środa, 29 listopada 2017

SERCE ŚWIATA UTRACONEGO - Tad Williams [recenzja]

Tytuł oryginału: The Heart of What Was Lost
Cykl: Ostatni król Osten Ard, tom: 0.5 
Wydawnictwo: Rebis
Tłumaczenie: Janusz Szczepański
Liczba stron: 299
Gatunek: Fantasy, high fantasy
Moja ocena: 4/6

„Powrót do Osten Ard”

Tad Williams to jeden z najpopularniejszych współczesnych pisarzy fantasy. Rekomendacje jego książek od takich tuzów gatunku jak Sanderson Martin nie pojawiają się bez powodu, bo jest to w rzeczywistości bardzo utalentowany, ciekawy i płodny pisarz. W swoim dorobku ma wiele książek z tego gatunku tworzących różne cykle. Do tych najbardziej znanych należą  "Pamięć, smutek i cierń", "Marchia cienia", "Inny świat", "Smoki ze Zwyczajnej farmy" i "Bobby Dollar".  Największą popularnością cieszył się pierwszy z nich, toteż autor spotykał się często z wieloma zapytaniami ze strony fanów cyklu dotyczących tego, co wydarzyło się po jego zakończeniu, co stało się z jego postaciami i kiedy znowu będą mogli wrócić do świata Osten Ard. Te wielokrotnie powtarzające się pytania sprawiły, że sam autor zaczął coraz częściej i bardziej poważnie o tym myśleć, aż w końcu zdecydował się napisać kontynuację. Efektem tego stała się jego najnowsza powieść Serce Świata Utraconego, która miała swoją premierę kilka tygodni temu w Polsce. 

Akcja książki dzieje się kilka miesięcy po wielkiej wojnie w miejscu, gdzie skończył się ostatni tom trylogii, czyli "Wieża Zielonego Anioła", kiedy to doszło do upadku tej tytułowej twierdzy. Walka ludzi z pradawną rasą ciągle trwa. Armia szlachetnego księcia Isgrimnura chce za wszelką cenę dopaść pozostałe jednostki wrogich Nornów i wytępić ich do ostatniego, żeby już więcej nie zagrażali ludziom i temu światu. Wraz ze swoim niezłomnym druhem Sludigiem oraz kilkoma znamienitymi rycerzami Rimmersgardu nacierają coraz śmielej i gonią przeciwnika, aby osiągnąć swój cel. Nornowie uciekają w góry, ale bynajmniej nie zamierzają tak łatwo się poddać. W swoich szeregach mają mistrza inżynierii wojennej, Viyekiego, z którym Isgrimnur już wcześniej wojował i bardzo dobrze zna możliwości Norna. On ma już kilka niemiłych niespodzianek dla armii Rimmersgardu. Kto wyjdzie zwycięsko z tej konfrontacji o przetrwanie i niekończącej się wojny pełnej intryg i zbrodni?

Ponad pięć lat temu czytałem ten cykl, który bardzo dobrze i miło wspominam, bo zapewnił mi wiele długich godzin świetnej rozrywki. Teraz, kiedy przyszło mi sięgnąć po jego kontynuację, która na dodatek nie była przez autora planowana, podchodziłem doń z pewną rezerwą. Należę do ludzi, którzy raczej wolą, kiedy dane historie kończą się wtedy, gdy autor jasno zaznaczy, że napisze dokładną liczbę tomów danego cyklu i na tym poprzestanie. Uważam, że wszelkie powroty często nie wnoszą nic nowego, a na dodatek mogą jeszcze niepotrzebnie namieszać i zubożyć bardzo pozytywny ogólny obraz, który gdzieś tam się już dawno ułożył i zapisał w głowie i w sercu. 

Książka pokazuje kolejną potyczkę z Nornami, którzy w trylogii wtargnęli na tereny ludzi, żeby wspierać Króla Burz w walce z nimi. Autor przedstawia nam tutaj obie strony. Z jednej przybliża motywacje, plany i pościg ludzi oraz ukazuje sylwetki księcia Isgrimnura, przybocznego Sludiga, rycerza Porta (nowej postaci) i innych rimmersgardczyków. Z drugiej pozwala zobaczyć jak z tymi natarciem radzi sobie rasa Nornów, jak próbują spowolnić wroga sięgając po różne cwane fortele i machinacje wojenne czy wykorzystując do tego inne siły natury, żeby uciec w bezpieczne miejsce, ale też dać się przeciwnikom mocno we znaki. Ukazana też jest szersza spirala intryg tej rasy, w którą wplątany jest Viyeki przez swoich przełożonych. Nornowie bardzo w swoim postępowaniu i zwyczajach przypominają kulturę azjatycką, więc pojawi się tutaj kodeks honorowy, poświęcenie, duma i honor czy inne elementy tak charakterystyczne dla powieści orientu. 

