Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
Liczba stron: 184
Gatunek: Wywiad
Moja ocena: 3+/6
"Kilerzy na usługach mafii"
Kiedy zobaczyłem w zapowiedziach wydawnictwa Prószyński i S-ka kolejną książkę z byłym pruszkowskim gangsterem Masą, to pomyślałem sobie, że niektórzy ludzie urodzili się z darem zarabiania konkretnych pieniędzy. Jarosław Sokołowski "Masa" miał nosa do zarabiania dużych nominałów nielegalnie jako członek zorganizowanej grupy przestępczej, a uczynienie z niego najważniejszego polskiego świadka koronnego tylko na początku dawało do myślenia, że człowiek przez całe życie będzie się ukrywał i żył skromnie odpokutowując popełnione zbrodnie. Bynajmniej status świadka nie ograniczył jego możliwości i teraz zarabia duże pieniądze legalnie sprzedając historie polskich mafii, które pogrążył swoimi zeznaniami. Historie te przedstawiane są w książkach w formie wywiadów z dziennikarzem i pisarzem Arturem Górskim. Wcześniej pojawiły się już cztery książki tego duetu, gdzie główne tematy były o porachunkach, pieniądzach, kobietach i bossach polskiej mafii. Najnowsza przybliżyć ma nam kilerów na usługach mafii.
Recenzując poprzednią książkę Masy i Górskiego o bossach polskiej mafii opisywałem wizerunek najważniejszych jednostek mafijnych, które rządziły zorganizowanymi grupami przestępczymi. Bossowie musieli budzić respekt swoim wyglądem, być twardzielami, którzy nie boją się użyć siły i w przeszłości niejednokrotnie tej sił używali, żeby wzbudzić szacunek wśród innych i w połączeniu z dobrą organizacją przestępczą wspinać się coraz wyżej w mafijnej hierarchii. Czasami trzeba było użyć do tego broni, kiedy samym zastraszaniem czy siłą mięśni nie dało się załatwić niewygodnych albo niebezpiecznych osób. Bossowie jednak starali się ograniczać używania broni używając jej przeważnie do zastraszania, a nie zabijania, żeby w razie wpadki nie ciążyły na nich oskarżenia o zabójstwa, które podwyższyłyby ich wyroki. Posługiwali się jednak swoimi podwładnymi lub pośrednikami, którzy byli profesjonalistami w używaniu broni i odsyłaniu wyznaczonych przez bossów celów do piachu. Był to najlepszy sposób, który nie obciążał szefa mafii, ale jednocześnie wzbudzał postrach i szacunek dowodząc, że nie można z nim zaczynać.
"Masa o kilerach polskich mafii" to książka poświęcona w całości zabójcom. Poznamy kilerów, którzy zabijali dla przyjemności, dla pieniędzy, dla zaimponowania, dla skoczenia kilka szczebli wyżej w mafijnej hierarchii, którzy zabijali ze strachu przed zabiciem przez innego kilera albo dlatego że po wyjściu z więzienia nie potrafili sobie poradzić na wolności i woleli wrócić do pudła. Nie każdy z nich był profesjonalistą, który zabijał z zimną krwią. Nie każda egzekucja wiązała się z otrzymaniem dużych honorariów. I nie każda też kończyła się śmiercią. Niejednokrotnie podwładni bossów musieli zabić za darmo, bo takie było polecenie szefa, dla którego odmowa była jednoznaczna z wykluczeniem z grupy i wyrokiem śmierci. Zdarzały się też sytuacje, kiedy ofiara otrzymała kilka pestek (kulek) w głowę i udało jej się przeżyć.
