niedziela, 5 sierpnia 2018

CISZA PRZED BURZĄ - Christie Golden [recenzja]

Tytuł oryginału: World of WarCraft: Before the Storm
Cykl: World of Warcraft 
Wydawnictwo: Insignis
Tłumaczenie: Dominika Repeczko
Liczba stron: 407
Gatunek: Fantasy, high fantasy
Moja ocena: 3+/6

"Kolejne zagrożenie Azeroth"

Wiele lat minęło od kiedy pojawiła się pierwsza część serii Warcraft, dzisiaj jednej z najpopularniejszych gier na świecie, w którą może nie każdy gracz pogrywał, ale założę się, że większość graczy komputerowych kojarzy bardzo dobrze. Ogromna popularność sprawia nie tylko to, że Warcraft i firma Blizzard Entertainment zyskują coraz większe liczby fanów, ale dzięki temu powstają też ciągle nowe części i dodatki do serii, na które fani ciągle czekają i rzucają się bez reszty na wszystko, co nowe. Za kilka dni na rynku ma się pojawić kolejna część serii, czyli "Battle for Azeroth", która będzie dużym dodatkiem do gry. I z tejże okazji Christie Golden, autorka wielu książek z uniwersum Warcraft i World of Warcraft, postanowiła wydać powieść Cisza przed burzą, która ma niejako uzupełnić lukę w fabule pomiędzy poszczególnymi dodatkami i przed "Battle for Azeroth"

Nad Azeroth zawisły czarne chmury. Mimo że Horda i Przymierze odniosły zwycięstwo nad armiami Płonącego Legionu, pod powierzchnią czai się kolejne niebezpieczeństwo. Z rany, która powstała przez cios zadany mieczem upadłego i demonicznego tytana Sargerasa, wypływa tajemniczy azeryt. Ta złocista i nieznana substancja daje niesamowite możliwości, które mogą przynieść wiele korzyści, ale w nieodpowiednich rękach może doprowadzić do prawdziwej tragedii i zniszczenia. Zarówno Horda, jak i Przymierze próbują dociec tajemnicy nieznanego dotąd materiału i wykorzystać go na swój sposób. Ten, kto odkryj ją pierwszy, zyska znaczną przewagę i może stanowić wielkie zagrożenie dla drugiej strony. Jednak król ludzi, Anduin Wrynn, próbuje temu zapobiec obmyślając plan zaprowadzenia pokoju pomiędzy obiema stronami i wspólnego zbadania i wykorzystania azerytu. Tylko czy obie strony są w stanie zapomnieć o latach krwawych wojen i wzajemnej nienawiści, żeby ze sobą współpracować? Czy zdołają zaakceptować siebie nawzajem dla obopólnych korzyści i utrzymania trwałego pokoju? Każdy najmniejszy konflikt może doprowadzić do kolejnej krwawej wojny między nimi. Ale może istnieje szansa, że pomysł króla Przymierza się powiedzie i Azeroth będzie uratowane?

To moja druga książka ze świata Warcrafta i spod pióra Golden, której pisanie idzie nadzwyczaj sprawnie i ciekawie w przypadku tworzenia powieści bazujących na grach, co na ogół znajduje uznanie w większości u fanów danej serii. Jednak o ile po "Arthasie: Przebudzeniu króla Lisza" byłem skłonny stwierdzić, że po książkę mogą w równej mierze sięgnąć zarówno fani serii, jak i pozostali czytelnicy nieobeznani z tym światem, bo była naprawdę dobra, o tyle w przypadku tej książki jestem całkowicie pewien, że Ci drudzy stracą czas, jeśli zdecydują się po nią sięgnąć. A powodów jest co najmniej kilka. Przede wszystkim nieznajomość historii, która nic nie będzie mówić czytelnikowi nie mającego zielonego pojęcia, jak wielka nienawiść jest pomiędzy stronami Przymierza i Hordy, oraz ile się dotąd wydarzyło, co jest istotną kwestią w tym świecie. 

Druga sprawa to bardzo słabo opisany świat przedstawiony, prawa nim rządzące czy żyjące w nim istoty, więc czytelnikowi, który nie grał lub nie czytał niczego bardziej przybliżającego te oba, kompletnie nic nie powie, kto taki jest tauren, pandaren, draenei, na czym opiera się magia, jakimi prawami rządzą się poszczególne nacje, jakie mają kultury, czemu te jednostki należą do Przymierza, a tamte do Hordy i wiele innych kwestii, które znacznie uprzyjemniają i ułatwiają lekturę. Czytanie takiej książki w kompletnej niewiedzy jest bardziej uciążliwe, jeśli czytelnik lubi znać świat, postaci i prawidłowości, jakimi się rządzą, a tutaj nic takiego nie dostanie. 

Jednak największą wadą tej książki jest akcja. A właściwie jej brak. Przyznam szczerze, że gdyby nie lekkie pióro autorki i umiłowanie do tego świata, dzięki czemu czytało mi się całkiem sprawnie, rzuciłbym tę książkę w diabły bez żadnego wyrzutu, że nie dałem jej szansy pozytywnie mnie zaskoczyć chociażby na końcu, bo przez całą powieść niemal kompletnie nic się efektownego nie dzieje. Powieść opiera się przeważnie na planowaniu, rozmyślaniu i ciągłym gadaniu. Gadaniu o Przymierzu, o Hordzie, zdradzie, sojuszu, azerycie, Azeroth, przeszłości i innych kwestiach, które może i mają znaczenia dla powieści, ale niewiele dla czytelnika spragnionego akcji i ciekawych scen, których tutaj prawie nie ma i uwierzcie mi na słowo, że jeszcze w życiu nie czytałem takiej książki fantasy przy kilkuset stronach jej treści, gdzie samej akcji było nie więcej jak tekstu na osiem stron. Jestem w stanie zrozumieć, że autorka chciała uzupełnić lukę przed mocno wyczekiwanym dodatkiem, ale jeśli w książce nic kompletnie się nie dzieje to ja mogę sięgać po taką grę pomijając wcześniejszą lekturą, która mi daje niewiele istotnego. 

Ostatecznie nie mogę powiedzieć, że Ciszę przed burzą czytało mi się źle, bo jak już wspomniałem, Christie Golden ma dobre pióro i czytało mi się naprawdę lekko i szybko, a uwielbienie do Warcrafta plus dwie-trzy dobre sceny dawały przyjemność ponownego obcowania z tym światem, dlatego ostateczna ocena nie jest aż taka niska. Ale zdecydowanie odradzam tę powieść czytelnikom szukającym dobrego i ciekawego fantasy, bo stracą tylko czas i pieniądze, a te warto przeznaczyć na inne powieści fantastyczne zasługujące na większą uwagę. Najnowszą książkę z uniwersum Warcrafta polecam zatem tylko i wyłącznie fanom tego świata.

Za otrzymany egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Insignis.

3 komentarze:

  1. A to w sumie racja w 100%, sam o tym nie pomyślałem, bo świat znam doskonale - brak wyjaśnień. Jakby autorka założyła, że czytać będą tylko osoby, które doskonale znają calutki świat (bo poprzednie książki też nie odpowiadają na wszystkie pytania). Zwłaszcza pojęcia typu "stara Horda" mogą być bardzo zaskakujące.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla fanów, bez dwóch zdań. Reszta straci czas.

      Usuń
  2. Tego typu pozycje właśnie "tak mają" - nie piszmy o świecie, bo każdy zna uniwersum, to po co się męczyć? Dla mnie to straszne pójście na łatwiznę- akurat fanką Warhammera nie jestem i raczej nie planuję sięgać po te książki, ale tyczy się to wszystkich powieści opartych o znane kulturowo motywy i światy.

    Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń