wtorek, 28 kwietnia 2020

PAN ŚWIATŁA - Roger Zelazny [opinia]

Tytuł oryginału: Lord of Light
Wydawnictwo: ISA
Tłumaczenie: Piotr Cholewa
Liczba stron: 286
Gatunek: Science fiction, fantasy, mitologia
Moja ocena: 5+/6









Wydawnictwo Zysk i s-ka ostatnimi czasy powznawiało kilka zapomnianych i/lub dawno niewznawianych pozycji, które warte są poznania. Jedną z najnowszych jest Pan Światła, którego to nawet chciałem kupić, ale ostatecznie stwierdziłem, że nie ma sensu dublować, skoro mam je już od dawna w innym wydaniu, ale w bardzo dobrym stanie. Na szczęście przez te wznowienie nabrałem chęci do sięgnięcia po dawno nabyte przeze mnie wydanie Isy, które co prawda jest pełne literówek, ale to nie jest jakiś większy problem. Najważniejsze, że w końcu sięgnąłem po tę książkę i nawet nie spodziewałem się, że na półce leżała mi taka perełka fantastyki!

Akcja powieści rozgrywa się na obcej planecie, ponieważ Ziemia została już dawno porzucona. Na tej nowej pojawili się ludzcy osadnicy, którzy podbili miejscowe gatunki i zaczęli ją kontrolować. A żeby było mało, ogłosili się bogami i przybrali imiona z hinduskiego panteonu. Głównym bohaterem jest Mahasamatman, nazywany po prostu Samem, który jest buntownikiem znanym jako Pan Światła, Kalkin oraz Budda. Sam nie czuje się jednak związany ze swoimi ludzkimi pobratymcami, nie zgadza się z ich ideologią życia i wypowiada wojnę swoim towarzyszom, rozpoczynając precyzyjnie zaplanowaną kampanię religijną, która doprowadzi do wielkiej bitwy bogów, ludzi, demonów i herosów.

Wiele dobrego naczytałem się o tej książce Zelazny'ego i wiedziałem, że jest jedną z najważniejszych w jego dorobku - co odzwierciedla uhonorowanie prestiżową Nagrodą Hugo - ale nie przypuszczałem, że jest to AŻ TAK DOBRA książka, którą już po przeczytaniu uznaję bezsprzecznie za jedną z najlepszych powieści fantastki, jakie dane mi było przeczytać. Jakże wiele dzieje się w tej niewielkiej objętościowo powieści i jak wieloma świetnymi elementami jest naszpikowana to głowa mała. A jakże jest skonstruowana - poezja.

Trzeba przede wszystkim zaznaczyć, że nie jest to stricte science fiction, a połączenie z fantasy i mitologią indyjską. I to połączenie tak dobre, że lepiej się nie dało. Właściwie to bardzo przypominało mi to dylogię Simmonsa "Ilion/Olimp", w której też wyglądało to bardzo podobnie. Panteon bogów (tylko tutaj nie greckich, a hinduskich) wykorzystujących zaawansowane technologie walcząc z ludźmi i demonami, świetnie skonstruowana, ciekawa i nieszablonowa fabuła, bardzo dobre kreacje postaci, mnóstwo nieprzewidywalnych akcji, bardzo dobra warstwa dialogowa przesączona filozoficzno-religijnymi (głównie hinduizm i buddyzm, ale też i troszkę chrześcijaństwa) kwestiami i wieloma ideologiami życiowymi dającymi do myślenia. Dobrego humoru też tutaj całkiem sporo. 

Właściwie wszystko tutaj jest na najwyższym poziomie i absolutnie nic moim zdaniem tej książce nie brakuje. Dziwię się jak mało wśród moich znajomych czytało tę książkę, zwłaszcza jeśli pomyśle tutaj o fantach fantastyki, bo to naprawdę powinien przeczytać każdy, kto ceni sobie nieszablonową i bardzo ciekawą fantastykę. Jeśli ktoś z was, tak jak i ja, przeczytał dylogię Simmonsa wcześniej i was zachwyciła, to ta książka Zelazny'ego ze stuprocentową pewnością na pewno też wam się spodoba. 

