sobota, 14 października 2023

SZPITAL FILOMENY - Graham Masterton [recenzja]

Tytuł oryginału: The House at Phantom Park
Wydawnictwo: Albatros
Tłumaczenie: Małgorzata Stefaniuk
Liczba stron: 383
Gatunek: Horror
Moja ocena: 3+/6

"Pewnych demonów lepiej nie budzić"

Graham Masterton to jeden z najpopularniejszych współczesnych pisarzy grozy, zwłaszcza w Polsce. Myślisz horror to wymieniasz najczęściej jego nazwisko i Stephena Kinga. Mocno przywiązany do naszego kraju, który co roku odwiedza nawet kilka razy, ma tu wielu przyjaciół, i skąd też pochodzi jego świętej pamięci ukochana małżonka. Od zawsze cechuje go powieść grozy, w której występują wszelkiego typu zjawy, duchy, potwory, pradawne magie i wierzenia, też okultyzm, i zawsze w takich książkach jest przerażająco, a krew i flaki leją się strumieniami. Nie inaczej mamy w Szpitalu Filomeny, czyli najnowszej książce Brytyjczyka, która pojawiła się na naszym rynku.

W tym opuszczonym szpitalu nadal czuć ból i śmierć...

Szpital wojskowy świętej Filomeny to opustoszałe od kilku lat miejsce, które kupuje Lilian Chesterfield, pracująca dla jednej z odnoszących największe sukcesy wśród firm budowlanych w Anglii. Lilian odpowiada za przekształcenie byłego szpitala w luksusowy kompleks mieszkaniowy. Kiedy jednak przekracza próg tego miejsca i rozpoczyna pierwsze prace z kolegami po fachu, słyszy przerażające krzyki pochodzące z oddziałów, gdzie są same puste łóżka, trzaskanie drzwi i porozrzucane sztućce na podłodze w kuchni. 

Sytuacja powtarza się kilka razy i mrozi krew w żyłach. A napotkany nieopodal szpitala były pacjent informuje jasno, że to nawiedzone i złe miejsce. Jednak pragmatyczna Lilian nie wierzy w zjawiska nadprzyrodzone i kiedy uspokaja umysł, postanawia przeszukać rezydencję od góry do dołu. Wkrótce ona i inni przekonają się, że to miejsce nawiedziło coś bardziej przerażającego niż duchy...

Uśmiecham się za każdym razem, kiedy czytam kolejną nową książkę Mastertona i już po kilku pierwszych stronach widzę, że pojawia się ponownie ten sam styl i zbliżony schemat, z którego jest znany od początku swojej kariery i odkąd pierwszy raz sięgnąłem po jego pozycję. Horrory krwawe zawsze i pełne napięcia i makabry. Nieco momentami naiwne i naciągane. Niezbyt wybitne i skłaniające do myślenia. Ale mimo to czyta się bardzo dobrze i pozwala zrelaksować. No przynajmniej tym, co lubią takie książki i nie boją się po ich odłożeniu...

Lilian to kobieta biznesu i nie ugnie się zbyt prędko przed przeszkodą, która stanie na jej drodze. Niejednokrotnie borykała się z problemami finansowymi i budowlanymi wszelkiego rodzaju, ale zawsze dawała radę, więc trzaskające drzwi czy latające sztućce jej nie straszne. Nawet początkowo przerażające krzyki przywodzą na myśl ukryty gdzieś sprytnie głośnik lub tajne przejście, w którym ktoś może przebywać i chcieć przerazić każdego, kto wejdzie do szpitala. Ale niestety dla niej i dla każdego, kto przekroczy jego próg, będzie to straszne przeżycie i ból. 

Niedowierzająca nadprzyrodzonym zjawiskom Lilian zaczyna myśleć coraz bardziej niepokojąco, kiedy pojawiają się pierwsze ofiary wśród jej kolegów. Chce temu zaradzić i zmierzyć się z siłami nieczystymi odwiedzając byłego pacjenta, który bardzo dobrze zna te miejsce. Może sprowadzi księdza, który przeprowadzi egzorcyzmy, albo wynajmie eksperta od czarnej magii. Czy uda jej się poskromić zło i według marzenia przekształcić szpital w apartamenty? O tym czytelnik już sam się przekona. 

Szpital Filomeny to całkiem niezły horror, który bardzo dobrze nada się w chwilach, kiedy szukamy lektury lekkiej i przyjemniej, a jednocześnie niewymagającej większego myślenia.  Taki na odmóżdżenie jak się to mówi. Horror rasowy, gdzie trup ścieli się gęsto, atmosfera napięcia jest wyraźnie wyczuwalna, a fabuła prosta i przerażająca. A że jest to Masterton to oczywiście nawiedzone miejsce i masakra wliczone w cenę. To naprawdę dobra lektura na zbliżające się Halloween. ;)

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję wydawnictwu Albatros

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz