wtorek, 8 listopada 2016

HORYZONT UMYSŁU - Thomas Arnold [recenzja]



Wydawnictwo: Agencja Reklamowo-Wydawnicza VECTRA
Liczba stron: 411
Gatunek: Thriller medyczny
Moja ocena: 5/6

"Ross i Adams znowu w akcji"

Pewnej nocy dochodzi do poważnego wypadku samochodowego znanego prawnika i jego żony. Culberthowie trafiają do szpitala. Mężczyzna wychodzi z tego bez większych szkód, natomiast kobieta na drugi dzień zaczyna się bardzo dziwnie zachowywać, jest agresywna i przekonana, że potrąciła człowieka. Ale świadkowie tego wypadku twierdzą, że Culberthowie uderzyli w zwierzę, a nie w człowieka.

Sprawa trafia do wydziału kryminalnego do detektywa Davida Rossa. Z pozoru wydaje się, że rzeczywiście nie doszło do tragicznego wypadku i obyło się bez ofiar. Ale dwa dni później nad rzeką zostaje odnalezione ciało, a do Rossa dociera informacja, że Alice Culberth leczyła się w prywatnej klinice psychiatrycznej. Okazuje się, że ma ciężki uraz psychiczny po wypadku, do którego doszło 3 lata temu. Detektyw Ross kontaktuje się z jej terapeutą i sprawa nabiera nieoczekiwanego zwrotu, bo okazuje się, że wypadek sprzed 3 lat ma jednak pewien związek ze znalezioną ofiarą w ostatnich dniach.

To już trzecia książka z Davidem Rossem i Jamesem Adamsem, i druga, którą miałem okazję przeczytać od tego autora, po poprzednim bardzo dobrym Tetragonie. Prolog najnowszej pozycji jest bardzo elektryzujący i mocno przypomina mi wstępy książek Harlana Cobena, które też od początku zaczynają się enigmatycznie, mrocznie i ciekawie. I w zasadzie takie są też do samego końca, tak jak i tutaj. A po drodze? Uuu, dzieje się, oj dzieje!

Thomas Arnold kontynuuje historię dwójki detektywów, których życie mocno się zmieniło, o czym przekonujemy się na pierwszych stronach. Adams awansował z detektywa na porucznika i ma teraz swój własny wydział kryminalny, a pod sobą swojego byłego partnera, Rossa, który mocno ucierpiał przez wydarzenia z poprzedniego roku; przeszedł sześciomiesięczną rehabilitację, ma zaniki pamięci i nie jest już takim samym człowiekiem. Teraz częściej ogląda się za siebie, zastanowi się dwa razy, zanim coś zrobi, jest dwa razy bardziej czujny. Ale na szczęście nie zatracił się całkowicie jego cynizm i specyficzne poczucie humoru. I ciągle jest to najlepszy człowiek Adamsa, na którego ten może liczyć. Dlatego nic dziwnego, że to jemu, Rossowi, trafia się ta skomplikowana sprawa.

Dzieje się tutaj wiele i jest ciekawie, oprócz samego śledztwa, doszukiwania się winnych i rozwiązywania zagadki kryminalnej, która jest mocno zawiła, akcja toczy się wokół medycyny (stąd też takie oznakowanie gatunku), pojawiają się badania laboratoryjne, testy, eksperymenty, wyniki zastosowania pewnego preparatu (trochę mi tu pachniało Deanem Koontzem, który też lubi takie laboratoryjne kwestie), uzależnienie od leku (morfiny), psychoterapie, silne urazy psychiczne powodowane utratą dziecka i bliskich, akceptacja przyjaciela szefa, próba radzenia sobie z dotkliwą przeszłością, która odbiła się psychicznie i fizycznie na bohaterze, i próbuje wrócić do wykonywania swojego zawodu.

Podoba mi się w tej serii detektywistycznej, że akcja dzieje się poza Polską i nie ma w ogóle nazewnictwa polskiego, bo nie znam Cleveland i okolic, więc muszę je sobie wyobrazić i zaufać pisarzowi, że ten je dobrze zna. Gdy akcja dzieje się w naszym kraju sprawa wygląda inaczej, nie muszę sięgać wyobraźnią, bo wystarczy, że ruszę tyłek i pojadę. Osobiście preferuję nieznane lub ciężko dostępne mi miejsca, żeby użyć wyobraźni. Poza tym autor nie oszczędza swoich postaci, co również mi pasuje, bo nie przepadam za bohaterami, którzy cało wychodzą z każdej opresji. Mamy tutaj zatem wiele trupów, ale Thomas Arnold nie stworzył jedynie tak zwanego mięsa armatniego, czyli mało znaczących jednostek, które bez skrupułów odsyła do piachu. Owszem, te też są, ale przede wszystkim uśmierca postaci, które zaistniały znacznie bardziej i miały widoczny wpływ na fabułę, więc zaboli i bliskich tych postaci, i niejednego czytelnika również. Głównym bohaterom też się obrywa fizycznie i psychicznie, i mimo że wychodzą z tego żywi, nie są już tacy sami, co pokazuje przykład Rossa.

Sama fabuła jest bardzo szczegółowa i zręcznie skonstruowana, i przyprawiona takimi twistami fabularnymi, czyli zawiłą akcją, która z rozdziału na rozdział coraz bardziej się komplikuje i wprowadza coraz większe zamieszanie do umysłów bohaterów i samego czytelnika, że po raz kolejny kojarzy mi się to z Cobenem. Bardzo mi to imponuje, bo Thomas Arnold karierę pisarską zaczął całkiem niedawno, a  nie dość, że po raz drugi stworzył tak złożoną i przemyślaną historię naszpikowaną akcją, to jeszcze tak zręcznie nad tym panuje, jakby pisał od wielu lat i perfekcjonizm zdążyć sobie wyrobić już dawno.

Treść książki dobrze się komponuje razem z jej formą fizyczną. Zerknijcie sobie na tą okładkę. Czyż nie jest mroczna, nieco przerażająca i psychodeliczna? Przykuwa oko i budzi zainteresowanie - to na pewno, i pewnie było to głównym zamiarem wydawnictwa, bo pierwszy krok do poznania i sięgnięcia po daną książkę nieznanego albo jeszcze mało popularnego autora to właśnie dobra okładka. Ta przyciągnie niejednego potencjalnego czytelnika i to się wydawnictwu udało. Za krok następny odpowiada już sam autor, który treścią interesuje jeszcze bardziej, czytelnik się wciąga, czyta pierwszy rozdział, potem drugi, następny, minęło kilka godzin, nawet nie wie kiedy, i książka przeczytana. Tak to wyglądało w moim przypadku i zdecydowanie będzie u wielu z was.

Podsumowując. Książka bardzo dobra, ze zręcznie skonstruowaną i wciągającą fabułą, dobrze wykreowanymi postaciami, wieloma twistami fabularnymi, momentami brutalna i mroczna, bardzo tajemnicza i do końca nieprzewidywalna. Jeśli szukacie tego typu thrillerów to Horyzont umysłu możecie brać w ciemno. ;)


Za książkę, z dedykacją i autografem, dziękuję ponownie Thomasowi Arnoldowi. ;)

11 komentarzy:

  1. No i cóż? Muszę sobie dopisać kolejne nazwisko i tytuł do listy "do przeczytania". Znasz jakieś sposoby na rozciągnięcie doby? :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam, ale jak poznam to z pewnością się podzielę. :)

      Usuń
  2. Podpisuję się pod Twoją recenzją w zupełności. To kawał dobrego thrillera kryminalnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Widziałem u Ciebie podobne wrażenia, więc wcale mnie to nie dziwi. :)

      Usuń
  3. Powoli się przekonuję do thrillerów i ten niesamowicie mnie zaintrygował ;) Czuję, że bałabym się odwracać kolejne strony z przerażenia :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, Arnold robi się konkretnym graczem na naszym rynku. :)

      Usuń
  4. Pamiętam recenzje poprzednich części u Ciebie jak i innych osób - jak widać autor wciąż dobrze sobie radzi i tworzy świetne historie. Muszę się nim kiedyś zainteresować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytasz za wiele thrillerów i kryminałów zauważyłem. Jak będziesz szukał jakiegoś to ten powinien się spodobać. :)

      Usuń
    2. Sporadycznie Agathę Christie i zapewne dopiero jak wszystkie jej książki przeczytam, to będę patrzył na inne kryminały :)

      Usuń
  5. Okładka fantastyczna, recenzja bardzo zachęcająca, nie pozostaje więc nic innego, jak wypatrywać gdzieś tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli reflektujesz nieprzewidywalne thrillery to pozycja dla Ciebie. :)

      Usuń