Bardzo inteligentne, pomysłowe, wartościowe, wytężające umysł, ale i efekciarskie fantasy. Co prawda wymagające skupienia, bo czasem najdrobniej pominięty detal w chwili mojego rozkojarzenia powodował, że musiałem się cofnąć dwie strony, żeby skojarzyć o co chodzi, ale tak bardzo satysfakcjonujące i sprawiające frajdę, jak tylko można oczekiwać po fantastyce. 

Pan Światła to jedna z tych książek, dzięki którym uwielbiam czytanie fantastyki. Jedna z tych, o których się chętnie rozmyśla i dyskutuje w większym gronie. I jedna z tych, o których się pamięta bardzo, bardzo długo z przyjemnością ją wspominając. Na pewno przeczytam ją kilka razy. Polecam!

16 komentarzy:

  1. Ja też ostatnio na swojej "półce wstydu" znalazłam perełkę, której dałam 6/6... A czekała na moją litość kilka lat. ;) I teraz obiecałam sobie przy okazji kwarantanny, że żadnej nowej książki nie kupię, dopóki nie odkurzę książek z półki. Jeszcze jakieś 20 pozycji zostało...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę, to też Ci zalega trochę pozycji na półce i masz podobne postanowienie, jak ja. Tyle, że ja jednak jeszcze czytam recenzenckie (tylko mniej) i jednak zostało mi moich z półki do przeczytania nieco więcej, bo jakieś 200... :P :D

      Usuń
    2. O co pytasz, bo nie rozumiem.

      Usuń
  2. Dylogię Simmonsa, którą wymieniłeś jest jedną z najlepszych rzeczy jakie przeczytałem w życiu. Coś niesamowitego.
    Ale z Żelaznym mam ten problem, że jego świat Amberu w ogóle mi nie podszedł. Zdołałem przetrawić tylko pierwszą część.
    I teraz kolega Ciacho porównuje te dwie pozycje zasadniczo.
    Jak z tym żyć?
    Pytam trochę z przekory, trochę jednak poważniej również. Bo prześledziłem ostatnio wnikliwie Twojego bloga i poniekąd zauważyłem cichą, wspólną więź czytelniczą pomiędzy nami:)
    I jeśli tylko nie będziesz mnie namawiał na H.Pottera to będzie ok.
    A poważniej, jak żyć?
    Bo jak żyć?
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też dylogię za taką odbieram, więc przyrównanie tego z "Panem Światła" jest istotne.
      Nie czytałem "Kronik" jeszcze, mam zamiar w tym roku, jeszcze w wakacje, ale mogę zakładać, że jest istotna różncia między "Kronikami" a "Panem", ponieważ te peirwsze są pewnie jednak bardziej rozwinięte ze względu na rozmiar, bardziej złożone i przede wszystkim w mocnym oparciu o świat, który pewnie jest bardziej wykreowany. W "Panie" świat sam jako taki nie jest istotny, a bardziej ludzie i wydarzenia. W "Olimpie/Ilionie" też przecież sam świat nie był istotny tylko wydarzenia i postaci, które brały w tym udział. Także bardzo możliwe, że "Pana" może Ci się całkiem inaczej czytać.
      Hehehe, do HP CIę namawiał nie będę, bo chociaż to całkiem dobre, to jednak moim zdaniem "WP" rządzi. I zresztą jest wiele innych lepszych fantasy. :)

