"Życie w Harlemie"
Colson Whitehead to jeden z tych nielicznych pisarzy szczęściarzy, którzy w stosunkowo młodym wieku zrobił oszałamiającą karierę, dzięki "Kolei podziemnej..." , która z miejsca trafiła w gusta wielu krytyków i znawców literackich. Ten amerykański czarnoskóry pisarz (absolwent Harvardu) szybko stał się posiadaczem prestiżowego National Book Award i dwukrotnym laureatem Pulitzera, który jako jedyny otrzymał właśnie tę nagrodę za dwie kolejno wydane powieści! Jednocześnie jest jednym z trzech - obok Faulknera i Updike'a - którzy zdobyli Pulitzera dwukrotnie. W Polsce do tej pory czytelnicy mieli okazję poznać jego dwie powieści: "Kolej podziemną" i "Miedziaki", które został przyjęte przez polskich czytelników bardzo dobrze. Nadszedł czas na poznanie trzeciej i najnowszej, która miała premierę w 2021 roku.
Ambitny czarnoskóry Ray Carney mieszkający w Harlemie chce odciąć się od swojej nadszarpniętej złą sławą historii rodzinnej. Żonaty z Elizabeth, z którą ma jedno dziecko, a teraz spodziewają się drugiego, całkiem dobrze sobie radzi z prowadzeniem sklepu meblowego. Niestety pieniądze ze sprzedaży są niewielkie i na wyczerpaniu, jego teściowie nie są mu zbyt przychylni, a on sam marzy o przeprowadzce do lepszej dzielnicy Nowego Jorku, gdzie chciałby piąć się wyżej po drabinie społecznej.
Niewiele osób jednak wie, że Ray prowadzi też na boku nieco mniej legalne interesy. Trzyma bowiem sztamę z grupą bandytów i oszustów z przedmieścia, którym pomaga zbyć podrzucony od czasu do czasu jakiś pierścionek czy naszyjnik, nie pytając skąd się wzięły. Często w tym procederze udział bierze jego kuzyn Freddie.
Wkrótce życie obu staje się bardziej niebezpieczne, po tym jak Freddie dołącza do ekipy, która zaplanowała obrabować jeden luksusowy hotel, a jedną ze skradzionych rzeczy jest coś bardzo cennego dla środowiska mafijnego, które zechce tę rzecz odzyskać. Ray musi znaleźć odpowiednich klientów, żeby czym prędzej pozbyć się niebezpiecznego przedmiotu. Ale jak to zrobić, kiedy całe miasto wie o jego kradzieży, wie kto tego poszukuje i nikt nie chce go kupić?
Lekka, ale ciekawa i dopracowana w pełni fabuła, komiczne akcenty, barwne postaci (zwłaszcza Pepper), sprawiają, że kolejną książkę Whitheada czytało mi się z przyjemnością i podziwem do wszechstronności tego pisarza. W centrum uwagi znajduje się tym razem Harlem i jego społeczność z lat 50. i 60. ubiegłego wieku, które zostały wypadają bardzo realistycznie i dobrze. Przedstawia nam tamtejszy zgiełk, kulturę, społeczność, gamę ciekawych postaci od gangsterów po drobnych oprychów, którzy żyją na tle zmian społecznych i politycznych tak wyraźnie zarysowanych w tej fabule. Autor bowiem oprócz wesołej i humorystycznej historii jednocześnie przedstawia i porusza szereg krytycznych obszarów, korupcję polityczną, przywileje białych z tamtych lat, wyzysk czarnoskórych i ich ograniczenia, władzę, działania policyjne, klasę, etykę i moralność, a także głębokie pokłady przestępczości. Nie sposób nie docenić i się nudzić.
Rytm Harlemu to thriller z akcentem kryminalnym i domieszką społeczno-obyczajową, który raczej nie ma z góry określonej grupy docelowej czytelników. Myślę, że może spodobać się w zasadzie każdemu czytelnikowi, jeśli tego choć trochę interesuje Harlem i lata 50. i 60. ubiegłego wieku. Przyjemna, ciekawa i humorystyczna książka o napadach, oszustwach i matactwach w świetnie oddanych realiach Nowego Jorku z dawnych lat, jednocześnie poruszająca szereg istotnych i poważnych kwestii, które nie powinny być nigdy zapomniane w amerykańskiej historii. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz