Seria: Uczta Wyobraźni
Wydawnictwo: Mag
Liczba stron: 708
Gatunek: Science Fiction, cyberpunk, fantastyka ekologiczna
Moja ocena: 5/6
Paolo Bacigalupi to amerykański pisarz fantastyki, który nie był u nas za bardzo znany, dopóki wydawnictwo Mag nie zadecydowało o wydaniu go w słynnej serii Uczta Wyobraźni. A zdecydowali się go wydać dość nietypowo, bo w jednej książce zamieszczając zbiór opowiadań i powieść, uhonorowaną w 2010 roku najlepszymi nagrodami: Hugo, Nebula i Locus.
Na zbiór opowiadań składa się 11 krótkich historii. Jedna samodzielna, będąca jednocześnie wstępem do tej książki (Maleńkie ofiary) i dziesięć pozostałych (Pompa numer 6 i inne opowiadania). Ile opowiadań tyle różnych postaci i koncepcji. Przeczytamy zatem między innymi o: niewolnikach poddawanych różnym modyfikacjom (np. wymianie oczu na inne kolorystycznie) ku uciesze ich Panów; półludziach zabawiających się grami wideo i żywiącymi się piaskiem; policjantach, którzy odszukiwali rodziny z nielegalnie poczętymi dziećmi; mężczyźnie, który chciał wyhodować naturalne warzywa (w świecie wykreowanym przez autora wszystkie warzywa i owoce są sztucznie modyfikowane), czy o pracowniku pompowni ściekowej, który odpowiada za ład i porządek w całym systemie wodociągowym. Historie po tym opisie na pierwszy rzut oka wydają się być banalne i nie warte zainteresowana. Nic bardziej mylnego. Każde z opowiadań jest wymowne, czasem szokujące. Świat wykreowany przez autora, gdzie dzieją się te historie, nie jest barwny i optymistycznie nastrajający. To obraz ponurej przyszłości, której żaden z nas nie chciałby doświadczyć, a bohaterowie starają się w nim przetrwać, przystosowując się do surowych warunków.
Powieść Nakręcana dziewczyna również toczy się w tym świecie i zawiera kilka elementów zaczerpniętych z opowiadań, które tutaj zostały wykorzystane i rozwinięte. Akcja dzieje się w Tajlandii niedalekiej przyszłości. Po efekcie cieplarnianym i eksperymentach genetycznych doprowadzono do zniszczenia wielu gatunków roślin i wymarcia zwierząt. Ludność też się zmniejszyła. Pojawiły się groźne choroby (rdza pęcherzowa. cibiskoza, genhakowany ryjkowiec), które za to odpowiadają. Technika cofnęła się kilkadziesiąt lat wstecz. Transport odbywa się niemal tylko na lądzie. Są komputery zasilane przez pedałowanie. Uszczuplona społeczność chcąc przeżyć musiała się jakoś dostosować. Zaczęto sztucznie modyfikować rośliny. Zostały stworzone sztuczne organizmy odporne na choroby, które miały służyć ludziom. A na tle tego świata poznajemy przeplatające się wzajemnie historie kilku bohaterów: agenta korporacji ze Stanów Zjednoczonych, chińskiego emigranta, funkcjonariuszy służby celnej, ministra Handlu czy tytułowej nakręcanej dziewczyny, która jest właśnie tym sztucznym organizmem stworzonym, aby służyć innym.
Autor pisze bardzo sugestywnie nie oszczędzając swoich bohaterów. Jego świat i wizja przyszłości to nic dobrego, czego można by oczekiwać w tego typu literaturze. Ludność zdziesiątkowana przez choroby. Wymarłe rośliny i zwierzęta. Zanik technologii. Ograniczony transport. Jak żyć w takim świecie? Podstawą do przetrwania jest ewolucja bez której nie ma mowy o przetrwaniu. Trzeba iść do przodu przystosowując się zamiast walczyć, bo z tej walki nikt cało nie ujdzie, o czym przekonają się niektórzy bohaterowie. Samych bohaterów Bacigalupi stworzył bardzo dobrze. Nie są to papierowe ludziki tylko postaci z krwi i kości, oryginalne, zaskakujące, różnorodne, pokrzywdzone przez los, ale dające sobie radę. Dają dobry obraz tego, jak człowiek zmienia się wskutek katastrof i ograniczonych możliwości. Kilka z nich na pewno przypadnie czytelnikom do gustu. Bacigalupi potrafi też przerazić, zaszokować i wzbudzić zaciekawienie, a lekkie pióro i styl (pozbawiony niepotrzebnych "ozdobników") sprawiają, że książkę czyta się ze zrozumieniem i, mimo swoich gabarytów, całkiem szybko.
Jednakże ta książka to nie tylko sama jej treść. Seria Uczty Wyobraźni znalazła uznanie wśród wielu czytelników, tak za sprawą autorów i oryginalnych kwestii fabularnych, jak i za sprawą wydań. Twarda oprawa, odpowiednia czcionka i świetna oprawa graficzna (współgrająca z fabułą) to elementy przyciągające oko i sprawiające, że przyjemniej się po taką książkę sięga i na nią patrzy - już potem na swojej półce. Jeżeli ktoś z Was uważa, że okładka to tylko dodatek to wystarczy odwiedzić forum dyskusyjne Wydawnictwa Mag, aby przekonać się z jaką euforią i ożywioną dyskusją spotyka się każdorazowe pojawienie się nowej okładki z Uczty Wyobraźni. I bynajmniej nie są to bezproduktywne dyskusje dzieciaków, które po książki w księgarni sięgają tylko ze względu na ciekawe i kolorowe okładki.;)
Warto też wspomnieć o tłumaczu. Za tłumaczenie całej książki odpowiedzialny jest Wojciech Próchniewicz, który już nie jedną książkę dla Uczty Wyobraźni przetłumaczył, bo dobrze mu idzie przekład literatury science fiction, i tym razem należą mu się brawa za tego siedmiuset stronicowego kolosa, z którym musiał się zmierzyć.
Na koniec pozostaje sobie zadać pytanie: czy jest to pozycja odpowiednia dla wszystkich? Myślę, że tak. Jedynie osoby, które nie przepadają za ponurymi wizjami przyszłości mogą czuć się przytłoczone i niekoniecznie zadowolone z obcowania z taką książką. Cała reszta, która chętnie przeczyta o takim apokaliptycznym i cyberpunkowym świecie, gdzie radzić sobie muszą różnorodne postaci, będzie raczej zadowolona. Jeśli wcześniej nie było okazji zapoznać się jeszcze z Ucztą Wyobraźni to jest to na pewno doskonała okazja, żeby zacząć przygodę z tą serią od jednej z najlepszych jej książek. ;)
Fantastyka zupełnie nie leży w moim guście czytelniczym, rzadko sięgam, żeby nie powiedzieć w ogóle ;) Ale recenzja bardzo ciekawa i zachęcająca :)
OdpowiedzUsuńJeżeli nie leży to nie ma sensu po tę książkę sięgać, nawet jeśli purusza temat przemiany człowieka i jego dramatu. :)
UsuńCo zrobić, fantastyka to nie moja bajka ;) ale widzę, że Ty czytasz jej sporo :) Miłego dnia :)
UsuńTak, fantastyki (sf, fantasy, horrory) czytam zdecydowanie najwięcej. Ale powieści historyczne i thrillery zaraz na drugim miejscu. :)
Usuń