piątek, 3 maja 2019

ODTRUTKA NA OPTYMIZM - Peter Watts [recenzja]

Wydawnictwo: Mag
Tłumaczenie: Wojciech Próchniewicz
Liczba stron: 355
Gatunek: Science fiction, hard science fiction
Moja ocena: 5/6









Peter Watts to kanadyjski felietonista, eseista i pisarz science fiction, wielokrotnie nominowany do nagrody Locusa, Nebuli i Hugo - czyli tych najważniejszych dla tego gatunku. Z zawodu biolog morski, który wiele czerpie z nauki pisząc swoje książki, toteż jego literaturę najczęściej i najtrafniej klasyfikuje się jako hard science fiction. Ta mięsista warstwa naukowa zresztą jest widoczna w każdej powieści, z którą miałem do tej pory do czynienia. A z jego zawodem najbardziej chyba można powiązać trylogię ryfterów (przede wszystkim pierwszą część pt. "Rozgwiazda", która rozgrywa się w morskich głębinach i nota bene jest jedną z najbardziej klimatycznych, mrocznych i klaustrofobicznych powieści, jakie czytałem w życiu). 

Z książkami Wattsa znam się nie od dziś, bo przeczytałem już niemal wszystkie. Nie raz czytałem też felietony. I zawsze było to pisarstwo najwyższych lotów. Aczkolwiek nigdy nie sprawdziłem jeszcze żadnego z jego opowiadań, na ogół rozmieszczonych w różnych antologiach. Polski wydawca kilka lat temu wypuścił jego wyjątkowy zbiór (o tym, czemu wyjątkowy nieco poniżej), który trochę u mnie przeleżał na półce. Ale z uwagi na fakt pojawienia się jego najnowszej powieści (Poklatkowej rewolucji), którą chciałem przeczytać zaraz po premierze, a której niejako wstęp warty przeczytania najpierw ma miejsce w jednym z opowiadań znajdujących się w tym właśnie zbiorze, zdecydowałem się w końcu zabrać za całość. 

Odtrutka na optymizm to zbiór szesnastu (a nie siedemnastu, jak błędy widnieje na nocie wydawniczej z tyłu okładki) opowiadań science fiction, które po raz pierwszy zostały zebrane prawie w całości (poza jednym opowiadaniem, która nie ma większego znaczenia, bo jest początkiem innej powieści) dopiero przez polskiego wydawcę. I to jest ta wyjątkowość, o której wspomniałem, o czym też możemy dowiedzieć się ze wstępu Kanadyjczyka. Watts to autor dość mocno związany z naszym krajem. Jako jedyni mieliśmy okazję gościć go dwukrotnie w jednym roku i dla nas pisze systematycznie felietony ukazujące się w czasopiśmie Nowa Fantastyka, to też nie dziwi, że ten najbardziej wyczerpujący zbiór musiał wyjść po raz pierwszym właśnie w naszym kraju.

W przeważającej części swoich krótkich form autor wykorzystuje znane (czytaj klasyczne) teorie i elementy naukowe, które przedstawia na swój pomysłowy, inteligentny i świetny sposób. Nie ma mowy tutaj o żadnym powielaniu i ścisłym łączeniu żadnego z opowiadań z konkretnym tekstem innego autora. To, co jest Wattsa to jest jego, czyli zawsze wyjątkowe i niepodrabialne. Opowiadania o inteligentnych chmurach, miłych pedofilach, praniu mózgu, kochającej żonie, która na mężu robi wiwisekcję, superinteligentnym sprzęcie, zmiennokształtnych misjonarzach i wielu innych. Te pomysły nie zawsze są specjalnie odkrywcze czy poruszające, ale przeważnie bardzo wartościowe i często realistyczne. Nie każdy napisze tak dobry i realistyczny tekst o inteligentnej chmurze jak Watts. Jeden autor napisze o chmurach kompletnego gniota i kpinę zasługującą do zakwalifikowana literatury do najniższej klasy czy oceny, a u Kanadyjczyka to literatura, która jest melodią dla duszy.

Najbardziej reprezentatywnym dla tego zbioru, a zarazem jednym z najlepszych tekstów (i przy okazji uhonorowanym nagrodą Hugo) jest "Wyspa", która to właśnie jest tym opowiadaniem, przez które zdecydowałem się sięgnąć po ten zbiór. Opowiada o statku Eriophora, na którym ludzie budzą się na kilka dni, co kilkanaście lat i akcja dzieje się w momencie przebudzenia, kiedy dochodzi do kontaktu z nietypową i bardzo inteligentną formą życia. Drugie, zatytułowane "Cosie", powinno zainteresować i zachwycić fanów klasycznego już filmu Carpentera. Opowiada historię z perspektywy tego wyjątkowego i inteligentnego kosmity. Świetnych tekstów jest oczywiście więcej, ale nie ma sensu przybliżać, bo wystarczy stwierdzić z dużą pewnością, że każdy fan science fiction znajdzie tu coś dla siebie, a całym zbiorem raczej na pewno się nie zawiedzie. Niemal wszystkie z nich są w pewnym sensie pesymistyczne i przygnębiające - nie wiem, kto wymyślił taki tytuł dla tego zbioru, ale kapitalnie odzwierciedla charakter tych tekstów. 

