Tytuł oryginału: The Rediscovery of Man; Norstrilia
Seria: Artefakty
Wydawnictwo: Mag
Liczba stron: 642
Gatunek: Science Fiction
Moja ocena: 4+/6
"Kosmos spenetrowany"
Cordwainer Smith to kolejny pisarz, który zawitał w serii Artefakty. Właściwie to nazywał się Paul Myron Anthony Linebarger i był bardzo ciekawą osobowością. Część swojego dzieciństwa spędził w Chinach, bo był chrześniakiem chińskiego premiera, w wieku dwudziestu trzech lat potrafił już swobodnie posługiwać się sześcioma językami, był doktorem politologii, służył w Korpusie Wywiadu Armii USA podczas drugiej wojny światowej, później był jeszcze doradcą wojsk brytyjskich i prezydenta Kennedy'ego. Napisał książkę "Wojna psychologiczna", która przez wiele lat była uznawana podręcznikiem wojennym. Szalenie oryginalny człowiek. Nas czytelników jednak najbardziej interesuje (a pewnie wielu cieszy), że był także pisarzem fantastyki naukowej.
Autor ten nie był jednak płodnym pisarze science fiction. Pisał w zasadzie same opowiadania, ale mimo wszystko stworzył swój osobny świat, Świat Instrumentalności, na który składa się ponad dwadzieścia opowiadań i jedna powieść, które zostały docenione przez krytyków i fanów fantastyki. W Polsce dotychczas ten autor był mało znany, bo ukazywał się jedynie w kilku antologiach. Wydawnictwo Mag zdecydowało się na sprawdzony już wcześniej zabieg (jak np. Nakręcana dziewczyna; Pompa nr 6 - Paulo Bacigalupiego) zebrania w jednym tomie kilku opowiadań i powieści, i wypuszczenia go pod szyldem Artefaktów. Niestety dokonało wyboru najlepszych opowiadań z tego uniwersum, pomijając pozostałe, w tym pierwsze, wprowadzające czytelnika w ten świat, co powoduje początkowo sporą dezorientację, bo zostaje on rzucony w momencie, kiedy pewne wydarzenia już miały miejsce i nie wie o co właściwie tutaj chodzi. Dla wytrwałego i uważnego czytelnika nie będzie to stanowiło problemu, niemniej jednak szkoda, że tak to wygląda, bo czytelnik zostaje od razu rzucony na głęboko wodę i nie ma możliwości dowiedzieć się, jakie wydarzenia miały miejsce wcześniej, a wydawnictwo informowało na forum, że pozostałych opowiadań wydawać nie zamierza.
Na końcu książki została zamieszczona chronologia Świata Instrumentalności stworzona przez J.J. Pierce'a, gdzie możemy zobaczyć wszystkie opowiadania (po polsku zaznaczono te znajdujące się w omawianym zbiorze), konkretne daty, kiedy historia z danego opowiadania miała miejsce i najważniejsze wydarzenia dziejące się w danym tysiącleciu - nie, nie pomyliłem się, rozpiętość czasowa w Instrumentalności jest ogromna, pierwsze opowiadanie miało miejsce w 2000 roku, a ostatnie w...16 000! Autor niewątpliwie dał sobie spore pole do manewru na ewentualne dopowiedzenie niektórych kwestii albo dodanie czegoś nowego, bez obaw o nieścisłości czy nielogiczność.
Drugie odkrycie ludzkości to zbiór liczący sobie dokładnie 12-ście opowiadań ze Świata Instrumentalności, które dzieją się chronologicznie. Nie będę opisywał co się dzieje w tych opowiadaniach, ani które są dobre, a które słabe, bo - jak pisałem wyżej - rozgrywają się one w różnych odstępach czasu, na różnych światach i omawianie każdego tekstu z osobna wiązałoby się opisywaniem konkretnego parametru Instrumentalności, a myślę, że ważniejszy jest tutaj ogólny zarys, tym bardziej że pewne wydarzenia i postaci z przeszłości mają swój wydźwięk w kolejnych; niejednokrotnie albo się o nich wspomina, albo po prostu pojawiają ponownie (to w przypadku postaci), więc wszystkie opowiadania razem tworzą całościowy obraz tego rozbudowanego uniwersum.
