Cykl: Martin Servaz, tom: 1
Wydawnictwo: Rebis
Tłumaczenie: Monika Szewc-Osiecka
Liczba stron: 512
Gatunek: Thriller, thriller kryminalny, kryminał
Moja ocena: 5/6
Niedawno Bernard Minier gościł w naszym kraju i można się było z nim spotkać, zrobić zdjęcie, wziąć autograf, a nawet w przypadku kilku szczęśliwców zamienić kilka słów. Sam nie czułem potrzeby wypadu na te spotkanie z autorem, bo czytałem zaledwie jedną jego książkę i daleko mi jeszcze do zostania fanem, ale może się to kiedyś zmieni. Natomiast jakoś tak z tej okazji nabrałem ochoty na kolejną książkę francuskiego pisarza. A że na półce nie miałem nic innego poza pierwszym tomem cyklu kryminalnego, który oceniany jest dość dobrze przez czytelników, to sięgnąłem właśnie po Bielszy odcień śmierci.
Historia zaczyna się dość nietypowo. Wczesnym rankiem grudnia w Pirenejach w miasteczku Saint-Martin, pracownicy elektrowni wodnej, na górnej stacji kolejki linowej, znajdują zmasakrowane ciało konia bez głowy. Do zbadania sprawy wysłano z Tuluzu komendanta Martina Servaza, który znany jest z dobrych wyników i intuicji. W tym samym dniu do Instytutu Wargniera przybywa młoda Pani psycholog, która obejmuje nową posadę zamierzając zdobyć cenne doświadczenie i nabyć nowych umiejętności. Instytut to zakład psychiatryczny, gdzie trzyma się najgroźniejszych kryminalistów pod bardzo zaostrzonym rygorem i pod specjalnym nadzorem. Problem w tym, że znajduje się niedaleko miejsca przestępstwa, gdzie znaleziono krew pochodzącą od jednego z najgroźniejszych kryminalistów zamkniętych w zakładzie. Czy to oznacza, że morderca przebywa obecnie na wolności, czy w jakiś inny nadzwyczajny sposób jego krew znalazła się na miejscu zbrodni? Komendant Servaz będzie musiał się zmierzyć z wyjątkową sprawą i przestępcą, a przy okazji odkryje mroczną historię pięknego górskiego miasteczka.
Bielszy odcień śmierci to literacki debiut Miniera i przyznam szczerze, że jak na początek wyszło mu naprawdę bardzo dobrze. Niejeden autor mógłby pozazdrościć takiego debiutu. Wiele dzieje się w tej książce, ale od początku do końca autor w pełni nad wszystkim panuje. Intryga jest bardzo zawiła i żeby Servaz mógł rozwiązać tę skomplikowaną sprawę, będzie musiał sięgnął bardzo daleko w głąb historii miasteczka i jej mieszkańców. Historii, która mroził krew w żyłach, podobnie jak może zmrozić klimat tej książki. Akcja dzieje się w górskim miasteczku, gdzie jest bardzo zimno i są ogólnie ciężkie warunku do prowadzenia śledztwa, zwłaszcza w okolicy Instytutu i w samym zakładzie, gdzie przebywają więźniowie wyjątkowo groźni, niebezpieczni, agresywni i skłonni do wszelkiej przemocy, bo większość z nich nigdy nie ujrzy wolności, więc nie ma nic do stracenia. Ośrodek jest pilnie strzeżonym, ale wraz z kolejnymi stronami książki dowiemy się, że równie pilnie strzeżona przez pracowników jest mroczna tajemnica miasteczka i tego zakładu.
O postaciach nie mam za wiele do powiedzenia, bo nie wyróżniali się według mnie na tle innych znanych z kryminałów czy thrillerów. Ale zdecydowanie ciekawą postacią jest sam Martin Servaz. Nie taki typowy śledczy, który pije, ma mroczną przeszłość i ogólnie uchodzi za twardziela. To człowiek z krwi i kości, bardzo realny i ludzki, potrafiący przyznać się do błędu, realnie zagrożony, nie żaden Rambo, nie pijaczyna. Co prawda życie go nie oszczędziło, bo stracił bliskich, ale posiada niezwykłą intuicję, przenikliwość i inteligencję oraz - co raczej rzadko się spotyka - jest bardzo douczony i posługuję się łacińskimi sentencjami. Ogólnie da się lubić i na tle innych postaci z tej książki na pewno się wyróżnia. Podobało mi się też przedstawienie niektórych wyjątkowo niebezpiecznych i 'pokręconych' przestępców, ale to był tylko krótki epizod bez większego wydźwięku. Sama fabuła natomiast jest bardzo ciekawa i z ciekawością się w nią zagłębia. Spodoba się na pewno co wybredniejszym czytelnikom gatunku, bo z pewnością książka nie należy do przeciętnych.
Bielszy odcień śmierci to książka bardzo porządnie napisana i warta uwagi zwłaszcza wśród fanów powieści kryminalnych i sensacyjnych. Bardzo zawiła i zaskakująca intryga, mroczny i chłodny klimat rodem ze skandynawskiego kryminału, pełna napięcia i zapierająca dech atmosfera oraz ciekawa historia sprawiają, że ciężko się od tej książki oderwać i czas płynie naprawdę szybko.
1. Bielszy odcień śmierci
Chyba na jesień się wezmę za Miniera - bardzo mam na jego książki ochotę. Byłam nawet niedawno na spotkaniu z autorem w czasie Międzynarodowego festiwalu kryminału i wydawał się być ciekawym człowiekiem :) I na jesień wychodzi też jego nowa książka u nas nie związana z Servazem.
OdpowiedzUsuńTylko zastanów się porządnie, czy aby na pewno chcesz zacząć od tej książki. ;) Jak się zastanawiasz czemu to przeczytaj jeszcze raz drugi akapit moich wypocin.