Odtrutka na optymizm to literatura niełatwa, niejednoznaczna i wyciągająca wiele energii z czytelnika, ale jednocześnie bardzo wartościowa i dająca wiele satysfakcji, przyjemności i powodów do zadumy nad tym, co autor chciał przekazać w swoim dziele. Wattsa dołącza tym samym do bardzo wąskiego grona autorów, których prozę czyta mi się bardzo dobrze zarówno w krótkiej, jak i długiej formie. Świetne pojedyncze sentencje, które masowo można odnotowywać i cytować, niesamowite i intrygujące pomysły, żelazna podstawa naukowa i psychologiczne kreacje postaci sprawiają, że czytam z przyjemnością i poczuciem pewnego rozwoju. Polecam szczególnie czytelnikom szukającym wartościowej i kreatywnej literatury fantastycznej. 

16 komentarzy:

  1. Czeka od dawna na półce i czeka aż znajdę w końcu na nią czas :) Cieszę się, że opowiadania trzymają poziom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dobre, wiele z nich Ci się spodoba. ;)

      Usuń
  2. Zacny zbiór. Te inteligentne chmury jakoś najbardziej siedzą mi w głowie :)
    AM wspominał kiedyś o uzupełnionej wersji Odtrutki.. ciekawe czy to dalej jest w planach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też i podejrzewam, że w głowie mi nawet dłużej zostanie niż ta Wyspa - skądinąd bardzo dobra. Też mi się Cosie podobało bardzo.
      Ale to u nas zdaje się było najpełniejsze, a potem za granicą wyszło The Island and Other Stories ale kilka lat po, jak już nowe napisał?

      Usuń
    2. Wtedy to był najpełniejszy zbiór ale on jest z 2013r. Przede wszystkim szkoda, że MAG nie zdecydował się na zrobienie w UW kompilacji czyli przyklejenia do Poklatkowej rewolucji opowiadań z cyklu Sunflower. Oprócz Wyspy są jeszcze Olbrzymy (było w NF) i Hotshot (nie wyszło u nas). Pytałem wtedy o to AMa i odpowiedział, że nic z tego ale może będzie uzupełniona Odtrutka. Oni chyba Wattsa nie odpuszczą bo wiem, że w tym roku ma być wznowienie Ślepowidzenia i Echopraksji razem w jednym tomie.

      Usuń
    3. No Watts to mocno związany z Polską. Tylko zawsze mnie najbardziej wnerwiało w Magu, że nie przykłądają się zupełnie do promocji i organizacji spotkań z autorem, jak jest u nas.

      Usuń
    4. I tu masz, niestety, rację. Wyjątkiem jest Sanderson. Watts był na Pyrkonie w 2017r i podobno nie umiał się opędzić od fanów ale to nie zasługa wydawnictwa. Z innymi autorami było różnie. Pytałem nawet AMa raz o przyspieszenie wydania "Domostwa błogosławionych" w zawiązku z wizytą Valente ale nie było szans. I, szczerze mówiąc, chyba nikt z wydawnictwa jej nie towarzyszył wtedy ani się nie pokazał. Jedynie co widziałem to Jacek Rodek pojawił się wśród prelegentów na WTF w tym roku.

      Usuń
    5. No z Valente to w zeszłym roku i bardzo dobrze to pamiętam. Jak dla mnie totalna kasza. Nie rozumiem tego.

      Usuń
    6. Niestety Ziom, czas płynie szybciej niż chcemy ;)) Valente była 2 lata temu na Polconie. Zresztą wtedy też był Tidhar od którego MAG wydał akurat Stulecie przemocy. Rok temu na Polconie był Stross a przecież w zeszłym roku zrobili dodruk Accelerando. Kupa ludzi by się ucieszyła gdyby pojawili się z tym na konwencie.

      Usuń
    7. O fuck. Faktycznie. No trudno, ale chodziło mi o samą sytuację, że beznadziejna z ich strony.

      Usuń
  3. Nie widziałam, że Mag to wydał. No i z tego, co widzę, książka nie jest dostępna. Może uda się dorwać gdzieś "w koszu w markecie"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpewniej tam albo na allegro. Ale myślę, że Mag to wyda jeszcze w wersji rozszerzonej, jak stwierdziliśmy z Krzyśkiem komenty wyżej. :)

      Usuń
  4. Może być godna uwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy faktycznie ten zbiór jest taką odtrutką na optymizm? Na taki optymizm dotyczący rzeczywistości, tego co nas otacza, ale również ten dotyczący przyszłości?

    OdpowiedzUsuń