To wszystko się może podobać, ale w moim mniemaniu to niewiele, żeby książka mogła być bardzo dobra i odbić się większym echem wśród fanów gatunku. Niniejsza pozycja, jak dowiedziałem się chwilę przed jej przeczytaniem, jest tylko niewielkim dopełnieniem do poprzedniej trylogii, bo tak naprawdę za niedługo pojawi się kolejna seria trzech książek z tego świata, która będzie znacznie bardziej obfita w treść. Serce Świata Utraconego liczy sobie 300 stron, ale w momencie kiedy odejmiemy od niej wstęp i przedmowę autora, słownik postaci i miejsc, krótki esej o ludach Sihów i Nornów oraz zamieszczony na końcu fragment "Korony z czarodrzewu", czyli następnej książki z tego świata i zarazem pierwszego tomu nowej trylogii, to właściwie zostaje nam zaledwie 240 stron, co pokazuje, że książkę należy traktować jako mini powieść czy dłuższe opowiadanie. 

Książkę czyta się dobrze, ale tak naprawdę niewiele wnosi do tego świata. Poza tym autor nie silił się bardziej przybliżyć sylwetek starych postaci, jakby z góry zakładał, że czytelnik je zna z poprzednich części. Faktem jest, że na wstępie zaznacza, iż dedykuje książkę fanom serii, ale mimo wszystko można było przybliżyć te postaci bardziej. Nowe jednostki, które się pojawiają, poznajemy nieco lepiej, ale też nie na tyle, żeby jakoś specjalnie się z nimi związać i zapamiętać na dłużej. Za kilka tygodni ulecą na pewno z mej pamięci. Natomiast tytułowe Serce Świata Utraconego to nic innego jak tajemniczy klejnot. Tego jak wielkie znaczenie on ma, na co wpływa i o co z nim ogólnie chodzi nie będę zdradzał, ale dla mnie pozostaje to tylko znaczeniem symbolicznym i małym rozczarowaniem. Krótko mówiąc książka dobra, ale mogło być znacznie lepiej i więcej.

Podsumowując. Serce Świata Utraconego to powieść fantasy ze świata Osten Ard bardzo dobrze znanego czytelnikom, którzy czytali trylogię"Pamięć, smutek i cierń" i w głównej mierze to właśnie dla nich jest ta książka. Niespecjalnie oryginalna i treściwa, ale bardzo dobrze wypełniająca czas i odganiająca nudę, a także w pewnym stopniu nieco lepiej przybliżająca historię tego świata. Jeżeli zatem chcecie dowiedzieć się, co się stało po wydarzeniach ze wspomnianej trylogii, otrzymać nieco więcej informacji o Simonie, Miriamele, Binabiku czy po prostu wrócić do Osten Ard to jest to książka z pewnością dla was.

Całą seria Osten Ard:

Pamieć, smutek i cierń:
1. Smoczy tron
2. Kamień rozstania
3a. Wieża Zielona Anioła, cz. 1
3b Wieża Zielona Anioła, cz. 2

Ostatni król Osten Ard:
0,5. Serce Świata Utraconego

Za książkę dziękuję księgarni Tania Książka.
Więcej nowości znajdziecie na ich stronie.


12 komentarzy:

  1. W sumie mógłbym się pod tym podpisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak na Williamsa to za krótkie. Początek "Korony z czarodrzewu" też dobry. Czekam na nową trylogię, chociaż bez nakręcenia.

      Usuń
  2. A ja się przyznam, że autora nie znam. Tzn. nazwisko obiło mi się o oczy, ale to w zasadzie tyle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Możesz nie znać, jeśli nie czytujesz za wiele fantasy. ;)

      Usuń
  3. Kiedy pierwszy raz usłyszałem o tej książce, to bardzo się ucieszyłem. Jednak im więcej o niej wiedziałem, tym mój entuzjazm spadał. Podejrzewam, że będę miał takie same odczucia co Ty - dobre, ale za bardzo nie wnosi nic do tego świata :)
    Aktualnie czeka na półce, ale nie wiem, czy w tym roku do niej zajrzę w ogóle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ty ten cykl czytałeś w ogóle?

      Usuń
    2. Tak, ale to dawno temu. Przed założeniem bloga. Pierwszy tom dostałem od wtedy jeszcze mojej dziewczyny i zgarnąłem autograf od Tada, a krótko później zacząłem go czytać ;)

      Usuń
    3. Aha. No to nie masz się co z tym spieszyć. Podejrzewam, że na wiosnę albo wczesne lato pojawi się u nas pierwszy tom trylogii nowej to wtedy sobie możesz szybko machnąć przed nim. :)

      Usuń
  4. U nas. W USA już dawno jest.

    OdpowiedzUsuń
  5. No tak, teraz widzę na goodreads, że już jest. Ciekawe ile mu zejdzie na 2 i 3.

    OdpowiedzUsuń