Wydawnictwo: Vesper
Liczba stron: 792
Gatunek: Horror, dark fantasy
Moja ocena: 5+/6
"Zew grozy Lovecrafta"
Był sobie taki czas w mojej literackiej przygodzie, kiedy horrorów, czy ogólnie rzecz biorąc opowiadań i powieści grozy czytałem całkiem dużo. W zasadzie to w tym okresie niemal w pełni skupiałem się tylko na nich. Zaczęło się wszystko od Stephena Kinga (no jakżeby inaczej!). Potem pojawili się w kręgu moich zainteresowań tacy autorzy jak: Graham Masteron, Dean Koontz, Ramsey Campell, Jack Ketchum i inni współcześni pisarze grozy. Zacząłem też doszukiwać się znacznie starszych już tekstów pisarzy, na których książkach wyrośli wymienieni współcześni, i dzięki temu dotarłem do klasyków tego gatunku, czyli między innymi Edgara Allana Poe, Algernona Blackwooda, M. R. Jamesa, Stefana Grabińskiego (naszego rodzimego najświetniejszego przedstawiciela tego gatunku) czy najbardziej znanego z nich wszystkich, czyli Howarda Phillipsa Lovecrafta, który miał największy chyba wpływ na literaturę fantastyczną i do dziś pojawia się w rozmaitych elementach popkultury. Niestety do tej pory proza Samotnika z Providence na naszym rynku wydawana była w pozycjach o niedopracowanych i niezgodnych z oryginałem tłumaczeniach, które nie potrafiły oddać kwintesencji języka i stylu autora, z którego był znany. Zmieniło się to dzięki Wydawnictwu Vesper, które postanowiło wydać książką z całkiem nowym tłumaczeniem, dzięki czemu pozycja ta znalazła wielkie uznanie wśród fanów Lovecrafta i klasycznej grozy, i ja też w końcu miałem okazję poznać tę pozycję.
Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści to liczący sobie niemal 800 stron zbiór piętnastu opowiadań i powieści, za których wybór, opracowanie i tłumaczenie odpowiada Maciej Płaza (na końcu książki zamieszczone zostało także jego posłowie "W przeddzień potwornego zmartwychwstania", gdzie przybliża historię i osobę HPLa, i interpretację jego utworów) . Książka, która już przed najważniejszym aktem, czyli czytelniczymi przyjemnościami płynącymi z oddawania się tej lekturze, wywiera bardzo pozytywne wrażenie na czytelniku. Wydana w twardej okładce, na bardzo dobrym i przyjemnym dla oka papierze, z odpowiednią czcionką i marginesami, i z przepiękną grafiką okładkową i ilustracjami znajdującymi się wewnątrz, które są autorstwa Johna Coultharta. Bardzo spodobał mi się też przejrzysty i dobrze opracowany spis treści, zamieszczony na samym początku, dzięki któremu widać, że opowiadania i powieści ułożone są chronologicznie pod względem czasu ich powstawania, a dodatkowo, oprócz polskich tłumaczeń utworów, zamieszczono także w nawiasie ich oryginalne nazwy.
Kwintesencja przyjemności następuje jednak już podczas zapoznawania się z konkretnymi utworami Lovecrafta, które pojawiały się częściej lub rzadziej w poprzednich polskich wydaniach jego prozy. W Zgrozie... otrzymujemy ponad siedemset stron klimatycznych, przerażających i fantastycznych opowieści. A poznamy między innymi: wstrętną, odrażająca i psychopatyczną historię występku Jermyna (Ustalenia w sprawie zmarłego Arthura Jermyna i jego rodu), ohydną istotę zamkniętą w starym zamczysku z dala od świata i wszystkiego co żyje (Wyrzutek), gotycką opowieść o muzyku, którego do grania popędzał najczystszy strach, zagłuszany i odpędzany przez wydobywające się z wiolonczeli melodie (Muzyka Ericha Zanna), zamek nawiedzony przez gryzoniowate stworzenia (Szczury w murach), tajemniczy obrządek święta Yule - niosący przykre konsekwencje (Święto), rytuał przywołujący przerażającego i okropnego Wielkiego Cthulhu (Zew Cthulhu) czy niezwykle ciekawe, ale koszmarne wyprawy, odkrywające przed badaczami pradawne miasta, historię i samych Wielkich Przedwiecznych i istoty Wielkiej Rasy (W górach Szaleństwa, Cienie spoza czasu).