Wiele z opisanych w tej książce zbrodni zostało już wcześniej nagłośnione i przedstawione przez media, dlatego dla czytelników interesujących się polskimi mafiami lat 80. i 90. będą już dobrze znane. Nie wszystkie jednak były opisywane w szczegółach, a tych możemy się dowiedzieć właśnie z książki Górskiego i Sokołowskiego. Warto też zwrócić uwagę, że Górski przeprowadza rozmowy nie tylko z samym Masą, ale także z innymi gangsterami i osobami z tego otoczenia. Możemy dowiedzieć się co o kilerach powiedzieli między innymi: Sławomir K. "Chińczyk (najbardziej zaufany człowiek Masy), Manolo (jeden z najważniejszych ochroniarzy Masy), Generał (były gangster), Caro (organizator podziemnego hazardu) czy Jan Gołębiowski (jeden z najbardziej cenionych profilerów policyjnych, który uczestniczył w wielu głośnych śledztwach i wyraźnie rozróżnia seryjnego mordercę od kilera mafijnego). Na końcu książki została jeszcze dodatkowo umieszczona "Gangsterska galeria według Masy", gdzie w skrócie przybliżone został sylwetki najważniejszych członków grup, bossów i kilerów polskich mafii
"Masa o kilerach polskiej mafii" to książka niezła, ale głównie skierowana do osób, które interesują się napadami, zabójstwami, metodami egzekucji, krwawymi porachunkami, praniem brudnych pieniędzy, wyłudzeniami czy ogólnie polskimi mafiami (pruszkowską, wołomińską, mokotowską, szczecińską, śląską itp.). To co mogę powiedzieć na pewno, to że czyta się te pozycje szybko i niejednokrotnie z zainteresowaniem, które wywołane jest przez nieprawdopodobne czy przerażające sytuacje opisywane przez Masę i innych gangsterów. Książki z serii "Masa o..." w znaczny sposób przybliżają temat mafii w wielu aspektach związanych z tymi grupami przestępczymi i powinny zadowolić osoby, które chcą dowiedzieć się o nich więcej. Ze wstępu wiadomo, że seria na pewno będzie kontynuowana, bo cieszy się sporym zainteresowaniem i nie wszystko zostało jeszcze powiedziane. Wychodzi zatem na to, że duet były gangster-dziennikarz dogaduje się świetnie i w dalszym ciągu będzie zarabiać niezłe pieniądze, przedstawiając historie ofiar i ich zbrodniarzy z przeszłości...
Za otrzymaną książkę dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka
Kilka pozycji już jest, kumpel czytał o kobietach mafii i poleca - sprzedał kilka smaczków i mniej więcej jest tak, jak sobie ludzie wyobrażają. Pytanie tylko czy dokładnie tak mają sobie wyobrażać oraz ile jest rzeczywistości w tych opowieściach. :)
OdpowiedzUsuńTo takie lekkie lektury do zapełnienia wolnego czasu, kiedy nie chce się za bardzo wysilać mózgownicy albo zabierać grubszej książki poza dom. Czyta się dobrze, fakt, ale trochę mnie irytuje był gangus zarabiający krocie. I bynajmniej nie ma z mojej strony zawiści, ot po prostu czyta irytacja i poczucie niesprawiedliwości.
UsuńJa bym go bardziej nazwał gangsta-celebryta. Zdaje sobie sprawę, ze lektura momentami moze byc ciekawa ale... Uważam, ze miejsce takich osob jak Masa jest w wiezieniu. Nie jest "sprawiedliwe" i przede wszystkim moralne aby taki człowiek po tym co robił, mógł jeszcze robić kariere medialna i zarabiać gruby szmal na książkach ze swoimi wywiadami. Zdaje sobie sprawe, ze pomógł wsadzić pare groźnych osób jednak to nie powod aby z niego robić gwiazde. Kiedyś był maszynka do zastraszania a teraz stal sie maszynka do zarabiania.
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie: to chyba po raz pierwsze spotykam sie z okresleniem kul jako pestek :D. Pomysłowe.
Też tak uważam. No ale takie jest życie. Cwaniactwo popłaca. Spotykam się z tym na każdym kroku, chociaż samemu człowiek stara się być uczciwy.
OdpowiedzUsuńKilka tam było takich mafijnych stwierdzeń. Ale nie było potrzeby przytaczać. :)