czwartek, 4 lipca 2019

ADWOKAT DIABŁA - Andrew Neiderman [recenzja przedpremierowa]

Tytuł oryginału: The Devil's Advocate
Wydawnictwo: Vesper
Tłumaczenie: Maciej Machała
Liczba stron: 335
Gatunek: Horror, thriller
Data wydania: 17 lipca 2019
Moja ocena: 4+/6

"Szatan w kancelarii"

Kevin Taylor to młody i ambitny prawnik, który bardzo dobrze rokuje w prawniczym świecie. Początkowo pracuje dla niewielkiej firmy w małym miasteczku Long Island, ale kiedy odnosi spektakularny sukces, wygrywając swoją ostatnią sprawę, która z góry traktowana była jako przegrana, otrzymuje propozycję dołączenie do prestiżowej firmy prawniczej 'John Milton i Wspólnicy' mieszczącej się na Manhattanie, która specjalizuje się w prawie karnym. Dołączenie do niej zapewnia uczestnictwo w najgłośniejszych sprawach oraz szereg profitów zapewniających dostatnie życie jej pracowników. Dla Kevina i jego żony Miriam to uśmiech losu i spełnienie marzeń o karierze i bardziej luksusowym życiu. Młody prawnik z miejsca przyjmuje ofertę i uradowany przeprowadza się z małżonką do nowego mieszkania we wspaniałym apartamencie, gdzie mieszkają inni współpracownicy firmy, a także ich szef. Ale Kevin nie zdaje sobie sprawy kim jest John Milton i mroczne stowarzyszenie, którym zarządza. ...

To nie jest moje pierwsze spotkanie z Adwokatem diabła. Wcześniej, dużo wcześniej, bo prawie dziesięć lat temu oglądałem już bardzo dobry film będący adaptacją tej książki. Pewnie wiele osób oglądało ekranizację Taylora Hackforda z drewnowatym Reevesem, olśniewającą Theron i świetnym Alem Pacino nie będąc świadomymi istnienia książki (podobnie jak ja). Nazwisko Neiderman wszak też niewiele znane i mi nic nie mówiło, mimo że przez kilka lat czytałem bardzo dużo horrorów i ogólnie szeroko pojętej literatury grozy. Ale wiele jest przypadków, kiedy tylko jedna książka danego autora wybija się przed szereg i jest z niej znany już na zawsze, i tak też właśnie jest tutaj. Cieszy mnie, że czasem moja opieszałość i/lub natłok innych rzeczy do przeczytania/obejrzenia, za które się długo nie biorę, przynosi pozytywne efekty, bo  kilka razy w poprzednich miesiącach przymierzałem się, żeby film sobie odświeżyć, ale na szczęście do tego nie doszło. Na szczęście, bo obraz dość mocno mi się już zatarł w głowie, a wydawnictwo Vesper postanowiło wydać książkę, która była kanwą do powstania filmu. Mogłem sięgać bez obaw, że będę pamiętał bardzo dobrze wszystko. Zatem poszło standardowo - najpierw książka, potem film.

Adwokat diabła to w zasadzie horror klasy B (fani książek Phantom Pressu najpewniej wiedzą, o czym piszę), czyli taki powszechnie znany, najczęściej stosowany, napisany w naiwnym, przewidywalny sposób, ale ma odpowiednio mroczny klimat, niewiele stron i bardzo dobrze sprawdza się na lekką, nie nużącą i przyjemną lekturę, idealną na każdy okres, nawet na taki wakacyjny, mimo że za oknem dzień znacznie dłuższy niż noc - kiedy przecież najlepiej się takie książki czyta! - ale nam się zachciało powieści z dreszczykiem, więc sięgamy po powieść z dreszczykiem. Nie jest to jednak do końca taki horror klasy B jak u Jamesa Herberta, Guya N. Smitha czy Briana Lumleya, a bardziej coś w stylu "Egzorcysty" Blatty'ego czy "Omena" Seltzera.  Precyzyjnie i dobrze napisany, nieco bardziej ambitniejszy, a do tego z zaskakującą końcówką (której u Neidermana się nie spodziewałem). Nie ma tutaj zbędnych słów, żadnego wodolejstwa i nudziarstwa. Konkretnie i na temat, a do tego świetny mroczny klimat i dreszczyk emocji zapewniające pozytywną rozrywkę. 

Autor całkiem dobrze i przekonująco nakreślił postaci tej powieści. Przybliża ich egzystencję w konserwatywnej mieścinie, a także tę po przeprowadzce do wielkomiejskiej metropolii. Zmiana otoczenia to nie tylko zmiana stylu życia, ale i osobowości. Dlatego widać tę ich przemianę wewnętrzną, która zachodzi od momentu 'podpisania paktu z diabłem'. Tyczy się to zwłaszcza Kevina i jego żony Miriam. Ale i sam John Milton przekonuje mroczną, acz bardzo ludzką osobowością. Andrew Neiderman czerpie też tutaj z Biblii, mitologii greckiej i angielskiego poematu Johna Miltona (zbieżność nazwisk nieprzypadkowa). Całościowo więc wypada dobrze, a momentami nawet bardzo dobrze.

Wydawnictwo Vesper pod względem wydania jak zwykle prezentuje najwyższy poziom. Dedykowana zakładka, klimatyczna grafika na okładce i czarno-białe ilustracje wewnątrz książki,  autorstwa Krzysztofa Wrońskiego. Tym razem jednak od razu otrzymujemy twardą okładkę - na ogół wydawnictwo stosuje ostrożną strategię wydawania nowych pozycji w miękkiej, a po dobrym odbiorze przez czytelników za kilka miesięcy pojawia się twarda. Tutaj mamy od razu twardą. Najczęściej też na końcu pojawia się posłowie i tak jest i tutaj, ale tym razem nie od Macieja Płazy, do czego zdążyliśmy się już przyzwyczaić, a od pana Wiesława Kota, który dość obszernie, bo na ponad dwudziestu stronach, ciekawie analizuje i przybliża książkę Neidermana oraz przywołuje obraz szatana występującego w licznych dziełach literackich i filmowych. Wydanie zatem tak kompletne, jak tylko się da.

Ogólnie rzecz biorąc, cieszy mnie, że Adwokat diabła trafił w moje ręce i po przeczytaniu zadowolony odkładam tę książkę na swoją półkę w sąsiedztwie z innymi bardzo dobrymi horrorami uznanych pisarzy. Myślę, że każdy może sięgnąć po tę powieść bez większych obaw, bo jak już wspomniałem jest to naprawdę porządnie napisana, klimatyczna, wciągająca i zapewniająca odpowiednią rozrywkę powieść z dreszczykiem, która ucieszy w większości pewnie fanów horroru, którym podobają się książki z opętaniem, siłami nieczystymi, diabłami, okultyzmem i tego typu rzeczami. Jako prezent dla tych osób też świetnie się nada, bo wydanie jest najwyższej jakości. Polecam.

Za książkę dziękuję Wydawnictwu Vesper!

12 komentarzy:

  1. Chcę bardzo. A filmu nie widziałam, bo to ja, mam spore zaległości w takich klasykach kinematografii, więc czytać się będzie na pewno dobrze. I brak mi ostatnio grozy na półce!

    OdpowiedzUsuń
  2. Książka na liście do kupienia i przeczytania w najbliższym czasie. Cieszę się, że Ci się podobała, bo jeszcze bardziej się nakręciłem. A film jest super.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście, jak to ja, filmu nie oglądałam, bo ile razy się przymierzałam do obejrzenia, tak tyle razy było coś innego do roboty... No to teraz za jednym zamachem obie rzeczy oblecę i film, i książkę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to tylko na dobre wyszło. Podobnie, jak mi, z ponowną chęcią obejrzenia, którego nie obejrzałem na szczęście jeszcze przed książką ponownie. :)

      Usuń
  4. To na pewno jedna z ciekawszych propozycji wydawniczych w lipcu, no i cieszy, że tak starannie wydana. Mam ochotę nie tylko na lekturę, ale też na odświeżenie świetnego filmu, o którym piszesz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie starannie. Vesper na ogół wydaje świetnie, mega klimatyczne te ich wydania są z ilustracjami na okładkach i w środku. :)

      Usuń
  5. Być może się skusze :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Widziałam film bardzo dawno temu, a książkę chcę bardziej niż bardzo. ;) :D

    OdpowiedzUsuń