wtorek, 3 października 2017

ARTHAS: PRZEBUDZENIE KRÓLA LISZA - Christie Golden [recenzja]

Tytuł oryginału: World of WarCraft: Arthas: Rise of the Lich King
Cykl: World of Warcraft 
Wydawnictwo: Insignis
Liczba stron: 365
Gatunek: Fantasy, high fantasy
Moja ocena: 4+/6

„Opętańcza zemsta i krwawe żniwa”

Blizzard Entertainment to jedno z największych i najbardziej znanych amerykańskich przedsiębiorstw zajmujących się produkcją gier komputerowych.Wydali mnóstwo gier, ale te najpopularniejsze i najbardziej się liczące to Diablo, Starcraft i Warcraft, które mają rzesze fanów na całym świecie. Sam jestem jednym z nich. Ileż ja się nagrałem w te gry, ileż godzin poświęciłem na przemierzanie ich światów, przechodzenie misji, pojedynkowanie! Najbliższy jest mi "Warcraft III" i dodatek "Frozen Throne", nad którymi spędziłem naprawdę sporo czasu przechodząc kilkukrotnie wszystkie kampanie. Gra powstała ładnych kilkanaście lat temu, a jednak w moim odczuciu zupełnie nie traci na klimacie i wyjątkowości, i wracam do niej co jakiś czas ciągle czerpiąc przyjemność z grania. Warcraft jest bardzo epicką i zajmującą grą, a przedstawiony w niej świat fantastyczny wpisuje się w typowe high fantasy pełne nowych postaci, magii, przedmiotów, artefaktów i ogólnie świata zbudowanego od podstaw, który sprawia bardzo dobre wrażenie i nie może dziwić, że w połączeniu z ciekawą fabułą gra zyskała tylu fanów.

"Warcraft" to jednak nie tylko gry, ale też książki, które zostały napisane przez kilku autorów fantasy (jak można wyczytać po recenzjach tych pozycji, raz lepiej, raz gorzej) w dużej mierze opierające się na fabułach gier, ale też zawierające dodatkowe historie, niedopowiedziane lub zupełnie nowe. Właściwie nigdy nie ciągnęło mnie do tych książek, bo uznałem, że jak nagrałem się tyle to już mi lektury nie trzeba. Ale niedawna premiera filmu "Warcraft: Początek" (całkiem niezła nawet, chociaż kilka rzeczy można było nakręcić  lepiej) sprawiła, że spojrzałem na serię w innym świetle, bo jednak jest to inny środek przekazu, więc zaciekawiłem się bardziej literacką formą i zdecydowałem sięgnąć, żeby sprawdzić czy i ona mi się spodoba. Mój wybór padł na najnowszą pozycję wydawnictwa Insignis, czyli "Arthas: Przebudzenie króla Lisza" autorstwa Christie Golden, której książki oparte na grach Blizzarda są bardzo dobrze odbierane i oceniane przez fanów.

Książka Golden niemal w całości opiera się na wspomnianej przeze mnie grzej "Warcraft III" i przedstawia historię głównego jej protagonisty księcia Arthasa Menethila, dziedzica tronu królestwa Lordaeron i jedynego syna króla Terenasa Menethila II. Człowieka,  który z księcia stał się potężnym królem Liszem. W grze poznajemy go jako już dorosłego mężczyznę i paladyna Srebrnej Dłoni, natomiast autorka zdecydowała się nieco bliżej przedstawić tę postać zanim stał się dorosły. Stąd powstała ta książka, która podzielona jest na trzy części. Pierwsza zaczyna się od ataku Orków na Wichrogród, jedno z królestw ludzi, które upadło po tej inwazji, a przetrwała tylko garstka, w tym młody książę Varian Wrynn przyjaciel dziewięcioletniego wówczas Arthasa. Od tego momentu przybliżona jest nam pokrótce walka Lordaeronu z orkami, ale znacznie więcej uwagi poświęcone jest dzieciństwu Arthasa, widzimy jego przyjaźń z Wrynnem, pierwszy kontakt z ukochaną Jainą Proudmoore, wszelkie nauki przygotowujące do dorosłego życia i późniejszego bycia królem i paladynem, które odbywają się pod czujnym okiem krasnoludzkiego ambasadora i wojownika, Muradina Miedziobrodego, i Lorda Uthera Światłodzierżcy, oddanego paladyna zakonu Srebrnej Dłoni i czempiona królestwa Lordaeron. W tej części jesteśmy też świadkami mianowania Arthasa na paladyna, składanej przez niego przysięgi i pierwszych walk.

Część druga i trzecia to już jest historia niemal żywcem wyciągnięta z gry. W królestwie pojawia się tajemnicza plaga niosąca śmierć mieszkańcom, która wywołana jest przez spożycia ziarna zakażonego przez maga Kel’Thuzada. Chce on zakazić główny spichlerz znajdujący się w Andorhalu, który zaopatruje pobliskie wioski królestwa, żeby powiększyć plagę nieumarłych. Arthas ze swoją ukochaną Jainą, potężną czarodziejką z Dalaranu, podążają za plugawym magiem, żeby powstrzymać go przed zakażaniem spichlerza, ale nie udaje im się to na czas i ziarno zostało zakażone i rozesłane do okolicznych wiosek i miasteczek królestwa. Zdołali jednak dopaść Kel’Thuzada i przed zabiciem go dowiedzieli się, że jest on tylko jednym ze sług armii nieumarłych, której dowodzi potężny demon Mal'Ganis. Arthas i Jaina wędrują na północ, żeby się z nim zmierzyć, ale nie wiedzą z jaką siłą przyjdzie im walczyć. Królestwo Lordaeron niedługo zaleje ogromna armia nieumarłych, która rośnie z dnia na dzień coraz bardziej i dowodzą nią potężne demoniczne istoty. Arthasa dopada opętańcza chęć zemsty za odpokutowanie krzywd wyrządzonych jego ludziom, która doprowadzi go daleko w mroźne krainy, gdzie znajduje się runiczne Ostrze Mrozu mające pomóc mu w zniszczeniu plagi nieumarłych i ocaleniu królestwa. Młody książę nie wie jednak, że to wszystko zostało ukartowane i przewidziane, a runiczne ostrze za możliwość panowania nad nim doprowadzi go do wiecznego potępienia i losu tak mrocznego, że nie jest w stanie tego sobie wyobrazić.

Grając niejednokrotnie w "Warcrafta III" zastanawiałem się, co było przed tym jak zaczyna się gra. Brakowało mi historii z przeszłości Arthasa, jak dorastał pod okiem Uthera i Muradina, stał się paladynem, poznał Jainę. To był najmocniejszy argument do sięgnięcia po tą książkę, ale jednocześnie zastanawiałem się (z lekką obawą) jak autorka przedstawi historię już mi znaną z gry - czy coś dopisze nowego, czy coś zmieni, czy będzie się dobrze czytało, czy jednak poczuję znużenie. Okazało się, że mniej więcej osiemdziesiąt procent książki to jest fabuła i dialogi, które już bardzo dobrze znam. Może nieco momentami bardziej rozpisane, ale czytałem kilka razy z uśmiechem pod nosem, bo wiedziałem czasem jaki dokładnie dialog będzie się za chwilę toczył. Te pozostałe dwadzieścia, czyli niewielki kąsek to jest dla mnie nowość. Nie miało to jednak dużego wpływu na przyjemność płynącą z czytania tej książki. Niewątpliwie dużą rolę odgrywa tutaj sentyment do tej serii, którą po prostu uwielbiam, ale odpowiednie umiejętności pisarskie autorki bezwzględnie przyczyniły się do przedstawienia tej historii w formie powieściowej tak, że czyta się ją jak rasowe fantasy. Co prawda nie jest to fantasy przedstawione tak szczegółowo i plastycznie  pod względem kreacji postaci,  świata i fantastycznej magii jak chociażby w książkach Sandersona czy innych mistrzów fantasy, ale pozycji Golden nie można odmówić kolorytu i dobrego przedstawienia ciekawej historii, gdzie dzieje się naprawdę dużo i ciężko się przy tej książce nudzić. Bardzo dobrze też została pokazana przemiana Arthasa, jak z człowieka służącego dobru i Światłości  pod wpływem żądzy zemsty zaczął zmieniać się na gorsze, pogrążać coraz bardziej decydując się na szokujące i demoniczne wręcz rozwiązania, odsuwając przy tym od najbliższych a nawet stając im naprzeciw, popadając coraz bardziej w samotność i szaleństwo, a na końcu wreszcie doprowadzając do całkowitej przemiany w rycerza śmierci. Książka bardzo dobrze pokazuje jak człowiek zaślepiony  i opętańczo żądny zemsty może doprowadzić do zawalenia się jego całego świata i odrzucenia przez bliskich, którzy go zawsze wspierali i kochali. 

Książka nie ustrzegła się jednak pewnych minusów. Drobne literówki czy nieco niezrozumiałe dla mnie tłumaczenie nazw własnych, częściowo spolszczone nazwy postaci, częściowo zachowane oryginalnie, jakby tłumacz nie potrafił się zdecydować, czy przekład ma być oryginalny, czy w pełni polski - to w kwestii wydawniczej. Ale też niezrozumiałe były dla mnie przeskoki fabularne autorki, która przedstawiała nam przez kilka stron pewne okoliczności potęgując napięcie do momentu pojawienia się konkretnego wydarzenia (najczęściej bitwy), które zostało potem szybko ucięte i zakończone przeskakując w czasie znacznie do przodu. Czemu miało służyć te wprowadzenie skoro finał został tak szybko zakończony i potraktowany po macoszemu? Nie wiem. Uważam też, że biorąc pod uwagę liczbę bitew czy pojedynczych walk, do których tu dochodzi, mogła się autorka pokusić jednak o nieco lepszą plastykę tej batalistyki, żeby to było dokładniejsze, realniejsze i ciekawsze, aniżeli proste sprowadzenie do opisu wymiany kilku ciosów czy ataku danej formacji na inną. 

