba ją
stosująca muszą być tak dobrane, żeby zaciekawić drugą stronę, bo bez
tego nawet i najciekawsze dziedziny mogą odpychać. W każdym razie ja polecam tę pozycję niemieckiego autora, bo naprawdę bardzo dobrze się ją czyta.
Polecam odwiedzić też profile obu panów fotografów, gdzie znajdziecie wiele ciekawych zdjęć, poza tymi zawartymi w książce:
www.AdamLawnik.pl
facebook.com/krzysztof.onikijuk
Za egzemplarz recenzencki dziękuję księgarni nieprzeczytane.pl
Ja właśnie bardzo bym chciała po nią sięgnąć. Tak samo jak po tę nową o zwierzętach, co nie długo wychodzi. :3
OdpowiedzUsuńRacja, niedługo o zwierzętach. Ciekawe czy tutaj też autor będzie tak zajmujący. :)
UsuńMnie do drzew nie ciągnie, ale na tę o zwierzętach mam właśnie ochotę :)
UsuńJakbyś mi powiedziała 10 lat temu, że sam sięgnę po taką książkę to zapytałbym Cię z jakiej planety przybyłaś. :D
UsuńNo wiesz, 10 lat temu to Ty jeszcze dzieciaczek byłeś, to się nie dziwię :)
Usuń19 lat. Już piłem, paliłem i podrywałem laski. :D
UsuńCzyli taki bad boy byłeś? :D
UsuńKurde, no byłem, no. :D Teraz częściej sięgam po książkę niż po alkohol, a fajek nie palę od 7 lat. :)
UsuńBardzo dobrze!!! :D
UsuńJa też uwielbiam spacery po lesie, tyle, że jestem przy okazji dobrym grzybiarzem☺ Książkę kupiła sobie moja córka, fotografie są świetne.
OdpowiedzUsuńGrzyby fajna sprawa, zwłaszcza jak się zna. Ja się nie znam, prędzej ojciec, z którym kiedyś tam byłem kilka razy u rodziny na wsi. Teraz już nie. Na pewno będzie zadowolona. :)
UsuńPrzeczytam, bo wspołlokatorka ma to kiedyś mi pożyczy.
OdpowiedzUsuńA zauważyłeś ironię pisania o życiu drzew NA PAPIERZE? :>
Właśnie o tym myślałem podczas czytania. O tym i o nieco zbyt sporych marginesach w tym przynajmniej wydaniu. Może dlatego, żeby fotografii nie było niewiele więcej od samego tekstu. :)
UsuńPewnie tak, bo jeżeli faktycznie było dużo ciekawych, to trzeba to było jakoś sensownie rozplanować. Mnie duże marginesy nie drażnią, ale na przykłąd jak tekst na stronie urywa się pomimo tego, że zmieściłyby się jeszcze ze trzy wersy, to się irytuję. Nie wiem jak jest w tym wydaniu, ale np. Fabryka słów tak robi ze swoimi książkami i ich wydania niespecjalnie mi się podobają...
UsuńA to ja nie zwróciłem uwagi, czy miałem tak kiedyś. Ale mnie bardziej irytuje, jak książka ma ilustracje, które poprzedzają treść. Tak jest np. w "Roku wilkołaka" Kinga, gdzie stronę wcześniej masz - skądinąd ładną - ilustrację, ale pokazuje, co się zaraz wydarzy, a co dopiero przeczytasz.
UsuńAno kojarzę, tylko tym razem to ja nie zwróciłam uwagi :)
UsuńMam w planach, ale raczej tych dalszych ;)
OdpowiedzUsuńJako osoba po biol-chemie i z naukowym zacięciem, to nie mogę przejść obok takiej pozycji obojętnie. Niemniej pewnie wiele z tych wiadomości, będę znał, to jestem ciekawy w jaki sposób autor o tym opowiada :)
Pewnie tak. Ale sposób w jaki autor przedstawia jest naprawdę dobry i przyjemnie się czyta, więc może CI też przypadnie do gustu.
UsuńJa żałuję, że nie załapałam się na tę wersję z fotografiami :) Ale jakby co to zawsze mogę do lasu się wybrać i obejrzeć go "na żywo" :P
OdpowiedzUsuńNo i bardzo się cieszę, że książka się spodobała, choć w zasadzie byłam pewna, że tak będzie :)
Dokładnie. Z książką i w plener najlepiej masz. :)
UsuńSpodobała się bardziej, niż przypuszczałem.
W sumie na tę książkę już pod jakiegoś czasu mam ochotę, ale nie do końca widziałam czego się spodziewać. A teraz, jak wygrała w plebiscycie LubimyCzytać, to tym bardziej jestem ciekawa (chociaż akurat w tej kategorii mocno trzymałam kciuki za inną książkę, bo ale ;p). Kurczę, to dopisuję do listy, to coś dla mnie :D
OdpowiedzUsuń