Wydawnictwo: Vesper
Liczba stron: 623
Gatunek: Horror, fantasy, dark fantasy
Moja ocena: 4+/6
"Na nieczystej ziemi Lovecrafta"
Wypuszczenie ponad cztery lata temu na polski rynek zbioru opowiadań Zgroza w Dunwich, jednego z największych klasyków grozy, w całkowicie nowym i świetnym przekładzie, okazało się być niesamowicie trafnym posunięciem, które zostało przyjęte przez fanów i krytyków gromkimi brawami i słowami najwyższego uznania za jakość wydania i przekładu. Maciej Płaza i Wydawnictwo Vesper dali mnóstwo frajdy i powodu do dumy z możliwości przeczytania i posiadania takiej perełki na półce wielu czytelnikom. Okazało się jednak, że nie powiedzieli ostatniego słowa w związku z Howardem Phillipsem Lovecraftem, którego wspomniany tom dotyczy, bo pojawił się kilka tygodni temu kolejny zbiór opowiadań tego autora wydany w podobny sposób.
Przyszła na Sarnath zagłada. Opowieści niesamowite i fantastyczne to zbiór liczący sobie tym razem 623 strony, który składa się z 23 opowiadań. Za wybór, opracowanie i tłumaczenie ponownie odpowiada niezawodny Maciej Płaza. Nie mogło też zabraknąć jego omówienia niniejszej pozycji, zatytułowanego "Lovecraft na nieczystej ziemi", które znajduje się na końcu książki w posłowiu. Wewnątrz znajdziemy ilustracje, ale nie jak w poprzednim tomie od Johna Coultharta, a autorstwa Krzysztofa Wrońskiego, który starał się jak najwierniej oddać atmosferę niesamowitości i grozy poszczególnych utworów. Dodatkowo strony tytułowe każdego opowiadania oraz większość stron końcowych zdobią jego nieduże kamee podkreślające charakter danych opowiadań i całego zbioru.
Nic nie zmieniło się pod względem wizualnym książki - dalej do wyboru mamy miękką lub twardą (moim zdaniem zdecydowanie lepiej się prezentującą) oprawę, bardzo dobry papier, odpowiednią czcionkę i marginesy oraz przejrzysty spis treści zamieszczony na początku, z opowiadaniami ułożonymi chronologicznie pod względem daty powstawania, którą umieszczono razem z oryginalną, angielską nazwą danego utworu w nawiasie.
Same opowiadania zawarte w tym zbiorze nie są już tak silnie i wyraźnie związane ze światem Cthulhu. W niektórych z nich co prawda pojawia się najsłynniejsze fikcyjne miasto Arkham, zbiór nieczystych i okropnych przepowiedni i objawień Necronomicon czy wzmianka o szalonym okultyście Arabie Abdulu Alhazredzie, ale większość to jednak inna półka i nie jest to już strice literatura grozy i kosmiczny horror, a raczej mocne i wyraźne fantasy z domieszką grozy. Warto też zaznaczyć, że nie są to najpopularniejsze i najlepsze teksty Lovecrafta, bo tamte wylądowały w "Zgrozie..." , dlatego w tym tomie wyraźnie da się odczuć obniżenie poziomu i jakości utworów. Osobiście miałem momenty, gdzie wyraźnie męczyłem niektóre opowiadania (zdania wielokrotnie złożone i maksymalnie ograniczona warstwa dialogowa dały mi tym razem wycisk) i liczyłem na ich szybkie zakończenie i lepsze wykonanie w następnych utworach. Nie mogę jednak powiedzieć, że zbiór jest słaby i żałuję czasu, który na niego poświęciłem, bo tak nie jest. Można się doszukać tutaj takich perełek jak Model Pickmana, Pod piramidami, Zgroza w Red Hook, Coś na progu, Reanimator Herbert West czy Ku nieznanemu Kadath śniąca się wędrówka (mimo że momentami tekst zbyt przydługawy), które do mnie przemawiały i chociażby z ich względu warto uzbroić się w cierpliwość i przemęczyć gorsze teksty, bo te wymienione czyta się rewelacyjnie.