Świat Instrumentalności jest ogólnie bardzo posunięty technologicznie do przodu, istnieją maszyny chronopatyczne, które umożliwiają na kilka sekund zniekształcić czas, niektórzy ludzie potrafią kranczować (robić się bardziej ludzkimi), planoformować (zmuszać innych ludzi do mierzenia się z okropnościami Przestrzeni), dawać sobie ampery przyjemności, żeby uspokoić ból; istnieją też np. habermani (osoby kierujące statkami łączącymi Ziemię z Przestrzenią), skanerzy (potężni strażnicy ludzkości), podludzie (połączenie zwierzęcia z człowiekiem, np. kobieta-szczur, człowiek-kot), dromozoidy (występujące na planecie Shayol istoty, które po ukłuciu człowieka w dowolnym miejscu powodują, że wyrasta tam jakaś część ludzkiego ciała) czy lordowie Instrumentalności (kontrolujący wszystko, co się dzieje). Ludność i wszystko wokół niej ewoluowały, mamy utopijną wizję świata - społeczeństwo jest bez trosk, bez przeszkód, wszyscy są ładni, zdrowi, żyją setki lat, osiedlają tysiące światów i ogólnie posiadają wszystko, czego zapragną. Problem jest jednak taki, że wszystko to kontroluje od początku Instrumentalność, która w pewnym momencie uznała, że trzeba trochę uprzykrzyć życie ludzkości na różnych planetach, żeby było ciekawiej, i chce doprowadzić do tzw. Drugiego Odkrycia Ludzkości, czyli nawrotu chorób, rozbojów, szybszej umieralności itp.
Norstrilia to natomiast powieść, w której większość tych opowiadań znajduje swoje odbicie; wiele postaci pojawia się ponownie, wydarzenia poznane wcześniej albo są wspominane, albo toczą się równolegle z historią, która została tutaj przedstawiona. A opowiada ona o losach jednej konkretnej postaci. Roderick Frederick Ronald Arnold William MacArthur McBan sto pięćdziesiąty pierwszy to młody farmer, który żyje na Starej Australii Północnej (planeta Norstrilia). w pierwszym stuleciu Drugiego Odkrycia Ludzkości. Planeta jest bardzo surowa i ciężka do życia, ale przynosi nieprawdopodobne zyski. To tutaj produkuje się santaclarę, najwartościowszy we wszechświecie środek, który umożliwia przedłużanie ludzkiego życia w nieskończoność. Cena grama tego środka posiada wartość wielokrotnie większą od złota, więc każdy mieszkaniec tej planety, nawet najbiedniejszy, jest znacznie bogatszy od mieszkańców innych planet. Nasz główny bohater jest jednym z największych bogaczy, ale jest też jednocześnie wyrzutkiem przez nich pogardzanym, bo nie posiada odpowiednio rozwiniętych zdolności telepatycznych, które oni mają. Jednak w pewnym etapie życie staje się posiadaczem pewnego komputera, który pozwala mu wykorzystać swój majątek, co doprowadza do kupienia całej Ziemi, na którą bohater postanawia się przenieść. Od tego momentu życie Roda McBana ulega dużej zmianie, poznaje pewną kocią kobietę, przeżywa szereg przygód, ogólnie dzieje się sporo nieprzewidzianych rzeczy, których się nie spodziewa, ale nie będę pisał nic więcej. Sami doczytajcie.
Autor w
swych opowiadaniach i powieści jest bardzo kreatywny i nieprzewidywalny, a momentami nawet i szalony. Jego twórczość nieco przypomina mi połączenie niezwykłej pomysłowości Dicka z surrealistycznymi obrazami Daliego czy Boscha. I chociaż napisane były kilkadziesiąt lat temu, zupełnie nie straciły na wartości. Przyznam
szczerze, że czasami nie potrafiłem wyobrazić sobie niektórych rzeczy, o których czytałem, i czułem się jakby Smith wyciągnął mi mózg z głowy i zaczął nim żonglować. Miałem przez to mieszane uczucia i niektóre kwestie uważałem za bardzo przekombinowane, filozoficzne czy pokręcone. Być może po części tak jest, ale nie ulega wątpliwości, że autor wyobraźnie miał niesamowitą i ocenianie całości tego zbioru przez pryzmat dwóch czy trzech słabszych opowiadań, czy niezrozumienie jakiegoś zagadnienia byłoby dalece krzywdzące. Zwłaszcza, że to, co tutaj opisałem, jest zaledwie malusieńką cząstką tego wielkiego uniwersum, które autor stworzył, bo nie sposób jest przedstawić tego w żadnej recenzji. Cordwainer Smith, podobnie jak John Brunner, stworzył coś szalenie oryginalnego, co świetnie się czyta mimo upływu lat i cieszy, że pojawiło się w Artefaktach, które w moich oczach z książki na książkę zyskują sobie coraz bardziej na wartości.
Drugie odkrycie ludzkości; Norstrilia to idealna pozycja dla czytelników, którzy pragną wymagającej i ciekawej lektury, szalonych pomysłów fabularnych, daleko rozwiniętej technologii, spójnych i rozwiniętych uniwersów czy podboju kosmosu. Myślę też, że każdy fan fantastyki naukowej, który oczekuje po prostu ambitniejszej i nieszablonowej literatury z tego gatunku powinien być zadowolony, jeśli tylko po tą książkę sięgnie. Sam mam nadzieję, że ta seria będzie miała jeszcze niejednego takiego Brunnera i Smitha, których teksty są osobliwe, finezyjne, bogate językowo i jedyne w swoim rodzaju, bo czyta się je z największą przyjemnością.