      Usuń
  3. Póki co, to czekamy na nowego Simmonsa od Vesper "Abominacja", który ma wyjść w połowie czerwca. A ja niejako za Twoją starszą rekomendacją wczoraj zamówiłem sobie "Powrót Królów" Gajka, bo tego Gaskella? Troję to trudno wyrwać za rozsądną cenę.
    Pozdrawiam życząc zaczytanej majówki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście! Jaram się tym Simmonsem jak cholera i czekam bardzo. "Terror" dwa? Jeśli tak to rewelacja, bo to jedna z naj książek, jakie w życiu przeczytałem. :)
      "Powrót królów" nie jest oszałamiający, ale jeśli lubisz taike antyczne klimaty - a zdaje się, że tak - to raczej Ci się spodoba. Pewnie pisząc Gaskella miałeś na myśli Gemmella. :) Nie wiem jak z dostępnością, bo nie interesowałem się tym, ale ja ogólnie dość długo czekałem na te wznowienie "Troi" Gemmella, i jeśli to jest teraz tak ograniczone dostępowo to widać, że mały nakład tego był. Ja jeszcze bardzo bym chciał, żeby dylogię wznowili, też z tego okresu, tylko nie Grecja, a Rzym.
      Jesteś fanem szczególnie antyku, czy ogólnie historii dawnej - średniowiecze wczesne i późne też Cię interesuje? Powieści historyczne?
      Dziękuję bardzo i również udanej i zaczytanej majówki życzę. :)

      Usuń
    2. Tak. Lubię nawiązania historyczne w literaturze. Czy antyk jest moim ulubionym? Niekoniecznie ten okres, ale już historia pięknej Heleny, Parysa i obrony Troi przed Achajami już jak najbardziej. Szczególnie po filmie Petersena. Tym bardziej właśnie po cichu i nieśpiesznie, ale jednak szukam Troi właśnie Gemmella.
      Mam też okrutną chrapkę na Cornwella i jego arturiańską przygodę, którą również ładnie przedstawiasz, ale Paanieee...kto tyle przeczyta )

      Usuń
    3. No to jeśli tak te wydarzenie słynne wielbisz to faktycznie cykl Gemmella będzie najsłuszniejszym wyborem. Rewelacyjny cykl. :)
      Panieee, jak się chwycisz Cornwella i Cię wciągnie to sam zaczniesz tyle czytać. :P A Cornwell to mój numer 1 powieści historycznej. Trylogia arturiańska i Wojny Wikingów - epickie, miód dla głowy i serducha. :D
      A gdzie Ty mnie w ogóle wyczaiłeś, na LC? Bo jak czytałeś moje wypociny o trylogii arturiańskiej to na pewno nie tutaj, bo jeszcze wtedy bloga nie prowadziłem. :)

      Usuń
    4. Wyczaiłem Ciebie tutaj, poprzez linki poszczególnych Twoich odbiorców. Trylogia arturiańska swoją drogą, ale przypomniałem sobie o niej, kiedy tak barwnie opisywałeś tutaj jego cykl o Wikingach.
      Wyżej nieprecyzyjnie się wyraziłem (

      Usuń
    5. Aa, spoko, spoko. Cykl o Wikingach jest moim ulubionym, więc mogę nie być za bardzo obiektywny, ale jak sięgniesz po trylogię arturiańską i Ci się bardzo spodoba to WOjny też się spodobają. ;)

      Usuń
  4. Książka jest bardzo dobra, ale też i nie należy do najłatwiejszych. Sama jednak byłam nią zachwycona i bardzo polecam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to mamy podobnie. Ty masz chyba te najnowsze wydanie? Ta okładka Zysku s-ka to słabiutka jest. Ta moja z Isy przyjemniejsza i bardziej adekwatna do treści. :)

      Usuń
    2. Mi się akurat ta nowa okładka zdecydowanie bardziej podoba, bo pokazuje grozę tego, jak bardziej rozwinięte istoty obwołują się na nowej planecie bogami. A książka sama w sobie ma niełatwy styl, ale za to jakie ma przesłanie o sprawiedliwości społecznej i jak znakomicie wykorzystuje wątki z mitologii i filozofii hinduskiej. Szturmem wkroczyła do mojego top 15 światowej sf.

      Usuń
    3. Recz gustu, ale ogólnie dobrze, że wznowili tę książkę, bo jest warta tego, żeby ją czytać i o niej przypominać bez względu na okładkę. ;)

      Usuń