Cykl: Malazańska Księga Poległych, tom 9
Wydawnictwo: Mag
Liczba stron: 856
Gatunek: Fantasy, high fantasy
Moja ocena: 5+/6
Dziewiąty i przedostatni tom Malazańskiej Księgi Poległych. Armia malazańskich wojowników pod przywództwem przybocznej Tavore zbiera się w Letherze. Wątpliwy sojusz malazańczyków z letheryjczykami szykuje się do wojny, która ma się odbyć na tajemniczych wschodnich Pustkowiach. Nie wiedzą tylko, kto stanie im na przeciwko. W tym samym czasie Onos Toolan, osławiony nieśmiertelny miecz T'lan Imassów, który teraz jest wodzem klanu Białych Twarzy, również szykuje się do wojny, ale w jego szeregach pojawia się bunt. Bunt skierowany w stronę samego Onosa, który zaczyna wątpić, że uda mu się przekonać do siebie armię i poprowadzić ją pod swoim przywództwem.
Starodawne rasy K’Chain Che’Malle z dnia na dzień tworzą coraz liczniejszą armię, która szykuje się na potyczkę ze starym wrogiem. Wrogiem, który jest nie mniej liczny i groźny od nich. Na tle tych wydarzeń pojawiają się też pradawni bogowie. Początkowo Errastas, Sechul Lath, Olar Ethil, Mael i Kilmandros tylko się wszystkiemu przyglądają. Ale zaczynają się niecierpliwić i obawiać, bo udział w wojnie ich również nie ominie. A przeciwnik, który stanie im na przeciw na pewno nie będzie litościwy.
Niekończąca się przygoda z Malazańską Księgą Poległych trwa nadal,
chociaż widać już wyraźnie, że lada moment się to skończy. Pył snów tworzy tak naprawdę ostatni tom razem z Okaleczonym bogiem, dlatego też nie ma na końcu epilogu, co niejako zmusza czytelnika do sięgnięcia od razu po ostatni tom, bo nie sposób tego odłożyć na potem. W tym tomie jak zwykle mamy setki stron, dziesiątki przeróżnych
postaci, znanych już nam z poprzednich części, mnóstwo wydarzeń, tych mniej skomplikowanych i tych bardziej,
które tworzą spiski, podspiski, spiski spisków itp. Zaczynają się tworzyć pewne sojusze, żeby wspólnie złamać silniejszego przeciwnika. Parę rzeczy się wyjaśnia. Wszystko to dąży do ostatecznej konfrontacji, która zbliża się nieuchronnie. Nikt natomiast nie jest w stanie przewidzieć, co tak naprawdę się wydarzy.
Steven Erikson stworzył coś niesamowicie oryginalnego i cholernie monumentalnego. High fantasy, które jak już Cię przyciągnie do siebie to wsiąkniesz na amen. Cały cykl robi wrażenie nie do opisania. Podczas czytania czuje się dosłownie jakąś moc w tych ogromnych książkach, które nadwyrężają nadgarstki. Patrzę na Dramatis Personae ostatniego tomu i widzę tam wszystkie znane mi dotąd postaci, które przeżyły, zebrane do kupy, wiele z nich, które cholernie lubię. Część z nich zginie na pewno, bo nie wszyscy najsilniejsi stoją po jednej stronie. I na pewno nie będą to tylko ludzie czy pradawne rasy. Bogowie nie są nietykalni, więc im też się dostanie. Trochę się obawiam, jak Erikson to doprowadzi do końca. Liczę, że to będzie zajebiste, ale za nic nie jestem w stanie wykreować w głowie jakiegoś scenariusza, który zakończy to wszystko. W sumie to nawet nie muszę i nie chcę. Zaufam autorowi jak do tej pory, bo wierzę, że mnie nie zawiedzie. W takim razie nie pozostaje mi nic innego jak wziąć do ręki Okaleczone boga i ruszyć z bohaterami w ostatnią podróż, która da odpowiedzi na wszystkie pytania. Jazda!
"Świat udziela lekcji subtelnych albo - jeśli zajdzie taka potrzeba - prostych i brutalnych, by mogli je pojąć nawet najbardziej tępi uczniowie. Jeśli nie zdołają tego zrobić, zginą. Jeśli zaś chodzi o tych inteligentnych, nic rzecz jasna nie może usprawiedliwić braku zrozumienia"*
*Steven Erikson, Pył Snów, Wyd. Mag, Warszawa 2013, s. 33.
