wtorek, 31 października 2017

PACJENT ZERO - Jonathan Maberry [recenzja]

Tytuł oryginału: Patient Zero
Cykl: Joe Ledger (tom: 1)
Wydawnictwo: Mag
Liczba stron: 559
Gatunek: Horror, technothriller, science fiction
Moja ocena: 4/6

„Zombie nowej generacji”

Mistrz walki, brutalny i zaprawiony w boju wojownik, były wojskowy, a obecnie policjant w Baltimore, Joe Ledger, zostaje zwerbowany do Wojskowego Departamentu Nauki. WDN to ściśle tajna agencja rządowa, którą kieruje bardzo wpływowy i tajemniczy dżentelmen znany jako Church. Szef WDN dostrzega wielki potencjał umiejętności Ledgera i mianuje go dowódcą nowo powstałego oddziału złożonego z ludzi mających ogromne doświadczenie w boju i działaniu w sytuacjach krytycznych i najwyższego zagrożenia ludzkiego życia. Kiedy pojawia się informacja o ataku terrorystycznym, który ma na celu rozsianie dziwnej zarazy przemieniającej ludzi w zombi, otrzymują misję specjalną polegającą na powstrzymaniu rozprzestrzeniania się tej epidemii i rozbiciu grupy terrorystycznej odpowiedzialnej za jej powstanie. Wojskowy Departament Nauki ma mnóstwo odpowiednich środków i świetnie wyszkoloną grupę ludzi, ale niewiele czasu do działania. Dodatkowo zadanie utrudnia wieść, że ktoś z nich został kupiony przez terrorystów i im pomaga. Ledgera i jego oddział czeka ciężkie zadanie odkrycia i wyeliminowania wroga, walka z czasem i konfrontacja z epidemią, z którą nikt nigdy  do tej pory się nie spotkał. 

Książek, filmów i innych dzieł o tematyce zombie powstało już tak dużo, że nie sposób tego wszystkiego zliczyć, a jednak ciągle któryś z autorów decyduje się na utworzenie czegoś nowego, co zainteresuje i zadowoli grono odbiorców. Nie każdemu się to udaje, bo jest to ciężkie zadanie w przypadku mocno wyeksploatowanego już tematu, ale twórcy popularnego serialu "The Walking Dead" udowadniają, że mimo wszystko da się to zrobić. Jonathan Maberry, amerykański autor znany lepiej polskim fanom horrorów, zdecydował się na napisanie i wydanie książki o zombi kilka lat temu, i musiała spotkać się również z bardzo dobrym odbiorem, bo już dziś seria z Ledgerem liczy sobie dziewięć pozycji. Czytałem i oglądałem już kilka dzieł o tej tematyce i moim zdaniem książka Amerykanina raczej nie wnosi nic nowego, poza może jedną kwestią ewolucji czy też pojawiania się nowych generacji zabójczego patogenu przemieniającego coraz szybciej i lepiej ludzi w zombi (chociaż nie widziałem i nie czytałem wszystkiego, więc niekoniecznie musi to być coś nowego na tamten czas, kiedy pojawiła się ta pozycja), ale nie specjalnie to przeszkadza, jeśli sięga się po książkę z samym tylko zamiarem otrzymania dobrej w odbiorze i odpowiednio umilającej czas lektury. Sam sięgałem po tę książkę powodowany takim właśnie zamysłem i nie czuję się ani trochę rozczarowany. Krótkie rozdziały i mnóstwo akcji sprawiają, że czyta się bardzo szybko i raczej ciężko się nudzić.

Jonathan Maberry napisał książkę, która, trzeba szczerze przyznać, została dopracowana bardzo szczegółowo i przekonywająco. Zabójczy patogen, islamscy terroryści, sprzęt szpiegowski, systemy komputerowe, nowoczesna broń, choroby prionowe. Wszystko to opisane dokładnie i, jak twierdzi sam autor, w większości w oparciu o aktualną wiedzę medyczną, wojskową i technologiczną. Narracja prowadzona w formie pierwszoosobowej i bardzo dobre, żywe dialogi dodatkowo powodują, że książka prezentuje się nader realistycznie, mimo że pojawiają się tam zombi. Trzeba też zaznaczyć, że nie jest to tylko horror, bo dostrzec można elementy znane z innych gatunków. Poza powieścią grozy najlepiej pasuje tutaj klasyfikacja pod technothriller, czyli gatunek, który składa się z elementów thrillera szpiegowskiego, powieści wojennej i science fiction. Na podobne gatunkowo książki można się natknąć sięgając po pozycje Michaela Crichtona (np. Andromeda znaczy śmierć) czy Toma Clancy'ego (np. Polowanie na Czerwony Październik).

Dodatkowym atutem jest pełnokrwisty i twardy bohater, którym jest Joe Ledger. To taka postać, która odnajduje się zawsze w każdej sytuacji, nigdy się nie waha, twardo stąpa po ziemi, potrafi dostrzec obiektywnie plusy i minusy w dowolnym momencie, popełnia błędy i jest ich świadom, ale zaprawienie w wale wręcz, walce bronią, inwigilacji, kontr inwigilacji i znajomości kilku języków mocno ułatwiają mu przetrwanie. Nie jest tępym osiłkiem, tylko inteligentnym i nieco cynicznym bohaterem, który na pewno spotka się z bardzo dobrym odbiorem wśród wielu czytelników. Podobać się może także bardzo tajemniczy i ciekawy Church, o którym tak naprawdę niewiele wiadomo. Nikt nie wie kim naprawdę jest, jak znalazł się w WDN, skąd pochodzi, jak wyglądała jego przeszłość czy jak wielkie ma rzeczywiście wpływy. Ale jest człowiekiem bardzo stanowczym, zdecydowanym, twardym psychicznie i na tyle wpływowym, że słucha go i ulega mu sam prezydent Stanów Zjednoczonych. Jego postać na pewno zostanie bardziej przybliżona w kolejnych tomach, ale na to trzeba jeszcze poczekać, bo na chwilę obecną wydawnictwo nie zapowiedziało jeszcze wydania drugiej części.

Pacjent zero to dopiero pierwszy tom cyklu z Joe Ledgerem. Powstało jeszcze następnych 8 części i  zaglądając do serwisu goodreads.com można zauważyć, że oceny z tomu na tom rosną. Doprawdy nie wiem cóż nowego mogło się tam dalej wydarzyć, że oceny czytelników wzrosły, nie mniej jednak jest to rozrywka na tyle dobra, że każdy, kto będzie zadowolony po pierwszym tomie na pewno się ucieszy, że czeka go jeszcze kilka. A jeśli chodzi o mnie to na pewno sprawdzę jeszcze jedną część, żeby się przekonać, co dalej, i z pewnością będę wiedział, gdzie się kierować, jeśli będzie mi brakowało jakiejś lekkiej i dobrej lektury o podobnej tematyce. Ogólnie rzecz biorąc jest to pozycja dla tych, którzy poszukują krwawych horrorów, książek o zombie, z twardym i pełnokrwistym bohaterem, wojskowymi technologiami, systemami komputerowymi i szpiegowskimi, a przy tym chcą lekkiej, szybkiej i obfitującej w mnóstwo akcji lektury. Pod tym względem książka Jonathana Maberry'ego nie zawodzi i zapewnia odpowiednią rozrywkę.

Za książkę dziękuję  Wydawnictwu Mag.
 

16 komentarzy:

  1. Ja co prawda nie przepadam za zoombie, bo częściej mnie te książki śmieszą niż straszą, ale tę bym chętnie przeczytała ze względu na bohatera. Przeraża mnie natomiast ilość książek w serii, bo wątpię, żebym tyle wytrwała. Czy nikt już nie pisze pojedyńczych powieści? Same cykle i serie i co tam jeszcze😕

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe, no powiem Ci, że sam byłem zaskoczony, bo przed czytaniem wiedziałem, że napisał kilka dalszych tomów jeszcze, ale podczas pisania recenzji, żeby podać dobre dane zerknąłem do strony autora i się sam zdziwiłem, że aż 9 części tego jest. Już mi się nawet nie chciało wczytywać czy będą kolejne, bo zakładam z góry, że tak. Chyba tam jest jeszcze jedna książka tzw. "poboczna" z tej serii. :)

      Usuń
  2. No właśnie dumałam czy kupuję czy nie. Mam przygotowane zamówienie z Maga, które czeka na Sandersona i po tym co przeczytałam u Ciebie książka znajdzie się w koszyku. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mnie cieszy, że dołożyłem niewielką cegiełkę do zakupu. Czytujesz też sf? Jeśli tak to bardzo Ci polecam tego Simmonsa, ale nie akruat "Olimp", a poprzednią część "Ilion". Świetna rzecz. :)