We wszystkich utworach spotkamy wiele rzeczy, które są nieczyste, nieprzyjazne, odrażające, straszne i niesamowite. Widoki, które dla bohaterów są groteskowe, niewyobrażalne i wywołujące psychozę. U Lovecrafta charakterystyczny jest schemat oparty na tym, że jego postaci (najczęściej badacze i naukowcy) natykają się na coś przerażającego (wszelkie potwory, bóstwa, dziwne istoty i rzeczy niewidoczne ludzkim okiem), co wywołuje najbardziej przerażające i ciężkie do opisania emocje. W porównaniu do innych klasyków gatunku, świetne jest też to, że jego opowiadania i powieści łączy szereg miejsc, rzeczy i istot. Yuggoth, Wielki Cthulhu, Tsathoggua, Yog-Sothoth, Dagon, R'lyeh, Nyarlathotep, Azathoth, L'mur-Kathulos, Necronomicon szalonego Araba Abdula Alhazreda. Wszystko to razem tworzy mitologię Cthulhu, czyli mroczny i przerażający świat stworzony przez autor.
Przestarzała frazeologia, archaiczne zwroty i wyrazy, starodawne idee i przemyślenia, mało dialogów czy zdania wielokrotnie złożone to charakterystyczne cechy klasycznych utworów grozy, które w połączeniu ze specyficznym stylem autora są niezwykle klimatyczne, wciągające i ciekawe. Grozę w takiej postaci najlepiej czyta się, gdy czytelnika otacza szarość lub ciemne barwy, czyli najlepiej późnym wieczorem, gdy za oknem jest mrok, a w tle nie słychać niczego innego poza może dźwiękami natury, jakimś świerszczem, pohukująca sową czy dziwnym szelestem wydobywającym się z krzaków, lub w deszczowy dzień, gdzie jest szaro-buro za oknem i nie chce się nigdzie wychodzić. Howard Phillips Lovecraft to autor, który potrafił pisać takie klimatyczne i przerażające opowieści, które czyta się bardzo szybko i bardzo sprawnie, i chce się jeszcze, jeszcze i jeszcze. Zgroza w Dunwich i inne przerażające opowieści oddaje w pełni literaturę niesamowitą i horror na najwyższym poziomie, więc jeśli szukasz takich książek to sięgasz właśnie po nią i jesteś w domu. ;)
PS: I pamiętajcie: Wielcy Przedwieczni to Ci, którzy przybyli z nieba, a potem zniknęli pod ziemią i w głębinach mórz, ale w każdej chwili mogą wrócić! Módlcie się do nich! Albowiem Przedwieczni byli! Przedwieczni są! I Przedwieczni zawsze będą!
"Po plugastwie ich poznacie!"*
*Howard Philips Lovecraft, Zgroza w Dunwich i inne opowieści, Wyd. Vesper, Poznań 2012, s. 333
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Vesper!
Jakby kogoś interesowało to tak oceniałem:
OdpowiedzUsuńDagon - 4
Ustalenia w sprawie zmarłego Arthura Jermyna i jego rodu - 4+
Wyrzutek - 4+
Muzyka Ericha Zanna - 6
Szczury w murach - 5+
Święto - 5
Zew Cthulhu - 4+
Przypadek Charlesa Dextera Warda - 5
Kolor z innego wszechświata - 5
Zgroza w Dunwich - 5
Szepczący w ciemności - 5
W górach szaleństwa - 4+
Widmo nad Innsmouth - 6
Cień spoza czasu - 4
Nawiedziciel mroku - 5
:)
Z przyjemnością przeczytałam Twoją recenzję, bo właśnie wczoraj skończyłam tego klocka :D
UsuńZ szóstkami się zgadzam absolutnie, dałabym jeszcze taką ocenę opowiadaniu "Kolor z innego świata". Moim zdaniem "Widmo nad Innsmouth" absolutnie wymiotło i zgniotło -mnie przynajmniej :D
Dziękuję. Mniejszą przyjemnością było jej pisanie, bo ciężko mi się zawsze kleci coś na temat opowiadań przez zbyt dużą liczbę wiadomości w głowie. Ale jakoś poszło. :)
UsuńTak, "Widmo" ma świetny klimat. Czytałem to pierwszy raz jakieś 4-5 lat temu. Po tym czasie nie utraciło nic na wartości. Dalej czytało się rewelacyjnie. Drugi tom już jest ciut słabszy, ale zobaczymy, co będzie dalej.
A ja jestem świeżo po "Przyszła na Sarnath zagłada" i muszę przyznać, że jest jeszcze lepsza od "Zgrozy...". Strasznie się cieszę, że Vesper wydał te dwa tomy i to w taki cudny sposób :)
OdpowiedzUsuńNo to mnie cieszy, bo te czytane przeze mnie było po części znane już wcześniej, więc już takiego wrażenia nie robiły, mimo że bardzo dobre. Ja się za "Sarnath" zabieram w sierpniu. :)
UsuńPrzyjemnie się czytało Twoją recenzję. Taka pisana z serca, a jednocześnie rzeczowa :) A okładka faktycznie fajna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Miło mi. :) Kwestia dyspozycji dnia, sentymentu czy jakiegoś indywidualnego podejścia do danej pozycji/autora, tak myślę. A czytając moje recenzje na co dzień masz poczucie jakiegoś schematu? :)
UsuńOkładka, całe wydanie jest piękne. Jak będziesz zainteresowana to doinwestuj kilka groszy i bierz twarde wydanie. Takie książki na półce to perły, dlatego uwielbiam książki MAGa, bo większość jest taka wydana.
