niedziela, 9 czerwca 2019

PO ZACHODZIE SŁOŃCA - Stephen King [recenzja]

Tytuł oryginału: Just after sunset
Wydawnictwo: Albatros
Tłumaczenie: Andrzej Szulc
Liczba stron: 479
Gatunek: Horror, thriller
Moja ocena: 3/6








Kiedy nie mam co czytać, nie wiem co czytać lub nie przyszło mi jeszcze coś, co miałem w następnej kolejności czytać, to sięgam przeważnie po jednego, bardzo dobrze znanego już wam autora, czyli Stephena Kinga. On nigdy nie zawodzi, bo jest co czytać co roku, a poza tym jak popatrzeć wstecz to jest tego już ponad siedemdziesiąt tomiszczy. Małe, duże, grube, cienkie, różne gatunki, różne historie, powieści, nowele i opowiadania. Opowiadań od początku czytam najmniej. Tyczy się to zarówno mniej znanych, jak i ulubionych autorów, bo należę po prostu do tego typu czytelników, którzy potrzebują więcej czasu dla danej historii, w którą lubię się zagłębić, poprzebywać dłużej z bohaterami, eksplorować bardziej szczegółowo świat - wiecie, ten pożądany przez czytelnika eskapizm, kiedy chce się uciec od problemów lub nudy w realnym świecie. I jak już decyduję się na opowiadania to od ulubionych i sprawdzonych autorów. A tych, którzy potrafią pisać świetnie i opowiadania, i opowieści, zliczę na palach jednej ręki. King jest jednym z nich. I tym razem, kiedy przyszło mi czekać na coś, co miałem dostać pocztą, a jeszcze nie dotarło, zdecydowałem się sięgnąć po jedną z ostatnich już nieprzeczytanych książek mistrzunia, którą jest zbiór opowiadań.

Po zachodzie słońca liczy sobie trzynaście krótkich form w większości opartych na horrorze i thrillerze. Za nim jednak do nich dojdziemy, na początku mamy wstęp Kinga przybliżający nam nieco jego prywatne życie związane z rodziną, pracą, utrzymaniem. A jeśli należycie do tych czytelników, którzy lubią wiedzieć jak i dlaczego powstało dane opowiadania, to na końcu książki zamieszczone zostały takie informacji przez autora w „Zapiskach po zachodzie słońca”.

Jak to zwykle bywa w przypadku krótkich form są całkowicie ze sobą niepowiązane, a więc i całkiem różne. O sporze dwóch sąsiadów o kawałek ziemi, cudownie leczącej pocałunkiem dziewczynce, o pokłóconej z mężem kobiecie, która zdecydowała się na chwilową separację nad domkiem nad zatoką, gdzie zmierzyła się z seryjnym mordercą, o człowieku decycydującym się interweniować na przemoc domową, o głuchoniemym autostopowiczu, który pomaga jednemu kierowy uporać się z romansem jego żony, o seryjnym mordercy, który dostał zlecenie zabicia kota i kilka innych. W większości jednak są to proste historyjki, w których autor starał się ukazać jak cienka jest granica między realnością a szaleństwem oraz życiem i śmiercią. 

Niestety nie jest to dobry w wykonaniu Kinga zbiór, o którym będę pamiętał dłużej. Właściwie to chyba będzie najgorszy ze wszystkich, jakie poznałem, bo mówiąc szczerze te historie nie były dla mnie porywające i satysfakcjonujące. Dużą zasługę ma w tym fakt doświadczenia związanego z ilością przeczytanych opowiadań i książek grozy, gdzie spotkać się mogłem z różnym poziomem tekstów wywołujących dreszczyk i ciężko jest mnie już czymś nowym zaskoczyć i poruszyć. Dlatego cały zbiór wypadł dość średnio, a momentami bardzo słabo. Ale są dwa wyróżniające się opowiadania, które na pewno zapamiętam na dłużej.

Najlepsze opowiadanie zbioru zatytułowane "N", które zainspirowane było utworem „Wielki Bóg Pan” Artura Machena. Historia ta opowiada o mężczyźnie z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnimi, który pewnego razu chcąc zrobić piękne ujęcia swoim aparatem odwiedził pewne miejsce z dziwnymi kamieniami i przebywając tam miał dziwne wizje. Od tego czasu zaczął potem wariować i wybrał się do psychoterapeuty, licząc na uleczenie. Ale do tego oczywiście nie mogło dojść, kiedy w życie nieszczęśnika zainterweniowały nieludzkie moce. Bardzo to opowiadanie klimatyczne i czuć tą atmosferę znaną i typową ze starodawnych utworów klasyki grozy jak u Lovecrafta, Jamesa, Doyle'a czy chociażby własnie wspomniany Machena. Z pewnością spodoba się fanom klasyki.