      Usuń
  3. O, zombiaki... nie moje klimaty :)
    Trudno wymyślić jakiś całkiem nowy pomysł na powieść. Nie dziwi zatem, że te same tematy są wielokrotnie eksploatowane. Najważniejsze jednak jest to, w jaki sposób te stare zagadnienia są przedstawione. Mogą być dwie książki różnych autorów, ale poruszające się w tej samej tematyce, ale jedna będzie porywająca, a przy drugiej człowiek będzie ziewał :) Wszystko zależy od stylu autora, wyobraźni, plastyczności opisów, stworzonych postaci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, w przypadku tak wyeksploatowanych tematów jak zombie, wampiry czy wilkołaki to już raczej całością się nie zaskoczy i nie wymyśli nic nowego, raczej detale i sposób przedstawienia historii za pomocą odpowiednich środków, efektów. :)

      Usuń
  4. Teraz mnie zaskoczyłeś - 8 książek w cyklu? Nie spodziewałem się tego :D
    Chyba odpuszczę sobie tę serię, ponieważ nie miałem okazji czytać zbyt wielu książek o zombiakach i nie wiem, czy to tematyka dla mnie :) Poza tym, ta seria jest ciut za długa dla mnie, brakuje mi miejsca na półkach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, sporo całkiem tych tomów. Jeśli chcesz coś na start z zombiakami to "Jestem legendą" Mathesona może być. ;) Niedługo będzie w Artefaktach zresztą. :)

      Usuń
    2. Czytałem, dawno temu :) Całkiem fajne, chociaż ja tyle razy widziałem film, że sam nie wiem, które już zakończenie bardziej lubię ;)
      Mam na czytniku trzy powieści od SQN z serii The Walking Dead, więc pewnie po Nowym Roku będę czytał :)

      Usuń
    3. Ja właśnie przez to, że wcześniej oglądałem kilka razy film, który jest moim ulubionym, nie za bardzo byłem zadowolony z książki, która jest bardzo odmienna. Już sama postać tych zombiaków różna. Ale na ten zbiór czekam, bo chętnie sprawdzę to jeszcze raz plus te nowe. :)
      Ja też myślałem o tych powieściach, bo TWD też bardzo lubię, a powiem Ci, że się nie spodziewałem. Pamiętam jak sceptycznie podchodziłem, bo myślałem sobie, że jak serial ma tyle odcinków o zombiakach to musi być kicz na maksa, bo niejednokrotnie jest kiczem półtora godzinnym filmie. A tu takie pozytywne zaskoczenie i serial dzisiaj oglądam z wielką chęcią. :)

      Usuń
  5. A widzisz - jednak się wkręciłeś;) Tak właśnie podejrzewałam, że jako fan historii o zombie z czasem znajdziesz tutaj kawał dobrej rozrywki.

    Teraz, jak już przeczytałeś to mogę Ci zdradzić, że ze wszystkich akcji Joe Ledgera i jego oddziału (i innych z WDN) najbardziej podobała mi się SPOILER bijatyka w, jak dobrze pamiętam, pierwszej przetwórni, do której dotarli protagoniści. Ta z dziećmi - to dodawało naprawdę sporo dramatyzmu. A i kobiecy czarny charakter. Uwielbiam ten typ postaci, dlatego niezmiernie cieszyło mnie to, że znalazło się tutaj miejsce dla burzycielki, w dodatku tak ciekawie skonstruowanej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No powiem Ci, że większą połowę przeczytałem w podróży w delegacji i trochę na miejscu, w hotelu. Bardzo szybko się czyta i przez sposób prowadzenia akcji i przez te krótkie rozdziały.

      Mi chyba też. Ale jeszcze bardzo mi się podobał męski pokaz siły Ledgera jak skopał tyłki swojemu przyszłemu oddziałowi zaraz na wstępie. :P

      Usuń
  6. Ciekawe czy u nas się Maberry utrzyma i wydadzą dalsze tomy. Ogólnie to lubię jego twórczość, więc pewnie i po tego Pacjenta Zero niebawem sięgnę. Nie wiem, czy nie skuszę się na wypożyczenie tego z biblioteki, bo aż tak mi nie zależy na posiadaniu. Tę trylogię jego to mam z niej tylko jeden tom, a drugą i trzecią część wyhaczyłam właśnie w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No póki co Mag nic nawet nie wspomniał o drugim tomie, więc zobaczymy. Może gdzieś go tam wcisną w 2018.

      Usuń
    2. Tak samo jak z następnym Wilderangiem. Trochę słabo :(

      Usuń
    3. Andrzej pisał na forum ostatnio, że oni mieli jakiś problem z tłumaczeniem bodajże 2 tomu. Trzeci już przetłumaczony, więc jak wróci drugi to wydanie obu szybciej pójdzie w 2018. :)

      Usuń