Na końcu zamieszczony został też świetny i bardzo popularny esej "Nadprzyrodzona groza w literaturze" samego Lovecrafta. Wypracowanie liczy sobie ponad 80 stron i pozwala nam zapoznać się z przeglądem i analizą autora na temat klasycznych i współczesnych (na tamten okres) opowiadań i powieści grozy, poznać jego inspiracje i elementy szczególnie rzez niego dostrzegalne i przede wszystkim poznać samego autora, bo nie mamy w tym przypadku do czynienia z prozą a formą popularnonaukową, gdzie autor, samouk i samotnik, daje wyraz swej erudycji i oczytania w literaturze niesamowitej i i fantastycznej.
Podsumowując, niniejszy zbiór, mimo iż ogólny poziom zawartych w nich tekstów jest wyraźnie niższy, dalej dzięki oryginalnemu stylowi autora, niektórym opowiadaniom perełkom, opracowaniu, warstwie graficznej, potoczystemu i świetnemu przekładowi i ogólnemu dopieszczeniu wydania w każdym detalu prezentuje się naprawdę bardzo dobrze i wiele czytelników będzie po przeczytaniu zadowolonych. A już na pewno żaden z nich nie powstydzi się mając tą książkę na swojej półce, bo naprawdę warto mieć tak rewelacyjnie dopracowane pozycje w swojej własnej kolekcji.
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Vesper!
Moją opinię znasz, "PRzyszłą na Sarnath zagłada" podobała mi się jeszcze bardziej niż "Zgroza...". Częściowo właśnie z powodu, dla którego Tobie podobała się mniej - co za dużo Cthulhu to niezdrowo ;)
OdpowiedzUsuńNo tak się czasem zdarza. Liczyłem, że też ta część pozacthulhowa będzie dla mnie znacznie lepsza, niż się okazała. Niestety tak się nie stało. Być może zadziałało też po części zmęczenie materiałem, bo jednak opowiadania HPLa zostały przeze mnie przeczytane w krótkim czasie w sporej ilości, a są one mięsiste i specyficzne przez te zdania wielokrotnie złożone czy niemal zanik dialogów (na co zawsze zwracam uwagę) - pamiętam nawet jak w jednym z opowiadań było pisane linia w linię, od lewej do prawej, bez żadnych dialogów, z niewielką nawet liczbą akapitów, i tak przez kilka ładnych stron, to jest trudne do przebrnięcia, jak fabuła dodatkowo niezbyt Cię rusza.
UsuńAle jakby nie było HPLa po tych dwóch tomach znam już bardzo dobrze. I jedyne co pozostaje to sięgnąć z czasem po pozostałe, które znajdują się w większości w Bibliotece Grozy.
Mnie się chyba nieco bardziej podobał ten zbiór, ale i tak "Zgroza..." pozostaje najlepszym opracowaniem twórczości Lovecrafta :)
OdpowiedzUsuńTen esej to dla mnie coś pięknego - ogromna kopalnia wiedzy, mnóstwo autorów wraz z polskimi odpowiednikami książek oraz niesamowity styl pisania. Aż się nie chce wierzyć, że autor w dużej mierze był samoukiem i również pracując nad tym esejem szukał wszystkiego sam. Tytaniczna praca na wiele miesięcy, jeśli nie więcej :)
"Zgroza" rewelacja.
UsuńCo do eseju się zgodzę. Bardzo dobre opracowanie poszerzające wiedzę czytającego o wiele ciekawych kwestii i przede wszystkim pozycji i autorów, których można samemu sprawdzić. Znam zaledwie garstkę tego, o czym wspomina, ale jak będę chciał poznać więcej to źródło pomocy mam idealne. :)
Ja z pewnością jeszcze za jakiś czas wrócę do tego eseju i porównam sobie to co już przeczytałem a to czego nie i będę szukał :)
UsuńDla kogoś jak ja, kto lubi ogólnie pojętą klasykę i ona go nie nudzi, to esej jest lepszy od wikipedii z pewnością :)
Z pewnością. Wikipedię tworzą użytkownicy, tacy jak Ty czy ja. jeden mądrzejszy, inny mniej. Tu masz autora erudytę, więc rzetelne źródło informacji. ;)
UsuńNie czytałam nic tego autora - chętnie bym to zmieniła, ale zapewne nie zacznę od tych opowiadań. Zaraz się rozejrzę za czymś innym :)