Malazańska Księga Poległych:
1. Ogrody księżyca (recenzja)
2. Bramy domu umarłych (recenzja)
3. Wspomnienie lodu (recenzja)
4. Dom łańcuchów (recenzja)
5. Przypływy nocy (recenzja)
6. Łowcy kości (recenzja)
7. Wicher śmierci (recenzja)
8. Myto ogarów (recenzja)
9. Pył snów (recenzja)
10. Okaleczony Bóg
Szybko Ci poszło :) Wow nie wiedziałem, że wszystkie recenzowałeś już odkąd założyłeś bloga. Mi by się chyba już teraz nie chciało, ponieważ wiem co się wydarzy mniej więcej i ciężej pisze się opinie książek, które dość dobrze znamy :)
OdpowiedzUsuńSzybko poszło, bo wziąłem sobie wolne od pracy, i od piątku 16:01 mam wypoczynek. :P Musiałem sobie zrobić mały reset, więc czas na książki nieco się wydłużył. :)
UsuńNie, nie, te podlinkowane opinie, poza Mytem ogarów, są do opinii jeszcze z lubimyczytać, jak pisałem. ;)
Ja teraz przygotowania do Świat pełną parą w domu i ciężko wygospodarować czas na czytanie, ale już coraz więcej go jest :)
UsuńJa też robię swoje, ale nie mogę narzekać na brak czasu. :)
UsuńNie wykluczam lektury, bo po ogarnięciu się z Archiwum burzowego światła, to znaczy po wyrównaniu się z czytaniem tomów wychodzących u nas na bieżąco najpewniej będę miała ochotę na jakieś obszerne fantasy. Z resztą jestem systematycznie zachęcana do Erkicksona. Zaerknęłam na reckę pierwszego tomu i się zastanawiam, czy millitary fantasy mi podejdzie, ale ogólnie to są jacyś bohaterowie do których można się przywiązać? I tak jak piszesz, z czasem pojawia się ich więcej, tak?
OdpowiedzUsuńJuż to chyba pisałam Ci kiedyś, pięknie ten Erickson wygląda w komplecie ;)
Przywiązać? Jak najbardziej. Bohaterowie są kapitalni, a jest ich całe mnóstwo. Zagadka z nimi jest jednak taka, że tak naprawdę nie wiesz, czy oni są tutaj właściwie tą dobrą stroną, czy tą złą. :P A same postaci jak Sójeczka, Dujek Jednoręki, Kalam Mekhar, Karsa Orlon, Mappo, Icarius, Annomander Rake, Silchas Ruin, Caladan Brood są kapitalne! A to tylko mały odsetek. Świetni są też Bogowie i ogary. Mnóstwo tego. Postaci to jest spokojnie ze 150-200. ;)
UsuńRacja, pięknie. Przy ostatnim tomie, ja będę recenzował, zrobię takie podsumowanie bardziej obszerne, żeby zobaczyć monumentalność tego cyklu z perspektywy osoby, która cyklu nie zna.
Tylko problemem z tymi bohaterami jest taki, że pojawiają się w jednej książce a potem przez następne 2 mamy innych :D Ja przeczytałem bodajże 4 tomy i uważam, że Erikson miał dużo fajnych pomysłów ale wrzucił wszystko do jednego worka co wcale nie wpływa pozytywnie na lekturę całości ale pewnie w tym roku znowu przeczytam 1-2 tomy... dotychczas tylko jeden tom powalił mnie na łopatki (3) ;) Reszta była bardzo solidna ale wyżej cenię sobie i Wegnera i Sandersona.
UsuńTrochę źle napisałeś. Są niemal zawsze co dwa tomy, bo to wychodzi tak, że akcja tomów 1-2, 3-4 toczy się w podobnym czasie. Dlatego jak jakaś postać pojawiła się w tomie 1 to potem pojawia się w 3. Ale to nie jest reguła. :) Erikson ma łeb pełen pomysłów, wyobraźnia nieskończona, to fakt. Ale nie zauważyłem tutaj braku logiki, co jest najważniejsze, bo jak już sam autor zaczyna się gubić to nie jest najlepiej, a przy tak monumentalnym cyklu trzeba mieć łeb.
UsuńJednak do Wegnera i Sandersona bym MKP nie porównywał, ani jeden, a ni drugi - chociaż są świetni i piszą kapitalnie - nie zbliżyli się rozmachem swoich światów nawet odrobinę do MKP. :) Co prawda Wegner nieco przypomina stylem i światem Eriksona i jego Malazańskie Imperium, ale to nie ten poziom. Chociaż Wegner zapowiadał, że swój Meekhan też chciałby bardzo rozpisać i myślę, że podobnie jak Erikson posiedzi w tym świecie też dłuższy czas. Co się tyczy Sandersona, on moe się tym Archiwum zbliżyć a nawet zrównać - jeśli prawdą jest, że ma być 10 tomów takiej grubości - z MKP. Ale zobaczymy. :) Faktem jest, że Erikson namieszał sporo w fantasy i wprowadził spory powiew świeżości. ;)
Niezła kolekcja. Prezentuje się rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuń