środa, 27 lutego 2019

ZEW KRUKA - Ed McDonald [recenzja]

Tytuł oryginału: Ravencry
Cykl: Znak kruka, tom: 2
Wydawnictwo: Mag
Tłumaczenie: Robert Waliś
Liczba stron: 392
Gatunek: Fantasy, high fantasy
Moja ocena: 4/6

"Czarnoskrzydli znowu w akcji"

Bezimienni i Królowie Głębi ciągle toczą wojnę. Królowie Głębi chcą zniewolić ludzkość i zamienić ich w podległych sobie roboli, a okrutni Bezimienni stoją im na drodze. Jednak podczas ich walk, w Valengardzie, pojawia się nowe, świetliste widmo, znane jako Jasna Pani, której czciciele pragną przejść władzę nad miastem. Ryhalt Galharrow nie może za wiele sam poradzić na szerzący się kult i zmagania potężnych istot, ale otrzymuje misję odnalezienia przedmiotu o wielkiej mocy, który został skradziony z silnie strzeżonego skarbca Wielkiej Stopy. Żeby go odzyskać i uratować miasto będzie musiał udać się go najgorszego miejsca, do którego udają się tylko desperaci, głupcy i chciwcy. Do samego serca Nieszczęścia.

Zew kruka to drugi tom cyklu "Znak kruka" opowiadający dalszy ciąg przygód grupy Czarnoskrzydłych. Minęły cztery lata od wydarzeń z pierwszej części i głównemu bohaterowi oraz jego grupie przyjdzie zmierzyć się ponownie z przeciwnościami w świecie, w którym żyją. Na samym wstępie autor zamieścił krótkie streszczenie poprzedniego tomu, co jest bardzo przydatne, żeby przypomnieć bardziej sklerotycznemu czytelnikowi (czyli na przykład mnie), co się takiego działo. A dalej zagłębiamy się ponownie w Valengard i Nieszczęście. Cykl trzyma dobry poziom, chociaż muszę przyznać, że spodziewałem się więcej informacji o budowie tego świata i więcej zaskakujących sytuacji. Tego mi brakowało w pierwszym tomie i niestety ponownie zabrakło tutaj. Akcji jest sporo, jest dynamiczna, krew leje się litrami, trup pojawia w dużej ilości, jest brutalnie i wulgarnie, i czytelnik raczej nie będzie się nudził, ale niestety zabrakło mi w tym nieprzewidywalności. I chociaż nie nudziłem się przy tej książce, to jednak nie było tego czegoś, co wprawiłoby mnie w zachwyt. Szkoda też, że zabrakło jakiejś nawet lekko naszkicowanej mapki, bo ta dawałaby chociażby nieco większy obraz tego mało opisanego świata i bardziej ukierunkowała wyobraźnię czytelnika.

Szerzej jednak zostają przybliżone istoty zamieszkujące ten świat, czyli np. Bezimienni, Królowie Głębi, robole i kilka innych. Lepiej poznajemy też bohaterów, którzy są na największy plus. Ryhalta poznaliśmy już wcześniej i mimo wulgarności i ciężkich przeżyć, za które sam głównie odpowiada, raczej trudno go nie polubić. Trochę w stylu Rambo, ale całkiem inteligentny, bardzo skuteczny w działaniach wszelakich i stanowczy gość. Tnota, Nann i mała Amaira też bardzo fajni. Jednak więcej zainteresowania i uciechy sprawiają postaci drugoplanowe - Maldon i kruk, wysłannik Wroniej Stopy. Obie jednostki bardzo specyficzne, nadające pikanterii i mocno podkreślające swój udział w tej historii. Już w pierwszych recenzjach czytelników daje się dostrzec sympatię zwłaszcza w odniesieniu do Maldona, który skądinąd jest dość charakterną, nieobliczalną i demoniczną jednostką. Podobał mi się też humor w niektórych sytuacjach i dialogach, które są momentami doprawione wulgaryzmami, ale nie takimi suchymi czy pozostawiającymi niesmak, a bardziej wywołującymi uśmiech na twarzy czytelnika.

Bohaterowie ogólnie nie mają lekkiego życia, często dotykają ich niemiłe sytuacje, są zdradzani, poniewierani i nie raz muszą ratować swoje życie przed śmiercią. Ale nie użalają się nad sobą tylko działają. I nie oznacza to, że są pozbawionymi uczuć zabijakami. Przez historię przewijają się szczera i prawdziwa przyjaźń, miłość, lojalność, braterstwo czy uczciwość. Nawet w grupie najemników, którzy pchają się tam, gdzie nie powinni. Ogólnie, jeśli spodobał się komuś pierwszy tom to druga część przygód tych bohaterów też będzie się podobać, jeśli tylko ten mało rozbudowany świat nie będzie stanowił problemu. 

Zew kruka to nie epickie fantasy pokroju Sandersona czy Tolkiena, ale lekka, solidnie i dobrze napisana powieść fantastyczna pełna przygód, krwawych walk, ciekawych pierwszo- i drugoplanowych bohaterów i dobrego humoru. Szybko i przyjemnie mija przy niej czas. Książka, po którą raczej nie ma sensu sięgać, jeśli nie przeczytało się wcześniej pierwszego tomu tego cyklu, więc warto przedtem to nadrobić. Na pewno cykl spodoba się wielu czytelnikom.

Znak Kruka:
2. Zew kruka


Za książkę dziękuję księgarni Gandalf.
Możecie ją oczywiście nabyć na ich stronie, o tutaj

7 komentarzy:

  1. Nie słyszałam o tej serii wcześniej. Trochę nie moja tematyka, ale nie mówię nie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale, że w ogóle nie fantasy, czy tego typu fantasy? :)

      Usuń
  2. Pierwszy tom przypadł mi do gustu a drugi czeka na półce. Z recenzji wynika, że jest troszkę słabszy ale środkowe tomy często tak mają. I podoba mi się taka zwięzła formy bez zbędnego rozwlekania. Jestem trochę zmęczony autorami, którzy koniecznie chcą tworzyć wielotomowe sagi, po 800-1000 stron w każdym tomie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi niekoniecznie chodzi o 800 zaraz, ale takie 600 to jest dla mnie super. :) A sama książka, no nie wiem, nie ma szału, bo szybko o tym zapomnę, ale nie ma też nudy (lepiej czytało mi się niż ostatni tego Sullivana na przykład). No dobra rozrywka, po prostu, i tyle. :)

      Usuń
    2. I ja też nie oczekuję, od tej książki, wiele ponad dobrą rozrywkę. Ważne jeszcze żeby nie było za bardzo naiwnie, infantylnie czy po prostu debilnie ;)

      Usuń
    3. A jeszcze apropo Sullivana, na Storytel zaczęły się pojawiać Kroniki Riyrii (pierwszy tom już jest, reszta zapowiedziana) więc przypuszczam, że ktoś będzie to też wznawiał w papieprze (MAG?)

      Usuń
    4. Nie mam pojęcia. Mag nic nie pisał.

      Usuń