Arthas: Przebudzenie króla Lisza to  książka, która ucieszy na pewno wielu fanów serii gier Warcrafta, którzy są bardziej wymagający i domagają się  bardzo dobrze przedstawionej historii ze świata, który już znają i pokochali go zasiadając godzinami przed komputerem. Ale jest to też dobra książka dla osób, które szukają lekkiego i prostego fantasy, obfitującego w akcję, wiele pojedynków, ciekawą fabułę, barwny świat, postaci i artefakty, oraz zapewniającą przyjemną i niezobowiązującą rozrywkę na kilka wieczorów.

Za książkę dziękuję księgarni Tania Książka.
Więcej nowości znajdziecie na ich stronie.

17 komentarzy:

  1. Czekałam w sumie aż natrafię na recenzję tej książki na znanym mi blogu. Patrzę i jest! Bardzo się z tego powodu ucieszyłam :)
    Póki co miałam okazję czytać "WARCRAFT.Władca klanów", ale mam też inne części, które czekają na to aż je w końcu przeczytam. Byłam ciekawa, czy i tą warto zakupić. Teraz po Twojej recenzji nie mam już wątpliwości że warto.

    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie za wiele ich nie będzie. Ale ja musiałem napisać trochę na jej temat. I fajnie, że Cię przekonałem. :)
      Ja mam w planach poprzednie, np. Narodziny Hordy. Ale to już nie w tym roku.

      Usuń
  2. Być może też ją zaliczę w październiku, ale gwarancji nie dam - zaczynam od "Narodzin Hordy". :) Spodziewam się właśnie takiego patrzenia na dialogi ze znajomością ich dalszych części. W końcu też spędziłem mnóstwo godzin nad W3, a do tego kolejne niezliczone dni na czytaniu historii Azeroth. Teraz niestety już trochę ta wiedza wywietrzała, ale tym lepiej - więcej radochy z książek! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odnośnie W3 to ja mam bardzo dobrze w głowie zakodowane. :) No a ja też sięgnę po to, ale w przyszłym roku już. Kilka książek od Christie na pewno sprawdzę. Zastanawiam się nawet nad tym Starcraftem, tylko że w niego najmniej grałem i wiem.

      Usuń
    2. Jeśli będą dobre to z jednej strony nawet lepiej, że najmniej z niego kojarzysz - więcej czystej radochy z czytania. :D

      Usuń
  3. Gry nie znam (to znaczy - znam, oczywiście, ale nie mam z nią osobistych doświadczeń ;)), ale kompletnie nie mam zaufania do powieści pisanych na podstawie gier. Być może to tylko mój brak szczęścia w wybieraniu tytułów, ale za każdym razem takie książki okazywały się NAZBYT lekkimi czytadłami, z fabułą będącą tylko pretekstem do odcięcia kuponu od popularnej wśród graczy serii. Mimo że Twoja recenzja jest nawet zachęcająca, chyba nie będę ryzykować :( Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ogólnie też i wiele książek z tej serii ma średnie oceny u różnych autorów, ale akurat ta Golden ma bardzo dobre, więc się zdecydowałem. Wiesz, to też jest kwestia z jakim nastawieniem podchodzisz do czytania. Jeśli chcesz z więksżą głębią, bardziej nakreślone rysy psychologiczne postaci, kreacje świata - to tak jak pisałem, nie ta autorka, nie ta książka.

      Usuń
  4. Ogółem w WOWa raczej nie grywam, ale lubię takie klimaty! :D


    Bookeater Reality

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba jakąś książkę, czy dwie z tej serii w młodszej młodości przeczytałam, ale już nawet nie pamiętam dokładnie jakie. To znaczy, że rewelacji nie było (a film też widziałam, faktycznie niezły). Bardziej wciągnęły mnie książki z serii Diablo. Szczególnie te napisane przez Knaaka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a od Knaaka z Warcrafta chyba słabiej, bo tylko jego w sumie kojarzę tak bez zaglądania do neta i pamiętam, że średnio oceniane to było. Ale nie znam z autopsji, bo nie czytałem.

      Usuń
    2. Że WarCraft lepszy od Diablo? A to trudno mi ocenić. Pamiętam tylko, że Knaak wtedy mi się podobał, a WarCrafta niewiele czytałam. Teraz może inaczej odebrałabym te książki. W końcu wieki temu je czytałam :)
      I sorki Kamil za to niżej, coś mi się pomęrdało i nie te guziczki, co trzeba ponaciskałam :)

      Usuń
    3. Tak, ale w sensie książek. Bo jeśli o gry chodzi to ja jednak bardziej za Warcraftem, ale w Diablo 2 też się sporo nagrałem.
      Spoko, usunąłem. :)

      Usuń
  6. Strasznie sceptycznie podchodzę do książek napisanych na podstawie gry, więc wątpię, bym kiedykolwiek po tę sięgnęła, zwłaszcza jeśli jest taka niezobowiązująca. To chyba nie dla mnie. :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Tego typu książki to zupełnie nie mój świat, chociaż miło poczytać o czymś innym...

    Pozdrawiam
    Caroline Livre

    OdpowiedzUsuń