niedziela, 7 czerwca 2020

NA WSCHÓD OD EDENU - John Steinbeck [opinia]

Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
Tytuł oryginału: East of Eden
Tłumaczenie: Bronisław Zieliński
Liczba stron: 848
Gatunek: Powieść społeczno-obyczajowa, literatura zagraniczna
Moja ocena: 6/6








"Myszy i ludzie" to pierwsza książka Johna Steinbecka, którą przeczytałem. Zapewne macie niekiedy tak, że wystarczy jedna powieść - dłuższa czy krótsza, bez znaczenia, najważniejsze jest to Coś - abyście zachwycili się danym autorem tak bardzo, że z miejsca i mocno zakorzeniło się w was postanowienie o przeczytaniu wszystkich jego książek, które tylko dorwiecie w swoje ręce. Tak było ze mną w przypadku Steinbecka. Na ogół większość pisarzy ma w pewnym momencie swojej kariery jakiś nadzwyczajny przebłysk twórczy, dzięki któremu udaje im się stworzyć dzieło swojego życia, opus magnum, najbardziej cenione, wychwalane i nagradzane, do którego potem najbardziej i najczęściej się odnoszą oni sami, jak i wszyscy czytelnicy podsumowujący twórczość autora, przedstawiający jego biografię lub też po prostu najważniejsze dzieła. O tym, że Na wschód od Edenu jest właśnie takim dziełem wiedziałem od samego początku, ale całkowicie świadomie powziąłem zamiar zostawienia sobie tej książki na znacznie później, żeby posmakować po drodze  innych jego dzieł - krótszych i dłuższych, bardziej i mniej popularnych, bestselerowych czy dzienników - aby do tej wisienki na torcie dotrzeć w odpowiednim czasie. I w końcu nadszedł ten czas.

Na wschód od Edenu opowiada o losach dwóch rodzin - Trasków i Hamiltonów - których pokolenia żyją na ziemiach rolniczych w dolinie Salinas w Kalifornii i wzajemnie się przeplatają. Adam Trask przybywa do Kalifornii ze Wschodu, gdzie chce żyć jako farmer. Zamierza uprawiać ziemię oraz wychowywać rodzinę na nowej urodzajnej ziemi. Jednakże narodziny jego bliźniaków, Cal i Aarona, powodują że jego żona zbliża się do skraju szaleństwa i postanawia ich zostawić. Adam zostaje zupełnie sam i musi wychować swoich chłopców najlepiej jak potrafi. W tym samym czasie blisko jego farmy żyje sobie Samuel Hamilton, farmer irlandzkiego pochodzenia, który wraz z żoną i dziewięciorgiem dzieci, stara się gospodarować swoją bardzo nieurodzajną ziemią tak dobrze, jak tylko potrafi. Niestety matka natura nie pozwala mu na zbyt wiele, toteż Samuel musi trudzić się innymi działalnościami, żeby móc utrzymać i wyżywić swoją rodzinę. Irlandczyk początkowo był traktowany przez okolicznych mieszkańców z dużym dystansem, ale z czasem stał się dla nich nieocenionym fachowcem wszelakich prac i świetnym rozmówcą, który zyskał sobie u nich wielki szacunek. Z czasem także i samego Adama Traska, z którym losy zwiążą się znacznie bardziej niż przypuszcza.

Opus magnum Steinbecka uznane zostało jego najlepszym dziełem oraz jedną z najwybitniejszych i najpopularniejszych książek XX wieku. I jest to całkowicie trafne i słuszne stwierdzenie, co zupełnie mnie nie dziwi, bo od początku - znając jego twórczość - wiedziałem, że tak będzie. Powieść ta jest w istocie iście wybitna i epicka. I właściwie już tak wiele powiedziano na jej temat, że chyba nie wcisnę tutaj nic nowego, o czym by ktokolwiek nie napisał. Autor to w moich odczuciach mistrz powieści społeczno-obyczajowej, plastycznych opisów natury i relacji międzyludzkich przedstawionych w najprostszy, ale jak zwykle bardzo wartościowy sposób.

Przedstawia losy obu rodzin w oszałamiający i hipnotyzujący sposób, że czytanie tej powieść jest jak wejście na dobrą falę, która gładko i pięknie niesie Cię do samego końca. Świetne jest przedstawienie pokolenia obu rodzin, które bezradnie i nieustannie odtwarzają upadek Adama i Ewy oraz toksyczną i w konsekwencji tragiczną rywalizację obu braci, Kaina i Abla. Nie sposób nie dostrzec zwłaszcza tego drugiego wątku znanego z Księgi Rodzaju, bo postaci tej powieści nazywane są też w podobny sposób - Karol i Adam, Kaleb i Aaron. I oczywiście świetny jak zwykle jest ich rys. Ale nie tylko tych głównych, także i drugoplanowych: Cathy, Abry czy wreszcie Pana Li - chińskiego służącego, który najbardziej przypadł mi do gustu, i którego razem z Samuelem Hamiltonem uznaję za najlepsze postaci w tej książce i jedne z najwartościowszych poznanych przeze mnie w ogóle w literaturze.

Pełno w tej książce elementów, emocji i wartości, które znane są bardzo dobrze z książek Steinbecka, chociaż tutaj ich nasycenie jest chyba największe (to też najpewniej kwestia epickości, bo powieść liczy sobie ponad osiemset stron). Salinas, Monterey, amerykańska prowincja, farmerzy i ich nieustanna praca i walka o utrzymanie rodziny. No i szereg emocji i wartości - miłość, przyjaźń, rodzicielstwo itp. Tutaj zwłaszcza najwięcej jest samego ojcostwa i posiadania dwóch synów, spośród których zawsze ten jeden jest ciut lepszy i zawsze niesie to ze sobą rywalizację, a tym samym dobro i zło, ból, cierpienie, nieustanną walkę o miłość i poszukiwanie własnej tożsamości. 

Z perspektywy przeczytanych wcześniej wielu książek autora "Grona gniewu" w moim odczuciu są nieco lepsze, ale tylko niewiele, bo w gruncie rzeczy to dwie kapitalne książki, którym niczego nie brakuje i z pewnością przeczytam je jeszcze co najmniej z raz, bo wespół z "Myszami i ludźmi" wchodzą w skład najlepszych książek, jakie w życiu przeczytałem, i które będę polecał każdemu, żeby przeczytał kiedykolwiek.

Ogólnie rzecz biorąc, Na wschód od Edenu to wspaniała rodzinna saga o miłości, zdradzie i grzechu ukazująca biblijne losy i wizerunki Adama i Ewy oraz Kaina i Abla w postaciach rodziny Trasków i Hamiltonów. Książka potężna, ambitna i bardzo wciągająca. Jeśli ktoś poszukuje najwybitniejszych książek w literaturze to ta czeka z otwartymi ramionami, żeby go zachwycić. Polecam bardzo. 

10 komentarzy:

  1. Zgadzam się z recenzją w całej rozciągłości. Jak już Ci ostatnio pisałam, na razie "Na wschód od Edenu" to było moje jedyne spotkanie ze Steinbeckiem, ale już mam w kolejce inne jego książki. Mnie najbardziej poruszyła właśnie te głębia w prostocie, to jak przedstawiał życie, emocje, relacje... I bardzo podobają mi się te nawiązania do Adama i Ewy, Kaina i Abla. Rożnorodność ludzkich postaw... Tak naprawdę właściwie tylko Cathy jest tam złem wcielonym i taka pozostaje. Wszyscy ulegają przemianom...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jest cały Steinbeck właśnie. Co prawda te motywy biblijne to nie występują normalnie w jego powieściach, ale cała reszta to jest to samo. Uwielbiam jego książki. Jak chcesz czegoś na podobnym poziomie i w podobnym wymiarze to łap się następnie za "Grona Gniewu".; )
      Cathy, tak, była zła i była wnerwiająca bardzo - przynajmniej mnie. Zresztą ten moment z burdelem był dla mnie najsłabszy, ale szybko minęło. A pod koniec jednak też uległa nieco zmianie, trochę dobroci było dla innych prostytutek i dla syna Aarona, tylko nie bezpośrednio w kontakcie z nim. :)

      Usuń
  2. Ciągle przede mną.
    Grona Gniewu oraz Myszy i Ludzie to wspaniała lektura. Prosty, ale emocjonalny język. Trudne życie bohaterów z krwi i kości. Do ten pory pamiętam pierwsze strony Gron, gdzie to strudzony Tom szedł w spiekocie i potężnym upale. Scenka niby bez znaczenia, ale fantastycznie opisowa.
    Styl Steinbecka jest wyważony, ale rozpoznawalny. Z ten szkoły pisania od razu kojarzę automatycznie McCormacka. Ale to tylko moje zdanie:)
    Poza tymi dwoma tytułami w/w przeczytałem jeszcze dwa zbiory opowiadań od Prószyńskiego. Księżyc Zaszedł... i Pastwiska Niebieskie. Szczególnie te trzy opowiadania od Pastwisk mi dobrze zrobiły. Mistrzostwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak CI się te obie podobały to nie ma bata, aby z "Na wschód..." było inaczej. Bierz to w ciemno. Potem może "Tortilla flat", a reszta jak już Ci się zachce, bo ogólnie jak się prozę Steinbecka polubi to każda jego książka jest potem dobra do czytania. ;)
      Powiem Ci, że mam podobne zdanie. Ja ogólnie w jednym worku widzę (a u siebie mam na półce) McCarthy'ego, Steinbecka i Irvinga. To są 3 muszkieterzy literatury obyczajowej, dramatu i najwyższego poziomu pisarstwa.
      A ja właśnie "Księżyca" i "Pastwisk" (Oraz Pepina) nie czytałem. Ale tylko tych 3, które zresztą czekają na swoją kolej, bo mam na półce. Całą resztę, co wydał Prós już przeczytałem.

      Usuń
  3. Nie powiem żeby znalazły się w moim top 10, ale z całą pewnością "Na wschód od Edenu" i "Grona Gniewu" to wybitne książki. Ze Steinbecka to jest obowiązek. Inne jego książki też warto znać, ale te dwie koniecznie.

    Grot

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Myszy i ludzie" też, i to mi się wydaje lepsze na początek, bo cieńsze, a w pełni oddaje styl Steinbecka, który jak się polubi od razu to potem już z górki, a nie każdy lubi takie cegły na początek sprawdzać. :)

      Usuń
  4. Czytałam wieki temu, ale dobrze wspominam. W planach mam powrócić.
    A swoją drogą, miałeś okazję oglądać film z 1955 roku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nie, a przynajmniej nie pamiętam. Być może kiedyś za dzieciaka. Ale nie kojarzę. Niemniej jednak chciałbym, bo często mi się zdarza sięgać po ekranizacje.

      Usuń
    2. Jak będziesz mieć okazję, to sięgnij - warto.

      Usuń
    3. Na pewno tak zrobię jak będzie okazja. :)

      Usuń