UsuńCzytałam za pierwszym razem :) Doceniam, że mnie przed tym przestrzegasz :*, postaram się to przeżyć.
UsuńSpoko ;)
UsuńMam w planach tą książkę i mam nadzieję, że mnie również nie zawiedzie.
OdpowiedzUsuńMyślę, że z dużym prawdopodobieństwem nie zawiedzie. :)
UsuńGeneralnie mało kryminałów czytam. W porównaniu z fantastyką, czy podróżniczymi, to ilości iście homeopatyczne :D.
OdpowiedzUsuńJednak, w tym wypadku przyznaję, że zaciekawiłeś mnie na tyle, że zamierzam tego poszukać w bibliotece. Przede wszystkim dlatego, że lubię akcję umieszczoną na wsi, nie w sercu wielkiego miasta, a tego nieraz w kryminałach nie ma. Poza tym, w Pirenejach byłem, wspominam niezwykle dobrze, więc chętnie sięgnę po coś tam umieszczonego. Te góry bardzo bliskie memu sercu :D
Ja też czytałem kiedyś znacznie więcej, jak czytałem sporo grozy. Ale co kilka tygodni sobie po coś sięgnę, żeby dać mózgowi trochę więcej rozrywki, nie tylko poprzez wyobrażanie sobie co różniejszych światów fantasy czy innych elementów fantastycznych. :)
UsuńTo chyba nie taka do końca wieś, bardziej miasteczko i niekoniecznie znajdziesz tam opisy otoczenia, o Pirenejach wiadomo tam niewiele ponad to, że w cholerę tam zimno, w cholerę śniegu i w cholerę odludnie. :) Ale sam kryminał naprawdę bardzo dobry, nietuzinkowy.
Ale góry i zimno to też w sumie rekomendacja ;). Chociaż rad bym zobaczył tak niesamowite opisy otoczenia, jak w "Psie Baskerville'ów" sir Arthura Doyle'a. Nigdzie prawie nie spotkałem się z takim oddaniem niesamowitości i grozy na ponurym, smaganym wiatrem wrzosowisku, jak tam. Może to w jakiś sposób będzie podobne pod tym względem - jak tak, to na pewno choć trochę przyjemności z czytania będę mieć.
UsuńA co byś powiedział na biegun północny?
UsuńJest jedna książka, którą poleciłbym Ci bardzo chętnie, bo wiem, żeby Ci się podobała, a jest to to:
https://swiat-bibliofila.blogspot.com/2018/04/terror-dan-simmons-recenzja.html
Rewelacja. Czytałem dwukrotnie i każdy ze znajomych, którym poleciłem, był pod wrażeniem. Pojawił się też serial. Polecam bardzo. A Doyle'a to jeden z moich największych zaległości, chociaż mam tę długą księgę na półce chyba ze 4 lata... :P
"Terror" znam ;). O tyle dobry, że oparty na faktach. Jedna z niewielu książek, które nie dość, że dobrze się czyta, ale i czegoś uczą.
UsuńTo ja w takim razie bardzo polecam, by się z nim przeprosić, jak już masz, bo warto ;D.
Poza utworami z Sherlockiem Holmesem bardzo dobry jest też "Świat zaginiony". Jak lubisz przygodowe i podróżnicze, to na pewno Ci się spodoba
I klimat grozy rewelacyjny. Uwielbiam tę książkę, i Simmonsa zresztą też. :)
UsuńCiężko mi się zabrać za taką cegłę, kiedy mam sporo innych, aktualnych do przeczytania.
Minier to jedyny autor kryminałów, którego czytam na bieżąco i wszystko. Cykl z Servazem bardzo mi pasuje, choć nie wszystkie tomy są jednakowo dobre. Ale nie ma też słabych ;)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekaw nowej książki bo wygląda na to, że będzie troszkę romansu z sf.
Ja tam mam innych ulubieńców, Chattam, Coben, Lehane. Ale Minier pisze bardzo dobrze to trzeba przyznać. I na pewno po niego sięgnę.
UsuńNo ale wiesz, że ja kryminały czytam rzadko stąd nawet nie próbuję porównywać Miniera do innych autorów bo ich zwyczajnie nie znam. Po prostu facet wstrzelił się celnie w mój gust i tyle ;)
UsuńChociaż.. zabrałem się właśnie za "Siedem śmierci Evelyn Hardcastle". Czytałem wiele dobrego o tej książce i liczę, że się nie zawiodę.
No i dobrze. Jak Ci jeden pasuje to po co na chama innych. Ale jeszcze chyba Arnold był spoko, nie? :)
UsuńTak, Arnold też ale z nim nie jestem na bieżąco. Mam wszystkie książki pobazgrane i żal mi je taszczyć bo, nie oszukujmy się, to nie są wybitne wydania i łatwo się niszczą a jak jestem w domu na kilka dni to mało czytam i nie zdążę całej powieści zaliczyć.
UsuńCzy ja wiem, czy takie delikatne to? Ja czytałem niespecjalnie uważając i nie podziało się nic z tymi książkami. :)
Usuń"Bielszy odcień śmierci" to debiut godny pozazdroszczenia, a książkę czyta się naprawdę dobrze. Skomplikowana intryga wciąga od samego początku, ale ogromną rolę odgrywa tu również klimat, który autorowi udało się wykreować znakomicie. Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńTo prawda, klimat jest tutaj kluczowy i się wyróżnia na tle innych. Dziękuję. :)
UsuńCzuję się zachęcona do przeczytania tego tytułu!
OdpowiedzUsuńSuper wpis. Czekam na więcej :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Ale na więcej czego - wpisów o Minierze, czy ogólnie? :)
Usuń