Masz rację, wszystko zależy od dnia, natchnienia, podejścia do książki :) Nie, nie mam takiego poczucia. Wydaje mi się, że do każdej pozycji podchodzisz indywidualnie, a nie schematycznie. I jeszcze jedną rzecz można zauważyć (dotarła ona do mnie dzisiaj, właśnie podczas czytania tego tekstu) - a mianowicie, że ewoluujesz i coraz lepiej piszesz recenzje :) Nic, tylko gratulować :)
UsuńTeż lubię ładnie wydane książki. Zobaczymy, jak tam będzie z tymi groszami :)
To cieszy mnie to, że widać jakieś drobne chociaż różnicę. Ewolucja to może zbyt duże słowo na teraz. Jakby popatrzeć z perspektywy początkowych recenzji w stosunku do teraz to faktycznie ewoluowałem. Teraz już tych poprawek jest znacznie mniej, głównie zaś dotyczą poprawności językowej. Człowiek uczy się całe życie. Tak więc dziękuję za miłe słowa. :)
UsuńHPLa czytuję czasami, ale Zgrozę mam dopiero w planach :D
OdpowiedzUsuńNo to jak czytujesz to tym bardziej warto się z tym zapoznać. Te tłumaczenie jest znacznie lepsze niż poprzednie. I te wydanie. Miodzio. :)
Usuńha, taka rekomendacja mnie całkowicie przekonuje :3
UsuńHehehe, to dobrze. :P
UsuńNo i porządka recka - długaśna jak i u mnie :) Ja bym mógł o tej książce pisać i pisać - zawsze o czymś bym nie napisał znając mnie :)
OdpowiedzUsuńTeraz skończę Brooksa, książkę od Zysku i zabieram się za drugi tom :D
Pewnie masz rację. Szczególnie przy ognisku można by czytać albo opowiadań o Lovecrafcie. Ja za drugi też się za niedługo zabiorę. Tak się zastanawiam tylko, czy sobie dawkować, czy skupić się w pełni tylko na niej. Chyba lepiej mi się czytało na równi z powieściami.
UsuńParokrotnie chciałem tę książkę kupić, ale zawsze jakoś nie wyszło. Pięknie jest wydana, ale trochę za droga.
OdpowiedzUsuńEhh... dylematy ojca rodziny ;)
Kupisz, kiedy będziesz mógł. Nikt Ci nie mówi, że musisz już. Życie się jutro nie kończy. :)
UsuńNie jutro? Ufff... co za ulga...
Usuń;)
Takie szczęście, nie? :D
UsuńWiele słyszałam o HPL jak i już od dłuższego czasu się za niego zabieram :D. Chętnie bym się zaopatrzyła w to wydanie, bo jest piękne, jednak szukam angielskiego, bo prawdopodobnie będę to mieć na studiach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
I feel only apathy
Chyba angielskie jest. Trzeba poszukać. :)
UsuńGdyby nie to, że po horrory sięgam baaardzo rzadko to bym się skusiła. Wydanie faktycznie piękne, a i opinie są bardzo przychylne.
OdpowiedzUsuńKlasyka grozy to bardzo specyficzne teksty. Jak na co dzień nie czytasz za bardzo horrorów, to najlepiej zacząć od współczesnych, a jak załapiesz bakcyla to potem po klasykę. To dwie różne sprawy. ;)
UsuńO nie, już czytając Twoją recenzję, gdzie stwierdziłeś, że najlepiej to czytać po zmroku, poczułam dreszcz niepokoju. Horror to już za wysoka półka strachu jak dla mnie, bo wyobraźnia mnie rozpiera i obawiam się, że gdyby w pokoju chociażby skrzypnęła podłoga podczas lektury, potrzebna by mi była reanimacja. :P
OdpowiedzUsuńAle cegiełka zacna, trzeba przyznać i ceni się, że lepsze tłumaczenie i ładna oprawa. :)
Serdecznie pozdrawiam :)
A ja myślałem, że Stworki to łykają takie horrorki jak Ciacho ciastka. :P
UsuńU Lovecrafta uwielbiam właśnie ten archaiczny język. Jest po prostu piękny :)
OdpowiedzUsuńZgadza się. Język i specyficzny styl to jest to. :)
Usuń