Za książkę serdeczne dziękuję Wydawnictwu Mag!
Powtórzę się, ale muszę nadrobić Artefakty i to całe! :)
OdpowiedzUsuńCo do zabiegu z tymi opowiadaniami to troszkę dziwnie ze strony Maga - pozycja byłaby o wiele lepsza, gdyby był to kompletny omnibus dzieł tego autora. No cóż szkoda...
Hehe, wiele perełek tam jest. Ja nie czytałem z Artefaktów co prawda Simmonsa, ale to dlatego, że czytałem go poza serią, i, cholera, powiem Ci, że Artefakty powoli zaczynają przeważać u mnie nad Ucztą Wyobraźni. :)
UsuńMożna było zrobić omnibus ze wszystkimi opowiadaniami, a powieść wydać osobno, ale widocznie Mag uznał, że same opowiadania sprzedają się słabo i wydawali w takiej formie, jak poprzednio UW. No szkoda, bo nawet gdyby im się odmieniło, i postanowili wydać te pozostałe opowiadania, to będzie to bardzo chronologicznie rozpieprzone. Chyba że postanowią wydać całość w jednym tomie.
Raczej wątpię, by wydali nową książkę z pełnym zestawem opowiadań.
UsuńNawet jeśli były słabsze to wcisnąć je, by chronologia była wypadałoby - chyba, że Pan Andrzej obawiał się o sprzedaż i wyrzucił te słabsze opowiadania :)
Ja też, prędzej bym uwierzył, że wydaja pozostałe w osobnym tomie. :)
UsuńMi się wydaje, że po prostu od początku była koncepcja ukucia zbioru jak u Bacigalupiego, czyli opowiadań razem z powieścią, a że wszystkich opowiadań by nie zmieścili to wybrali te najlepsze.
Nie trawię takiego wrzucenia w wspaniały świat fantasy bez wyjaśnienia zasad nim rządzących oraz jego historii. Dlatego uwielbiam takie serie jak powieści ze Świata Wynurzonego, bo każda trylogia to inne czasy tak naprawdę tego samego uniwersum.
OdpowiedzUsuńWychodzi na to, że warto się zastanowić nad tą książką, ale dobierając się też do pierwszych opowiadań. Powychodziły one w jakichś polskich wydaniach? Może ktoś inny wydał kiedyś tam, skoro sam MAG nie chce. Swoją drogą nie rozumiem tego podejścia wydawnictw, że nie wydadzą części czegoś, bo nie. Nawet jeśli jest to wysoko oceniana pozycja. Takim przykładem może być trzeci tom trylogii "Świat po wybuchu" autorstwa Julianny Baggott - naprawdę dobry kawał dystopii. Dwa tomy zostały wydane, trzeci nie, bo nie.
Prawdę mówiąc nie szperałem po necie, żeby doczytać, czy w antologiach pojawiały się pozostałe opowiadania. Ale myślę, że na 100% gdyby to wszystko zebrać, nie mielibyśmy kompletu. Bardziej jestem skłonny do tego, że właśni tych kilka najlepszych opowiadań z tego zbioru Maga, było wcześniej pojedynczo w tych antologiach.
UsuńFabryka robi sobie takie cyrki, że wyda 2z3 książek i koniec. MAG ma to do siebie, że reaguje na interwencje czytelników, więc wcale nie jest powiedziane, że ten Smith nie będzie w przyszłości uzupełniony czy wydany ponownie w całości. Tyle że nie dostrzegam na forum, żeby ktoś o tych brakujących opowiadań specjalnie pisał.
No cóż, to trzeba się nacieszyć tym, co się ma. "Świat po wybuchu" załatwił Egmont. Fabryki czytuję jedynie polskich autorów, więc raczej nie ma z tym problemu na całe szczęście. :)
UsuńJak Ty nie będziesz sięgał po tę książkę, to Ciebie nic nie dotyka i Ci nie wadzi ten Smith. :) Chyba, że masz zamiar przeczytać, a ja Cię od tego planu odciągnąłem. ;)
UsuńW innych wydaniach po polsku wyszło tylko: Z planety Gustible'a (antologia: Czarujące obiekty latające).
UsuńJa gdzieś czytałem na forum Maga, że więcej niż 1 opowiadanie było w jakichś antologiach.
UsuńNie powiem jak długo ta książka leży u mnie na półce, bo wstyd na mnie. W tym roku pewnie już nie, ale w przyszłym koniecznie muszę nadrobić praktycznie całe Artefakty. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńChcesz całe Artefakty czytać? No to mnie teraz zdziwiłaś, bo takiego czystego sf to nie zauważyłem, żebyś czytała sporo. :)
Usuń