Drugi wieńczące zbiór opowiadanie, które przypadło mi do gustu to "Bardzo trudne położenie". Opowiada o o dwóch skłóconych biznesmenach, którzy spierają się o pozyskanie kawałka ziemi. Apogeum kłótni to moment, kiedy jeden z nich przechytrza drugiego, a tamten w zamian za to zamierza się na nim zemścić zamykając go w pewnym miejscu. Opowiadanie bardzo w stylu Kinga, które może wywołać przerażenie, strach, nawet reakcje wymiotne, a na pewno współczucie co do zamkniętego bohatera. Ja z pewnością na dłużej zapamiętam. 

I to w zasadzie tyle. Zbiór Po zachodzie słońca zrobiłby na mnie dużo lepsze wrażenie i zapamiętałbym go na dłużej, gdybym sięgnął po niego kilka lat wstecz. Wtedy byłoby więcej zaskoczenia i emocji. Niestety to mnie już nie dotyczy. Ale w głowie zachowa się może na trochę dłużej wspomnienie o tych dwóch wyróżniających się tekstach. Książka zdecydowanie bardziej dla fanów Stephena Kinga, którzy mają w zwyczaju jak ja czytać wszystko, co wyjdzie spod jego pióra, i dla osób, które zaczynają przygodę z horrorem lub na co dzień czytają tej grozy niewiele. Być może na tych czytelnikach zrobi większe wrażenie.

11 komentarzy:

  1. A tak oceniałem poszczególne opowiadania:
    Willa – 3+/6
    Piernikowa dziewczyna - 4/6
    Sen Harveya -2/6
    Miejsce obsługi podróżnych - 2+/6
    Rower stacjonarny - 3/6 –
    Rzeczy, które po sobie zostawili - 2+/6
    Dzień rozdania świadectw - 1/6
    N. – 4+/6
    Kot z piekła rodem - 3+/6
    "New York Times" w cenie promocyjnej - 4/6
    Niemowa - 3+/6
    Ayana - 3/6
    Bardzo trudne położenie - 4+/6

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego zbioru jeszcze nie czytałam. Jakoś też nie złożyło się nigdy i nawet na półce nie stoi... Widzę, że szału absolutnie nie robi, ale cóż... King to King, więc i tak na pewno przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie robi. Ale może będziesz miała lepszy dzień jak po niego sięgniesz, i CI się spodoba. :)

      Usuń
  3. Nie jestem pewien, czy dobrze pamiętam, ale chyba sam King wspominał w przedmowie do któregoś ze zbiorów, że krótkie formy mu nie wychodzą zbyt dobrze. Nie pamiętam jednak też czy chodziło bardziej o opowiadania czy też o nowele (które w sumie są nieco krótszą formą, ale czy można je zakwalifikować do krótkich form to insza inszość). Coś w tym jest, bo większość opowiadań Kinga mi jednak nie podeszła. Oczywiście są perełki, ale traktuje je jako wyjątki potwierdzające regułę. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogółem jest dobrze. Nie ma rewelacji, ale to jeden z niewielu przypadków, kiedy opowiadania mi się podobają. A to rzadko, żeby u jednego autora podobały mi sie i krótkie, i długie formy. Ale ja to zawsze wolałem powieści tak będzie pewnie jeszcze bardzo długo. :)

      Usuń
    2. No cóż, z powieścią się zżywasz na dłużej niż z opowiadaniem. :) A jeszcze sensownie skonstruować fabułę w opowiadaniu jest o wiele trudniej, bo masz mniej czasu czasu do dyspozycji i w ogóle.

      Usuń
    3. Ale potrafią ludzie pisać kapitalne opowiadania, np. Dick. ;)

      Usuń
  4. Mam do nadrobienia twórczość autora :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno temu czytałem tę książkę. Chyba zaraz po premierze. Solidny King i nic więcej. Ja tam opowiadania lubię w wykonaniu Króla, dlatego wspominam tę książkę pozytywnie, chociaż bez żadnych rewelacji.

    OdpowiedzUsuń