"Pożeracze dzieci"
Michael McDowell nie jest za dobrze znany polskiemu czytelnikowi. Do tej pory na naszym rynku pojawiła się jedynie powieść "W cieniu płonących świec" napisana wspólnie z Tabithą King, żoną nie kogo innego jak mistrza grozy - Stephena Kinga. Wydawnictwo Vesper postanowiło nieco bardziej przybliżyć tego autora, decydując się na wydanie jednego z jego horrorów, który nosi ezoteryczną nazwę Żywiołaki, i powstał w czasach tzw. "złotej ery amerykańskiego horroru".
Akcja powieści dzieje się w Alabamie, a konkretnie w Beldame, gdzie znajdują trzy wiktoriańskie domy, na których sól morska, piasek i prażące słońce odcisnęły swoje piętno. Dwa z nich powstały w 1875, zbudowane przez rodzinę Savege'ów, która do dziś dysponuje sporym pokoleniowy majątkiem. W 1950 roku McCraysowie kupili od nich jedną z rezydencji, dołączając tym samym do rodziny, która się połączyła po ślubie dwójki przedstawicieli obu rodów. Natomiast o trzeciej rezydencji, samotnie stojącym domu, który z dnia na dzień coraz bardziej pochłania piaskowa wydma, nikt tak naprawdę nie wie kiedy powstała i kto jest jej właścicielem. Od trzydziestu lat obie rodziny wspólnie przybywają do Beldame i spędzają czas w obu posiadłościach nie zważając w ogóle na trzecią, która owładnięta jest mroczną tajemnicą, a obie rodziny nie chcą o niej pamiętać i mieć cokolwiek wspólnego z tym domem.
Właściwa historia zaczyna się w momencie, kiedy umiera matrona rodu Savage, Marian. Po jej pogrzebie większość członków postanawia przybyć do Beldame, aby wspólnie spędzić czas. Wśród nich znajduje się najmłodsza w całej rodzinie trzynastoletnia India, która powodowana ciekawością postanawia zbadać opuszczony trzeci dom, gdzie znajduje mnóstwo piasku i coś jeszcze. Coś, co spowoduje, że zaczną dziać się bardzo, bardzo złe rzeczy. Upalne lato stanie się przez dla Savage'ów i McCrayów koszmarnym przeżyciem.
Prosta fabuła i nieśpieszna akcja zdają się od początku potęgować napięcie, które odzwierciedla zło skryte we wszechobecnym piasku i ciągłym żarze napływającym z nieba. Zaś tytułowe żywiołaki, które występują w tej powieści i są jak najbardziej odzwierciedleniem czystego zła, nie są cielesnymi postaciami, jak mogłoby się wydawać. Ale nie są też i duchami. Właściwie ciężko określić czym są, bo ich forma nie jest stała, a ich działania pozbawione są logiki, więc ciężko przewidzieć kiedy dokładnie się pojawią i co mogą zrobić. Wiadomo tylko, że są złe i głodne, i w przeszłości swój głód zaspokajały pożerając dzieci, których zniknięcie rodzina Savege'ów wyjaśniała innym i sobie (chyba nie potrafiąc pogodzić się z udziałem nadprzyrodzonej siły w tych tragediach), że utonęły. Moim zdanie autor nieco uprościł sobie zadanie powołując się na 'brak logiki' w poczynaniach tych istot, bo ciężko mu cokolwiek zarzucić, a chciało się powiedzieć w niektórych momentach, że trochę to błahe i niemądre. Aczkolwiek wydarzenia z ich udziałem z duży prawdopodobieństwem wywołają grozę u czytelnika.
Niemądre i nieprzekonujące było jednak moim zdaniem przedstawienie relacji ojca (Lukera) ze swoją córką (Indią), które było żenujące i tak bardzo kłujące w oczy, że chciałoby się wołać o pomstę do nieba. Nie mogę się zgodzić z opiniami innych, że postaci występujące w tej powieści zostały dobrze wykreowane, bo Luker i India stanowią idealny przykład przeczący tym opiniom. Pozostałe postaci też są albo papierowe, albo takie jakieś nijakie. Na plus jednak dla powieści jest to, że w tego typu horrorach klasy B właściwie można przymknąć oko na same postaci, bo najważniejsze zawsze były, są i będą tutaj zło - występujące w nadprzyrodzonej postaci (czy to wszelkich zjawa i duchów, czy bardziej cielesnych potworków i innych szkaradztw), oraz atmosfera grozy, która udziela się czytelnikowi, a obie te rzeczy dobrze wypadają u McDowella.
Żywiołkami to powieść zdecydowanie skierowana do fanów literatury grozy i to takiej w starodawnym stylu, czyli oszczędnej w środkach, ale bardzo dobrze oddającej mroczną i gęstą atmosferę grozy, wywołującą mocne uczucie niepokoju oraz przyprawiającą czytelnika o ciarki na ciele. I osobom poszukującym takich wrażeń mogę polecić właśnie tę książkę.
Nie czytam zbyt często horrorów, ale czasem mam na nie ogromną chęć.
OdpowiedzUsuń