OdpowiedzUsuń"Zgroza w Dunwich" się kłania. ;)
UsuńOk, skoro tak namawiasz ;)
UsuńKurczę, jak ja się jaram, jak widzę to wydanie Lovecrafta. Sam mam takie stare zbiorki, a na razie nie mam w planach wymiany na nowe, ale niezmiernie mi się podoba to wydanie, jak widzę je na innych blogach. A co do samej książki, cóż (akurat nie wiem, jakie wszystkie teksty są w niej zawarte, jedne być może czytałem, inne nie), Lovecraft jest mistrzem :)
OdpowiedzUsuńNo bardzo ładne jest. W środku jeszcze zakładki lovecraftowe. Ogólnie 2 tomy to takie perły. Czy jest mistrzem? Pewnie tak. Ale ja myślę, że mocno by namieszał na rynku klasyki Blackwood, jakby go ktoś w końcu zdecydował się więcej wydać. Proponuję Ci zapoznać się z jego tomem "Wendigo i inne upiory". ;)
UsuńNo to wpisuję na listę :)
UsuńKoniecznie. ;)
UsuńOczywiście "Zgroza..." o niebo lepsza. Jedyny plus "Sarnath" , że nie ma tam "W górach szaleństwa" , które mnie chyba najbardziej wymęczyły :D
OdpowiedzUsuńmaszynistaGrot
Siema Grocie ;)
UsuńPamiętam jak o tym pisałeś. Ogólnie tekst bardzo dobry, ale nieco zbyt obszerny. Zresztą "Ku nieznanemu Kadath śniąca się wędrówka" też można by trochę odchudzić.
Lovecrafta z pewnością przeczytam. Czytałem też kiedyś u Łukasza recenzję i ogólnie wiem, że warto po te książki sięgnąć. Wydanie od Vespera jest piękne. Pewnie kupie "na dniach" a przeczytam za pół roku jak to mam w zwyczaju :D
OdpowiedzUsuńHehehe, nie ważne kiedy, ważne, że się przeczyta i pozna. A Lovecrafta bez wątpienia znać warto. :)
UsuńLovecraft'a mam wciąż do nadrobienia, "Zgroza w Dunwich" za mną chodzi już jakiś czas. Wcześniej jednak chciałabym nadrobić Poe, w którego już się zaopatrzyłam, by się zmotywować.
OdpowiedzUsuńPoe też świetny jest. Też to wydanie z Vespera bierzesz czy jakieś starsze?
Usuńz Vespera, piękne jest.
UsuńZgadzam się. Też się na nie czaję. Oni ogólnie wydali to w wersjach 1-tomowe i 3-tomowe.
UsuńDo tramwaju mało praktyczne, ale zdecydowanie jednotomówka w twardej oprawie.
UsuńZdecydowanie. A już w ogóle nie wyobrażam sobie czytać w drodze książek gabarytów "Archiwum" Sandersona. :)
UsuńTeraz w tramwaju czytam "Hardą Cherezińskiej" najgorzej nie jest. Z Archiwum jest ten problem, że czcionka zabija oczy. Gabaryty jeszcze są do przejścia, ale czcionka...bez lupy ciężko.
UsuńJa już nie czytam w komunikacji odkąd skończyłem studia, ale i tak bym nie ogarnął takiej książki. Nie lubię taszczyć takich gabarytów nawet na działkę. :)
UsuńW moim przypadku taka cegła służy też do samoobrony.
UsuńTo groźna z Ciebie pasażerka. :P
UsuńŚwietna recenzja Ciacho :).
OdpowiedzUsuńLovecraft ma lepsze i tylko dobre opowiadania, ale nie zawiodłem się nigdy na jego książkach. Na plus klimat i spora ilość makabry.
Dzięki, Magnis :)
UsuńJa lubię HPLa i cieszę się, że poznałem większość jego twórczości, ale zdecydowanie najlepiej wypada w tekstach ze świata Cthulhu. :)
Muszę powiedzieć, że ten esej Lovecrafta brzmi zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńBardzo wartościowy i merytoryczny. Jeśli szukasz konkretnej klasyki to HPL Cię naprowadzi. Ja z pewnością nie raz tam zajrzę, żeby jakieś nazwisko ściągnąć. :)
UsuńBrzmi jeszcze ciekawej :) Hmm... tak sobie myślę, że takie omówienie może być nie tylko wskazówką, co do ówczesnej literatury, ale też jakimś przykładem analizy - tak z punktu recenzenta :)
UsuńDokładnie tak. Zetknąłem się w 2-3 przypadkach z autorem, którego konkretny tekst już czytałem i nie zwróciłem na to uwagi, o czym pisze HPL analizując.
Usuń